Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Dishonored - kurde ale swietna gierka, nie ma sie do czego doje.bac. Moze tylko do czasem niewskakujacej animacji lapania od tylca. Poza tym to gameplay i level design prima ku.rwa sort (no moze poza druga misja ale to w sensie rozleglosci bo wydaje sie ogromna i przytlaczajaca jesli jeszcze nie znamy mechanik i nie jestesmy ubrani w skile). Nawet dosc plytka fabula mi tu nie przeszkadzala bo te dwa elementy wczesniej ja rekompensowaly. Mozna bawic sie w lore z ksiazek ale tez w sumie nie ma po co (jest troche czytania ale nigdzie to nie prowadzi). Swietne zazebianie sie questow i wybory sciezek (takze doslownie). No zaskoczony jestem mocno. A przeszedlem jedynie sciezke bez zabijania i dla lizania scian eliminowalem po cichu kazdego wroga zeby moc szperac za gratami. Zostaje jeszcze opcja odwrotna, ktora ma miec wplyw na to co dzieje sie w miescie. I niby caly czas robimy w grze to samo a jednak przez zroznicowane lokacje (bal, most) nie czuc znuzenia. Cos czuje, ze platyna wpadnie a jeszcze sa 3 dodatki. Polecam. 9/10.

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Ostatnio ograłem i skończyłem sporo gierek, nowych i starych, które po latach chciałem sobie przypomnieć.

 

It Takes Two 

Ogromnie się cieszę, że dostał nagrodę GOTY bo absolutnie na to zasługuje. Dawno nie grałem w tak rozbudowaną i różnorodną przygodę, w której każdy kolejny poziom przynosił odmiany w gameplayu i settingu, a elementy logiczne i platformowe są idealnie wyważone.  Gra w opakowaniu przygody dla młodszych graczy kryje w sobie historię dla dorosłych. Wielu odpuści ten tytuł z tego względu, że wymagany jest co-op, ale uwierzcie - warto zagrać z kimś na jednej kanapie bo granie przez sieć to nie to samo.

 

The Artful Escape

Mało gameplayu, świetnie napisane postaci i sporo dobrej muzyki. Krótki i odprężająca dla graczy otwartych na nietypowe tytuły.

 

Outlast 2 

Horror ten kupiłem na premierę w trójpaku Trinity na PS4 i skończyłem dwa razy, także jako speedrun. Uwielbiam serię, więc po latach odświeżyłem sobie na Xboxie spędzając trzy późne wieczory w świecie pełnym religijnych fanatyków. Względem jedynki sequel nie przynosi wielu zmian. Znów uciekamy z kamerą w dłoni, skrywamy się łózkami lub w beczkach (nowość!) i staramy się przeżyć horror. Klimat jest gruby i zaleca się ogrywać w zupełnej ciemności i na słuchawkach.

 

Max Payne 3

Kolejny tytuł ogrywany po latach. Dzięki wrzuceniu trzeciej części Maxa do wstecznej na Xboxie moja fizyczna kopia znów znalazła zastosowanie. Serię uwielbiam, jednak trójkę w przeciwieństwie do poprzedniczek skończyłem tylko raz i większość rzeczy zdążyłem zapomnieć. To wciąż stary, dobry Max. Strzelania jest duzo, trup ściele się gęsto, a Max jest jeszcze bardziej smutny i zrezygnowany. Gra jest wymagająca, ale dzięki częstym checkpointom nie sprawia ogormnych problemów. Skończyłem na poziomie trudnym. 

Niestety tytuł nie dostał wsparcia do 4K i grafika momentami jest niewyraźna, musiałem zmniejszyć kontrast.

 

Resident Evil Code Veronica X HD

Grę kończyłem wielokrotnie na Dreamcaście, PS2 i Gamecube, nie szkodziło więc ograć jeszcze raz wersji HD.  Nie ma co się rozpisywać, to stary dobry Resident. Starym graczom się spodoba, młodszym nie bo znów będzie narzekanie na sterowanie. Jedna rzecz w tej odsłonie mi się nie podoba - dzielenie skrzyni pomiędzy obojgiem bohaterów. Sytuacje kiedy nie zdaliśmy ekwipunku do skrzynki przez co kolejny bohater nie ma dostępu do mocniejszych broni mogą zepsuć całą grę i trzeba będzie wracać się do poprzednich zapisów (lepiej robić je często) albo zaczynać grę od nowa.

 

Halo CE & Halo 2 - MCC

Po skończeniu Reach udało się zobaczyć zakończenie jedynki i dwójki. Idzie mi topornie i trochę czuję już zmęczenie ale chcę ograć wszystko przez Halo Infinite, które odpaliłem i ukończyłem pierwszą misję. Jest na tyle zajebiście, że już biorę się za trójkę by czym prędzej móc zagłębić się w pełni w najnowszą odsłonę.

 

Silent Hill (PSX - Duckstation)

Nie wiem, które to już przejście Silenta (pięćdziesiąte?) bo ogrywam to co roku kikulkrotnie od dwudziestu lat. Tym razem zrobiłem to jednak po raz pierwszy w 4K z widescreen hackiem i wygląda to po prostu zajebiście. Silent Hill to nadal niedościgniony horror, po tylu latach klimat wciąż jest tak gęsty, że można kroić go nożem a muzyka wciąż straszy. 

 

Edytowane przez Czoperrr
  • Plusik 6
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

The Medium

Grane na XOS z pomocą magii chmury.

 

Bardzo klimatyczna przygodówka z elementami horroru i świetną ścieżką dźwiękową. Miałem sprawdzić działanie chmury "przez chwilę', a przeszedłem całość.

Jako że lata swoje mam i pamiętam przygodówki point&click oraz stosowaną ówcześnie statyczną kamerę, aspekt ten mi w ogóle nie przeszkadzał. Idea przebywania jednocześnie w dwóch rzeczywistościach - super, wspomaganie się twórców dziełami Beksińskiego przy tworzeniu duchowej sfery - strzał w "10", nawiązania do Silent HIll - o ja się nie mogę, umiejscowienie fabuły i smaczki z czasów PRL - czad. Elementy skradankowe  - według mnie niepotrzebne, jedyne co powodowały u mnie to ciągłą frustrację.

Tylko nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego twórcy powstydzili się polskiego języka? Tłumaczenie plakatów i ciekawostek z zamierzchłych czasów na angielski - niedorzeczne. No kuźwa, jak zobaczyłem okładkę "Horyzontów Techniki" na chama zangielszczoną, to myślałem, że się popłaczę. Gra dzieje się w Polsce, bohaterami są Polacy, ba - osoby użyczające swych "ciał" są Polakami, w dodatku aktorami, a jednak wszystko po angielsku... Popatrzmy na Stalkera, Metro ostanie gameplaye z Atomic Heart - usilny brak lokalizacji scenografii poprawia klimat, nie go psuje.

 

Jak by nie było, tytuł polecam, gra nie jest długa, a historia mocno wciąga.

 

W załączniku randomowy zrzut ekranu.

 

 

 

 

 

 

The Medium.png

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Mikołajkowy Metal Gear Solid :kojima:

 

 

U mnie jak co roku na mikołaja. Nie było czasu w poniedziałek to skończyłem dzisiaj. No cóż tutaj można więcej powiedzieć. Gra żyćka, będę o niej opowiadał wnukom a nawet będą grali ze mną na mikołaja a ja będę kazał im siedzieć i się patrzeć.

Solid Śnieg na mikołaja to już tradycja u mnie. Za to po świętach ogrywany MGS 2 i 3 oraz 2 stycznia MGS4 (ale na niego nie zawsze jest czas przez cutscenki :rotfl: , bo lecę całą historie bez pomijania).

 

Snake-Liquid-Codec.png

 

 

 

 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Okładka Sherlock Holmes: Crimes and Punishments (XONE)

Plusy:

- dobra, detektywistyczna przygodówka

- ciekawe sprawy, motyw dedukcji i poszlak

- wybory moralne (niby nic wielkiego, ale jednak dodaje pewnego smaczku)

- angielski klimat, dobrze oddany Holmes

- możliwość pominięcia minigierek i zagadek

 

Minusy:

- problemy techniczne

- gra nie ma fabuły, to zbiór luźnych spraw

- czasami przydałaby się jakaś podpowiedź, bo można się zaciąć

- niektóre minigierki zupełnie niepotrzebne 

 

Ocena: 7/10 - za dzieciaka zagrywałem się w pierwsze części Sherlocka Holmesa i choć daleko w nich nie zachodziłem to jednak mam bardzo pozytywne wspomnienia. Miałem ochotę na taką grę, więc zdecydowałem się nadrobić kolejną pozycję z backlogu. To generalnie dobra gra, choć brakuje tutaj jakiejś fabularnej głębi - to jedynie zbiór luźnych, pojedynczych spraw. Gra się dobrze, natomiast czasami mam wrażenie, że twórcy chcieli wprowadzić nowości i przekombinowali. Chodzi mi tutaj o czasami nachalne nagromadzenie minigierek np. otwierania drzwi, sejfu itd., ale na szczęście można je chociaż pominąć. Do tego te systemy intuicji, wyobraźni... No wolałbym jednak bez tych super mocy. W każdym razie sprawy są ciekawe, nie zawsze wszystko jest oczywiste i możliwość dedukowania, kombinowania jest fajna i wciąga. Same wybory moralne to też nic wielkiego, ale jednak czasami się człowiek zastanowi, co tu zrobić. 

 

Okładka Yes, Your Grace (PC)

Plusy: 

- ciekawy pomysł na rozgrywkę

- oryginalna stylistyka

- dużo wyborów moralnych... 

 

Minusy:

- ... ale część z nich nie ma niestety odniesienia w rozgrywce

- krótka

- kwestia polskiej lokalizacji - jest trochę problemów z nią

- mechanika rozgrywki mogłaby być bardziej przystępna

 

Ocena: 6/10 - grę poznałem z YouTube`a i bardzo chciałem zagrać, natomiast nie za pełną cenę. Była promocja na Steam, zdecydowałem się i no z jednej strony było fajnie, ale z drugiej nieco się zawiodłem. Gra miała mega potencjał, dużo wyborów moralnych, ciekawa fabuła, ale niestety nie wszystko poszło tak, jak trzeba. Bo tak naprawdę to pod koniec gry już nie ma znaczenia czy dbamy o swoich poddanych czy nie, czy spełniamy ich zachcianki czy wręcz przeciwnie, bo oprócz spadku poparcia, którego w tym momencie i tak mamy dużo to nic się nie dzieje. Brakuje też większych rozgałęzień fabularnych, natomiast to pewnie wymagałoby większej ilości pracy, co przy tak małym zespole byłoby problematyczne. Na plus cała oprawa audiowizualna, natomiast sama mechanika gry mogłaby być bardziej intuicyjna i prostsza dla graczy. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Tony Hawk's Pro Skater 1+2 na PS4

 

Mocno "średnia" poprzednia odsłona serii (THPS5) zszargała opinię o Activision, więc pewnie niektórzy mogą wątpić w jakość remake'u pierwszych dwóch, kultowych już w sumie części. Na szczęście za grę odpowiedzialne jest Vicarious Visions, którzy wiedzą jak dobrze odświeżyć klasyka. Gra jest zrobiona świetnie, oddaje klimat serii Pro Skater jak należy. Jest też oczywiście momentami okrutnie wkurzająca, ale to tylko kolejny dowód na to, że VV zrobili dobrą robotę, bo gra potrafiła mnie sfrustrować podobnie jak "oryginalna" seria, choć w moim przypadku raczej z naciskiem na THPS3 i THPS4. Tak więc, szczerze polecam, ode mnie 10/10 :nosacz:

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

image-21-800x450.png

Hot Wheels Unleashed (gdyby obrazek się nie wczytał xd)

 

Tak, że tak.

Gdy już się biorę za jakiekolwiek wyścigi, to zazwyczaj jest to czysty arcade. Gokarty, poduszkowce, cokolwiek mające koła, ale niekoniecznie przypominające samochody. Choć Burnouty i wszystkie te ścigałki burnoutopodobne również lubię, bo z realiami miały niewiele wspólnego. Powiedzmy, że im dalej od symulacji ii jebania się w ustawieniach, tym bliżej mojemu sercu. Takie Hot Wheelsy wydawały się strzałem, który ma spore szanse powodzenia: raczej pozytywne opinie, wygląda przyzwoicie, no i są resoraki. Oczywiście, że się nimi bawiłem. Wraz z kolegami potrafiliśmy w piaskownicy i wokół niej zbudować prawdziwe metropolie, mosty z desek, podziemne garaże, skrzyżowania, gdzie staraliśmy się zachować zasady ruchu drogowego. Pojebane. Co prawda w pewnym renomowanym czasopiśmie o grach redaktor HIV (zawsze zastanawiałem się nad genezą tej ksywy) tytuł zmieszał z błotem, ale to tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że powinienem spróbować, aby sobie samemu udowodnić, jak bardzo w piździe mam jego opinie.

 

Daję zapłon.

Wita nas kolorowe menu z gatunku brum, brum i od razu dostajemy skrzyneczkę do otwarcia. Zanim ktoś zakrzyknie "nawet tutaj loot boksy!?" to odrobinę uspokoję. Nie kupimy ich za realne pieniądze, więc pokusy nie będzie. Ot, będą one nagrodami za postępy w kampanii, możemy je sobie również kupić za wewnętrzną walutę (która z kolei sypie się za wyzwania dzienne, wygrane wyścigi i ponownie za postępy w kampanii). Wypadają z tych skrzynek oczywiście resoraki. Z czasem zbudujemy solidną kolekcję małych autek, choć szybko powinniśmy odnaleźć faworytów i zapewne koniec końców będziemy zazwyczaj jeździć tylko kilkoma sztukami na krzyż - tymi najszybszymi. Osobiście całość kampanii zaliczyłem raptem trzeba furkami (Hot-Dogowóz rządził), choć jeśli ktoś ma farta, to szybko wylosuje jakąś dynamiczną brykę i już jej nie zmieni do końca. I nawet jeśli z większości resoraków nawet nie skorzystamy, to otwieranie skrzynek daje całkiem sporo frajdy (przynajmniej do pewnego etapu), bo co tam za gabloty potrafią lecieć! Wóz Turtlesów (słychać "Cowabunga!", gdy dajemy boosta). K.I.T.T. (Knight Rider), DeLorean z Powrotu do Przyszłości, Batmobil, no cuda na kiju, a każdy cieszy oko i nasze wewnętrzne dziecko. W dodatku są ładnie wykonane, aż czuć zapach plastiku, jak na resoraka przystało.

 

FGv1crGXsAIeEOH.thumb.jpg.49b94444d9f112f4752d54a125547e1b.jpg

 

Kręcę rozrusznikiem.

Jak wspomniałem - jest kampania. Jako ze preferuję tryby solo, to dla mnie duża zaleta. Trafiamy na prostą mapkę (jak te dywany z dzieciństwa) i punkt po punkcie odblokowujemy kolejne stacje. A tych jest blisko setka, więc trochę czasu nam to zajmie. Oczywiście większość wyzwań polega na dowiezieniu zwycięstwa w wyścigu, sporo jest również Time Trialów, gdzie musimy pobić rekord jednego okrążenia. Do tego kilka "Bossów", gdzie na trasie pojawia się jakaś dodatkowa forma przeszkadzajki, ale w sumie nic, czym warto sobie dłużej zawracać głowę. Jako bonus dorzucę ukryte sekretne stacje (w ilości 9), które odblokują się, gdy spełnimy konkretne warunki. Ogólnie urozmaicenie jest według mnie zdecydowanie za małe. Wielokrotnie ścigamy się na tych samych trasach (tylko z innymi, szybszymi przeciwnikami), wielokrotnie również pobijamy rekordy czasowe na tych samych trasach (tylko coraz bardziej wyżyłowane). Brakuje trochę bardziej wyszukanych i szalonych pomysłów na wyzwania. Tak jak te z Sekretów, gdzie np. musimy wygrać wyścig autobusem, albo Ciaskowozem. W sumie wystarczyłoby czasem po prostu narzucić graczowi dany samochód, aby rozbić poczucie nudy. Albo zmusić do wyścigu np. bez używania boosta. Albo dać nielimitowany boost, ale znacznie słabsze autko w stosunku do rywali. No nie wiem, takie pomysły od czapy, ale pokazują, że dało się to zrobić bardziej różnorodnie, a przez to ciekawiej. Fakt istnienia kampanii na plus, ale fakt, że zrobiono ją po linii najmniejszego oporu, to już na minus.

 

Silnik zapala.

Ruszamy na trasę. A te to chyba jeden z najmocniejszych (o ile nie najmocniejszy) element gry. Od tych prostych i dość krótkich, po te naprawdę długie i wijące się na wszystkie strony. Poważnie. Ogólnie jest kilka środowisk (piwnica, kampus, wieżowiec, warsztat, itp.), a trasy są ułożone kapitalnie. Wielokrotnie pomykamy po pionowej ścianie, czy nawet sufitach (zalety trasy magnetycznej), robimy klasyczne spirale, gigantyczne skoki (a nawet zmieniamy orientację w locie - spadając z sufitu musimy tak obrócić auto, by wylądować na podłodze), urywające głowę boosty i szalenie satysfakcjonujące drifty. Model jazdy jest absolutnie uproszczony, lekki i przyjemny, choć wyraźnie czuć różnice w prowadzeniu resoraczków, ich przyczepności i stabilności na zakrętach. Powtórzę jednak jeszcze raz, bo chcę, by to wybrzmiało - trasy są rewelacyjne. Cieszące oko detale, fikuśne przeszkadzajki, wiele miejsca na boostowanie i jeszcze więcej na sycące drifty. Trochę śmigania po trasach, trochę po podłodze między przedmiotami użytku codziennego. Micro Machines vibe? Jak najbardziej. No i nie odnotowałem rubber bandingu, który zawsze mnie mocno razi w wyścigach. Doceniam ten fakt.

 

Dodaję gazu, wchodzę na obroty.

Brakuje trybów. Jest ta kampania, ale poza tym niewiele. Szybki wyścig, próba czasowa, uproszczona gra wieloosobowa. I to byłoby na tyle w kwestii trybów czysto gameplayowych. Bo są jeszcze opcje do "wyrażenia siebie", czyli dekoracja własnej piwnicy gracza (która może bawić co najwyżej trzynastolatków) czy moduł do budowania własnych tras (to już bardziej godne pochwały). Poza tym sporo opcji customizacji (wizytówki gracza, kolorki resoraków), czyli takie tam pierdoły. Ale mięsa wyścigowego zdecydowanie za mało. W ramach DLC doszła nowa kampania związana z uniwersum DC, ale no właśnie - w ramach płatnego DLC. Aha, jest jeszcze stary, dobry split screen, który udało mi się nawet sprawdzić i dostarczył sporo frajdy, bo taka to gra - łapiesz zasady i sterowanie już z chwilą, gdy łapiesz pada. Prosta i przyjemna, choć na dłuższe sesje moze się okazać monotonna.

 

Ruszam z piskiem paska klinowego.

Sumując. Poza rozczarowującym brakiem zróżnicowania zarówno w kampanii, jak i pośród trybów, gra pod względem gameplayu dostarczyła mi dokładnie tego, czego się spodziewałem. Niewyszukany, ale bardzo przyjemny model jazdy, wyjątkowo udane trasy i otoczenie, szeroki wachlarz resoraków "do zabawy". Jak ktoś ma ochotę pośmigać bez zobowiązań i napinki, to się nie rozczaruje. 

 

  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Vampyr (ps4)

 

Może zacznę od tego co mi się nie podobało. Loadingi. No są długie, faktycznie. Nie ma ich zbyt często na szczęście, no chyba że ktoś będzie ginął w walce wielokrotnie, to wtedy może mieć frustrację przez długie oczekiwania na załadowanie gry. Następna sprawa WCZYTYWANIE. Tak kurwa, jak chcemy szybko przebiec z jednej dzielnicy do drugiej istnieje duże prawdopodobieństwo że gra nam się zapauzuje i wskoczy napis wczytywanie na kilka sekund. No takie czas pierwszego playstation bym powiedział. Komiczne w obecnych czasach. Następna sprawa crashe. No miałem w tym roku okazję grać w wiele zabugowanych gier, ale Vampyr przebił wszystko. Z kilkanaście razy wyrzuciło mnie do dasha konsoli. I dochodziło do tego w takich samych sytuacjach, czyli gdy działo się dużo na ekranie, walka z kilkoma przeciwnikami naraz + unik + odpalenie jakiejś umiejętności oraz gdy gra nam sumowała jak nasze działania wpłynęły na poszczególnie dzielnice. Trochę szkoda że nic z tym nie zrobili, nie próbowali naprawić, szczególnie w tym drugim przypadku. No i ostatnia rzecz walka. No nie jest niczym szczególnym. Próbowano dodać jakieś soulsowe elementy jak pasek staminy, ale i tak jest prosto (grałem na najwyższym poziomie jak był dostępny na premierę gry, w którejś aktualizacji wrzucono jeszcze wyższy). Walka dodatkowo jest schematyczna: unik, cios, odpalenie jakiejś umiejętności i tak w kółko. Pojedynki z bossami za to bardzo fajne, wymagają skupienia, choć są proste (finalny boss padł za pierwszym razem).

 

To teraz pozytyw. Vamypr zajebiście się broni klimatem Londynu, postaciami, dialogami, wyborami moralnymi. Prawie każdy z Npc z którym gadamy może zostać przez nas zabity. Oczywiście rozmawiając, wykonując zadania poboczne, zaglądając w każdy kąt dostajemy nowe opcje dialogowe z postaciami i możemy je lepiej poznać. Dowiedzieć się o nich więcej, co łatwiej pozwoli zdecydować czy warto ich zabić. A niektórzy są faktycznie skurwysynami, kłamcami, oszustami itd. Więc wybór jest. Ja starałem się być dobrym wampirem i oszczędzać kogo się da. Zabijanie zwykłych ludzi ma jeszcze jeden plus, daję duży zastrzyk punktów doświadczenia, więc pokusa jest.

Gra ma jednak takie momenty że trzeba dokonać wyboru który będzie miał duży wpływ na daną dzielnice. I tu Dotnod mnie mocno zaskoczyło, bo wybory są ciężkie i choć wydaję ci się że wybrałeś mniejsze zło to tak nie jest, przynajmniej ja tak miałem.

Dialogów jest bardzo dużo, ale wiele nie jest obowiązkowych, nie musimy rozmawiać z każdym i wybierać dodatkowych kwestii dialogowych.

 

Ja bawiłem się bardzo dobrze, mimo kwestii technicznych, które należało wypunktować.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Strażnicy Galaktyki

 

Cichy hit 2021, co widać było w okolicach popremierowych po postach na forumie, bo takiej zgodności w pozytywnej ocenie gierki AAA dawno nie było. Sam, jak chyba większość, w ogóle nie śledziłem info na temat tego tytułu, ba, nieliczne informacje, które do mnie docierały traktowałem raczej z mocnym dystansem, bo fanem MCU nie jestem, a samych Strażników w wydaniu kinowym oceniam raczej jako fajne średniaki. No i w przypadku gry to był jeden z tych momentów, kiedy wchodzę poniekąd w ciemno, bez trailerów i branżowych recek, tylko na podstawie opinii "zwykłych" ludzi.

 

No i gierka to bardzo dobra, choć na pewno nie objawienie gejmingu. Po prostu świetnie dopasowane znane i lubiane elementy typowej korytarzowej, singlowej przygodówki AAA, polane sosem świetnych postaci, humoru, luzu i doprawione trochę niesubtelnymi, ale mimo wszystko dobrze działającymi, hitami muzyki lat 80. Zresztą cały design, oprawa i efekty atakują nas intensywnymi kolorami, mocnymi efektami świetlnymi i ogólnie pojętym PRZEPYCHEM (choć stricte technicznie, przynajmniej na PS4, szału nie ma). No brzmi i wygląda to po prostu dobrze.

 

Nie rozpisując się specjalnie na temat gampelay'u, powiem w skrócie: latamy stateczkiem (który pełni rolę miejscówki, w której możemy odsapnąć, między misjami i pogadać z ekipą) od planety do planety i zaliczamy raczej korytarzowe miejscówki (z okazyjnymi odnogami, zazwyczaj nagradzającymi naszą ciekawość jakąś znajdźką), trochę eksplorując, trochę rozwiązując "zagadki" wymagające udziału towarzyszy (którym wydajemy polecenia z menu kontekstowego, ale tylko w czasie walki i przewidzianych przez grę momentach poza nią) no i właśnie, strzelamy. Strzelania jest całkiem dużo (w końcówce wręcz za dużo, niestety), ale całe szczęście jest zaprojektowane z pomysłem i sprawia satysfakcję, choć na normalu raczej rzadkością są jakiekolwiek problemy i zgony. Walka opiera się na wsparciu towarzyszy, którzy oprócz zwykłego strzelania/cięcia/bicia mobków, dysponują różnymi mocniejszymi atakami, odnawiającymi się co jakiś czas. Do tego dochodzą specjale i inne cuda. No działa to wszystko ok, choć na początku (i nie tylko) jest dosyć chaotyczne i zanim ogarnąłem instynktowne, szybkie klikanie komend w ferworze walki (bo dzieje się dużo i często nawet nie widać do końca, co się odpierdala), minęło parę dobrych godzin. Bardzo mi się podobało to, że przez większość przygody poruszamy się całą, pięcioosobową drużyną. Dotychczasowe gry korzystające z tego typu patentów (na czele z Mass Effect, z którym, mimo całkowitej odrębności gatunkowej, Strażnicy mają dużo wspólnego) zazwyczaj ograniczały liczbę naszych kompanów np. do dwóch. A tu proszę, pamięci starczyło na wszystkich.

 

Całość pęka w jakieś 15-20 godzin, czyli idealnie, ale przyznam, że ostatnie 2-3 chaptery (pomijam te krótkie, typowo fabularne rozdziały z niewielką ilością czystego grania) już troszkę mnie nużyły. Raz, że miejscówki nie robiły wielkiego wrażenia, dwa, że jesteśmy w nich dosłownie zalewani kolejnymi falami wrogów, a trzy, że scenariusz w tym momencie jakoś specjalnie też już nie porywa. Ogólnie fabuła miała potencjał i same wątki skupiające się na emocjach i przeżyciach postaci są bardzo dobrze przedstawione, ale już to całe "czarodziejskie" pitu pity, Ryker, bogowie, potężna moc etc. to lekka sztampa. Siła tej gry to interakcje między bohaterami i wspomniane już dialogi, choć mimo wszystko ich natłok i tempo, w jakim jesteśmy nimi zasypywani (nie mówiąc o czysto praktycznym problemie, jakim jest nakładanie się rozmów np. naszych towarzyszy i jakichś pobocznych npców) momentami trochę męczy. No nikomu się kurwa gęba nie zamyka na dłużej, niż kilka sekund xD. A jako że człowiek wciągnął się w ten świat i chciał chłonąć maksimum informacji, to nieraz trzeba było przystanąć i dać się im wygadać.

 

GotG na PS4 potrafi niestety mocno chrupnąć, a w jednym z ostatnich rozdziałów są momenty istnego slideshow. Wizualnie całokształt jest zjadliwy, choć gra działa chyba w obniżonej rozdziałce. Ale błędów, jakichś brzydkich, niedorobionych tekstur czy obiektów etc. raczej nie stwierdziłem. No, czasem był jakiś zgrzyt przy wczytaniu dźwięku. Niestety, loadingi po śmierci na past genie są bardzo długie, całe szczęście nie musimy ich często oglądać.

 

Także solidne 8/10 i polecam nawet jak ktoś, tak jak ja, nie jara się jakoś wybitnie komiksami/filmami Marvela (choć nie powiem, minimalna znajomość realiów raczej pomaga).

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 4
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Forza Horizon 3 na Xbox One

 

Moja pierwsza styczność z tą serią to pierwszy Horizon na X360. Już wtedy zakochałem się w tej grze, więc skoro kupiłem sobie Xboxa One, nie mogłem przejść obojętnie obok którejś z nowszych części. Padło na Forza Horizon 3 i muszę przyznać, że bardzo mi się ta gra spodobała :D

Owszem, na początku trochę błądziłem jak głupi i nie bardzo ogarniałem system wyścigów, czy zdobywania "postępu", ale w końcu rozkminiłem jak to wszystko działa i z nieukrywaną przyjemnością dotarłem do finału festiwalu Horizon Australia :yahoo:

Co tu dużo mówić, ode mnie 10/10 - można się już rozejść :D

Odnośnik do komentarza

The Evil Within 2 (PC) - po całkiem klimatycznej jedynce przyszedł czas na sequel no i jest średnio. Dorzucenie sekcji półotwartych na mieście obnażyło bolączki gry. Przeciwnicy są beznadziejnie głupi, wystarczy odbiec paręnaście metrów żeby stracili zainteresowanie. W jedynce lokacje były mniejsze więc zbytnio nie było gdzie uciekać i trzeba było walczyć w ciasnych pomieszczeniach, tutaj jest do dyspozycji cała dzielnica więc walka podjazdowa działa aż za dobrze. Nawet jak już się trafi do lokacji zamkniętej to zdaje mi się że agresja i spostrzegawczość zombiaków została zmniejszona. Do tego dostaje się o wiele więcej zasobów (a zapłki wyparowały), więc po paru godzinach zwiedzania miałem całkiem przypakowaną postać (powraca system upgrade'ów umiejętności i broni) i nadmiar ammo. Widać że wzorowano się na Last of Us ale nie wyszło i rozgrywka mi przypominała... Mafię 3 tylko że z maszkarami.

    Oprawa też jest średnia, o ile miejscówki zamknięte raz na jakiś czas zaskoczą ciekawym designem (nadal gorszym niż w jedynce) tak otwarte przestrzenie są biedne, nieraz jest to poziom poprzedniej generacji. Ilość obleśnych i ciężkich lokacji została zmniejszona. przez co nie jest tak niepokojąco jak w jedynce. Muzyka jest ale nie zapadła mi w pamięci, za to odgłosy maszkar mogą się podobać.

   Bossowie też nie sprawiają problemów (do tych z jedynki nie mają startu), jak ktoś lubi się skradać to pod koniec będzie miał pewnie z 20 zapasowych apteczek i kilogramy ammo. Cała gra jest też niedopracowana, a to jakiś przeciwnik zauważy i zaatakuje przez ścianę, a to stealth kill się nie uruchomi, kolizja ze skrzynią nie zadziała jak trzeba, czy pocisk z shotguna nie trafi celu z odległości 3 metrów. Co może się spodobać to praktycznie brak przeciwników z bronią palną i o wiele mniejsza ilość kill roomów.

   Jestem strasznie zawiedziony tym tytułem, klimat zaszczucia jaki był w pierwszej połowie jedynki całkowicie uleciał i zostało wybijanie maszkar. Gra jest też rozwleczona (19h) a od połowy wesoło biegałem od celu do celu żeby ją skończyć bo wiedziałem że nic nie sprawi zagrożenia. Aha jest też parę subquestów które najczęściej polegają na wizycie w lokacji i wybiciu wszystkiego co się rusza za zasoby. Fabularnie za to jest całkiem ciekawie, szczególnie dla fanów poprzedniczki. Gdyby część dialogów nie była tak drętwa to było by dobrze. Grę polecam tylko dla fanów jedynki którzy chcą się dowiedzieć jak kończy się historia Seby.  6/10

 

 

  • Plusik 1
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza

The Last Campfire (ps4)

Bardzo fajna, spokojna ale i smutna historia o Płomyku który pomaga swoim pobratymcom, rozwiązując proste zagadki. No w sumie nie aż takie proste bo przy niektórych musiałem trochę pomyśleć, ale i tak gra ma spokojne i relaksujące założenia. No i ten głos lektorki.

Odnośnik do komentarza

Grand Theft Auto The Trilogy Definitive Edition (dłuższej nazwy nie było :dynia: )

Jak już pewnie niejeden wie (wątek zakupowy), kupiłem tego "gniota" tydzień temu. No nie będę ukrywał, ale jestem zakochany w tej serii, więc nie przeszedłem obojętnie obok najnowszej edycji. Co prawda obiektywnie patrząc, to faktycznie nie jest "najlepszy" ani pewnie nawet "zbyt dobry" remaster, ale szczerze mówiąc ja bawiłem się przy nim wybornie :sir:

Jest tu masa rzeczy, które ludzie już powytykali w internecie. A to jakieś bugi, a to ktoś zapomniał zapodać teksturę mostu na zadupiu, a to znowu coś innego, ale koniec końców gra jest jak najbardziej grywalna i wcale nie wygląda tak źle jak ją malują. No tak, niektóre postacie wyglądają wręcz karykaturalnie (zezowaty Diaz wymiata w tej kwestii), ale jakby przymrużyć jedno oko, a drugie zamknąć to nawet bardziej wybredni jakoś to "przełkną" jeśli zachęci ich gameplay. Ogólnie trzeba też trochę pochwalić ten tytuł, bo na przykład cienie czy oświetlenie robią już "jakąś" robotę jak dla mnie i koniec końców mi ta gra jawi się tak jak powinna, czyli jako lekko "odpicowany" oryginał, przystosowany do nowszych konsol.

Także jeśli ktoś nie będzie ciągle węszył po ekranie w poszukiwaniu jakichś pierdołowatych niedoróbek, to może być nawet zadowolony tak jak ja. Właśnie skończyłem trzecią odsłonę trylogii, w kolejności: VC, III, SA i mogę śmiało powiedzieć, że mi się podobało. A to, że internet poniekąd słusznie wylał na te gry wiadro pomyj, to już mnie teraz nie interere :reggie:

Ja tam jestem zadowolony, choć faktycznie stać ich było na więcej. No i za mniejszą kasę...

Odnośnik do komentarza

No i dwunasta w tym miesiącu, a trzydziesta piąta w tym roku gra za mną. Zostały ostatnie dni, więc nie wiem czy zdążę jeszcze coś "dobić" do końca 2021.

 

Wolfenstein The New Order na Xbox One

 

Wolfensteina znam od dawien dawna, gdy jeszcze za szczeniaka po cichaczu pogrywałem w Wolfenstein 3D na kompie brata. Później gdzieś tam zagrałem w Return to Castle, ale nigdy na dłużej się w nią nie wciągnąłem. Kupiłem też kiedyś Return to Castle na PS2 i po prostu Wolfenstein na X360, ale z nimi też za wiele do czynienia nie miałem. Jakoś tak nigdy nie było mi już po drodze z tymi odsłonami, a i tych nowszych jakoś nie korciło mnie sprawdzać na PS4.

Wszystko zmieniło się gdy kupiłem Xboxa One. Postanowiłem sprawdzić coś czego jeszcze nie mam i tak jakoś padło najpierw na The Old Blood, a następnie na The New Order. Gra nie jest w sumie jakoś masakrycznie długa, ale dość intensywna i wciągająca. Fabuła bardzo zachęcała do masakrowania kolejnych nazioli i z czystą satysfakcją przechodziłem kolejne etapy chcąc w końcu zemścić się na "tych złych". Niestety zakończenie mnie trochę zawiodło, ale zakładam, że to jakaś furtka do kontynuacji wydarzeń w The New Colossus, który też już czeka na ogranie :D

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Niedawno pękł najnowszy Resident Evil z wioską w tle i nazwie (lepsza ukryta 8 niż żyrafa). I jak patrzę na tę odsłonę jako duży fan całej serii?

 

Po pierwsze - Panie, gdzie tam do gry życia - CZWÓRKI, która nadal prześciga wiele współczesnego stuffu giereczkowego (gdzie jest tyle świetnych animacji śmierci? No możew Dead Space). Inspiracje widać jak na łapie wilkołaka i to w sumie dobrze. Bo zamiast setnego walktrought 4-ki mogłem sprawdzić inny tytuł :) Ósemka daje dużo od siebie - szczególnie w pierwszych godzinach gry, gdzie wiocha i zamek mają naprawdę zajebisty klimat. Czuć to zimno i wzmagający się przez to ból...

 

Spoiler

Kiedy Ethan jest szlachtowany jak wieprzek i mocuje sobie rękę z pleśni xD Tutaj już popłynęli kitajce za mocno, nawet jak na standardy RE.

 

Fajnie się ucieka przed wiadomo kim i całość ma do tego świetny feeling, na czele z Save Roomem okraszonym piękną, jak na serię przystało, oprawą muzyczną. 

Potem klimat siada (robi się coraz mniej spójnie), ale gra na szczęście nadal trzyma przy TV ciekawym mixem gameplayu. Niczym wybitnym (kapiszony...), ale też niszczym słabym. To nadal klasyczne założenia całej serii, bo mamy tu jak na tacy etapy nawiązujące do rezydencja/zamek, miasto, jezioro (bardzo biedne :frog:). IMO ten miszmasz zbija z tropu, a precyzując wczówki, którą wszyscy w grach kochamy. 

 

Nie wspominam o av, bo to dobra półka, ale też nic, co by mnie zmusiło do szerszego otwarcia oczu i bębenków uszu. Ładnie, płynnie, z przebłyskami geniuszu. Wiem też, że mocno poszło to wszystko w pif paf pod koniec, ale czy w przypadku CZWÓRKI nie było identycznie na wyspie? 

 

A więc - grało się dobrze z plusem. Chyba mimo wszystko lepiej niż przy okazji siódemki. Z chęcią ogram jeszcze jedną cześć w tej konwencji - ale tylko jedną. Wolałbym powrót do zombie i nowe scenariusze z gameplayem RE2R. 

 

7+/10

Odnośnik do komentarza
W dniu 17.12.2021 o 20:45, Sep napisał:

Vampyr (ps4)

 

Może zacznę od tego co mi się nie podobało. Loadingi. No są długie, faktycznie. Nie ma ich zbyt często na szczęście, no chyba że ktoś będzie ginął w walce wielokrotnie, to wtedy może mieć frustrację przez długie oczekiwania na załadowanie gry. Następna sprawa WCZYTYWANIE. Tak kurwa, jak chcemy szybko przebiec z jednej dzielnicy do drugiej istnieje duże prawdopodobieństwo że gra nam się zapauzuje i wskoczy napis wczytywanie na kilka sekund. No takie czas pierwszego playstation bym powiedział. Komiczne w obecnych czasach. Następna sprawa crashe. No miałem w tym roku okazję grać w wiele zabugowanych gier, ale Vampyr przebił wszystko. Z kilkanaście razy wyrzuciło mnie do dasha konsoli. I dochodziło do tego w takich samych sytuacjach, czyli gdy działo się dużo na ekranie, walka z kilkoma przeciwnikami naraz + unik + odpalenie jakiejś umiejętności oraz gdy gra nam sumowała jak nasze działania wpłynęły na poszczególnie dzielnice. Trochę szkoda że nic z tym nie zrobili, nie próbowali naprawić, szczególnie w tym drugim przypadku. No i ostatnia rzecz walka. No nie jest niczym szczególnym. Próbowano dodać jakieś soulsowe elementy jak pasek staminy, ale i tak jest prosto (grałem na najwyższym poziomie jak był dostępny na premierę gry, w którejś aktualizacji wrzucono jeszcze wyższy). Walka dodatkowo jest schematyczna: unik, cios, odpalenie jakiejś umiejętności i tak w kółko. Pojedynki z bossami za to bardzo fajne, wymagają skupienia, choć są proste (finalny boss padł za pierwszym razem).

 

To teraz pozytyw. Vamypr zajebiście się broni klimatem Londynu, postaciami, dialogami, wyborami moralnymi. Prawie każdy z Npc z którym gadamy może zostać przez nas zabity. Oczywiście rozmawiając, wykonując zadania poboczne, zaglądając w każdy kąt dostajemy nowe opcje dialogowe z postaciami i możemy je lepiej poznać. Dowiedzieć się o nich więcej, co łatwiej pozwoli zdecydować czy warto ich zabić. A niektórzy są faktycznie skurwysynami, kłamcami, oszustami itd. Więc wybór jest. Ja starałem się być dobrym wampirem i oszczędzać kogo się da. Zabijanie zwykłych ludzi ma jeszcze jeden plus, daję duży zastrzyk punktów doświadczenia, więc pokusa jest.

Gra ma jednak takie momenty że trzeba dokonać wyboru który będzie miał duży wpływ na daną dzielnice. I tu Dotnod mnie mocno zaskoczyło, bo wybory są ciężkie i choć wydaję ci się że wybrałeś mniejsze zło to tak nie jest, przynajmniej ja tak miałem.

Dialogów jest bardzo dużo, ale wiele nie jest obowiązkowych, nie musimy rozmawiać z każdym i wybierać dodatkowych kwestii dialogowych.

 

Ja bawiłem się bardzo dobrze, mimo kwestii technicznych, które należało wypunktować.

Kurwa wlasnie te opcje dialogowe,pozornie dobre wybory czy to jakimi te postacie są skur.wielami spowodowało ze chciałem grać dalej, bo gameplay to jakieś niedorobiony bloodborne:-/

Odnośnik do komentarza

Skończyłem, ale nie ukończyłem Red Dead Rademption 2 (120h na liczniku), zdecydowanie najpiękniejsza gra poprzedniej generacji. Jak oni uzyskali taką jakość grafiki na XOne S to sam nie wiem.

 

Bez rozpisywania się, tak powinna wyglądać gra dla pojedynczego gracza, świetni bohaterowie (polubiłem Artura, a się na to nie zapowiadało), piękne widoki, masa aktywności i zadań do wykonania. Nabrałem chęci na RDR1, bo już praktycznie zapomniałem o co się tam rozchodziło, ale na razie muszę odpocząć od sandboxów :)  

Edytka:

Pobiegałem po odkrytej na zakończenie gry mapie i jakaś tam bieda straszna, liczyłem chociaż na dodatkowe misje, a tu klops, kilka fajnych, ale niewykorzystanych miejscówek. Szkoda trochę...

 

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Spyro: Enter the Dragonfly (czyli "Spyro 4")

 

No to mam świeżego kandydata do wpisania w temacie "Szambonurek..." xD. Bo jest to gra obiektywnie (i w sumie subiektywnie też) nieudana, nieodkrywcza, niedorobiona, ale mimo to przyciągnęła mnie i wytrwałem do końca, w pewnym sensie dobrze się bawiąc (a może lepiej by było napisać "miło spędzając czas").

 

Generalnie jest to maksymalnie leniwa kontynuacja trylogii z PSXa wydana na PS2 (i GC), można by rzec typowy sequel na nowe konsole, tyle, że nic nie jest tutaj ani "bigger", ani "better" xD. Trzon jest z grubsza identyczny jak w starszych częściach: styl poruszania się, mechanika, ruchy smoka, nawet modele postaci, choć wzbogacone o dodatkowe polygony, wyglądają mocno znajomo. Gra wyszła w 2002 a developing był ponoć krótki i trudny, co widać. Nie wprowadzono tu prawie nic naprawdę nowego (poza kilkoma "smoczymi oddechami" do wyboru: Spyro zieje lodem, prądem, bąbelkami itd.), a sporo rzeczy z prequeli poszło wręcz pod nóż. Przygoda jest w ogóle niesamowicie krótka, mamy tylko jeden świat-hub i chyba z 10 leveli, co prawda dużych (momentami wręcz za dużych), ale i tak robi się na nich prawie zawsze to samo, czyli klasycznie: zbieraj diamenty i ważki za wykonanie "zadań" i kończenie mini gier (odpowiednik orbów i smoczych jaj z poprzedników), czasem jeszcze wpada jakiś speedway. Tylko tym razem nie dostajemy nawet krótkiego wstępu "fabularnego" na każdym z leveli, znanego choćby z dwójki. W ogóle przez całą grę mamy chyba tylko ze dwie cutscenki: na początek i na koniec xD. Ale może to i lepiej, bo ich jakość (mimiką postaci spokojnie można by straszyć dzieci) woła o pomstę do nieba. A no i wpadłem zedytować post, bo po prostu muszę dodać, jak żałosna pod każdym względem była walka z finałowym bossem i zakończenie, które wygląda tak, jakby no właściwie nie było zakończenia xD. Cięcie i lecą creditsy. Nice.

 

Same założenia zabawy można by przełknąć bez grymasu, ot leniwy sequel, ale jako tytuł na rozluźnienie/dla dzieciaków swoją rolę spełnia. Tyle, że gra jest potężnie zepsuta na poziomie technicznym, Bugi, zła detekcja kolizji, zwiechy (częste i losowo występujące), koszmarny framerate (wahania między 50 fps w ciasnych pomieszczeniach do, ja wiem, z 15-20 na otwartych terenach, a jak wiadomo, seria Spyro raczej słynie z dużych przestrzeni), no przynajmniej raz w ciągu godzinnej sesji coś dziwnego się odwalało. Dramat, gdyby nie swego rodzaju upartość (i zapobiegawcze walenie save'a co chwilę), to rzuciłbym to szybko w pierony.

 

Graficznie jest znośnie. Na plus fajne kolory i ogólna plastyczność świata. Faktem jest jednak, że w 2002 mieliśmy na rynku chociażby pierwsze części Jaka i Ratcheta, i w takim porównaniu Spyro 4 wypada jak ubogi kuzyn z prowincji. Ot podrasowany PSX (a momentami może i nawet nie podrasowany). Sytuację ratuje (i w moim odczuciu jest jednym z aspektów, przez który w ogóle chce się grać) soundtrack, bo jakimś cudem, mimo, że nad grą pracowali zupełnie nowi ludzie (licencja Universal wyleciała z rąk Insomniac/Sony po Spyro 3), to kompozytora muzyki, czyli Stewarta Copelanda, udało się zwerbować, no i jak zawsze dostarczył. Muzyka jest świetna, momentami mocno zalatuje poprzednimi przygodami smoka, momentami jest mocno odmienna i wręcz "dziwna", ale w pozytywnym znaczeniu. W sumie to przez ten OST, na który trafiłem kiedyś na YT, sięgnąłem w ogóle po latach po ten tytuł, bo zarówno po recenzjach na premierę, jak i opiniach "po latach", skreślałem ją raczej z listy. Mimo wszystko nie żałuję, bo jako fan Spyro w pewnym sensie czułem się jak w domu. Jak na okres przedświąteczny gra wpasowała się idealnie, oferując mi namiastkę dawnej magii, kiedy to jako dzieciak znalazłem pod choinką Spyro 2 i wsiąknąłem w ten świat na całego, aż do wymaksowania jej na 100% (oczywiście z opisem z N+). Tutaj 100% jest chyba nawet nieosiągalne przez bugi xD, no ale gierkę zaliczyłem i wspominać będę kiedyś z uśmiechem.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 2
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Final Fantasy IX. Naszło mnie no i ograłem wersję z PSXa na telefonie. Po latach jako klasyczny jRPG nadal dobrze się trzyma. Powrót do korzeni fantasy po 7 i 8 zrobił dobrze serii. Jedyną wadą tej części jest chyba... Fabuła. Żadnego intrygującego plot twistu. Motyw Kujy można zrozumieć, całą historia Terra/Gaia też trzyma się kupy choć myślę, że mogli trochę więcej wyjaśnić skąd wzięły się Eidolony i rozwinąć ten temat skoro przez pół gry były tak ważne, ale Necron na końcu wyskakujący jak Filip z konopi jako ostatni boss był zupełnie niepotrzebny. Ciekawy świat, wyraziste postacie, system z weapon ability też mi się podobał, no i Chocobo Hot & Cold to chyba najlepsza mini gra serii FF. Teraz czas na X na Switchu.

Screenshot_20211229-223532_ePSXe.jpg

Screenshot_20211229-223538_ePSXe.jpg

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Na koniec roku ukończyłem sobie grę wideo mutant year 0+ dlc seed of evil.

 

Z technicznych głupot to na ps4 kilka razy kraszowało mi grę i przy wczytywaniu gry na kilka sekund dźwięk się pyerdolił ale tak to spoczko.

 

Fajna gierka to była. Doświadczenia z takimi gierkami mam prawie zerowe bo grałem tylko kilka godzin w oba xcomy ale niezbyt mi siadły. Ładna, klimatyczna oprawa, muzyczka też fajniutka taka z lat 80' bym powiedział kurczę A gameplay? Z tego co mówił mi ziomek to walka w mutantach to mega daun przy tej z xcoma ale mi się całkiem podobała chociaż główną atrakcją dla mnie było zwiedzanie mapek, szukanie złomu i znajdziek :shieeet: jedyne na co kręce nosem to gra jest trochę słabo zbalansowana (początki mega trudne dla takiego świeżaka ale później idzie się jak przecinak i każda jedna postać w tej grze jest jakoś mega nudno napisana i zagrana, no żadnej postaci nie polubiłem, fabuła też nie urywa dupska chociaż czekam na sequel żeby dowiedzieć się co tam dalej się zadzieje.

 

Czy zostałem fanem takich taktycznych gierek komputerowych po mutancie? Niespecjalnie, ale miło raz na jakiś czas sięgnąć po taką gierkę. Czekam na dwójkę A z innych gier tego typu to chyba jeszcze ogram gearsy bo też fajnie wyglądają.

 

Ogólnie to polecam dla forumowicza 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...