Skocz do zawartości

Death Stranding


Fanek

Rekomendowane odpowiedzi

Finito. Zakończenie trwa jakieś TRZY godziny, więc lepiej przygotujcie sobie dużo chipsów, ewentualnie zapas chusteczek do wycierania buźki z łez. Jak dla mnie lekka przeginka, tym bardziej że wcale nie trzeba było tak tego rozwlekać, no ale to w końcu Kojima, nie byłby sobą, gdyby nie przecutscenkował swojej gry. W każdym razie końcówka (końcówka czyli dobre 6 godzin od kiedy rozpoczynają się finałowe wydarzenia) jest naprawdę dobra, są świetne boss-fighty, fajne lokacje, kilka niezłych twistów, a soundtrack doprowadza uszy do orgazmu. Postacie na filmikach wyglądają niemal jak żywi aktorzy, zwłaszcza mimika to kompletnie nowy poziom. Tym bardziej szkoda, że trzeba przemęczyć dobre 40 godzin, żeby to zobaczyć. 40 godzin brodzenia w najbardziej ślamazarnym, schematycznym i monotonnym gameplayu tej generacji. 
 
Jak już zapewne dobrze wiecie, dla mnie rozgrywka w tej grze to dramat. Doceniam, że Kojima próbował zrobić coś nowego i nietypowego, ale niestety nie tędy droga, bo co z tego, że gra jest oryginalna, skoro w tej swojej oryginalności bardziej irytuje niż zachwyca? Pomysł ciekawy jednak wykonanie jest dużo, dużo, DUŻO słabsze. Niby co jakiś czas pojawiają się nowe mechaniki, gracz odblokowuje kolejne przedmioty, zmienia się lekko sposób podróżowania oraz teren po którym biegamy, tylko... co z tego, skoro finalnie wszystkie, ale to absolutnie wszystkie questy są takie same? Schemat zawsze jest taki sam - idziesz do jakiegoś bolka (który na ogół jest zwyczajnym hologramem, z "normalnymi" ludźmi nie ma tu zbyt wiele do czynienia), chwila bezsensownej i nie prowadzącej do niczego gadki, zaraz bierzesz jego graty i zasuwasz tysiąc kilometrów do punktu dostawy. A teraz sobie to pomnóż razy 50. 100. Może 500, to już zależy od tego jak długo wytrzymasz. Zresztą pal licho questy, najgorsze że zadania fabularne również są takie same (za wyjątkiem tych faktycznie popychających wydarzenia do przodu czyli głównie walk z bossami). To w połączeniu z najbardziej smutną, wręcz depresyjną i pozbawioną jakichkolwiek atrakcji mapą czyni z Death Stranding grę, którą spokojnie możecie kiedyś odpalić swoim dzieciom za karę jak będą niegrzeczne. Zmienne pory dnia? Zapomnij, wszystko odbywa się w dzień, co najwyżej czasem pada, a czasem świeci słońce, jednak nocy tu nie uświadczysz. Nie żebyśmy już mieli ósmą generację konsol i żeby to było standardem czy coś. Jakieś ciekawe opcjonalne lokacje do odkrycia wzorem innych gier z otwartym światem? No niestety, zły adres. Dostępny teren działań jest ogromny, ale gra nawet przez sekundę nie zachęca, żeby po nim pobiegać i samodzielnie coś odkryć. A niestety biegania jest tu w cholerę, zwłaszcza w tę i z powrotem. Za setnym razem będziesz pamiętał każdy leżący na ziemi kamyczek, gwarantuję. Wisienką na torcie jest strasznie toporne sterowanie postacią, Nasz hiroł nawet bez większego obciążenia porusza się jakby miał kilka cegieł w gaciach, nie jest za dobrze z jego responsywnością, a wspinanie się po górach wygląda gorzej w grach z zeszłej generacji. Niewiele lepiej jest z pojazdami, czasem lepiej oszczędzić sobie irytacji i udać się gdzieś z buta niż wkurzać się podczas blokowania o każdy najmniejszy kamyczek. 
 
To wszystko pozornie składa się na obraz gry tragicznej, ale dzięki kilku naprawdę dobrze wykonanym elementom ostatecznie nie jest aż tak źle. Przede wszystkim motyw współpracy między graczami zasługuje na uznanie, wielkie wrażenie robi zwłaszcza teren działań pod sam koniec, kiedy widzisz owoce swojej ciężkiej pracy oraz pozostałych graczy: masa pobudowanych mostów, schronów czy porozstawianych drabinek. Samemu budując chociażby generator do ładowania pojazdów miałem w głowie, że stawiam go nie tylko dla siebie, ale że może też jakiś zabłąkany gracz kiedyś sobie z niego skorzysta i mu w ten sposób pomogę? I rzeczywiście, gra na bieżąco informuje o tym czy ktoś korzysta z Twoich zabawek. Nie powiem, bardzo fajne uczucie, kiedy komuś pomożesz w tak prosty sposób i jeszcze taki bolek odwdzięczy się sypiąc hojnie lajkami :) świetnie łączy się to z motywem przewodnim gry. Co jeszcze mi się spodobało? No oczywiście oprawa A-V,  filmiki, voice-acting, starcia z szefami. Są momenty, kiedy ewidentnie widać i czuć, że to gra Kojimy, zwłaszcza kiedy sceneria drastycznie się zmienia i robi się bardziej creepy. Mads jest tu przeza(pipi)isty, z początku wręcz przerażający, a później... no, to już polecam odkryć samemu. Równie ciekawy jest antagonista Higgs fenomenalnie zagrany przez Troya Bakera. Szybko można polubić Fragile, okularnika Heartmana, a pociesznego grubaska granego przez del Toro najchętniej by się uściskało. Trafiają się też mniej oczywiste indywidua jak skrywający się za maską Die-Hardman czy
 
niańcząca martwego dzieciaka
"Mama". Jedyne "ale" w tej kwestii mam do głównego bohatera, gość jest strasznym mrukiem, często w ogóle nie reaguje na to co się dzieje wokół (nawet jeżeli wszystko się wali i wybucha) i sprawia wrażenie bardziej protagonisty-niemowy na wzór japońskich erpegów. Gość chyba jeszcze nie zdążył wyjść z roli Daryla Dixona z The Walking Dead, bo osobowość ma w zasadzie skopiowaną z tej postaci. 
 
Mógłbym się jeszcze ciut bardziej rozpisać na temat tej gry, ale obawiam się, że lepiej będzie jeżeli jak najszybciej o niej zapomnę. Na pewno nie jest to skończony crap: grafa wyciskająca siódme poty z PS4, dobry scenariusz, kozackie walki z bossami, możliwość ingerowania w otoczenie (można nawet zbudować autostradę!) i ten nietypowy patent współpracy między graczami  zasługują na uznanie. Pozostaje żałować, że główny trzon rozgrywki jest tak cholernie kulawy. No nic, eksperyment nie wyszedł, Hideo zawsze o wiele lepiej wychodziło tworzenie gier w zamkniętych sceneriach i moim zdaniem tego powinien się trzymać. A czy warto zagrać? Jeżeli lubisz długie spacery, podziwianie widoków i masz miłe wspomnienia z pracy w Uber-eats to śmiało.  5/10
 
 
PS: Zanim komuś eksploduje dupsko: to co jest napisane powyżej to nie żadna prawda objawiona i jedyne słuszne zdanie, z którym nie można się kłócić, a wyłącznie moja skromna opinia. Oczywiście w 100% subiektywna, bo inaczej na gry nie patrzę ani o nich inaczej nie piszę. Jak komuś się gierka podoba, to nie pozostaje mi nic innego jak życzyć miłego grania i powodzenia przy ewentualnym wbijaniu platyny. Peace ;)  
 
 
 
 
 
Edytowane przez Josh
  • Plusik 4
  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

Dzięki za uznanie. To co napisałem o Mamie wychodzi od razu na pierwszym spotkaniu z nią, ale luz, na wszelki wypadek ukryłem. 

 

 

Cytat

Super @Josh, fajnie że gre skończyłeś. Rozumiem że jest nadzieja na koniec tych "szerokich" wypowiedzi. Pozdrawiam

 

Bez obaw, więcej Was nie będę męczył tym zrzędzeniem, chyba że sami będziecie chcieli podyskutować. Ten post to takie moje podsumowanie i kropka nad "i". Również pozdrawiam ;) 

Edytowane przez Josh
  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

W sumie każdej grze można zarzucić, że ma "takie same questy" i w każdej idzie się z punktu A do B, żeby coś odpalić, zapoczątkować, czy zamknąć - nieważne, jak bardzo byłoby to obudowane filmikami, czy innymi upiększaczami, to schemat zawsze pozostaje ten sam.

Przeczytałem całość, daję serducho, bo rzeczowa opinia, mimo że mam zupełnie inne odczucia póki co.
Na pewno nie zgadzam się z "topornym sterowaniem postacią" i jego responsywnością - jest bardzo responsywny, podobnie jak Snejk w MGSV, a że nie jest łatwy do prowadzenia...

No taki był zamysł gry, żeby to nie był kolejny Bayek z AC Origins, który po wychyleniu gałki i przytrzymaniu R1, przebiegnie całą mapę, nieważne czy ocean, czy Himalaje... :reggie:

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Przeczytałem "recenzją" @Josh i szanuję rzeczową i uargumentowaną ocenę gry, aczkolwiek zupełnie się z nią nie zgadzam. Natomiast zawsze mnie zastanawia, jak komuś kto ocenia grę na 5 chce się ją w ogóle kończyć? Skąd ludzie mają na to czas? Jak mi np. nie siadła najnowsza Zelda, to po 10h poszła na Pchli i nie wyobrażam sobie przechodzić 40 godzin gry, której gameplay mi się po prostu nie podoba..Za dużo jest gier/filmów/książek do poznania żebym tracił czas, no ale niektórzy chyba lubią samo-masochizm tylko po to żeby móc uczestniczyć w dyskusji.

Odnośnik do komentarza

Najlepsze że gdyby gameplay koledze podpasował to wychodzi jak nic 10/10.

To teraz chętnie bym się dowiedział co by się tam musiało dziać w trakcie wędrówki Sama po bezludnej Ameryce? Pytam bo chciałbym poznać pomysł na rozgrywkę na te 50h która by była innowacyjna i ciekawa.

Czy rozgrywka jak w DMC, czy strzelanka jak RE2, a może zagadki co 100 m jak Witness. Bo powiem szczerze że gdyby to miał być kolejny horizon to pewnie bym nie skończył.

Edytowane przez Michał_K
Odnośnik do komentarza
14 minut temu, Faka napisał:

Ej, serio, po skończeniu gierki jest 3 godzinne zakończenie w postaci filmu? Ciężko mi w to uwierzyć XD. Może po Jedi wezmę się za tego kuriera.

Nie, kolejne niestety kłamstwo, czy tam małe kłamstewko mające na celu poparcie oceny 5/10.

Podobnie jak tysiące kilometrów - w grze przeciętne trasy to chyba około kilometra, często,w górach odcinki poniżej 600 m. No ale tysiące km brzmi lepiej.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, izon napisał:

Przeczytałem "recenzją" @Josh i szanuję rzeczową i uargumentowaną ocenę gry, aczkolwiek zupełnie się z nią nie zgadzam. Natomiast zawsze mnie zastanawia, jak komuś kto ocenia grę na 5 chce się ją w ogóle kończyć? Skąd ludzie mają na to czas? Jak mi np. nie siadła najnowsza Zelda, to po 10h poszła na Pchli i nie wyobrażam sobie przechodzić 40 godzin gry, której gameplay mi się po prostu nie podoba..Za dużo jest gier/filmów/książek do poznania żebym tracił czas, no ale niektórzy chyba lubią samo-masochizm tylko po to żeby móc uczestniczyć w dyskusji.

 

Sam się sobie dziwę, ponieważ na ogół nie kończę gier, które mi się nie podobają. Po części to przez nadmiar wolnego czasu (którego ostatnio mam naprawdę sporo),  po części przez brak ciekawszych gierek do pyknięcia, a po trochu dlatego że naprawdę chciałem poznać tę historię do końca, a nie lubię oglądać streszczeń na YT. 

 

Godzinę temu, Michał_K napisał:

Najlepsze że gdyby gameplay koledze podpasował to wychodzi jak nic 10/10.

To teraz chętnie bym się dowiedział co by się tam musiało dziać w trakcie wędrówki Sama po bezludnej Ameryce? Pytam bo chciałbym poznać pomysł na rozgrywkę na te 50h która by była innowacyjna i ciekawa.

Czy rozgrywka jak w DMC, czy strzelanka jak RE2, a może zagadki co 100 m jak Witness. Bo powiem szczerze że gdyby to miał być kolejny horizon to pewnie bym nie skończył.

 

Do "10" daleka droga, musieliby chyba ze 2 lata przerabiać tę grę ;) sporym zarzutem (jak już opisałem w recenzji) jest dla mnie nudna mapa i to, że mało się na niej dzieje i nie ma nic ciekawego do odkrycia. Takie Breath of the Wild też nie jest (pipi)e znaczkami jak chociażby gry Ubisoftu czy wspomniane przez Ciebie Horizon, a mimo to twórcom udało się na niej zamieścić masę świetnych rzeczy do znalezienia i spróbowania. Nie sztuką jest zrobić wielki obszar, który stanowi wyłącznie tor przeszkód do pokonania. A co jeszcze mogliby zmienić / poprawić, żeby było lepiej? Nie wiem,  niestety nie jestem twórcą gier i nikt mi nie płaci za głowienie się nad takimi rzeczami. 

 

Godzinę temu, Wredny napisał:

W sumie każdej grze można zarzucić, że ma "takie same questy" i w każdej idzie się z punktu A do B, żeby coś odpalić, zapoczątkować, czy zamknąć - nieważne, jak bardzo byłoby to obudowane filmikami, czy innymi upiększaczami, to schemat zawsze pozostaje ten sam.
 

 

No właśnie ważne, bo mimo że schemat jest podobny, to jednak te filmiki czy jakieś randomowe akcje wnoszą do nich mnóstwo zróżnicowania i sprawiają, że te questy nie są takie same. Zobacz jak to rozwiązali w Wiedźminie 3, niektóre zadania poboczne są tak rozbudowane i oferują takie atrakcje, że spokojnie mogłyby robić za główne misje fabularne, ale nawet te małe wprowadzają ogrom różnorodności do niby skostniałego gameplayu: turniej w gwinta, wyścigi na koniach, zabawa w detektywa czy polowanie na unikatowe stwory, że już nie wspomnę o jakichś bardziej zaawansowanych fabularnie zadaniach (jak ta z wieżą na które rezydują duchy). DS pod tym względem NIC się nie stara, side-questy nie zaskakują ani fabularnie ani gameplayowo, a co gorsza wiele z misji fabularnych jest opartych dokładnie o te same zasady. 

 

 

Cytat

Ej, serio, po skończeniu gierki jest 3 godzinne zakończenie w postaci filmu? Ciężko mi w to uwierzyć XD. Może po Jedi wezmę się za tego kuriera.

 

Ze stoperem przy tym nie siedziałem, ale możesz być pewny, że trwa to grubo powyżej dwóch godzin. Właściwy ending zaczyna się kiedy

trafiamy na Plażę Amelie 

Od tego momentu dzieje się masa rzeczy. Na YT widziałem, że kolesiowi zajęło to 2 h z minutami, ale nie wziął pod uwagę creditsów z epilogiem, który też chwilę trwa, więc nawet jeżeli się trochę pomyliłem czasowo, to na pewno nie za dużo. 

 

 

Edytowane przez Josh
Odnośnik do komentarza

@Josh

Szkoda że Twoja recenzja jest tak bardzo skrajnie przekoloryzowana, i wcale nie uważam że przydatna jest dla kogokolwiek, bo tak samo jak recenzja która by mówiła o różnorodności gameplayu co pół godziny, tak samo szkodliwa dla potencjalnego zainteresowanego jest recenzja ze zwrotem np. "40 godzin brodzenia w najbardziej ślamazarnym, schematycznym i monotonnym gameplayu tej generacji.".

Nie zamierzam kontrować tej recenzji, bo jesteś zdecydowanie za mocno okopany na pozycji że gra jest kiepska, ale chciałbym tylko by ludzie wiedzieli że są "wyznawcy Kojimy" 10/10 oraz osoby które dla potrzeby uzasadnienia oceny 5/10 koloryzują  i kłamią.

 

Edytowane przez Michał_K
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

Nie każda gra musi, co m2 rzucać w gracza kolejną atrakcją, niektórzy może cierpią na growe(lub nie tylko) ADHD.

Przełomowe, nieśmiertelne i wyprzedzające swoje czasy SotC z Ps2 opierało się na walkach z bossami i galopowaniu przez pustą mapę do miejsca walki, w czymś to przeszkadzało?

 

Rozumiem własne zdanie, bo koleżka jest ewidentnie mocno technicznym graczem, nastawionym na, nazwijmy to, skillowy gameplay, ale trochę dużo w tym hiperbolizowania, zbyt dużo.

 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Skończyłem drugi rozdział, kurła jakie to jest dobre. A końcówka rozwaliła mi mózg. 

Spoiler

Ten koleś co się pojawił na koniec, kurła nie wiedziałem czy to człowiek czy nie, po prostu od gościa emanowało zło. 

Jaram się, a to dopiero drugi rozdział. Mam dużo pracy, mało czasu na granie, ale jak tylko będzie wolna chwila to odpalam i noszę paczki dalej :obama:

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...