Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

YS I&II Chronicles +

 

Dosyć króciutkie giereczki action rpg (jedynka z lizaniem ścian i błądzeniem 9 godz a dwójka 12) nadszarpnięte przez czas, co widać w gameplayu.

Zamiast normalnego przycisku od ataku mamy "Bump System" i mamy wpadać na wrogów od tylca ( ͡~ ͜ʖ ͡°) albo ukośnie tak, aby im zrobić kuku a nam nic się nie stało. Zapierdalamy po polu przy radosnej muzyczce i pchamy się we wrogów gdzie wszystkiemu akompaniuje całkiem śliczny efekt gore rozłupujący ich na drobne kawałeczki.

Spoiler

Sa_Bss.gif

 

Same gry spoko,  retro i proste jak budowa cepa chociaż niektóre dungeony to taki labiryntfest że bez wujka google byłoby ciężko. O ile jedynka pod tym względem nie jest szczególnie wymagająca tak bossowie tam co niektórzy to niezły hardkor, szczególnie końcowy. Z jednej strony szanuję twórców za stworzenie takiej ciekawej zręcznościówki z RPG'a gdzie ważne jest manewrowanie postacią w tle latających pocisków niczym z bullet hell ale wszystko tu jest miejscami tak wyśrubowane, że ciężko byłoby mi to polecić ludziom, co chcieliby zacząć z tą serią od początku.

Najdziwniejsze dla mnie jest to, że 1&2 to integralne gierki ale pod względem budowy poziomów i trudności starć z bossami są kompletnym przeciwieństwem siebie. Jednak wolę już porąbane korytarze od silnej potrzeby najechania na napis uninstall. Co zabawne kiedyś ukończyłem Ys1 na PSP, gdzie miałem tylko Dpada sam nie wiem jak tego dokonałem tutaj analog to zbawienie. 

 

Podoba mi się pixelartowa oprawa, jest naprawdę wypasiona, każdy najmniejszy detal jak np odbicie bohatera w kałuży, muchy i ryby w rzece. Widać że to wszystko starannie dopieszczone a nie jak niektóre indyki po taniości rysowane w paincie.

 

Muzyka jest ok są do wyboru trzy wariacje ale należy się karny kutas od tylca devom za nie umieszczenie soundtracku z wer PC Engine, która jest kryminalnie dobra. Na szczęście podmiana plików to kwestia minut. Wycieczka po polu pełnym juchy na tle disco z lat 70 nigdy nie było tak sztywniutkie. Oczyma wyobraźni maluje mi się Ricardo Milos tańczący po dungeonach.

Spoiler

 

 

Jedynce daje 3+/6 a dwójce 4/6 to nie są złe gierki, zwłaszcza dwójka ale można się odbić ze względu na wspomniane retro archaizmy.

Spoiler

3UrJRBR.jpg

Spoiler

ZBDCGgV.jpg

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ukończyłem krótkie, ale za(pipi)iście klimatyczne Star Wars: Vader Immortal na Oculus Quest.

Od dawna tak dobrze się nie bawiłem, fakt wkroczenia do świata gwiezdnych wojen i fizycznego poruszania się w nim zapiera dech w piersiach i ciśnie łzy dawno porzuconego dzieciństwa. Walka na miecze świetlne, używanie mocy w celu wyrwania blastera z rąk szturmowca i sprzedania mu headshota z jego własnej broni jest bezcenny, i to wszystko w pięknym otoczeniu 3d. Zainicjowanie skoku w hiperprzestrzeń i oglądanie tego widowiska z mostka statku kosmicznego wywołuje niepohamowany uśmiech. Szkoda, że historia, chociaż świetna, jest tak krótka, ot max 2h, ale czas ten można trochę rozciągnąć walcząc na miecze świetlne w specjalnym trybie dojo.

 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

No to czas na wrażenia z gry @Kolos28

 

WRC 8

 

Zaznaczam, że nie grałem w poprzednie części WRC, bo wyglądały na mocne średniaki. Ale tutaj widać, że się postarali. Jedną z dużych różnic od Dirt rally (w dwójke jeszcze nie grałem), jet zmienna pora dnia oraz warunków na drodze. Trasy są bardzo dynamiczne i w początkowej fazie gry trzeba bardzo rozsądnie dobierać ogumienie.  

 

Zaczne od najważniejszej rzeczy czyli feeling jeżdżenia i fizyki auta. Gram na poziomie hard (prawie najwyższy) i pocę się tak samo jak w dircie (a czasem chyba nawet bardziej). Model jazdy jest bardzo zbliżony do Richard Burns Rally (czyli złoty grał ścigałek swego czasu) i daje MASĘ satysfakcji. Nauka jazdy was nie ominie w tej grze. Zniszczenia niestety są kosmetyczne (chyba ze walniemy mocnego dzwona to urwie nam zderzak, ale to tylko tyle.) Autka się ładnie brudzą, opony za to rzadko pękają - ale to co WRC robi dobrze to system "zużywania" się auta. 

Przykład:

Walniesz na zakręcie doopom, zaświeci Ci się kontrolka, że sprężyna jest uszkodzona. Przy 15-sto kilimetrowym wyścigu jak stanie nam się to na początku to te uszkodzone sprężyny będą się zużywały i pod koniec OS'u auto może praktycznie nie tłumić wybojów bo sprężyny są w opłakanym stanie. Podoba mi się to - zupełnie inne podejście do tematu. Zużywanie się elementów podczas jazdy jak w prawdziwym rajdzie - opony zużyte łatwiej się przebijają, układ kierowniczy z każdym zakrętem coraz gorzej się zachowuje jak został uszkodzony na początku, a czasami i pompa wody ma problemy (losowe zdarzenia z mechaniką auta - rzadko się zdarzają ale czuć tu realizm).

 

Sama kariera trochę przypomina podejście Codmasterów -> trzeba usprawnić silnik i inne elementy auta by mięć lepsze czasy. Taka sztuczne iluzja, że robisz progres - a prawda jest taka, że jak auto miało by na początku wszystko dopakowane to czasy robiło by się od razu "normalne" a nie kończyło rajdy w połowie stawki. Na szczęscie na początku kariery jest wybór - jak jestes doświadczonym rajdowcem wyścigowcem to wybierasz WRC 2 i jeździsz AWD autami, a jak jeszcze nie umisz w rajdy to zaczynasz od 2WD (na szczęscie nie musiałem tym jeździć - przednio napędowe auta na szutr reggie.).

 

W samej karierze mamy kalendarz i czasami wskakują nam eventy - wyścig historyczny (zazywaczaj tylno napędowym potworem), trening i wyścig konstruktrów. W tym ostatnim jest ważne by brać udział, bo na koniec sezonu nawet jak skończyliśmy w połowie stawki to możemy wskoczyć do WRC 2 PRO a później już do WRC dzięki dobrej reputacji u innych marek. Ja tego nie wiedziałem i spędziłęm 2 sezony w WRC2, bo w grze brakuje jakiegoś FAQ trochę. 

 

Licencja robi robotę w tej grze również przyznam. Oryginalne nazwiska oraz oryginalne trasy są o WIELE ciekawsze od tych z Dirt Rally. Czuć pasję w tym co tutaj programiści przygotowali. Środowisko bardzo zróżnicowane i na prawdę można się poczuć jak w prawdziwym rajdzie (wszystkie te szykany, przejazdy przez miasteczka i jazdy w górach na korsyce są genialne).

 

 

Polecam i powiem, że strasznie niedoceniona gra. Dirt rally ma już swoją renomę a WRC8 widać, że w tej edycji zrobiło się POWAŻNĄ konkurencją dla Codmajstrów - niestety chyba nikt nie władował pieniązków w promocję tego i gra zauważyłem nie przyciągneła nowych graczy za bardzo - a powinna bo jest bardzo dobra i przystępna dla świeżaków.

 

Warto zagrać, tym bardziej, że jest w promocji.

A ja wracam robić platynkę :lapka: 

Edytowane przez oFi
  • Plusik 1
  • Lubię! 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

W sumie ukończyłem, ale nie ukończyłem Assassin's Mario: Odyssey, główny wątek pękł, teraz oczywiście post-game z wszystkimi Księżycami jadę, najlepsza platformówka 3D w jaką grałem, czysta zabawa, frajda, miód, uciecha, zadowolenie, fun, no jest dobrze, jest kurde dobrze. Mariusz skacze jak opętany, porusza się gładko, jest R E Z P O N Z Y W N Y jak szatan, gierka bombarduje nas nowymi rozwiązaniami co chwile i nie pozwala znudzić. W Lake Kingdom odpoczywałem, pływając sobie pod wodą i słuchając kojącej muzyki. Miazguńka czysta, ajjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj, moje niegranie zostało wyleczone pięknie. Ocena to oczywiście 4/5.

 

Mój ulubiony kawałek:

 

Odnośnik do komentarza

The Turyst.

Kolejna perła na Switcha. Boże jakie to było dobre. Gierka to taki mix Zeldy i platformówki. Mega zróżnicowany gameplay. Czasami jest skillowo, platformówkowo, czasami zagadki, czasami quest aby zrobić jakieś  zdjęcia czy zeswatać zalotników itp. Do tego kilka questów opartych mini gry takich jak salon gier arcade (wymiata), latanie dronem, pływanie kajakiem, surfing, piłka można itd. Do tego fajna klockowa grafa taki mix Lego oraz Mincraft (tego shitu akurat nie trawię), no i piękna muza w klimatach retro. Gierkę przeszedłem w 8 godzin (2 zadań nie zrobiłem). Narazie moje goty i to za 50 zł (za tyle jest w pormo na eshop).

Edytowane przez balon
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Monster Boy and the Cursed Kingdom  (wersja na Switcha)- gra z subgatunku metroidvanii, czerpiąca dodatkowo z takich gier jak dwuwymiarowe Wariolandy czy Kirby, okraszona piękną, mangową oprawą audiowizualną. Świetna  gra, dla złaknionych tego typu rozgrywki (czyli dla mnie). Przyjemna walka, ciekawy rozwój postaci, pomysłowe moce i umiejętności oraz eksperymentowanie z ekwipunkiem w różnych formach głównego bohatera bardzo urozmaicają rozgrywkę. A ta jest bardzo wymagająca. Momentami z frustracji miałem ochotę wyjąć kartridż i spłuknąć go w kiblu, ale gra zawsze wynagradzała trudy i sprawiała, że nie mogłem się od niej oderwać przez długi czas. Nie pamiętam kiedy ostatnio wytrzymywałem przy grze bez przerwy ponad 4 godziny ciągiem. Grając w ten tytuł ma się wrażenie, że twórcy mieli totalnie wolną rękę, mogli zaimplementować fabularne i gameplayowe elementy jakie im tylko przyszły do głowy, i zupełnie się nie ograniczali zaskakując pomysłami do napisów końcowych. Fabuła i  scenki są całkiem zabawne a developerzy nie raz puszczają do gracza oko przebijając 4 ścianę. Świat gry jest przemyślany, mapa jest rajem dla wielbicieli kolekcjonerstwa i easter eggów. Wisienką na torcie jest muzyka- wpadająca w ucho, energiczna,  świetnie pasująca do całości. Na pewno część kawałków zagości w mojej bibliotece utworów z gier. 

9/10   

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

XFRNLuk.jpg

 

Kolejna dylogia xd Napierdalam  w te gierki jak przecinak w dobie pandemii.

 

Zasadniczo jedynkę skończyłem już jakiś czas temu i niespecjalnie chciało mi się o niej rozpisywać, bo nie jest niczym szczególnym. Ot fanserwisowy spinoff Dragon Quest w konwencji Dynasty Warriors od Omega Force. Fabuła nie jest specjalnie ambitna, nawet jak na standardy DQ które zawsze były sztampowe dla swojego gatunku. Trzeba znowu ratować świat a pomagają nam w tym postacie z wszelakich odsłon, głównie z DQ IV. Poza nimi są nowe twarze na potrzeby tego spinoffa, w tym (strasznie irytujący) główni bohaterowie. Jak już wspominałem jest to gra skierowana przede wszystkim do fanów serii i to oni będą się najbardziej cieszyć z cutscenek i gameplayem ze swoimi ulubieńcami. Poza tym jest to przeciętny hack&slash z elementami rpg, poruszamy się od misji do misji w miedzyczasie latając po hubie, gdzie kupujemy nowy ekwipunek, zmieniamy team, rozdajemy skille postaciom, robimy sidequesty, grindujemy itd. Poziom trudności niektórych misji jest nawet wyśrubowany, poza laniem małych armii dużo tu zadań typu chroń ważne postacie przed w(pipi)em. Ode mnie 3+/6  nie mam się do czego specjalnie doczepić ale też grałem w lepsze Dynasty Warriory.

 

Dwójka z kolei to kompletnie inny temat, bo to prawdziwy kocur. Mogę szczerze polecić tą odsłonę każdemu, kto szuka action rpg i niekoniecznie fanom cyklu, do tego nie potrzebna jest znajomość jedynki bo nie ma tu nawet o niej wzmianki.

Fabuła generalnie nie poszła do przodu za to każdy inny element został pod każdym względem usprawniony. Mamy duże mapy, po których poruszamy się do woli i swobodnie tłuczemy co nam się nawinie po drodze a nie tak jak w jedynce, gdzie mogliśmy tylko poruszać się po scenariuszach. Z motywem eksploracji wszystko to bardziej przypomina teraz klasyczne odsłony.

Wersja na PS4 ma ciekawy system, gdzie każdego dnia występuje inny event np w poniedziałek wypada więcej złota, we wtorek szybciej rozwijamy biegłości itd.

Nowością jest też coop i pvp możemy wezwać do pomocy innych graczy w bitwach fabularnych jak i stworzyć pokój i razem tłuc się w dungeonach.

Główni bohaterowie teraz nie są tylko i wyłącznie kopiami siebie jak w jedynce, gdzie grało się nimi tak samo od początku do końca.

Można zmieniać klasę i rodzaj broni, a levelować warto każdy job, bo część podniesionych statów przenosi się do pozostałych, poza tym na modłę niektórych odsłon odblokowujemy ukryte klasy.

Szczerze jeszcze raz polecam tą część, po prostu cholernie dobrze się obcuje z tą gierką. Grafika jest śliczna, może to nie breath of the wild, bo są chociażby niewidzialne ściany ale mamy 60 klatek (na amatorze czasami spadają przy większych bitwach). Daję 5/6, może trochę naciągane bo

Spoiler

gra ma też pod koniec fabuły słaby recykling lokacji w postaci odwiedzania jeszcze raz tych samych miejscówek ale w mhrocznym wydaniu, gdzie od nowa trzeba czyścić mapę.

ale można to na szczęście szybko przebiegnąć.

Edytowane przez Dr.Czekolada
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ukończyłem u1 i u2 z kolekcji w 2 dni. Graficznie gra wygląda lepiej niż nie jeden pełnoprawnym tytuł na te generacje. Gameplayowo wiadomo średnio trylogia, ale sam fakt że wolałem grać w uncharted niż rozpoczetego ff7remake coś mówi xD 

Dobre giery na wyyebaniu i bez potrzeby większego skupienia.

Edytowane przez XM.
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Batman Arkham Knight 

 

Miłe zaskoczenie. Nie byłem jakoś mocno podekscytowany, bo raz, że niby to czwarty raz to samo, a dwa, że wprowadzenie otwartego świata od Arkham City nie za bardzo przypadło mi do gustu. I o ile tam, a szczególnie w Origins, niemal każde wyjście z zamkniętej lokacji powodowało dużą niechęć do dalszej gry, tak tu 100 procent fabuły osiągnąłem dopiero po 28 godzinach. Tak, tak bardzo wciągnęły mnie te wszystkie misje poboczne. Nawet pomimo tego, że jest ich kilka rodzajów, a każda następna z tego samego zestawu polega na tym samym co wcześniejsza (ale zagadki Riddlera eleganckie). Wielokrotnie leciałem, albo jechałem, do jakiegoś wcześniej wyznaczonego przez siebie celu, ale coś innego przykuwało moją uwagę i mój dotychczasowy cel musiał trochę poczekać.

 

Dodanie Batmobilu uważam za dobry pomysł. Przynajmniej z perspektywy tych blisko 30h, bo muszę przyznać, że przed zagraniem byłem dość sceptycznie nastawiony. Ale już pierwsze momenty z grą sprawiły, że się do niego przekonałem (choć hamulec pod kwadratem to był, eee... ciekawy pomysł; do teraz hamuje L2, hehe). Być może w ostateczności jest go za dużo, ale to i tak fajny dodatek. 

 

Główna fabuła jest całkiem w pytę, choć to nie poziom Arkham City ani tym bardziej Arkham Asylum. Mam wrażenie, że o ile w tym pierwszym dało się poczuć, że ten otwarty świat jest dodany na siłę, bo wszystko, co gra miała ciekawego do zaoferowania, było w tym zamkniętych lokacjach, tak tu sprawa wygląda trochę inaczej. Mianowicie - główna fabuła i misje poboczne są do siebie mocno podobne, więc nie ma tu tego podziału (zamknięte lokacje - luksus, otwarte - nuda) co we wcześniejszych częściach. Trochę lipton, bo przydałoby się jakieś naprawdę mocne pierdo.lniecie. Nie mówię, że nic tu się nie dzieje, bo gra ma swoje momenty, a i końcówka zrobiła na mnie niemałe wrażenie, ale chyba zabrakło mi czegoś naprawdę EKSTRA, choć może po prostu pyerdole jak potluczony. 

 

To, co nie do końca zagrało, to niestety Rycerz Arkham. Już chuy z tym, kim on się w rzeczywistości okazał, ale on jest po prostu pizda. Ten jego design, a przede wszystkim głos, arrrghh. Co tam jeszcze... Aha, wiem. Pełno tu mamy umiejętności do wykupienia, ale jest ich tak dużo, że gdy dostałem pierwsze punkty, to nie wiedziałem co ulepszyć. Poczułem się tym przytloczony, mimo że przecież grałem w trzy poprzednie części, ale i tak skończyło się na tym, że od pewnego momentu kupowałem byle co, bo tak naprawdę do niczego mi te dodatkowe zdolności nie były potrzebne. Zdecydowanie preferowałbym, żeby było tego mniej, ale żeby każde ulepszenie faktycznie coś dawało. Mam również wrażenie, że za mało tu, przynajmniej w fabule, Batmana 'chodzonego'. Im dłużej slęczę nad tym tekstem, tym częściej myślę, że jest ona trochę takim zlepkiem pomysłów, a nie takim głównym wątkiem z krwi i kości. 

 

Troszkę ponarzekałem, ale mimo to bawiłem się naprawdę wyśmienicie. Bywało, że włączałem ją trzy razy dziennie, choćby na chwilę, a to o czymś świadczy.

 

Już tak podsumowując - Arkham Asylum to wciąż najlepsza gra z serii, ale Arkham Knight jest na tyle dobry, że zastanawiam się, czy nie jest lepszy nawet od Arkham City, bo Arkham Origins to wciąga lekko. No nie wiem, nie wiem, ale wiem, że jeszcze do niego wrócę, bo mam 86 procent, więc pewnie troszkę jeszcze pogram, ale czy wyciągnę pełną stówkę, to chyba wątpię, bo tych Riddlerowskich pytajników jest do zebrania ponad 200, a ja nie mam nawet 40, hehe. 

 

Jak za 18 zł, za które można było ostatnio dorwać tego Bartka na steamie, to było warto i to było warto w chuy. Luksus giera. Nawet bym się pokusił o wystawienie jej ósemeczki, a to już poważna ocena. 

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Ludwes napisał:

Batman Arkham Knight (...)

 

Podpisuje się w zasadzie pod wszystkim. Też naczytałem się takich se opinii i narzekania na batmobil, a gra okazała się świetna, a śmiganie "autem" bardzo fajnie rozwiązane gameplay'owo (poza wspomnianym, absurdalnym obłożeniem pada, też do końca mi się yebało). Co prawda mnie znajdźki szybko odrzuciły (milion pytajników, podziękuję), ale inne poboczne zadania nawet wciągnęły. No i gra wygląda do dziś fenomenalnie. Ja chyba nawet postawiłbym ją nad AC. 

Odnośnik do komentarza

Terminator Resistance - wiecie co? Można mieć wielki budżet, zignorować oczekiwania fanów i wypuścić dziwoląga dla nikogo pokroju Genisys czy Dark Fate. A można mieć mały budżet jak zapewne Teyon, ale na pokładzie mieć palących się do pracy ludzi z pasją, którzy uwielbiają to uniwersum i samym tym sposobem powstaje twór w zasadzie od fanów dla fanów. Bo jako fan jestem mega zadowolony z tego co otrzymałem. Masa smaczków, easter eggów, odniesień do kanonu z pierwotnej dylogii. Człowiek natyka się co rusz i gęba się uśmiecha. "Jaaaa to przecież było w filmie!". Co z tego, że przez cztery sekundy? Prawdziwy fan oglądał Terminatora piętnaście razy i pamieta kazdą sekundę! Ta gra tętni tym klimatem. Oświetleniem, stylem muzycznym, elementami otoczenia. I to samo w sobie sprawia, że fan uniwersum odnajdzie się i będzie czuł się jak u siebie. Na dowód załączam screen, pokazujący o co mi chodzi:

 

Spoiler

TR-1.png

 

Ważne, że jest licencja i nie ma podrabiania. Od głównego motywu, po endoszkielety, czy postacie. Z drugiej strony, gra nie próbuje być jedynie odtworzeniem filmu, a raczej być jego uzupełnieniem. Sam fakt, że dzieje się w apokaliptycznej przyszłości, już jest bardzo atrakcyjnym kąskiem. Historia uzupełnia się, czasami przeplata delikatnie, przypomina to trochę "Wojnę na północy", grę która uzupełniała wydarzenia filmowej trylogii "Władcy pierścieni". W sumie tej przyszłości Cameron w dwóch filmach nie pokazał nam zbyt wiele, ale to właśnie pozwoliło twórcom rozwinąć skrzydła i dodać rzeczy od siebie - np. nowe modele maszyn obok tych nam dobrze znanych. Są oczywiście i tytułowe terminatory. Pierwsze spotkanie z terminatorem - wow, nie spodziewałem się emocji jakbym właśnie napotkał pierwszego Big Daddy'ego w Bioshocku. Tyle, że tu okraszone jeszcze tą niepokojącą muzyką z dwójki gdy pokazywał się T-1000 (w stylu alarmu). Zresztą sama muzyka jak wspominałem nawiązuje do filmu, a raczej do utworu Brada Fiedela "Future Flashback" z pierwszej części, gdzie Kyle Reese śnił o swoim powrocie do schronu (który został zaatakowany potem przez infiltratora). No dobra, a co z samą rozgrywką? Cóż, ta gra jest budżetowa, ale z budżetem robi co może. Przypomina pod wieloma względami Fallouta - zbieramy loot, wytwarzamy przedmioty, rozwijamy postać (jest drzewko umiejętności), handlujemy, rozmawiamy z ludźmi, wykonujemy dla nich misje poboczne, a nawet dokonujemy wyborów moralnych. Do tego zabawa w hakowanie i otwieranie zamków. Gra chce stworzyć wrażenie otwartej, ale jest w sumie korytarzowa. Przypomina to wczesne gry z PS3, np. serię BF: Bad Company (tyle, że tu nie ma systemu zniszczeń, żeby nie było). No i przeważnie strzela się. Broni jest sporo i są klimatem oddane filmom - ba, znajdziemy nawet przypominające jakąś starą broń z 1 wojny światowej działko plazmowe, które jak się dobrze przyjrzymy jest bronią której używał infiltrator we wspomnianym śnie Kyle Reese'a, normalnie gratki dla designera, że to wyłapał i umieścił. Zresztą niekiedy w notatkach też są ciekawostki, a historie opowiadane przez postacie niezależne są dobrze napisane i wnoszące nawet rzeczy do uniwersum. Jeśli chodzi o grafikę i animacje w grze - tak sobie, to najbardziej ucierpiało z powodu budżetem. Gra nie ma porywających momentów akcji z tego powodu, acz robi co może. Natomiast swój pazur pokazuje w ostatniej misji, która jest tak epickim finałem, że nie powstydziłby się jej niejeden Battlefield. Dla samej ostatniej misji warto w grę zagrać. Dawno nie czułem takiej podniety, a jednocześnie brawa kolejne dla designera, który zadbał o to abym się tak poczuł. Miało być epicko i było, ale nie zalało skryptami i to było świetne zakończenie gry. Która nie jest zbyt długa, ale może to nie tak źle. Tak z 8 godzin. Jeśli chodzi o najbardziej zarzucaną wadę przez recenzentów - AI terminatorów. Recenzenci uznali, że skoro terminatory nie kryją się, nie robią uników, nie wycofują się - tylko idą, albo głupio szukają - to musi być głupie AI. Dobra, a czy ktoś widział w filmie jak terminator robił skomplikowane manewry? I to też podkreślał w wywiadzie Teyon (zresztą w trakcie gry pojawia się pewien wyjątek, który pokazuje, że mogli zaprogramować takie zachowanie). Po prostu taka była ich taktyka - idź naprzód i strzelaj. Fabularnie wynikało to z długiej przewagi endoszkieletów, którym standardowa broń ludzi nic nie robiła. Skynet nie przewidział jednak, że ludzie przejmą broń plazmową, którą sam stworzył. A wtedy szanse się nieco wyrównały. W grze także z biegiem czasu dostaniemy broń plazmową. Acz do tego momentu, lepiej z terminatorami nie zadzierać. Bo w grze da się zginąć przez głupotę i to nie raz. Terminator może i jest nieco głupi, ale też szybko podziurawi każdego chojraka, który nawinie mu się na muszkę. Ja parę razy przyznam zginąłem.
Podsumowując - to najbardziej oddana kanonowi i klimatowi gra od dawien dawna. Było Dawn of Fate, wcześniej Bethesda robiła ciekawe gry z uniwersum, a Teyon dołącza.

Na koniec w spoiler wrzucam krótki fragment z ostatniej misji, byście uwierzyli, że jest naprawdę dobra ;)

 

Spoiler

 

 

  • Plusik 1
  • Haha 1
  • WTF 1
  • Minusik 2
Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Pupcio napisał:

Zagraj w 20 części potem się rozkręca  ;)

 

Syneczku żeby Ci to określić przykładem, który trafi do Twojej niezbyt może wybujałej wyobraźni ale spróbuje, weźmy na przykład grę od Rockstar Games - odpalasz zadowolony na swoim Iphonie GTA III w roku ad 2020 i stwierdzasz, że faktycznie gra jest kiepska i przestarzała, kompletnie nie warta czasu oraz jej oceny z perspektywy czasu to nieśmieszny żart czy zgodnie z Twoją logiką nie należy odpalać GTA V czy RDR II? 

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...