Skocz do zawartości

Resident Evil 3 Remake

Featured Replies

Opublikowano

 

Kolejna walka mojego autorstwa z Nemesisem na inferno bez wykorzystywania cheatów , wspomagałem się tylko lekko pistolem bo mi amunicji brakło .

  • Odpowiedzi 1,4 tys.
  • Wyświetleń 163,7 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Najpopularniejszy posty

  • Skończyłem   Hard, 20+ zgonów, około 10 godzin gry w sumie. Krótko, a na normalu bez powtórzeń i oszczędzania ammo pewnie pykłoby w 6 h. Jak najbardziej rozumiem żale, że gra trwa tylko tyle czasu i n

  • Uwaga, będą SPOILERY i nudna i trochę marudna ściana tekstu. Muszę gdzieś przelać emocje i wrażenia po skończeniu, podobnie jak rok temu po RE2. Ocena gry z perspektywy "psychofana" jak to kto

  • Czołobitna Jill i Nemesis z żydowskim kinolem. Teraz to już chyba widziałem wszystko.   Ciekawe co tym razem usuną z remake'o-reboot-o-remade'u i czy ponownie nie przegną z tymi idiotycznym

Opublikowano
1 godzinę temu, flahu napisał:

 

Kolejna walka mojego autorstwa z Nemesisem na inferno bez wykorzystywania cheatów , wspomagałem się tylko lekko pistolem bo mi amunicji brakło .

Fajne te filmiki Twoje. Dobrze że żadnego nie ogladałem:P

Opublikowano

Też was to bawi że typka ma dwa naboje do granatnika a za każdym razem i tak przeładowuje cztery? Nie chciało się widać animacji robić więcej niż jedna.

 

Jestem po obronie szpitala, japierdl co za daun to wymyślił xD

 

Btw broni

lepiej biegać z podstawowym ulepszonym pistoletem czy tym co dostajemy po obronie szpitala?

Opublikowano

Wiadomo, że z pierwszym - ten drugi wali tylko serią, ale nie ma żadnych dopałek.

Opublikowano

G18 fajny na ostatnią-ostatnią walkę. 

Opublikowano

Rzeczywiście ten hardcore o wiele łatwiejszy w porównaniu do RE2. Jestem po akcji w szpitalu i to tak naprawdę jedyny moment, który sprawił mi trudność. Nieograniczona ilość zapisów to zbyt duże ułatwienie - gra pozbyła się w ten sposób tego niepokoju, który nam towarzyszył w dwójce. I jeszcze są automatyczne zapisy. Kompletnie niezrozumiała decyzja jak dla mnie.

 

PS. 16 lat minęło, a jednak obrona domku w RE4 była bardziej efektowna i trzymała bardziej w napięciu. :)

Edytowane przez Lukas_AT

Opublikowano
  • Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem.

Uwaga, będą SPOILERY i nudna i trochę marudna ściana tekstu. Muszę gdzieś przelać emocje i wrażenia po skończeniu, podobnie jak rok temu po RE2.


Ocena gry z perspektywy "psychofana" jak to ktoś mnie tu ładnie podsumował przy okazji eseju oceniającego Remake 2 - któremu w gwoli przypomnienia dałem 9,5/10. Ocena

była ciut naciągnięta z perspektywy tego jak potoczyły się dalsze losy tej gry, na dzień dzisiejszy zostałbym przy mocnym 9/10.

 

 

Na początek odpowiedź na dwa fundamentalne pytania:

1. Czy RE3 to dobra gra? Jak najbardziej, nawet bardzo.
2. Czy RE3 to Remake będący spełnieniem marzeń fana? Niestety nie.

 

 

Żeby nie było zbyt chaotycznie, wywód podzielę staroszkolnie na kilka punktów podsumowujących najważniejsze elementy składowe gry.


1. Oprawa wizualna

 

RE Engine to technologiczna perła tej generacji o czym już niejednokrotnie wspomniano, również tutaj to co serwuje nam ten silnik powoduje momentami rozpływanie sie

gałek ocznych. Przede wszystkim modele postaci, które wyglądają obłędnie - w szczególności w cutscenkach, które są jednak nieco podrasowane względem normalnej gry. Do

tego pięknie wykonane sceny (w szczególności lokacje dziejące się wewnątrz pomieszczeń). A wszystko to odbywa się z eleganckim framerate oscylującym w okolicach 60fps

(na PS4 PRO).

Niestety nie obyło się to bez ofiar i cięć w innych elementach oprawy, ale o tym za chwilę.

RE Engine ma obecnie jedną zasadniczą bolączkę - kiepsko radzi sobie z otwartymi przestrzeniami. W tej odsłonie wybitnie daje się to we znaki. O ile sceny oparte o zamknięte pomieszczenia potrafią ocierać się o fotorealizm, tak gdy zaczniemy mocniej przyglądać się otoczeniu po wyjściu na ulicę, w oczy rzucają się niedostatki. Przede wszystkim jest tutaj jakiś problem z oświetleniem i cieniami (a raczej ich brakiem). Trudno to dokładnie opisać słowami, ale wygląda to tak jakby niektóre obiekty nie rzucały cienia i były "nałożone" na tło. Podobne wrażenie sprawiały w czasach PS1 polygonowe obiekty nałożone na prerenderowane tła. Nienaturalnie "odcinają" się od reszty. Najbardziej chyba rzuca się to w oczy przy modelach samochodów (a raczej modelu, bo w całej grze jest umiejscowiony wszędzie chyba 1 model samochodu, w dodatku słabo wykonany), które wyglądają jakby lewitiwały nad ziemią. Modele zombiaków również nie rzucają cieni i leżąc np na mokrej ulicy odbijającej światło wyglądają na "doklejone" do sceny. Nie pomaga w tym wszystkim kompletna betonowość otoczenia i kompletny brak fizyki, gdzie nie da się nawet kopnać puszki czy kartonika leżącego na ziemi. No i ogień wygląda słabo, głównie z podobnego powodu - nie generuje światła i cienia.

Poza tym - dlaczego wszystko tutaj błyszczy się jak psu jajca, chociaż w grze nie spada kropla deszczu?

 

Trudno powiedzieć, czy to wina ograniczeń sprzętowych, braku optymalizacji/talentu czy samego silnika (wszakże są ujęcia które mają niesamowite światło i cienie i

powodują opad szczęki jak np pierwsza uliczka po wyjściu z metra, czy ujęcie gdy Brad stoi przed blokadą z napierającymi zombiakami. W takich momentach można

powiedzieć "wow" by po chwili dostać w pysk sterylną mapą na której coś mocno nie zagrało (ja stawiam jednak na brak czasu/budżetu na doszlifowanie).

 

Oczywiście od razu należy tutaj wspomnieć o największej bolączce tej części, czyli wykastrowaniu fizyki ciał i systemu obrażeń. Dla mnie to jest jedno z największych

rozczarowań tej odsłony, element który mocno wpływa na odbiór całości i przede wszystkim konkretnie obniża frajdę z potyczek z zombiakami.To jest świadoma decyzja

developera - według mnie bardzo zła decyzja, prawdopodobnie podyktowana również brakiem czasu na optymalizację.

 

Pomijając te drobne problemy w sferze oświetlenia, całościowo gra wygląda oczywiście wspaniale i tutaj nie ma co się dalej rozwodzić.

 

2. Oprawa dźwiękowa

 

Zacznijmy od muzyki. Tutaj spory krok do przodu w odniesieniu do RE2, który krytykowany był często właśnie za brak jakiejkolwiek muzyki w czasie gry. Właściwie

jedynym kawałkiem który zapadał w pamięć w RE2, był genialny motyw ścigającego nas Mr.X'a.


W RE3 wzięto sobie te uwagi do serca i w czasie gry, w tle nienachalnie przygrywają nam lekko zaaranżowane kawałki znane z oryginału. Ten element na duży plus,

powoduje to miłe ciareczki z pobudek nostalgicznych.


Druga rzecz to voice acting, który bardzo mi się podobał. Świetnie dobrano głosy postaci, z resztą cała reżyseria cutscenek stoi na bardzo wysokim poziomie.
Nie rozumiem tylko, dla czego same dialogi nagrane są w niskiej jakości. Są strasznie "zaszumione", jakby nagrane w bardzo niskim bitracie, podobna sytuacja ostatnio

była np w Personie 5 - nie wiem o co chodzi, ale psuje to trochę odbiór całości.

 

Rozczarowany za to jestem elementem, w którym liczyłem na sporą poprawę względem "dwójki" - mianowicie dźwiękami broni. Tutaj jest na prawdę słabo. Dźwiękom broni

brakuje soczystości i powera. To jeden z głównych powodów dla których gunplay robi przeciętne wrażenie, ale o tym później.

 

3. Postaci

 

Nemesis - to oczywiście gwóźdź tego programu. Jego nowy design w postaci tyranta jest świetny i nie oszukujmy się - oryginał przeniesiony tutaj 1:1 wyglądałby

groteskowo. Tutaj Capcom stanął na wysokości zadania. Nawet cały motyw z wykorzystaniem przez niego broni zrealizowano tutaj sensownie (wcześniej nie byłem fanem tego pomysłu).

Początkowy etap gry, gdy pojawia się on na ulicach RC i ściga nas po wąskich uliczkach to jeden z najlepszych momentów tej gry. Jest adrenalina, trochę

kombinowania, jest możliwość skopania mu tyłka (i nagroda). Jest też szybkie rozczarowanie długością tego fragmentu. Niestety nasz prześladowca szybko zostaje

zdegradowany do atrakcji przerywnikowej. Pojawia się potem właściwie tylko w przerywnikach miotając biedną Jill na lewo i prawo (w sumie trochę bawiąc się z nią - bo

okazji do jej zabicia ma mnóstwo a jednak tego nie robi "dla lepszego show"?).


Potem pojawia się jego druga forma. I tutaj mam bardzo mieszane uczucia. Wygląda fajnie, ale - dlaczego w ciągu 10 sekund pod wodą N zamienia się w xenomorpha? I to z

podwojoną masą ciała? Opier.dolił wieloryba pod wodą? Rozumiem nawiązanie stylistyczne do Obcego, ale na prawdę można było to zrobić ciut lepiej. I przede wszystkim

później. Główny problem z Nemesisem w tej grze jest taki, że jest go stanowczo za mało - w swojej pierwotnej formie Tyranta. W oryginale walka z nim była rajcowna,

jego mutacje powolne. Druga forma z mackami była świetna, a wrażenia z walki w pomieszczeniu do utylizacji odpadów niezapomniane - dobrze operując kwasem można było

go dosłownie rozczłonkować. W Remaku nie mamy możliwości "zabawy" z naszym oprawcą, poza krótkim epizodem na początku gry o którym wspomniałem wcześniej.

 

Ostatnia walka to już kompletny brak kontaktu z bazą i pójście w "full anime". W oryginale jego ostatnia forma była słaba, tutaj z kolei trochę przedobrzyli. Oczywiście Sceny

z Jill operującym wielkim anime gunem są mega rajcowne i super się to ogląda, nie będę się tutaj czepiał na siłę.

 

Natomiast nie przemilczę wywalenia najbardziej ikonicznej sceny z oryginału, czyli masakrowania pasożyta magnumem i legendarnego one-linera "You want STARS, I'll give

you STARS". Sam cytat pojawia się wcześniej, ale w beznadziejnym sposób i wciśnięty na zasadzie "dobra, dajcie to tu i odfajkowane". Duży zawód pod tym względem :/.

Po raz kolejny zabrakło czasu?

 

Jill - wiadomo, w moim sercu na zawsze Julia V., ale po skończeniu Remake 3 przyznaję, że nowa Jill jest fajna :). Dobrze się wpasowuje w nowy kanon "realistycznych"

postaci. Trochę jednak przesadzili z jej "pyskowaniem", ale można się było tego spodziewać po tym jak przedstawili Claire w RE2. Tamta była żółtodziobem a kozakowała

niemiłosiernie, tutaj mamy Jill która jest oficerem która przeżyła niezłe goovno w posiadłości Spencera. Jednakże mimo wszystko w obliczu tego co się dzieje w

pierwszych minutach gry i jaki dostaje wpiernicz powinna też być trochę obe.srana ze strachu, do tego liczyłem na mocne rozwinięcie motywu PTSD zwiastowanego

prologiem, ale w tej kwestii niestety zmarnowany potencjał.

 

Miguel Carlos - dużo lepszy niż w oryginale, nadano mu większą głębię, facet od samego początku wzbudza sympatię. Fajny redesing a jego segmenty gameplayowe to

świetny dodatek. Mam nadzieję, że postać powróci w przyszłości do serii.

 

Mikhail - jak wyżej. Fajnie rozwinięty, świetnie zagrany.

 

Nicholai - również bardzo mi się spodobał, świetny redesign, dobrze dobrany VA, rozbudowane backstory. Na koniec delikatna furtka na ewentualny powrót.

Brad - ok, chociaż trochę boli brak pociągnięcia motywu jego zdrady. No i frajerska śmierć. Dlaczego nie miał chociaż jednego spotkania z Nemesisem? Za to spotkanie z

Marvinem to absolutny :banderas: . Pięknie to rozegrali, dokładnie tak jak przypuszczałem.


4. Gameplay.

 

Core rozgrywki pozostał z grubsza bez zmian, dodano unik który był konieczny przy takim natężeniu akcji jaki nam zaserwowano w tej odsłonie. Gra jest natomiast bardzo

liniowa i odarto ją z najlepszego co miały do zaoferowania pierwotne Residenty czyli eksploracji i planowania. Właściwie od momentu odpalenia zasilania metra kończy

się jakakolwiek swoboda działania. a gra przypomina korytarzyk od cutrscenki do cutscenki, z chwilą odskoczni w szpitalu (który jest jednym z mocniejszych punktów tej

odsłony). Remake 2 zbliżył się do perfekcji w tym aspekcie - początek gry to była powolna eksploracja komisariatu, uczenie się miejscówki i labiryntu pomieszczeń,

czyszczenie ich i konieczne zarządzanie zasobami. Gdy już poczuliśmy się jak w domu na scenę wkraczał Mr.X, cały na zielono, i rozgrywka zmieniła się w zabawę w kotka

i myszkę. Potem kanały i możliwość powrotu na komisariat, to wszystko dawało poczucie wolności i otwartości świata, by pod koniec gry w laboratorium zamienić się już

w całkiem liniowe doświadczenie.

 

Niestety w RE3 ta "wolność" trwa dosłownie 2 godziny, po czym gra nabiera takiego tempa że aż miałem wrażenie, jakby ktoś z Capcomu stał mi za plecami i nagabywał

"no, ale dalej dalej, prędziutko do przodu nie szwendać mi się tu po tych lokacjach, kolejne cutscenki czekają". W dodatku większość fajnych rzeczy dzieje się w tych

właśnie cutscenkach, i przez dużą część gry miałem wrażenie że oglądam dobry film akcji, a nie wielki mam wpływ na to co się dzieje. Głównie chodzi o spotkania z

Nemesisem. W oryginale zawsze można było podjąć z nim walkę i dawało to satysfakcję, tutaj pojawia się on by rzucić nas do nowej lokacji lub odciąć dostęp do

poprzedniej...

 

Ostatnia rzecz to ograniczone ilość zagadek, ale to jestem w stanie przełknąć. Gorzej, że nacisk na akcję obnaża wszelkie cięcia które dokonano w zakresie fizyki i

feelingu strzelania. Strzelanie do zombie jest przyjemne, ale nie ma tu śladu po rajcowności i "zabawie" z RE2. Na początku jeszcze nie rzuca się to tak mocno w oczy,

ale każdy kolejny ubity sztywniak zbliża nas do momentu, gdy zauważamy te same powtarzające się animacje zgonów. Brak zaskoczenia co do tego czy dany delikwent "żyje"

czy już nie. Betonowe zwłoki rozsiane po mapie, od razu widać które "ożyją" gdy podniesiemy jakiś key item. Paskudne przenikanie obiektów, zwłoki potrafią zapaść się

w krawężnik czy kartony (betonowe kartony swoją drogą).

 

Do tego bronie wciąż pozbawione jakiegokolwiek poczucia mocy. Pistolety 9mm to absolutne kapiszony, dźwięki strzałów są cienkie jak dupa węża, do tego przez obciętą

fizykę zombie praktycznie nic sobie z kul nie robią (za wyjątkiem strzału w głowę który potrafi miło szarpnąć zwłokami). Shotgun? Raczej wiatrówka załadowana solą -

tak to widzę. Magnum? Zero podjarki przy strzelaniu, nie użyłem prawie wcale po tym jak jakiś zombie przyjął na klatę 2 hity wesoło kontynuując marsz w moim kierunku.

Porażka niestety. Jedynie granatnik ma jako taki feeling, ale nawet tutaj zabrali freezing roundsy które były bardzo ikoniczne dla RE3, i super się sprawdzały na

naszego Oprawcę. Carlosowy karabin na gumowe kule też bardzo rozczarowujący, a w momencie jak zobaczyłem naszego latynosa nokautującego z piąchy huntery - mina

ostatecznie mi zrzedła. Capcom jednak zatacza pełen okrąg. W RE3 co chwile wyczuwałem mocne korzenie sięgające RE6. Czyżby w tej odsłonie maczał palce ten sam team?

Fajnie, że powróciło nieskrępowane polerowanie zwłok nożem, tylko szkoda że ze względu na brak ragdolla wygląda to kiepsko.

 

I wtedy nadchodzi ta nieszczęsna obrona szpitala. Wszystko, na co można było narzekać wcześniej rzucone na raz w twarz, normalnie jak dostać obeszczaną szmatą. Śmiem

twierdzić, że wszystkie cięcia które podjęto w tej części w zakresie fizyki i obrażeń, zostały podjęte po to by móc zrealizować ten fragment. To prawda, że w całej

grze jest więcej zombie niż w RE2, ale jeśli ktoś myśli że dodanie ragdolla albo sporadycznie latających kończyn tu i tam zabiłoby performance w tej grze oszukuje sam

siebie. Na dobrą sprawę obrona chaty w RE4 dawała więcej frajdy niż to co jest tutaj. A przy okazji - gdyby zabrać oprawę graficzną zapewnioną przez Re Engine, to u

podstaw rozgrywka w tej części to nic innego, jak RE4,5,6. To trochę daje do myślenia, zważywszy że minęło 15 lat...


Bad design, lazy design, mały budżet, praca pod presją czasu, brak talentu ekipy której zlecono ten projekt..? Nie wiem, ale niesmak pozostanie już na zawsze.

Nie wierzę w te bajki o pracowaniu nad tą grą równolegle z RE2. To jest szybki side-project zrobiony by kapitalizować na fali popularności RE2.

Dlaczego w chamski sposób zrobiono kopiuj wklej zombiaków? Ile może czasu potrwać zrobienie kilku nowych skinów dla zombie? Dzień? Tydzień? Modderzy robią cuda w parę godzin.

Animacja przecinania łańcucha to kopiuj wklej zastosowana już chyba po raz trzeci, nie pokuszono się nawet o zmianę modelu ucinaczek.


Do tego w grze jest dużo takich dupereli bez dopieszczenia, które rzucają się w oczy. Np. jak Jill znajduje spluwę po ucieczce z baru, gdy wstaje z kucek już ma na sobie pełną uprząż i kabury, o nożu nie wspominając. Swoją drogą, gdzie jest jej ikoniczny Samurai Edge? Dlaczego nie dostała np od Kendo swojej zabawki?


Kolega wcześniej wspominał o animacji przeładowania granatnika, niezależnie od ilości amunicji. Albo scena gdy walczymy z N. pod wieżą, praktycznie bez ammo ale Jill w

cutscence wystrzeliwuje magiczne pociski z pustego granatnika. Albo z uporem maniaka wyciąga podstawowy pistolet (niezależnie od tego jakie upgrady znaleźliśmy) i strzela z tych kapiszonów w przerośniętą kupę mięcha. No autentycznie smutno mi się robiło widząc takie kwiatki, zdając sobie sprawę że to wynik pospieszonej produkcji i braku

zaangażowania developera.

 

Ktoś powie że czepiam się detali? Anu czepiam się, jak przystało na 35letniego gościa który w oryginale spędził dziesiątki godzin i od wielu lat snuł wizję jak

powinien wyglądać remake idealny jednej z jego ukochanych gier dzieciństwa. Taki remake powstanie tylko raz, w tym wypadku jest to festiwal zmarnowanego potencjału.

 

Dobra, już jest ściana tekstu więc może podsumujmy krótko co zagrało a co nie i wystawmy ocenę:


Co mi się podobało:

- prolog
- cutscenki
- rozwinięcie wszystkich postaci
- redesign Nemesisa
- muzyka
- szpital
- generalnie to dobrze się w to grało i chętnie będę wracał

 

Co mi się nie podobało:

- wycięty content (clock tower, park, grave digger)
- za mało Nemesisa w pierwszej formie
- zbyt duża liniowość, za mało eksploracji i zbyt duży pęd ku końcowi
- uproszczenia i ogólny feeling "niedoszlifowania"
- zmarnowany potencjał bardziej otwartego miasta
- powtórzę po raz enty - ta gra nie powinna wyjść tak szybko i na pewno nie na obecną generację konsol


W przypadku RE2 mieliśmy grę ocierającą się o perfekcję - zabrakło scenariuszy B i większego rozwinięcia interakcji między Leonem a Cleaire. Wciąż jest potencjał na

grę idealną w przypadku odpowiedniego DLC lub Director's Cut na następną generację. Ocena 9/10 to właśnie gra ocierająca się o ideał.

 

W przypadku RE3 mamy grę zamkniętą i żadne DLC tutaj już nie pomoże. To wciąż jest bardzo dobra gra, warta kupna na premierę. Krzywdzącym jest nazywanie jej "drogim DLC"

Jednak dla mnie, jako osoby kochającej oryginał - jest to po prostu zmarnowany potencjał i pozostanie mi wieczny żal do Capcomu o zrobienie "tylko" bardzo dobrej gry z czegoś, co mogło być spełnieniem marzeń. Wystarczyło dać sobie więcej czasu... Całość oceniam jednak na 8/10, lekko naciągnięte z uwagi na nostalgię.

 

 

Opublikowano

Do tych co skończyli już grę

 

czym warto zainteresować się że sklepiku na kolejne przejście? Te monetki dają jakaś realną przewagę? Czy może pistolecik jakiś?

 

 

Opublikowano

Demko zajęło mi jakieś 40 minut i naprawdę świetnie się bawiłem zwiedzając, to opanowane zarazą miasto.

Także nie wiem jakim trzeba być przygrywem - nie będąc spidrunerem, żeby przejść tą grę w 5 godzin na chybcika.

Na premierę jak na razie tylko final 7, jednak następny jest Res 3 Remake.

 

Opublikowano
59 minut temu, tukan napisał:

Do tych co skończyli już grę

 

 

  Pokaż ukrytą zawartość

czym warto zainteresować się że sklepiku na kolejne przejście? Te monetki dają jakaś realną przewagę? Czy może pistolecik jakiś?

 

 

 

 

Spoiler

Polecam oszczędnie wydawać kasę żeby później wykupić bazookę. Ja wziąłem monety regeneracji i obrony oraz nieskończony pistolet. Coś tam zawsze dają że nie trzeba się martwić o apteczki. Do speedrunów przyda się też powiększenie plecaka.

 

Opublikowano
2 godziny temu, aux napisał:

 

  Pokaż ukrytą zawartość

Polecam oszczędnie wydawać kasę żeby później wykupić bazookę. Ja wziąłem monety regeneracji i obrony oraz nieskończony pistolet. Coś tam zawsze dają że nie trzeba się martwić o apteczki. Do speedrunów przyda się też powiększenie plecaka.

 

A powiedz mi jeszcze te przedmioty

wymieniają się pomiędzy Jill i Carlosa? Rozumiem też że jedna moneta zajmuje jeden slot więc warto też wziąć sakwę?

Opublikowano
2 minuty temu, tukan napisał:

A powiedz mi jeszcze te przedmioty

  Pokaż ukrytą zawartość

wymieniają się pomiędzy Jill i Carlosa? Rozumiem też że jedna moneta zajmuje jeden slot więc warto też wziąć sakwę?

 

Każdy przedmiot ze sklepiku ląduje w skrzynce i stamtąd go wyciągasz. Jill i Carlos mają niezależne od siebie skrzynki, ale te przedmioty jako jedyne lądują u obu postaci i są niezależne. Każdym bohaterem masz dostęp do wszystkich ułatwiających itemów które kupiłeś niezależnie od tego, co zrobiła z nimi druga postać.

Opublikowano

Wczoraj skończone. Ten Hardcore powinien być ustawiony jako Standardowy poziom. Na sam koniec miałem tyle amunicji do wszystkiego co w RE2 na HC czasem przez całą grę. Mimo tego, że gra mogłaby być ze 2h dłuższa a walki z Nemkiem częstsze to i tak grało się megaprzyjemnie. 

 

 

 

Opublikowano

Tak, te poziomy trudności są źle pomyślane. Jest za łatwo, dopiero koszmar jest wyzwaniem, ale nadal ma autosejwy. Inferno z kolei jest przegięty. Tu giniesz hurtowo w intrze nim dojdziesz na dach parkingu :) Faaaajne to Inferno, jest wyzwanie, jest ból, jest zabawa :devil:

Opublikowano

Dlatego wiele osób podchodzi do Inferno tylko z Infinite Rocketem. I nawet z tym mają problemy xD

Opublikowano

Gamestop mial duze problemy z realizowaniem zamowien. Specjalnie pod premiere otworzyli stronke. Na sczescie skonczylo sie tylko na 3 dniowym opoznieniu w moim przypadku. 

 

Hang on Jill...

d4b046bc13bf6c3fec162debd987bbd9.jpg

 

  Im coming :banderas: 

 

 

Piekny jest ten prolog z tymi wstawkami z Nemesisem w roli glownej.  Ciary gwarantowane.

Edytowane przez MEVEK

Opublikowano

Kurde, ten smutek gdy wpadnie platyna i nie masz co robić w grze :(

 

33KHpZ0.jpg

Chociaż nie, odpalam jeszcze raz! :) Zostały mi dwa czasochłonne rekordy dotyczące ubicia określonej liczby zombie. A potem wezmę się za jakiegoś starszego Residenta, może CV, RE5 albo Revelations 2? Nie jest źle.

Opublikowano

Liczę bardzo na to, że zdecydują się odświeżyć/przerobić tym razem CV a nadal świetną czwórkę zostawią na razie w spokoju bo wciąż trzyma się świetnie. 
Nowa generacja, nowe mocne sprzęty plus REngine i walka z Nosferatu... ojjj :obama:

Opublikowano

Taaa, zwłaszcza wątek z

Alfredem-transwestytą

dosyć dobrze by się wpasował w obecne czasy :Coolface:

Edytowane przez Josh

Opublikowano

@Josh, ale weź to daj w spoiler, bo ktoś się może naciąć - zwłaszcza przypadkowo, w temacie o zupełnie innej grze.

Opublikowano

Nie wiem czy to konieczne, w końcu CV ma już dobre 20 lat, w dodatku to nie jest jakiś wielki spoiler (to tak jakby teraz napisać o tym co się dzieje z Aeris w FF7). No, ale ok, dla świętego spokoju schowam ;) 

Opublikowano
29 minut temu, Josh napisał:

Taaa, zwłaszcza wątek z

  Ukryj zawartość

Alfredem-transwestytą

dosyć dobrze by się wpasował w obecne czasy :Coolface:

Ojezu jaki cringe zapomniałem o nim kompletnie, dawno w tą odsłonę grałem.

 

Nie no jakby mieli robić remake to poważnie musieliby tą historię zresetować przecież to (pipi)a nie przejdzie w 2020.

Opublikowano

No teraz raczej zrobią CV, ale to będzie totalny reimagine.

 

A co sądzicie o filmiku z Epilogu? Kto to według was był?

 

Spoiler

Worek na ścianie sugerowałby Chrisa, ale to nie może być on bo w tym czasie był w Europie i nie mógłby podnieść tej kapsuły.

 

W oryginalnym RE3 podobny epilog miała Ada, tylko trochę za brzydkie dłonie jak na nią :P

 

Pewnie to Jill, tylko pytanie co ten epilog miał oznaczać?

 

Ja się nie mogę teraz oderwać od Resistance, wzięli mnie z zaskoczenia. Na prawde zacna gierka.

 

Przy okazji, jakby komuś zalegał zbędny kodzik na ciuchy z preordera (PS4) to chętnie odkupię :lapka:

Edytowane przez smoo

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

Ostatnio przeglądający 0

  • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.