Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. MaZZeo 14 182 Opublikowano 3 Lutego 2019 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 Red Dead Redemption 2 RDR1 jest jedną z moich ulubionych gier. Do tej pory pamiętam swój hype sprzed lat, który sprawił, że przed premierą obejrzałem w zasadzie wszystkie powszechnie znane westerny. RDR2 byłem nieporównywalnie mniej podjarany niż pierwszą częścią. Nie wiem czy może postarzałem się i nie jaram się już tak gierkami jak kiedyś, czy wynikało to może z obawy przed spadkiem formy Rockstara, wynikającym ze skupieniu się przez ostatnie parę lat na robieniu z GTA Online klona Saint's Row, czy może z faktu, że główna postać nie do końca mi odpowiadała. Przywiązany do Marstona, wydawało mi się że Arthur nie będzie tak dobrą postacią jak John i w trakcie gry będę go nieustannie porównywał do poprzedniego protagonisty. I miałem rację. Wydawało mi się. Arthur Morgan to bezapelacyjnie najlepsza kreacja, jaką Rockstar stworzył. Zakrywa czapką ze sznurkiem poczciwego niedorajdę Johna. Jednocześnie idealnie wpasowuje się w świat dzikiego zachodu i tak samo idealnie nie pasuje do idei industrializacji świata, która póka do drzwi w okresie, w którym toczy się gra. Jego dialogi, pełne sarkazmu docinki, relacje z innymi członkami gangu, notatki zapisywane w jego dzienniku tylko pokazują jak genialnie jest to napisana postać. Jest prawdziwym bandytą, który jak trzeba to da w mordę z buta (nie tylko pogrozi paluszkiem jak Marston), zabije z zimną krwią i zabierze ostatnie pieniądze. Jest charakterny, charyzmatyczny i ma głębię, nie jest biały ani czarny tylko szary i w zależności od etapu w grze przybiera bardziej jasne lub ciemne odcienie szarości. I to jest chyba najbardziej niesamowite w RDR2, że moje podejście do tej gry i całego świata zmieniało się dokładnie tak, jak zmieniał się Arthur. Zżyłem się z nim jak nigdy wcześniej w żadnej grze. Na dodatek ten świat i jego wykonanie to jest coś niespotykanego. Być może pierwsze w historii AAAA, benchmark na wiele lat, zapewne do wydania GTA VI. Nie tylko mówię o grafice, która jest fenomenalna, na One X pełne 4K wygląda bajecznie i serio - nie ma ładniejszej gry aktualnie. Różnorodność krajobrazów - od kaktusów i latających biegaczy po brodzenie po kolana w śniegu. Mokradła z aligatorami. Równiny z bizonami. Saint Denis nocą. Ognisko w obozie gangu. Zakochałem się w tym świecie. Myślę że największą jego zaletą nawet nie jest przywiązanie do absurdalnych detali, jak memiczne końskie jądra. Najbardziej mi się podobała jednak mechanika świata, gdziekolwiek nie byłem to miałem nieodparte wrażenie, że nie jestem pępkiem świata i "graczem", a jedynie obserwatorem zdarzeń. Zwierzaki i ekosystem żyjący własnym życiem, mieszkańcy zajmujący się swoimi obowiązkami, ludzie z gangu zajęci robotą w obozie, pracownicy kolei kładący nowe tory, po których w dalszym etapie gry jeździł pociąg, las który został wycięty pomiędzy chapterami. Mógłbym pisać i pisać, ale to mnie najbardziej urzekło w wykonaniu tego tytułu, złożoność świata jest przytłaczająca i brak w zasadzie jakichkolwiek gamizmów, które wytrącają z immersji. Nawet te upierdliwe zbieranie puszek fasoli mnie urzekło. Widząc tę samą animację po raz setny wcale mi to nie przeszkadzało, tak jak i podnoszenie ciał i zbieranie z nich lootu nie było uciążliwe, nawet jeśli odwiedzenie domku i ogołocenie go do cna miało trwać 2-3x dłużej niż w typowej grze. Ciężkość postaci i mnogość animacji dodało jeszcze więcej immersji, chociaż rozumiem że pokolenie adhd mogłoby narzekać. Cieszę się też, że rozwiązali system noszenia broni podobnie, gdzie przy sobie możemy mieć cztery sztuki broni, reszta w siodle. Nie jest to jakoś super realistyczne, ale jest to idealny kompromis pomiędzy immersją a uniknięciem sytuacji z dawnych gier Rockstara, gdzie w kieszeni trzymaliśmy cały gunsmith. Wiele razy czytałem narzekania na gunplay. Kompletnie tego nie rozumiem. Jest on jeszcze bardziej zbliżony do gloryfikowanego Max Payne 3, niż GTA V. Fantastycznie się strzela z każdego rodzaju broni, a strzelby to jest małe mistrzostwo świata. Dual-wielding dodał trochę więcej taktyki do strzelania, tak samo jak i strzelaniez biodra. Dodać do tego odpadające łby, kończyny i mamy chyba najbardziej satysfakcjonującą strzelankę od Rockstara. Jedyne co jest nie do końca dorobione to cover system, Arthur przyczepia się do osłon często w dziwaczny sposób albo kompletnie nie tak jak chcemy. Być może dzięki świetnemu gunplayowi nie znużyłem się przez ponad 100h gry. Oczywiście większość misji to typowy guns blazing, ale nie widzę za bardzo możliwości by dało się zrobić to inaczej. To western. Taka jest jego konwencja. Trudno też, by ubierając grę w taki czasy zadbać o różnorodność rodem z GTA V. Mnie tytuł absolutnie nie wynudził, mimo, ze to chyba najdłuższa gra single-player w jaką grałem. Nawet te 15minutowe podróże koniem były urokliwe (ani razu nie skorzystałem z szybkiej podróży). Szczególnie, kiedy podczas tych wypraw można było zająć się pobocznymi questami, dodatkową aktywnością, zwiedzać nowe urokliwe miejsca, albo po prostu obserwować jak wygląda życie. Sama główna fabuła niesamowicie mi się spodobała. To zabawne, że historia wciąga jak bagno pomimo, ze w dużej mierze wiemy co się wydarzy. Pozostawia parę dziur i niedopowiedzeń, ale ogólnie pięknie się zazębia z RDR1. Historia nie jest jakoś wybitnie zakręcona do tego stopnia, by trzeba było się wspomagać youtube'em ale też nie jest prosta, schematyczna i przewidywalna, mimo że to prequel. Postacie z gangu są fantastyczne i zżyłem się z tą ferajną. W zasadzie każdego z obozu pamiętam z imienia i nazwiska, postacie drugoplanowe na tle rozczarowującego w tej kwestii GTA V wypadają znakomicie. Nie ma też tutaj typowo rockstarowo-gestykulująco przekoloryzowanych kreacji, jak w RDR1. Jestem świeżo po ponownym ograniu jedynki i serio rzygać się chce od tych pokrak w stylu Reyesa, De Santy, West Dickensa i innych. RDR2 jest dojrzały, daleki od cringe'u poza jakimiś jednostkowymi, mało istotnymi sytuacjami z side questów. Trudno przez to nie docenić wielu niesamowitych momentów w grze. Tych małych smaczków, które pod koniec gry okazało się, że wcale nie są małe. Momentów, które przyćmiewają sławetny wjazd do Meksyku. Zdarzały się też wzruszające momenty jak chociażby wizyta Arthura u lekarza i usłyszenie wyroku. Rozmowa z zakonnicą na dworcu i spowiedź Arthura ("I am afraid"). Ostatni powrót do obozu przy That's the way it is. Przytulenie się do umierającego konia. Przekazanie torby i kapelusza Johnowi.. z resztą samo zakończenie nie można go było zrobić lepiej. Pomimo głębokiej nienawiści do Micah i niesmaku wobec Dutcha, którego apogeum było ostatnie spotkanie w górach, wcale nie wymagałem tego by Micah padł na glebę z kulą w czole. Wystarczyło to co powiedział Arthur - "I have won", "John made it" i śmierć z satysfakcją że Johnowi się udało. Nawet w przypadku "złego" zakończenia, gdzie to Micah zabija Arthura strzałem w głowę, nie miałem jakiegoś poczucia niedosytu bo z resztą cały epilog to glorifykacja śmierci Arthura. Gdyby nie on to John nie miałby możliwości ułożenia sobie życia. Nie zbudowałby domu, nie ożeniłby się z Abigail. Mimo, że jego historia też się nie kończy szczęśliwie, to było fantastycznie zobaczyć jak to wszystko się zazębia z RDR1 i to, że śmierć Arthura miała sens Idealnie jednak nie jest. Przyłączam się do zarzutu odnośnie konstrukcji misji. Czasem są strasznie oskryptowane i gryzie się to z otwartością i wolnością świata. Rockstar musi wyzbyć się archaizmów z GTA i pozwolić na większą swobodę, z drugiej jednak strony nie przeszkadzało mi to aż tak jak niektórym i rozumiem taką konwencję - dzięki temu główna historia jest mocno kinowym przeżyciem. Chapter 5? no nie wiem co tak słabo. Bardzo mocno nie pasuje do całości, tak jakby Rockstar próbował nadrobić brak Meksyku umiejscawiając akcję na raptem parę misji w zupełnie innej części świata. Czułem się mocno wyrwany z kontekstu, tak jakbym wyszedł do kibla i ktoś ukradkiem podmienił płytę z RDR2 i wrzucił Uncharted. Jeszcze gorzej, że historia rewolucji na kubańskiej wyspie nie ma absolutnie żadnego znaczenia dla gangu i całości scenariusza. Szkoda też że New Austin w zasadzie nie jest wykorzystane, bo 90% czasu spędzamy w Hannover. Nawet w epilogu, kiedy sterujemy Johnem można by było się pokusić o coś więcej niż jedną misję w okolicach Armadillo. Szkoda niewykorzystanego potencjału, miło było wrócić w stare rejony ale ten rejon jest martwy, a stanowi prawie 1/3 świata Niektóre mechaniki w grze nie mają znaczenia i zostały wrzucone chyba na siłę. Chociażby aspekt survivalowy - z początku myślałem że jedzenie, ubieranie, golenie i mycie będzie miało większe znaczenie niż w rzeczywistości, dbanie o Arthura nie ma sensu, czy ma niedowagę czy nadwagę to nie zmienia to za bardzo gameplayu, szkoda bo dodałoby to jeszcze więcej immersji. Aspekt RPG w tej grze też kuleje, niby jest dbanie o postać i jego ubiór i ciuchy dodające modyfikacje, ale w ogóle gry nie ma to najmniejszego znaczenia. Trochę niedorzeczne jest polowanie, o ile sam pomysł na gwiazdki, używanie specjalnej broni jest super, to czemu legendarne stworzenia respawnują się w tak kretyński sposób? Powinno być większym challenge'em upolowanie takiego p o t ę ż n e g o legendarnego aligatora niż wąchanie gówna i liczenie gałązek. Większe wyzwanie to upolowanie trzygwiazdkowej wiewiórki albo borsuka który pojawia się CZASEM w nocy. Podobne odczucia mam odnośnie listów gończych, powinno być to bardziej rozbudowane, bo każda tego typu aktywność sprowadziła się do schematycznego pojedynku albo związania bandyty, zupełnie jak w pierwszym RDR. Mocno to odstaje od reszty. System wanted jest momentami wybitnie głupi, czułem się że szeryfowie i lawmeni mają lepszą technologię niż policja z GTA V, a informacje o przestępstwie rozchodzą się na dzikim zachodzie szybciej, niż w erze cyfryzacji i pierdzenia o wszystkim na facebooku i twitterze. 100h w grze a nadal nie wiem jak też obrabować porządnie sklep by zrobić to anonimowo - rozumiem że chusta nie wystarczy, ale wystarczy że zmienię kapelusz może? Całe ciuchy? Fryzurę i konia? Reszta to jakieś drobiazgi, o których już nie pamiętam. RDR2 nie jest majstersztykiem, ma swoje minusy, głupotki i archaizmy. Mimo tego przy żadnej innej grze nigdy nie czułem takiego spełnienia jak tutaj. Przez bite dwa miesiące nie grałem w nic innego i wracałem co wieczór stęskniony do konsoli by puścić historię dalej, kiedy jeszcze niedawno przeżywałem jeden z większych kryzysów gierkowych. Nie chcę zabrzmieć patetycznie, jednak z pełną świadomością i zdystansowaniem do tej produkcji stwierdzam, że dla mnie RDR2 jest totalnym benchmarkiem. Będę dosłownie każdy tytuł porównywał do tego molocha. Po przejściu tego tytułu czuję lekką pustkę w gierkowym sercu bo obawiam się, że nigdy czegoś podobnego nie przeżyje albo będę czekał znów wiele lat na to. Nie sądzę by GTA VI stał na podobnym poziomie, oczywiście będzie jeszcze bardziej zaawansowany, ale historia Morgana długo nie będzie przebita. Mam nadzieję, że w przyszłości nadal będę mógł znaleźć czas na granie by zaznać podobnej epickości i emocji jak przy Red Dead Redemption 2. 10/10 10 Cytuj Odnośnik do komentarza
raven_raven 12 013 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 W dniu 2.02.2019 o 00:00, Figaro napisał: No ja jak kupię tę grę, to na pewno powyłączam większość tych znaczków z ostatniego obrazków. Same znikają po chwili, możesz je przywołać na ekran bodajże touchpadem. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
mate6 108 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 Red Dead Redemption 2 Wspaniała gra. Kilkadziesiąt godzin spędzonych z tym tytułem było doświadczeniem, które w idealnych proporcjach łączy dzikozachodnią immersyjność z rajcującą rozgrywką. Tyle że już o tej grze nie pamiętam. 8/10 2 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość suteq Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 No i komu tutaj wierzyć? Mazzeo, który pisze o dobrym gunplayu i wystawia 10/10 czy szopenhauerowi gejmingu wystawiającemu 8/10 jak sam określił 'wspaniałej grze'? Cytuj Odnośnik do komentarza
II KoBik II 2 635 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 Dobrze ze Morgan potrafi sprintowac i walić z piony. Bo to ważne. Cytuj Odnośnik do komentarza
MaZZeo 14 182 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 ja bym nie wierzył randomowi Cytuj Odnośnik do komentarza
mate6 108 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 59 minut temu, suteq napisał: No i komu tutaj wierzyć? Mazzeo, który pisze o dobrym gunplayu i wystawia 10/10 czy szopenhauerowi gejmingu wystawiającemu 8/10 jak sam określił 'wspaniałej grze'? “Wspaniała gra” i 8/10 nie są sprzeczne. RDR2 jest fenomenalną grą, ale Demons Souls, Hyper Light Drifter, Super Metroid czy Tetris są lepsze. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
SlimShady 3 372 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 Za to "Wspaniała gra" i " Tyle, że już o niej nie pamiętam" to tak średnio do siebie pasują. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ludwes 1 682 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 dla mnie 8/10 to tez troche za malo, zeby nazywac cos takiego wspanialym, ale rozumiem tez niekiedy tak mam, ze niby wszystko mi sie podoba i uwazam dana gre za naprawdę swietna, by po jakims czasie dojsc do wniosku, ze swietnie sie bawilem, ale jednak bez przesady; jest naprawde spoko, ale nie bede wspominal jak bog wie czego Cytuj Odnośnik do komentarza
Paolo de Vesir 9 041 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 Patologia liczb. Mate bawił się wspaniale, ale raczej nic z tej gry nie wyniesie (w pełni rozumiem). Ocenę wystawił pewnie prowokacyjnie i jk widać cel osiągnął. Cytuj Odnośnik do komentarza
Oldboy 984 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 (edytowane) Red Fred Redemption 2 Duży plus za otwarty świat,realizm,interakcje,ekosystem, zmienne warunki pogodowe czy wspaniałą grę świateł to wszystko nokautuje ale efekt WOW, nie trwał wiecznie..... Z każdym dniem, godziną się ulatniał i tak od trzeciego rozdziału cały czar pryska a gra zwyczajnie zaczyna być nudna. W połowie epilogu modliłem się o koniec, gdzie nawet na miesiąc odstawiłem na półkę. Symulacja już tak nie robi jak rewelacyjny ekosystem, zwyczajnie wkrada się rutyna, bazująca na wspaniale skomplikowanej kombinacji wyciskania X czy trigera w wymaganych sytuacjach. Z każdą godziną rozgrywka dobijała mnie coraz bardziej, żenujące mycie prawej lub lewej nogi, wbijanie gwoździ, układania sztachet czy o nudnej jeździe konnej nie wspomnę. Idąc tym torem posłużę się przykładem Breath od the Wild i pojawiajacego się paska energi podczas wspinaczki, który powodował mały zastrzyk emocji... Rockstar?! Czy naprawdę nie stać Was na więcej ??? Zabrakło odrobinę geniuszu, mam wrażenie że od lat z całą mechaniką Rockstar stoi w miejscu i jakoś specjalnie nie ma na to pomysłu. Trochę czarno widzę od tej strony przyszłość GTA6...ale to zupełnie inna bajka. Kolejny minus za ukłon w stronę casuali, gdzie wyzwanie praktycznie jest zerowe, nawet po standardowym wyłączeniu autoaim w trakcie pojedynków strzelanie nadal bez większej satysfakcji . Zdecydowanie za mało tutaj gry w grze.Rockstar stawiając na realizm pogubił się w zamiarach od tego co sprawia przyjemność a co staję się zwyczajną udręką i wyszła z tego pseudo imitacja... simsów? ;D Muzyka niższych lotów, zabrakło tego czegoś co posiadała niezaprzeczalnie jedynka, pomimo że nadal odpowiedzialny jest Wood Jackson to jednak duet z Bill Elm zgrywał się idealnie.W jedynce włosy jeżyły się na plerach kiedy pojawiał się słynny Meksyk czy też takie utwory co do dziś mają pompe. Cała historyjka średnich lotów bez większych wyśrubowanych twistów i dość przewidywalna głównie przez wyniosłość "wodza". Jedynkę uwielbiam i ukończyłem na 100% wraz z dodatkami i długo namiętnie męczyłem multi.Za to w RDR2 największym jak dla mnie wyzwaniem było ją po prostu skończyć 8/10 Edytowane 3 Lutego 2019 przez Oldboy 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
mate6 108 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 3 godziny temu, SlimShady napisał: Za to "Wspaniała gra" i " Tyle, że już o niej nie pamiętam" to tak średnio do siebie pasują. W sensie że nie myśle o niej. Tak samo jak nie myślę o Duck, You Sucker albo trylogi dollarowej mimo że uważam te filmy za fantastyczne i cholernie je lubię. Z takiego Hyper Light Drifter wyniosłem pełen zestaw emocji i artystycznych kategorii myślowym, że faktycznie często wracam myślami do tego co czułem gdy grałem w te grę. Z RDRII pamietam głównie to ze czułem się dobrze będąc s(pipi)ysynem na dzikim zachodzie i rozpierdalając głowę farmerowi by potem przeszukać i okraść jego dom. RDR2 jest najlepszym power fantasy od R* w aspekcie bycia złym człowiekiem. Czynienie zła w tej grze wydaje się takie bliskie, wręcz cielesne i osobiste. To było przyjemne bo każdy człowiek lubi fikcyjną przemoc, ale zwyczajnie tego rodzaju koncepty nie maja na mnie utrzymującego się efektu. Cytuj Odnośnik do komentarza
SlimShady 3 372 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 (edytowane) 34 minuty temu, mate6 napisał: W sensie że nie myśle o niej. Tak samo jak nie myślę o Duck, You Sucker albo trylogi dollarowej mimo że uważam te filmy za fantastyczne i cholernie je lubię. Z takiego Hyper Light Drifter wyniosłem pełen zestaw emocji i artystycznych kategorii myślowym, że faktycznie często wracam myślami do tego co czułem gdy grałem w te grę. Z RDRII pamietam głównie to ze czułem się dobrze będąc s(pipi)ysynem na dzikim zachodzie i rozpierdalając głowę farmerowi by potem przeszukać i okraść jego dom. RDR2 jest najlepszym power fantasy od R* w aspekcie bycia złym człowiekiem. Czynienie zła w tej grze wydaje się takie bliskie, wręcz cielesne i osobiste. To było przyjemne bo każdy człowiek lubi fikcyjną przemoc, ale zwyczajnie tego rodzaju koncepty nie maja na mnie utrzymującego się efektu. Tamta wypowiedź wyglądała na coś w stylu "Obejrzałem świetny film, ale po tygodniu nie wiem o czym był" i bynajmniej nie rozchodziło się o ocenę końcową(to tak odnośnie Wezyra), ale jeżeli przedstawiasz to w taki sposób, to ok. Ja z kolei średnio się czułem skuhwielem w tej grze, bo Rockstar za bardzo na to nie pozwala(a może nie tyle, co nie pozwala, co bardzo utrudnia), zresztą postać jest napisana w taki sposób, że niejeden hipster powiedziałby, że widzi w tym dysonans ludonarracyjny. Z drugiej strony coś w tym jest jeżeli cofniemy się do lichwiarskich fragmentów, moim zdaniem najlepsze misje w całej grze, które potrafią skłonić do pewnych refleksji. Edytowane 3 Lutego 2019 przez SlimShady 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
chmurqab 3 192 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 4 godziny temu, Oldboy napisał: Muzyka niższych lotów kurwa co. No jestem jak najbardziej za szkalowaniem RDR2, ale akurat muzyka to jedna z ostatnich rzeczy, których bym się czepiał. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
ASX 14 592 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 Bycie bandziorem w grze? Sorry za offtop, ale nie ma nic co mogłoby się równać z emocjami związanymi z okradaniem statków innych graczy w SoT przy akompaniamencie ich krzyków. Czasami miewałem nawet wyrzuty sumienia Cytuj Odnośnik do komentarza
mate6 108 Opublikowano 3 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 3 Lutego 2019 2 godziny temu, SlimShady napisał: Ja z kolei średnio się czułem skuhwielem w tej grze, bo Rockstar za bardzo na to nie pozwala(a może nie tyle, co nie pozwala, co bardzo utrudnia), zresztą postać jest napisana w taki sposób, że niejeden hipster powiedziałby, że widzi w tym dysonans ludonarracyjny. Pod koniec fabuły, owszem. Wcześniej, szczególnie na początku, nie ma tej sprzeczności. W ogóle fabuła i misje to moim zdaniem mniej ciekawa część tej gry. Chciałbym żeby można było w singlu po prostu stworzyć własną postać i roleplayować jako różne postacie. Być starym dziadem, który poluje na niedźwiedzie czy meksykaninem, którego zagnało do stanów i napada na dyliżanse. Cytuj Odnośnik do komentarza
Oldboy 984 Opublikowano 4 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2019 (edytowane) 18 godzin temu, chmurqab napisał: kurwa co. No jestem jak najbardziej za szkalowaniem RDR2, ale akurat muzyka to jedna z ostatnich rzeczy, których bym się czepiał. No niestety jak dla mnie mdły i bez wyrazu a stosowany zabieg z Meksyku po raz kolejny nie wpłyną już na taki odbiór jak za pierwszym razem. Klimat dzikiego zachodu gdzieś się ulotnił i wyszedł taki mały brak spójności do całości. Edytowane 4 Lutego 2019 przez Oldboy Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość _Be_ Opublikowano 4 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2019 (edytowane) 20 godzin temu, ASX napisał: Bycie bandziorem w grze? Sorry za offtop, ale nie ma nic co mogłoby się równać z emocjami związanymi z okradaniem statków innych graczy w SoT przy akompaniamencie ich krzyków. Czasami miewałem nawet wyrzuty sumienia Cytat Jeszcze brakowało asaxa reklamującego Sea of Thieves, ku,rwa cała kolekcja forumowego folkloru w jednym temacie, niech mnie (pipi) XD Edytowane 4 Lutego 2019 przez _Be_ Cytuj Odnośnik do komentarza
ASX 14 592 Opublikowano 4 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2019 no takie luźne skojarzenie Nic nie poradzę że teraz wszystko porównuje do tej gry Cytuj Odnośnik do komentarza
Gość suteq Opublikowano 4 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2019 Prawdziwy klejnot w koronie. Cytuj Odnośnik do komentarza
Sep 1 618 Opublikowano 6 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 6 Lutego 2019 Resident Evil 7 Biohazard - no fajna odsłona. Jest klimacik jak w pierwszych odsłonach i ta doza niepewności co kryje się za rogiem. Szczególnie na początku, do "uczty u Bakerów" naprawdę odczuwałem strach bo grając nie wiedziałem czego się spodziewać. Później już było normalnie bo wiedziałem z czym mam do czynienia, a jump sceny bardziej zaskakiwały niż straszyły. Rodzinka Bakerów i motyw prześladowania przez nią daje radę, niektóre zwroty akcji i elementy fabuły jak na tą serie są naprawdę dobre. Szkoda tylko ze od pewnego momentu za dużo tych kreatur do odstrzału się pojawia. Ich wygląd niestety zupełnie mi nie podszedł, lubię w tej serii klasyczne rozwiązania, a nie jakieś dziwaczne hybrydy. Jak dla mnie mogła by być sama rodzina Bakerów i od czasu do czasu jakiś jeden podrzędny przeciwnik. Tak w sumie jest przez 60% procent czasu gry, a potem robi się niestety strzelanka. Graficznie jest ok, jest wiele ładniejszych gier, a początek na bagnach wygląda tak że musiałem sprawdzić czy mi tv nie zmieniło ustawień obrazu bo wyglądało to jak z ery ps3. Dodatek Not a Hero to już typowy shooter z Chrisem w roli głównej, rozszerzający fabułę. Odniosłem wrażenie jakby ktoś to wyciął na siłę, bo zaczynamy tam gdzie kończy się podstawka. Ratchet and Clank: A Crack in Time - jak dla mnie obok jedynki najlepsza odsłona. Fabularnie najlepsza część, niektóre filmiki odtwarzałem powtórnie bo świetnie się to oglądało, a i humor wysokich lotów. Więcej też sekcji platformowych i zagadek, głównie gdy gramy Clankiem oraz podczas zwiedzania małych planet które są opcjonalne i kojarzą się z Super Mario Galaxy. Poziom trudności za to jakby zmalał. Na hardzie nie miałem żadnych większych problemów, a finalny boss padł za drugim razem, a we wcześniejszych odsłonach pamiętam bardziej się męczyłem. Tools of Destruction od pewnego momentu mnie zaczęło nużyć i czekałem kiedy koniec, tutaj wszystko zostało idealnie wyważone i bawiłem się świetnie. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ludwes 1 682 Opublikowano 6 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 6 Lutego 2019 pamietam, ze mialem klopot z ostatnim bossem, a gralem na normal Cytuj Odnośnik do komentarza
chmurqab 3 192 Opublikowano 7 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Lutego 2019 New Super Mario Bros 2 - bardzo dobry Mario 2D i w sumie nie ma co więcej pisać. Jak gra wychodziła, to pamiętam, że było dużo psioczenia, że odtwórcze itp. Może jakbym był świeżo po poprzednich częściach to bym miał przesyt, a tak jak ostatni raz grałem kilka lat temu w NSMBU to weszło jak złoto. Quality platforming content. 2 Cytuj Odnośnik do komentarza
Ukukuki 6 855 Opublikowano 7 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Lutego 2019 (edytowane) GTAV, kiedyś zacząłem na kompie jednak podpinanie laptopa do TV mnie trochę denerwowało. Obecnie udało mi się to skończyć na PS4. Fajne GTA ale może na poprzedniej generacji robiło lepsze wrażenie. Niby główni bohaterowie są świetni, oprócz może tego ziomka jednak czegoś mi tu fabularnie brakuje. Jest kilka misji które są świetne i mają przebłyski ale całość jest taka w sumie mało wciągająca. Może to winna tego ,że gram tyle lat po premierze i gierka zdążyła się zestarzeć. Jednak jako sandbox gierka genialna, więcej czasu chyba spędziłem bawiąc się w tym świecie niż wykonując misje z głównego wątku. Także popularność tego tytułu online mnie nie dziwi sam się zagrywałem za dzieciaka w tryb multiplayer w GTA San Andreas na kompie. Grafika nawet dzisiaj może się podobać, ciepłe kolory czasem robią robotę tak samo miasto po deszczu wygląda bardzo dobrze. Ciekaw jestem następnej części bo RDR2 pokazał ,że Rockstar jest dalej w formie. Edytowane 7 Lutego 2019 przez Ukukuki 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
seb.maz 722 Opublikowano 7 Lutego 2019 Udostępnij Opublikowano 7 Lutego 2019 I pomyśleć, że ta generacja będzie bez GTA 1 Cytuj Odnośnik do komentarza
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.