Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie Journey było też ciekawym doświadczeniem, co prawda nie ujęła mnie metafora, ale generalnie artyzm mi się bardzo spodobał. Jak i również koncepcja przechodzenia tej gry z losowym i anonimowym graczem, która mi się nadarzyła. Był trochę jak mentor, niemniej pod koniec to ja mu pomagałem (nie wiem czy celowo tak się zachowywał, czy serio miał problemy z ogarnięciem). Fajnie, że na końcu ujawniają się nicki, dostajesz tą namacalność i wywołuje to jakąś refleksję. Generalnie gra udana w swojej niezwykłości ;)

Odnośnik do komentarza

Life is Strange: Before the Storn - bardzo fajnie napisana historia jako prequel do wydarzeń z pierwszego LiS. Bohaterka nakreślona lepiej niż Max chociaż ona pełniła raczej rolę gracza/obserwatora. Muzyka, dialogi i rozgrywka w stylu LiS i nic mi więcej nie potrzeba. Świetne rozwinięcie wątku Rachel i Chloe. Polecam kto nie ograł. 8+/10

 

Dying Light: the Following - to się nazywa dlc, długie i zayebiste. Śmiganie łazikiem po wsiach, wyścigi, nocne zbieranie punktów kierowcy, wyzwania, masa rzeczy do zebrania, ciekawe zadania poboczne i wątek główny. Jedyne co mi się średnio podobało to samo zakończenie ale ogólem klasa i jest trudniej niż w podstawce a ustawiłem trudny poziom. Polecam! 9/10

 

Odnośnik do komentarza

Zagrałbym w Sky( Journey w chmurach), ale na nie na telefonie(niby ex na apple czy cos tam). Możesz jeszcze sprawdzić Journey pod wodą (ABZU) albo Vane, który niedawno wyszedł, tylko recenzje nie są z zbyt dobre.

 

Jeśli chodzi o Journey , to emocji jako takich nie czułem, ale za styl artystyczny, klimat, muzykę i motyw przewodni w fabule należy się temu tytułowi szacunek. Jeżeli chciałbym komuś pokazać, że gry to sztuka to Journey byłoby na pewno jednym z pierwszych wyborów. Lubię takie gry-doświadczenia.

Edytowane przez SlimShady
Odnośnik do komentarza

Mnie porwało " Everybody's gone to the rapture". Odświeżyłem sobie, po kilku latach i w końcu skończyłem. Wszystko przez powolne frustrujące poruszanie sie, ktore często odbiera radość płynąca z gry. Ale ja nie o tym, a o uroku doliny Yaughton. Pokazuje ona, jaki wpływ ma na ludzi  to "cos" czego nie znają, nie rozumieją, a czego sie obawiają. Jak to ich zmienia i posuwa do rzeczy, których nigdy by sie nie odważyli zrobić. Dosyć ciekawe doświadczenia oglądając te wszystkie konflikty, miedzy mieszkańcami objętych kwarantanna. Ludzie próbujący sie ratować, za wszelka cenę. Uciec, ale dokąd? Zakończenie nie daje wiele satysfakcji. Za dość oryginalną, porywającą przygodę dam 7/10. Nieźle. 

Edytowane przez MEVEK
Odnośnik do komentarza

Deus Ex: Mankind Divided - w weekend znalazłem czas na skończenie rozgrzebanej dawno gry.

Co mi się nie podobało? Moim zdaniem otwarty świat nie wypalił w tym tytule. Uwypukla mizerną grafikę, razi sztucznością i przede wszystkim zmusza do backtrackingu oraz loadingów podczas niezliczonych przejazdów metrem między dwiema niedużymi dzielnicami. Trochę jak w teatrze - rekwizyty, umowność i te same lokacje wykorzystywane do kolejnych misji.

Co było fajne? Wybory moralne, liczne opcje dialogowe i możliwość przejścia gry bez zabijania kogokolwiek. Elementy skradankowe wypadają dobrze, dialogi również. Fabuła średnio mnie zafascynowała, ale niektóre misje poboczne robiłem z dużym zainteresowaniem. Równocześnie liniowe misje "w delegacji" wypadają znacznie ciekawiej niż snucie się w te i wewte po Pradze.

Ogólnie przyzwoity tytuł, który mógłby wypaść lepiej bez zmuszania gracza do wracania ciągle do tych samych miejsc, czy po prostu bez otwartego świata. Zamiast praskich ulic wystarczyło dać rozbudowane biuro Interpolu do dyskusji z szefami i prywatnych rozmów między misjami, a gra mogła spokojnie wysyłać Adama w teren na liniowe zadania w terenie.

Odnośnik do komentarza

OkÅadka Until Dawn (PS4)

 

Plusy:

- klimat

- poczucie zaszczucia i zagrożenia
- wybory, które rzeczywiście mają wpływ na wydarzenia

- wciągająca fabuła ze zwrotami akcji (jeden szczególnie mnie mocno zaskoczył...)
- oprawa audiowizualna

 

Minusy:

- męczący gameplay 
- czasami postacie zachowują się kompletnie bezmyślnie

- polski dubbing wygląda słabo w połączeniu ze szczegółowym motion capture 

 

Ocena: 8+/10 - pierwsza ukończona przeze mnie gra na PS4. Świetna przygoda, z interesującą i bardzo ciekawą fabułą, którą możemy poprowadzić na różne sposoby, a wpływ na to mają nasze decyzje. Tak, tak, tu każdy może zginąć, jeśli podejmie złą decyzję. To nie gry Telltale, że tak czy siak jeśli postać ma zginąć to zginie, a jeśli ma przeżyć to przeżyje niezależnie od podejmowanych wyborów. To powoduje, że momenty, gdy nie możemy ruszać padem pozwalają nam się rzeczywiście wczuć w postać, która przeżywa duże emocje na ekranie. Byłoby wyżej, ale wrażenia psuje gameplay. Mam tutaj na myśli momenty eksploracyjne - słabe jest to chodzenie ze źródłem świata i wyszukiwanie przedmiotów, które się zaświecą. Na minus też czasami kompletnie dziwne zachowania postaci typu wiem, że na zewnątrz jest niebezpieczeństwo, ale i tak gdzieś pójdę, bo coś tam... Mimo to polecam wszystkim, którzy nie zagrali, bo to kawał fajnej, emocjonującej przygody. 

 

 

OkÅadka Red Dead Redemption 2 (PS4)

 

Plusy:
- fabuła
- klimat i wykreowany świat
- charyzmatyczne postacie
- swoboda działania
- oprawa audiowizualna

 

Minusy:
- gameplay (szczegóły w recenzji poniżej - w skrócie: chodzi o brak szybkiej podróży czy dziwne sterowanie)
- misje w fabule (niektóre niepotrzebne, większość kończy się w ten sam sposób - szczegóły również poniżej)

 

Ocena: 9+/10 - Red Dead Redemption 2 to gra wybitna. Wciąga, potrafi przytrzymać przy ekranie i pokazuje, że można stworzyć świetnego sandboxa, bo nie liczy się tutaj ilość, ale jakość. Ma genialną fabułę, charyzmatycznych bohaterów i świetny, żywy klimat. Nie byłem wielkim fanem pierwszej części, inna sprawa, że niewiele już z niej pamiętam, ale po dwójeczce nabrałem takiej ochoty na powrót, że niedługo wskoczę chyba ponownie w buty Johna Marstona. Zwłaszcza, że mamy już teraz świetne tło fabularne, wiemy co, gdzie i jak, więc tym bardziej kusi. Może będę kontrowersyjny, bo bawiłem się świetnie, grę chwalę i każdemu będę polecał, ale dychy niestety nie wystawię. Powód jest prosty: gameplay (powody wyżej). Dychy lecą ode mnie dla gier, w których nie miałem momentu irytacji - tutaj niestety tak było.

 

Jeśli ktoś chce poczytać więcej moich wrażeń na temat tej produkcji to zamieszczam post z tematu poświęconego grze w spoilerze ;) 

 

Spoiler

Nadszedł ten moment... Po dwóch miesiącach grania (grałem nieregularnie, więc powiedzmy, że miesiąc zajęła mi cała gra) skończyłem Red Dead Redemption 2. Wrażenia? Sztos... Pozwólcie, że moje wrażenia opiszę w kilku istotnych dla mnie kwestiach. 

 

- Klimat i wykreowany świat - Rockstar stanął na wysokości zadania i świetnie odwzorował tamte czasy. Klimat "można kroić", świat jest żywy i mamy wrażenie, że na prawdę w nim żyjemy. Ta dbałość o detale... Po raz pierwszy od czasu Wiedźmina 3 dostaliśmy sandboxa, który nie męczy. Nie ma pięciuset znaczników, wszystko jest odpowiednio dozowane, ale jednocześnie gracz ma dużą swobodę działania. Możesz skupić się tylko na misjach głównych, możesz robić misje poboczne, możesz łapać przestępców (choć tutaj lekki zawód, bo listów gończych - moim zdaniem - jest za mało), możesz polować albo po prostu możesz eksplorować. 

 

- Fabuła... O panie, co tu się działo... Mocny prolog, potem zwolnienie tempa i powiedzmy od piątego rozdziału jazda bez trzymanki. Twórcy mieli ciężkie zadanie, bo gra jest prologiem, więc w pewnym stopniu musieli doprowadzić do wydarzeń znanych z pierwszej części, ale mimo to wybrnęli znakomicie. W grze nie brakuje momentów czy misji zapadających w pamięć. Nie ukrywam, że gra ma jednak kilka momentów przestojów, IMO zupełnie niepotrzebnych. Uważam też, że

Spoiler

wizytę na Guarmie

 w czwartym rozdziale również można byłoby sobie odpuścić albo przynajmniej skrócić. Samo zakończenie w epilogu - OMG! 

 

- Postacie - od czasów Geralta nie miałem w grze bohatera, z którym mógłbym tak się zżyć, który imponuje mi charakterem i charyzmą, i którego losy śledzi się z przyjemnością. Arthur Morgan to postać kompletna - 

Spoiler

do momentu choroby zastanawiałem się w jaki sposób Morgan zniknie z gry. Czy wyjedzie ze swoją byłą, czy zginie, czy może to on zdradzi.... Ten twist z chorobą kompletnie mnie zaskoczył, ale jednocześnie w kapitalny sposób pokazał powody przemiany bohatera, jego inne spojrzenie na świat. 

 

Morgan to jedno, ale taki Dutch i jego stopniowa przemiana również została pokazana genialnie. Albo taki Micah - gość od samego początku prosi się o prosty sierpowy. To też sztuka, żeby taką nienawiścią darzyć postać z gry ;) 

 

- Oprawa audiowizualna - Red Dead Redemption 2 to pierwsza gra z tak idealnie dopracowanym i ogarniętym soundtrackiem. Wszystko tutaj "gra i buczy", muzyka, odpowiednie kadrowanie... Często mamy wrażenie, że po prostu oglądamy dobry film. Sama grafika wygląda bardzo fajnie. 

 

 

Uff, to chyba wszystko (oczywiście w skrócie, bo o grze można pisać i pisać...). Co mi się nie podobało?

 

- Gameplay. Chodzi mi tu o takie rzeczy jak np. brak szybkiej podróży, oglądanie animacji przeszukiwania czy zbierania za każdym razem. Wkurzało też czasami sterowanie - przypadkowo nacisnąłem inny przycisk i gość zamiast wsiąść na konia to uderzył gościa obok, a co za tym idzie całe miasto już mnie szukało... Elementy simsowe też były zbędne. Sterowanie koniem też irytowało - pędzisz przez las, przypadkowo wpadniesz w drzewo i bam... 

 

- Misje w fabule. Chodzi o to, że niektóre spokojnie można byłoby wyciąć, bo po prostu sztucznie przedłużają grę i wybijają z rytmu. Druga kwestia to fakt, że zawsze każda misja

Spoiler

musi skończyć się strzelaniną. Niby jest plan, niby jest mowa o skradaniu, o cichym działaniu, ale i tak wiadomo, że zawsze będziemy się strzelać. 

 

 

Reasumując, Red Dead Redemption 2 to gra wybitna. Wciąga, potrafi przytrzymać przy ekranie i pokazuje, że można stworzyć świetnego sandboxa, bo nie liczy się tutaj ilość, ale jakość. Ma genialną fabułę, charyzmatycznych bohaterów i świetny, żywy klimat. Nie byłem wielkim fanem pierwszej części, inna sprawa, że niewiele już z niej pamiętam, ale po dwójeczce nabrałem takiej ochoty na powrót, że niedługo wskoczę chyba ponownie w buty Johna Marstona. Zwłaszcza, że mamy już teraz świetne tło fabularne, wiemy co, gdzie i jak, więc tym bardziej kusi. Może będę kontrowersyjny, bo bawiłem się świetnie, grę chwalę i każdemu będę polecał, ale dychy niestety nie wystawię. Powód jest prosty: gameplay (powody wyżej). Dychy lecą ode mnie dla gier, w których nie miałem momentu irytacji - tutaj niestety tak było. Daję 9+ i znaczek jakości! 

 

Edytowane przez lukas_k96
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Wolfenstein Old Blood

 

Wow, czas potrzebny na jego ukończenie, oraz zupełnie nowe lokacje, spokojnie pozwoliłby na wydanie go z cyfrą II w tytule, przez takie EA, lub Activision. Szczątkowe różnice w arsenale, oraz występujących przeciwnikach, to w sumie jedyny minus - ale ponownie w przypadku terminu "dodatek fabularny", jak najbardziej zrównoważony przez resztę plusów. Zwłaszcza gdy przypomnę sobie, że na premierę stał chyba za 99 zł (?). Szkoda, że poza marką Doom i właśnie Wolfami, w temacie singlowych fpsów, jest w tej generacji taka posucha. 

 

8/10.

Odnośnik do komentarza

Devil May Cry HD - jedna z tych gierek, które w czasie swojej popularności mnie ominęły. Zbliża się 5, a ja lubię Bayonettę, więc stwierdziłem, że sprawdzę klasyka. No bariera wejścia dosyć spora była - ale im dalej tym lepiej. Kamera dymała mnie jak chciała, często nie widać postaci i robione są liczne cięcia, które sprawiają, że nagle zamiast biec do przodu, cofasz się itp. Druga sprawa to struktura misji, w zasadzie już tam kij, że muszę powtórzyć jakieś nudne wstępy zanim dojdę do głównego dania, ale czas tego restartu to echhh. No odechciewało się czasem. Ostatni zarzut dotyczy samego systemu walki, ogólnie jest w porządku, siłą rzeczy czuć tutaj trochę, że to taka gorsza wersja Bayonetty. Najbardziej irytował mnie brak dedykowanego przycisku dla uniku, więc całość sprowadza się do dzikiego skakania po planszy, co w połączeniu z pracą kamery wprowadzało często zbyt dużo chaosu.

 

Poza tym, jak na tak starą gierkę w 3D, jest całkiem grywalnie i toporność była dla mnie mniej odczuwalna niż bym się spodziewał. Akcja jest szybka, misje nie są długie - nie ma miejsca na nudę. Historyjka i postaci są śmieszniutkie, no ale takie rzeczy trafiały wtedy dobrze w nastoletniego odbiorcę. Jak ktoś, tak jak ja, lubi archeologię, to polecam. Ale w innym przypadku wydaje mi się, że nie ma po co.

 

n01TYty.png

Edytowane przez chmurqab
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

No hej, to znowu ja. :xboss: 

 

#4 Super Lucky's Tale - Xbox One

header.jpg?t=1538459975

 

Platformówka z tytułowym liskiem, w której fabuła jest znikoma jednak na naszej drodze pojawiają się przeróżne postaci, których dialogi celują zdecydowanie w młodsze pokolenie przez co starszy odbiorca może czuć się lekko zażenowany. Twórcy wykonali kilkadziesiąt poziomów podzielonych na cztery tematyczne światy, a przez większość czasu rozgrywka prowadzona jest w 3D. Pojawiają się jednak plansze zarówno w 2D jak i rzucie izometrycznym wprowadzając niemałe urozmaicenie w rozgrywce, a konstrukcja poziomów oferuje niejeden ciekawy pomysł na czele z walkami z bossami na końcu każdego świata. Poziom trudności nie jest jednak wygórowany i wszystkie poziomy przechodzi się raczej z miejsca tracąc maksymalnie kilka żyć na całą grę głównie przez to, że kamera, której nie da się swobodnie obracać, potrafi się ustawić pod niezbyt sprzyjającym kątem. Poruszanie się liskiem jest za to przyjemne i swobodne, a sterowanie nie sprawia żadnych problemów dzięki czemu z przyjemnością pokonuje się kolejne poziomy odkrywając sekrety i zbierając po drodze przeróżne znajdźki. Za skompletowanie wszystkich na danym poziomie otrzymujemy dodatkowe koniczyny, które są wymagane do odblokowania finałowych poziomów w każdym świecie co może wymuszać do rozgrywania poziomów ponownie. Strona graficzna jest nader kolorowa, wszelkie elementy animują się bardzo ładnie, a całość działa w stabilnych 60 fps. 

 

Ocena: 7

 

#5 Star Wars: Battlefront II - Xbox One

maxresdefault.jpg

 

Kampania skupia się głównie na historii Iden Versio będącej dowódcą Inferno Squad mającej na celu pomszczenie Imperatora. Scenariusz jednak cierpi na dziury fabularne i nielogiczne decyzje postaci, które swoją drogą są całkiem nieźle wykreowane, a na naszej drodze spotkamy także najbardziej znane postaci w serii jednak dużym zawodem jest to, że oryginalni aktorzy nie udzielają im głosów. Twórcy oddali do dyspozycji 12 misji dziejących się w najbardziej znanych lokacjach z uniwersum jednak konstrukcja misji nie zawsze jest przyjemna i nawet jak większość z nich ma ją typową dla strzelanek to pojawiają się także sekwencje rodem z trybu wieloosobowego, które są zwyczajnie nużące. Rozgrywka za to daje ogromną frajdę zarówno prowadząc potyczki na ziemi jak i w powietrzu. W każdej misji można dostosować ekwipunek, a dodatkową opcją są specjalne karty dodające przeróżne bonusy. Graficznie tytuł prezentuje się znakomicie oferując oszałamiające przerywniki filmowe oraz pełne detali lokacje w 60 klatkach na sekundę. Dźwięk jest z najwyższej półki czego jednak nie mogę powiedzieć o animacjach w trzeciej osobie, które w dużej części przypadków są słabo wykonane i w rezultacie komiczne. 

 

Ocena: 6.5

 

#6 Ashen

header.jpg?t=1544156079

 

 

Debiutancki tytuł studia Aurora44 zabierający do krainy zasypanej popiołem, a główny bohater, którego można stworzyć na początku rozgrywki, wyrusza w podróż aby przywrócić krainie dawny blask. Podczas naszej wędrówki po bardzo zróżnicowanych lokacjach spotkamy sporo postaci niezależnych, które opowiedzą więcej o świecie, a także zlecą misje poboczne. Warto je robić gdyż gra nie należy do najłatwiejszych i potyczka z dwoma wrogami na raz może sprawić nie lada trudności chociaż pojedynki z bossami w większości przypadków są dosyć proste. Walka jest rodem wyjęta z Soulsów jednak brakuje jej ostatecznych szlifów przez co czasami ciężko określić zasięg broni, ataki przeciwników często dosięgają postać kiedy nie powinny, a wrogowie bez problemu atakują bohatera kiedy wyprowadzane są w ich kierunku ciosy. Za pokonanych przeciwników otrzymujemy skorię używaną do kupowania i wytwarzania przedmiotów, a także do ulepszania broni oraz flaszek leczniczych. Szkoda jednak, że nie można sprzedawać zbędnych przedmiotów, a przeszukiwanie skrzynki nie oferuje żadnych informacji na temat właściwości składowanych przedmiotów. Główną bazą jest początkowa wioska, która rozbudowuje się i zaludnia wraz z postępami fabularnymi, a do poszczególnych lokacji dostajemy się poprzez odkryte wcześniej teleporty. Całą grę można przejść z AI lub w trybie współpracy z innym graczem jednak trzeba być w tym samym momencie fabularnym oraz połączyć się za pomocą wcześniej ustalonego kodu. Niestety, ale gra potrafi się wywalić do systemu wysyłając postać do początkowej wioski zamiast ostatnio odwiedzonego miejsca, a tytuł posiada też kilka niedociągnięć jak blokujący się przeciwnicy w przeróżnych elementach otoczenia. 

 

Ocena: 7

 

#7 Q.U.B.E. 2

00b71f0c8a101d8a3c09983c478c5b217b78449455072a5fcc0b3eff630f8d6a_product_card_v2_mobile_slider_639.jpg

 

Druga część logicznej platformówki, w której główna bohaterka Amelia budzi się w nieznanym świecie pełnym sześcianów i wraz ze swoją głosową kompanką Emilią postanawia dowiedzieć się co to za miejsce oraz jak się tam znalazła. Historia jest interesująca od samego początku jednak w ostatecznym rozrachunku potrafi dosyć rozczarować z powodu swojej przewidywalności. Główną mechaniką jednak jest rozwiązywanie przygotowanych przez twórców zagadek skupiających się na tytułowych kostkach. Podczas całej gry dostępne są trzy umiejętności - pomarańczowa, zielona oraz niebieska z czego ta pierwsza to możliwość wydłużenia kostki do prostokąta, druga to zwykły sześcian a trzecia tworzy skocznię dzięki której można przenosić kostki w inne miejsca. Z każdym rozdziałem gra wprowadza nowe systemy i tak w późniejszych etapach zagadki będą składały się także z ogromnych wiatraków, magnesów czy maszyn oliwnych wprowadzających przedmioty w poślizg. Większość oferowanych zagadek rozwiązuje się z marszu jednak pojawia się kilka pokoi, które zatrzymują gracza na dłużej. Gra jest bardzo sterylna jeśli chodzi o grafikę jednak jest ona zarazem bardzo przyjemna dla oka, a tytuł nie cierpi na żadne problemy techniczne. 

 

Ocena: 8

 

No to najwyższy czas żeby się zabrać za gierki już z tego roku. :usmiech: 

Odnośnik do komentarza

OkÅadka Assassin's Creed: Unity (PS4)

 

Plusy:

- wirtualny Paryż daje radę (tłumy na ulicach też)

- małe zmiany w gameplayu (które też potrafią czasami wkurzać - myślę tu o nowym systemie wspinaczki)

- realia historyczne i postacie

- mniej misji typu "śledź postać"
- system zabójstw rodem z Hitmana
- brak wątku współczesnego...

 

Minusy:
- ... z jednoczesną obecnością beznadziejnego systemu portali

- płytka fabuła

- postacie pozbawione charyzmy 

- mapa zaspamowana znajdźkami

- misje poboczne robione na jedno kopyto

- czasami bugi, problemy techniczne

 

Ocena: 7/10 - powiem tak - Unity miał być nową jakością w serii i pod kątem graficznym na pewno jest, bo przeskok po Rogue czy Black Flag jest widoczny gołym okiem. Paryż i rewolucja francuska to świetny temat, ale niestety twórcy nie wykorzystali tego należycie. Fabuła jest płytka, postacie są, bo są, ale nie zapadają w pamięć, Arno ani nie wkurza, ani nie zyskuje sympatii. Dobrze, że gra jest dość krótka - można bez zgrzytów zaliczyć główną fabułę. Zmiany w gameplayu wywołały u mnie mieszane uczucia - system zabójstw rodem z Hitmana jest bardzo fajny i pomysłowy, ale już np. nowy system parkouru czasami potrafi mocno wkur.... Nowy system walki powoduje, że samo spamowanie kontrami już nic nie da, ale też z drugiej strony jak okrąży cię grupa przeciwników to w większości przypadków nie masz szans. Unity to również idealny przykład na to jak nie robić sandboxu - mapa jest tak zaspamowana znajdźkami, że czasami nie widać znacznika misji głównej. Obyło się bez większych problemów technicznych (pamiętam, że gra miała z tym ogromny problem), ale też czasami nie załączył mi się skrypt czy gra się zawiesiła albo wywaliła mnie do pulpitu. Generalnie można przejść, jeśli grę dorwie się w jakiejś fajnej, niskiej cenie, ale nie nastawiajcie się na wielkie arcydzieło - zaliczyć fabułę i zapomnieć. 

 

 

OkÅadka Assassin's Creed: Unity - Dead Kings (PC)

 

 

Plusy:
- nowa lokacja
- generalnie to samo co w Unity... 

Minusy: 
- czuć, że DLC było robione kompletnie na siłę
- misje oparte na eksplorowaniu podziemi i rozwiązywaniu zagadek
- niby dzieje się po zakończeniu gry, a możesz go włączyć już na początku gry

 

Ocena: 5/10 - no cóż, DLC do Unity zawiodło mnie kompletnie. Gra jest nudna, czuć, że twórcy nie mieli za bardzo pomysłu na DLC i poszli w fantastykę. 90% dodatku to eksplorowanie podziemi i rozwiązywanie zagadek - ja tego nie lubię akurat w AC, więc robiłem to z dużą niechęcią. Na plus na pewno nowa lokacja. A, karny kaktus należy się osobie, która pozwoliła uruchomić DLC w każdym momencie - dodatek toczy się już po głównych wydarzeniach, więc raz, że lekko spoilerujemy sobie grę, a druga rzecz to fakt, że po prostu można włączyć dodatek przypadkowo, a pierwsza misja wymaga dość niezłego wyposażenia i levelu, więc przejście jej może - na początku gry - powodować spore kłopoty. Oczywiście w międzyczasie wyjść z gry nie możesz. Podsumowując - odradzam granie w ten dodatek, no chyba, że lubicie podziemia. 

Odnośnik do komentarza

Horizon Zero Dawn - rozpoczęte nadrabianie zaległości z ps4. No powiem szczerze, nie rozyebalo mnie to tak jak myślałem. 

Zacznę od rzeczy które mi się podobały: 

- pomysł na świat, w którym są maszyny i idącą za tym oprawa graficzna, gra jest piękna ( chociaż te tereny pustynne to dla mnie meeeh) 

- wątek dotyczący tego czemu świat wygląda tak jak wygląda, w sumie to ciekawie to wymyślili i to najmocniejszy punkt fabuły 

- oczywiście walka, dużo broni i dużo możliwości. 

- kotły 

 

Te rzeczy sprawiają że gra się naprawdę ok tylko w wielu aspektach tytuł ten wydaje się kalką innych gier (tak, Ubi-gier) obozy, skażone strefy, żyrafy pełniące rolę wież. Tu akurat gra nie jest w żaden sposób innowacyjna. 

Dużym zawodem był dla mnie jakis taki brak epickosci w misjach głównych, ciężko było też zaangażować się w losy plemion. Dopiero pod koniec coś więcej zaczęło się dziać. Z postaci zapamiętałem tylko Sylensa i Erenda. 

 

Teraz o dodatku Frozen Wilds, ten podobał mi się bardziej niż większość głównej fabuły. Jest w tym jakiś klimat, śnieg, zawieruchy ( powtarzam że te tereny pustynne to bleeeh) no i w konstrukcji zadań widać więcej serca, epickosc itp. 

Żeby mnie dobrze zrozumiano, bo trochę ponarzekalem, to bardzo dobra gra. Tylko dla mnie to np podobne odczucia wywołał taki Rise of the Tomb Raider. Czyli 8+/10 (plus za dodatek) 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

No i w końcu ukończyłem Croc: Legend of the Gobbos :)
 

UCbkX03.jpg



Gierka na pewno warta polecenia. Cierpi trochę na drewniane sterowanie, ale ostatecznie jakoś udało się przez nią przebrnąć, choć były momenty, że się "trochę" denerwowałem :D Zdziwiłem się trochę zakończeniem, bo pudełko sugerowało pięć różnych światów, a gra skończyła się po przejściu czwartego. Jak mniemam, ten piąty to jakiś bonusowy świat, bo po przejściu gry mam 67% ukończenia, więc z pewnością sporo ominąłem, choć nie ukrywam, że wiele plansz ukończyłem ze wszystkimi jednokolorowymi "diamentami".
 

Teraz czas na coś na PS2. Chyba zabiorę się za Spider-Man 2 :)

Edytowane przez Quake96
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Catherine

 

Zaczalem ja niemal dwa lata temu, zacialem sie na jednej planszy i rzucilem w pizdu, ale o tym juz kiedys wspominalem. W ostatnich dniach wrocilem i krotko mowiac napyerdalem jak nie pamietam w co. Piecio i szesciogodzinnych posiedzen przy jednej grze to ja za czesto nie mam, a przy tym tytule takowe sie pojawily. 

 

Oczywiscie tym, co mnie ciagnelo do tej gry, byla jej historia. Na tyle ciekawa, ze przebijalem sie przez kolejne plansze, pomimo ze sporo mnie to kosztowalo, bo gra mnie mocno frustrowala. Czesto pojawialy mi sie mysli, ze to najbardziej frustrujaca gra, w jaka gralem. Oczywiscie najwieksza w tym zasluga mnie, bo regularnie zacinalem sie na kolejnych pietrach (niemal przez cala gre byly to koszmary nie tylko glownego bohatera, ale i mnie), stad napisy koncowe obejrzalem dopiero po 20h. Natomiast czesto irytowalem sie rowniez na sterowanie, ktore albo jest niedopracowane (bardzo czesto mialem klopoty, zeby pociagnac za ten blok, za ktory chcialem), albo to wina mojego pada, choc mimo wszystko stawialbym raczej na to pierwsze. Nie podobaly mi sie rowniez momenty, kiedy zwisalem i po kilku ruchach galka w jedna czy druga strone, bohater poruszal sie w inna strone, niz chcialem. Wiem, ze tak to zostalo zaprojektowane, ale ta nagla zmiana kierunkow pojawiala sie dosc, powiedzialbym, randomowo. Kamera rowniez nie jest idealna. Wolalbym nia obracac we wszystkie strony, a nie takie chuy wie co.

 

O grafice to ja pisac za bardzo nie lubie, ale musze przyznac, ze styl graficzny mi sie podobal, a design bossow to mistrzostwo swiata. Muzyka tez jest spoko, ale to tez zalezy od tego, jak dlugo czasu spedza sie nad jednego plansza, hehe

 

Koncowka to zdecydowanie najlepsze, co ta gra ma do zaoferowania, przynajmniej jesli chodzi o etapy zrecznosciowe. Moze tak to odbieram, bo troszke nabralem wprawy, a moze po prostu bylo latwiej, ale faktem jest, ze gra potrafi sprawic duzo satysfakcji, kiedy idzie sie po planszy jak burza. Mnie mimo wszystko az tak dobrze nie szlo, ale koncowka byla naprawde intensywna. 

 

Najlepsze w tym tytule jest to, ze frustrowal mnie tak bardzo, a przez ostatnie dwa dni spedzilem przy nim 11h. Bede milo wspominal te gre, bez watpienia.

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Wypadnę teraz trochę jak bloodborniarze, którzy powtarzają do znudzenia, że super łatwa gierka, wszyscy bossowie fśśśt na raz, ale wspominam, że jak Katarzyna wychodziła, to każda jedna recenzja pisała, że gra jest trudna. I jak już kupiłem i odpaliłem to dziwiłem się tym opiniom. Nie powiem, że było och tak super łatwiutko, ale z kolei frustrująco trudno też nie. Balans był bardzo dobrze zachowany, więc ani nie narzekałem na nudę, ani nie rzucałem padem. Nie wiem, może po prostu mam jakiś naturalny dryg do takich logiczno-zręcznościowych rzeczy :dunno:

Odnośnik do komentarza

Horizon Zero Dawn

Horizon-Zero-Dawn-20190123194650.jpg

 

O grze sporo się już powiedziało. Ostatnio nawet na poprzedniej stronie. Ja jednak chciałbym nieco rozwinąć myśli. Gra jest jednym z najładniejszych tytułów na obecnej generacji choć nie ustrzegł się kilku błędów i to nie tylko tych typowych dla open worldów.

 

Odległa  przyszłość, dawny porządek pogrzebany tysiące lat temu, o którym dziś przypominają tylko pordzewiałe ruiny, ludność prowadząca koczowniczy tryb życia na nowo budując cywilizację, maszyny. Maszyny wyglądem przypominające dawne stworzenia, maszyny panujące na dzikich odstępach, maszyny, które nie służą już człowiekowi. Duże, małe, pływające, latające, piękne i... zabójcze. A w tym świecie Aloy - ładny bobas, brzydki gówniak, a później całkiem urodziwy i zarozumiały rudzielec z plemienia Nora, który nie przez przypadek zostaje wplątany wydarzenia decydujące o losie kreującego się świata.

 

Horizon-Zero-Dawn-20190124222658.jpg

 

Horizon to gra typu open world dostarczająca dość aktywności poza misjami głównymi ale nie jest to sandbox choć znalazło się tutaj sporo aktywności zapożyczonych od konkurencji. Po wyjściu z "białego sadu", który jest niejako tutorialem gra szybko rzuca nam w twarz niemalże farcry'owe elementy rozgrywki, o których wspomniał kolega stronę wcześniej: punkty widokowe odsłaniające mapę, oznaczanie wrogów, obozy, 3-drzewkowy rozwój postaci... znamy to. Człowiek w takim momencie kręci nosem widząc jak mapkę zalewa fala ikonek ze znajdźkami i innymi duperelami. Na szczęście HUD podlega customizacji i polecam od razu ustawić sobie go na dynamiczny.

Jednak to co najważniejsze w Horizonie to maszyny i walka z nimi. To jest rdzeniem rozgrywki i trzeba przyznać, że jest to cholernie dobre. Najważniejsze co musicie wiedzieć o maszynach to to, że przyjęły cechy dzikich zwierząt ale z zachowaniem swojej... "blaszanej natury". Mowa więc o działkach zamontowanych na poszczególnych egzemplarzach, radarach, kamuflażach i innych takich. Druga dość ważna rzecz to spora różnorodność maszyn, a z każdą walczy się zupełnie inaczej, każda posiada swoje mocne i słabe strony, jedne są podatne na ogień inne na mróz lub elektryczność ale wszystkie posiadają jedną wspólną cechę, zwłaszcza na najwyższych poziomach trudności: są śmiertelnie szybkie i groźne. Grając na przedostatnim z dedykowanych poziomów trudności szykujcie się na mocne dostawanie po dupie. Będziecie przeklinać, krzyczeć, rzucać padami i będziecie chcieli więcej. Walka jest intensywna bo rzadko się zdarza, że traficie na pojedynczą sztukę lub tylko jeden dany rodzaj. Te stalowe bestie trzymają się razem (choć i na to jest sposób). Niech was nie zmyli spokojne "wypasywanie się" biegunów na równinach. Sprowokowane przypuszczą atak, a harmider walki to wystarczający wabik dla innych maszyn. Szybko zrozumiecie jak mocno przeliczyliście się atakując jakąś maszynę gdy walka 1vs1 przemieni się regularną wojnę z kilkoma maszynami, często z innego rodzaju. A to nie są typowi przeciwnicy czekający na swoją kolej, o nie. Każda chce rozebrać cię na części pierwsze. 

 

Horizon-Zero-Dawn-20190124000041.jpg

 

Jednak jest przeciwwaga dla brutalności i zajadłości maszyn. Choć fabuła często insynuuje coś innego, to świat nie składa się z pozbawionych jaj ludzików zamkniętych w osadach. To świat wojowników, a każdy szanujący się wojownik ma swój arsenał. Bronią podstawową jest wprawdzie łuk i włócznia (przez dubbing w Avengersach nie używam słowa "dzida", brrrrr) ale mamy sporo innych zabawek. Od typowo zaczepno-obronnych jak bomby pułapki, przez proce z elementarnymi ładunkami aż po liny krępujące ofiarę i ładunki rozrywające na strzałach, bo to maszyny, a maszyny składają się z części, które możemy odrywać z nich odsłaniając wrażliwe na atak miejsca bądź pozbawiając je broni (którą później możemy wykorzystać przeciwko nim).

Skoro jesteśmy przy częściach to trzeba zaznaczyć, że stanowią one formę waluty jak i budulca do amunicji. To właśnie za sprawą części z pokonanych maszyn możemy potem ulepszać arsenał, montować amunicję bądź kupować nowe stroje. Te zaś pełnią nie tylko formę odzienia ale też posiadają funkcję obronną przeciwko maszynom lub wrogim ludziom. Od odporności na elementy żywiołów jak ogień, mróz, elektryczność przez podwyższoną odporność na zatrucia lub strzały aż po maskowanie naszej obecności. 

 

Jednym z największych wad gry jest element ludzki lub ściślej mówiąc walka z ludźmi. Przejmowanie obozów to dramat i tragedia w jednym, a do tego pozbawione jakichkolwiek emocji. Widać mocno jak bardzo na siłę wrzucony jest ten element w grze podkreślanych do tego świetną i emocjonująca walką z maszynami. 

Do mniejszych wad zaliczyłbym trochę zbyt chaotyczne walki gdy przypałęta się kilka maszyn, wariującą kamerę przy intensywnych potyczkach z większymi maszynami lub nie do końca przemyślane koło ekwipunku. Wpakowanie pułapek i eliksirów pod krzyżak powoduje żonglowanie ekwipunkiem w poszukiwaniu odpowiedniego wywaru na daną sytuację, a trzeba pamiętać, że to nie zatrzymuje rozgrywki. Przytrzymanie koła wyboru broni tylko spowalnia odrobinę czas, a czasem przebieramy w nawet 10-11 wariantach uzbrojenia i amunicji. Jest to kłopotliwe.

Trochę blednie wypadają misje poboczne. Wszystkie praktycznie nie różnią się schematem: idź, zabij, przynieś/porozmawiaj. Nie są też specjalnie ciekawe. Podobnie zadania. Ta gra aż prosi się o "wiedźmińskie zlecenia". Możemy chociaż sprawdzać się w wyzwaniach łowieckich choć tylko pierwsze 3 są przemyślane. Pozostałe wbrew opisowi opierają się na brutalnej sile i walce o czas (jeśli celujemy w najlepsze odznaczenie) co prowadzi do dość frustrujących momentów na wysokich poziomach trudności.

 

Horizon-Zero-Dawn-20190126183155.jpg

 

Fabularnie gra nie jest jakoś specjalnie odkrywcza ale ładnie wyjaśnia upadek starej cywilizacji jak i obecność maszyno-zwierząt wśród ludzi. Ten element jest dobrze prowadzony, zaś co się tyczy samej akcji... jest różnie. No nie jest to poziom Druckmanna, ani nawet Barloga. Nawet obecność Lance'a Reddicka (John Wick, Fringe) nie ratuje scen gdy postać w milczeniu przez kilka sekund "wyraża emocje". Warto na moment zatrzymać się tutaj bo to ciekawy aspekt. Teoretycznie nie ma tutaj identycznych twarzy choć często pojawiają się podobne głównie u randomowych NPC-tach. Postacie są ładne, szczegółowe, ułożenie ust pasuje do wypowiadanych kwestii ale mimika twarzy nie zawsze dobrze oddaje emocje towarzyszące wypowiedziom. Często prowadzi to do dość dziwnych sytuacji głównie w przypadku bohaterki. Nie jest to element, który w jakimś znaczącym stopniu wpływa na rozgrywkę ale jest to zauważalne. 

 

Horizon-Zero-Dawn-20190125165105.jpg

 

Oprócz walk jest jeden aspekt, który momentalnie trafia w gracza: oprawa wizualna. Tak jak pisałem na wstępie jest to jedna z najładniejszych gier generacji nie tylko za sprawą majestatycznie zaprojektowanych maszyn lub też pięknym krajobrazom ale też za sprawą kolorowej orgii świateł, błysków, iskier i cząsteczek. Walka z kolosami pokroju Thunderjawa napakowanego wszelakim uzbrojeniem lub Stormbirda o czerwonych ślepiach i pełnych wyładowań ogromnych skrzydłach, przyprawia ciary na całym ciele. Granica pomiędzy łowcą, a zwierzyną zaciera się w takich momentach. Na początku, widząc takie bydlaki oblepione zimnym i nieczułym metalem kroczące po świecie, człowiek się zastanawia jak w ogóle można mierzyć się z czymś takim, trzymając w ręku łuk i garść strzał. Toteż satysfakcja z pokonanego wroga jest ogromna, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności gdzie walki potrafią zająć dobre kilka-kilkanaście minut.

 

Podsumowując. Horizon Zero Dawn to mocarna dawka emocjonującej walki człowieka z maszyną. Niepozbawioną wprawdzie kilku błędów lub typowo farcry'owych rozwiązań ale ubraną w ciekawą fabułę i genialnie zaprojektowanymi maszynami. Do tego prezentującą się nad wyraz pięknie dostarczając wizualnego orgazmu. Grać.

Horizon-Zero-Dawn-20190125204619.jpg

P.S. Podziękowania i plusiki należą się @Square'owi za "pomoc w maturze" jak i innymi poradami, tipsami i trickami... oraz okazjonalnymi podśmie(pipi)kami przy streamach:claptrap:

  • Plusik 6
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...