Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Ratchet & Clank Rift Apart - lecimy dalej z nadrabianiem Sonoskich gierek. Zaskoczyło mnie że generalnie siadła mi ta pozycja odrazu. No ale po trzech kolejnych molochach (Ragnarok, Tlou2, Wdarcie Kojimy) nic dziwnego.

Czy to najładniejsza gra w jaką grałem? Jest możliwe. Naprawdę prezentuje się to ślicznie, cieszy oko niezmiernie.

Rozgrywka jest przyjemna, ciśniemy cały czas do przodu rozbudowując arsenał i bawiąc się nim. Było to dość relaksujące.

 

Hmm co mi się nie podobało? Monotonia jednak, to generalnie zwykła strzelanka. Mało tu platformera. I dlatego też nigdy nie lubiłem jakoś tej serii. Taki Sly Cooper to miażdżył lombaksa okrutnie. 

Ciągle podobne schematy, Ci sami przeciwnicy.

Przeskakiwanie między światami spoko, ale to też raczej w określonych miejscach tylko.

Jednak nie ma co narzekać, bo miło spędziłem czas, popatrzyłem sobie na oskryptowane akcje i śliczne efekty. Takie 8-/10

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Armored Core 3

 

Podjarany szóstką chciałem dać szansę jednej z najbardziej zachwalanych odsłon przez fanbase. Grałem wcześniej w jedynkę na psp i pamiętam tylko, że miałem połamane palce od sterowania. Tutaj jest nie inaczej i pomimo, że gra już na PS2 to From wciąż jeszcze nie ogarniało dwóch analogów wsadzonych do pada (a nie była to pierwsza odsłona na ową konsolę tylko szósta). Po chwilowej gimnastyce na Steam Decku na szczęście udało się sprawnie zrobić całkiem spoko sterowanie. Normalnie kazaliby mi chodzić mechem na boki przy pomocy L1/R1 a kamera góra/dół triggerami ...

Kiedy już zażegnaliśmy problem z graniem pojawiło się sedno czym jest AC. To gra nastawiona na wykonywanie misji, między którymi dostajemy różne maile w hubie wprowadzające nas w lore uniwersum, oraz najważniejszą część czyli garaż i dłubanie przy naszej metalowej puszce. Części i elementów z jakich składa się nasz mech jest od groma i z początku każdy laik będzie rozjebany na atomy przez to nieintuicyjne menu i nazewnictwa komponentów typu "CLM-01-EDF" ale byłem na to przygotowany w końcu grałem już w jedynkę i wiedziałem, że bez internetu będzie ciężko. 

No ale ktoś powie co ten czekolad tam piłuje wystarczy nawsadzać najlepsze komponenty jakie są i git. Powiem tylko, że pomimo skończenia gry wciąż nie mam w głowie mojego "idealnego" buildu mecha i zapewne przechodząc (nie bez trudności) kampanie można było na wiele sposobów zoptymalizować jeszcze lepiej mój playtrough, o skillu w używaniu danych broni nie wspominając. Mamy pistolety, karabiny, moździerze, miecze, wyrzutnie rakiet, pistolety maszynowe, strzelby, bronie laserowe itd. W samej trójce mamy około 231 części, z czego większości na oczy nie widziałem. Część odblokowujemy wraz z progresem w grze, część znajdujemy podczas misji jeżeli mamy farta bądź czytaliśmy poradnik. Mecha można zmodyfikować na wszelkie sposoby, od lepszego radaru, który rysuje nam całą mapę, lepszy lock-on na wrogu, namierzanie rakiet, i wiele wiele więcej. Trzeba brać pod uwagę udźwig naszego pojazdu a informują nas o tym stosowne parametry przy składaniu. Możemy się zapomnieć i wyruszyć na misję przeładowani, co będzie można odczuć podczas próby poruszania się. 

Muszę powiedzieć jako soulsowiec, który zawsze preferuje mobilność nad ciężką zbroją, że w AC nie ma tak prostego mianownika. Patrzymy na to żeby dozbroić się stosownie do misji. Były zadania, w których poduszkowce zamiast normalnych nóg pomogły mi znacznie bardziej. Zdarzały się misje pod koniec, gdzie mało mobilne gąsiennice jak w czołgu były lepszym wyborem w ostrej wymianie ognia. 

Same misje są stosunkowo krótkie i mało się w nich dzieje. Przeważnie zniszczenie kilka celów, ochrona obiektu. Zdarzały się bardziej wymagające, gdzie trzeba było przeczesywać korytarze, zalewającego się od wody statku (i przy okazji tam porządny nawigator z mapą cholernie się przydał). Otoczenie nie oszołamia detalami i często jest nader klaustrofobiczne.

Zadania cholernie łatwo uwalić jeżeli nie będziemy odpowiednio przygotowani dlatego tak ważne jest, żeby często zapisywać grę i oszczędzać pieniądze. Za każde wykonanie zadania otrzymujemy stosowne wynagrodzenie + opłata za naprawę mecha i amunicja. W niektórych cięższych zadaniach można było też pomóc sobie dodatkowym towarzyszem AI za odpowiednie kredyty. Co ciekawe przegranie misji niekoniecznie oznacza game over i lecimy z kampanią dalej (są oczywiście wyjątki).

 

Armored Core to wyjątkowo specyficzna seria ale wraz z ukończeniem trójki myślę, że rozumiem ją trochę lepiej. Na pewno dalej jestem noobem ale widzę potencjał w tym gameplayu. Grzebanie przy mechu może nie jest dla każdego ale przygotowanie go "pod siebie" i zrobienie trudnego zadania daje satysfakcje. Ode mnie dostaje 3/6. Czy ogram pozostałe odsłony? Nie wiem czy mam na to głowę, ale przyznam że wciągnęło mnie trochę pomimo "surowości" i skostniałego game designu jaki ten tytuł serwuje. W AC6 na pewno zagram żeby zobaczyć jaki te lata odpoczynku From od serii miały wpływ.

 

20230620200225_1.jpg

20230620200248_1.jpg

20230620200440_1.jpg

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Może nie "właśnie", bo to już w sumie chwilkę temu. Nie chciałem pisać od razu, chyba chciałem to sobie przemyśleć. Nie na codzień mamy doczynienia z Legendą. 

 

Tym razem akurat nie miałem... Panie i Panowie, FF7 RemakeFB_IMG_1688496801545.jpg.59b163ff5e1fcbeba5ee1d80e7afa986.jpg

Praktycznie nic mi się w tej grze nie spodobało. Może to przez uwielbienie i wynoszenie oryginału na piedestał. Może to okulary nostalgii. A może poprostu Remake jest produktem obecnych czasów. Błyszczące, krzykliwe opakowanie bez duszy w środku. Coś, czego nie będę pamiętał za kilka tygodni. 

Granie w FF7 było Przygodą. Do grania w Remake zmuszałem się. Pchałem to do przodu, bo "Przecież musi być lepiej", ale nie mogłem doczekać się, kiedy to się skończy... 

Nie kupuję tej grafiki. Niby ładnie, ale jakoś mnie nie przekonuje. Gdy słyszę utwory w oryginału mam dreszcze. Utworów z nowej wersji nawet nie kojarzę... Pojedynki efektowne, ale jakieś za bardzo chaotyczne. 

 

To nie jest tak, że jestem przeciwnikiem remake'ow. Nie mam nikomu za złe, że zrobili FF7R takim jakim jest. Jestem chyba tylko trochę rozczarowany, że nie dostałem tego, czego oczekiwałem...

  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, triboy napisał:

Może nie "właśnie", bo to już w sumie chwilkę temu. Nie chciałem pisać od razu, chyba chciałem to sobie przemyśleć. Nie na codzień mamy doczynienia z Legendą. 

 

Tym razem akurat nie miałem... Panie i Panowie, FF7 RemakeFB_IMG_1688496801545.jpg.59b163ff5e1fcbeba5ee1d80e7afa986.jpg

Praktycznie nic mi się w tej grze nie spodobało. Może to przez uwielbienie i wynoszenie oryginału na piedestał. Może to okulary nostalgii. A może poprostu Remake jest produktem obecnych czasów. Błyszczące, krzykliwe opakowanie bez duszy w środku. Coś, czego nie będę pamiętał za kilka tygodni. 

Granie w FF7 było Przygodą. Do grania w Remake zmuszałem się. Pchałem to do przodu, bo "Przecież musi być lepiej", ale nie mogłem doczekać się, kiedy to się skończy... 

Nie kupuję tej grafiki. Niby ładnie, ale jakoś mnie nie przekonuje. Gdy słyszę utwory w oryginału mam dreszcze. Utworów z nowej wersji nawet nie kojarzę... Pojedynki efektowne, ale jakieś za bardzo chaotyczne. 

 

To nie jest tak, że jestem przeciwnikiem remake'ow. Nie mam nikomu za złe, że zrobili FF7R takim jakim jest. Jestem chyba tylko trochę rozczarowany, że nie dostałem tego, czego oczekiwałem...

 

Ja nie mam okularow nostalgii bo ogralem ff7 jakos przed ff7r i nie daruje im zrobienie yebanego disneya ala kingdom hearts z tak dobrej fabularnej gry.

Muza cool, system walki meh, przedstawienie historii, subquesy kibel + ten nieciekawy midgar z kanałami przez większość gry.

Odnośnik do komentarza

No i Just Cause na Xbox 360 ukończony :obama:

 

Cóż to jest za gra! Dawno tak dobrze nie bawiłem się z jakąś nieznaną mi dokładniej grą. Wielki, otwarty świat, mnogość sposobów na przemieszczanie się, wciągająca zabawa w przejmowanie kolejnych "miejscówek" oraz zbieranie "znajdziek", która skutecznie umiliła mi czas pomiędzy misjami fabularnymi. Owszem, gdyby skupić się tylko na fabule, to gra jest dosyć krótka, ale serio przy tak pięknie zaprojektowanym świecie i tych wszystkich niezapomnianych widokach aż żal nie pobawić się trochę z innymi aktywnościami. Gra przepełniona jest akcją, wszędzie jest mnóstwo strzelania, pościgów i wartkiej akcji. Nie ma tu mowy o nudzie, ani denerwowaniu się na każdym kroku, bo mimo momentami gęstej akcji, gra jest na tyle przemyślana, że nie będziemy tu raczej ginąć zbyt często. Tytuł ten ukończyłem w kilka dni, bawiąc się przy tym wyśmienicie. Z pewnością wrócę do Just Cause, być może na innej platformie, choć muszę powiedzieć, że wersja na Xboxa 360 naprawdę musiała robić wrażenie w czasach premiery! :banderas:

 

Szczerze polecam, takie przyjemnie "GTA w tropikalnym klimacie" to dobra odskocznia od innych gier tego typu. Nie męczy, nie nudzi, daje mnóstwo frajdy i satysfakcję z ukończenia :)

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
15 minut temu, Quake96 napisał:

muszę powiedzieć, że wersja na Xboxa 360 naprawdę musiała robić wrażenie w czasach premiery! :banderas:


Premiera to była na og XBOX i PS2, bo to, w co Ty grałeś (i w co ja zamierzam zagrać we wstecznej na XSX) to był praktycznie remaster na następną generację.
Jakiś czas temu kupiłem pudełko właśnie w celu nadrobienia tego klasyka, bo z serii grałem tylko w JC2 (tu nawet platynka na PS3) i JC3.
Wszystkie już mam, teraz tylko trzeba znaleźć chęci i czas :sweat:

JustCauseRodzinka.thumb.jpg.ea552d832726a4497740c98ba2f7e950.jpg

  • beka z typa 1
Odnośnik do komentarza

No właśnie nie byłem pewien, jak to z kolejnością wydań na różne platformy. Ogólnie zdaje mi się, że wychodziło to w podobnym czasie, właśnie gdy Xbox 360 dopiero wchodził do gry, temu też gra nie wyszła na PS3. Ten tytuł był raczej pisany pod PC/X360, a wersje na 6 generację to właściwie "downgrade", coś jak z Mercenaries 2 na PS2.

Swoją drogą posiadam też Just Cause na PS2. No graficznie szału pewnie nie robiło, ale raczej da się to ograć.

Odnośnik do komentarza

W ostatnich tygodniach udało mi się ukończyć kolejną część GTA z cyklu Definitive Edition - Vice City. O samej grzej nie ma chyba już sensu mówić, bo to nadal bardzo klimatyczna i fajna pozycja, natomiast jeśli chodzi o remaster to cóż, jakoś wielkiej różnicy między tą częścią, a podstawką nie uświadczyłem. Chyba jedynie bardziej czytelna czcionka mi się spodobała. Modele niektórych postaci są karykaturalne, wielkich poprawek graficznych nie ma, szkoda, że przy okazji odnowienia gry nie zmienili gameplayu - np. tego, żeby nie ginąć po wpadnięciu do wody. 

 

Podsumowując - zagrać można, bo to dobre stare Vice City, które znamy. Wydawać jednak specjalnie pieniądze na odnowioną wersję? Szkoda kasy. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Quake96 napisał:

No właśnie nie byłem pewien, jak to z kolejnością wydań na różne platformy. Ogólnie zdaje mi się, że wychodziło to w podobnym czasie, właśnie gdy Xbox 360 dopiero wchodził do gry, temu też gra nie wyszła na PS3. Ten tytuł był raczej pisany pod PC/X360, a wersje na 6 generację to właściwie "downgrade", coś jak z Mercenaries 2 na PS2.

Tak jak mówisz, gra wyszła jednocześnie na wszystko, z czego wersje past-genowe były po prostu okrojone względem wydań z nowszych konsol. Wredny się zakręcił.

  • Plusik 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
On 6/19/2023 at 9:57 PM, Andreal said:

Get Even.

Kiepska optymalizacja na XSX, dość dziwny początek, irytujące skradanie, w połowie gry świetny twist i chęć dobrnięcia do zakończenia. Może być, pod warunkiem, że da się grze szansę.

 

Niestety. Na Xboxie gra się kiepsko i gra jest ślamazarna. Początek fajny, ale później odpuściłem bo klimat siadł. Może kiedyś wrócę na PC bo mam to na Steamie więc powinno się grać przyjemniej. 

Odnośnik do komentarza

.hack//G.U. Last Recode (PS4 Pro) - (action) jRPG rozgrywający się w świecie MMO który bierze wszystko co najgorsze z MMO. Spodziewałem się o wiele lepszej gry, tym bardziej że jest to podobno najlepsza część a właściwie zestaw gier, bo cała fabuła jest podzielona na 3 gry + epilog. O ile walka przywodząca na myśl serie Tales of... jest całkiem ok tak cała reszta jest po prostu słaba. 95% odwiedzanych miejscówek to są losowo wygenerowane dungeony które korzystają z mw. 10 'presetów', więc mijamy non stop te same korytarze czy polany. Miasta praktycznie nie istnieją, jest jedno główne gdzie mamy z 3 uliczki a reszta to dosłownie jedna ścieżka ze sklepami po bokach. Nawet to co powinno być zaletą czyli sprawdzanie wiadomości ze świata prawdziwego, przeglądanie forum i odpisywanie na maile robi się męczące bo gameplay loop ogranicza się do: wchodzimy do gry >> oglądamy cutscenki >> robimy misję >> wychodzimy z gry żeby odczytać maila >> wchodzimy do gry... Nawet nie można zbytnio poznać postaci z którymi ganiamy bo żeby do nich zagadać trzeba mieć specjalne karty które się zdobywa podwyższając rangę gildii, a robimy to wypełniając najnudniejsze słupki ever z cyklu ukończ 100 misji, przejedź 500km (jest tragiczny w sterowaniu jednoślad), zbierz 300 skrzynek itd.

 

    Oprawa jak na PS2 jest dobrze, tylko że została potraktowana najbardziej prostackim portem czyli dajemy 4k+60 FPS i właściwie tyle. Tekstury nie są dobrze filtrowane,  dalszy plan straszy ząbkami, kępy trawy a nawet całe ściany pojawiają się paręnaście metrów od postaci (20lat temu na CRTku pewnie tak to się nie rzucało w oczy), loadingi nie są jakieś krótkie. Jedyne co się jakoś trzyma to walki i muzyka a reszta widać że została zrobiona najtańszym kosztem.

 

   Ciężko mi polecić te gierki ale jeśli ktoś się zdecyduje to polecam zacząć grać od Vol.2 a skrót pierwszej obejrzeć na YT. Gameplay nabiera tempa i robi się ciekawszy dopiero od połowy Vol.2 i po prostu nie warto marnować 20h na Vol.1. Jak bym miał oceniać poszczególne części to Vol.1 - 4/10, Vol.2 - 6/10, Vol.3+4 - 7/10.  A ocena ogólna to 5+/10

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Skończyłem kampanie cod black ops cold war i to dramat. Początek zajebisty klimacik, dalej też spoko ale końcówa i ten pseudo twist fabularny to smiech na sali i przekreśla wszystkie fajne momenty z wczesniejszych etapów gry. Ta odnoga black ops chyba jest nastawiona na taki zabieg bo black ops 3 miał podobne zakończenie. Może chcieli zrobic coś ambitnego ale wyszedł niezły kasztan.

 

Jeżeli chodzi o kampanie fabularne to chyba tylko odnoga modern warfare trzyma poziom.

Edytowane przez PanKamil
  • Smutny 1
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, łom napisał:

.hack//G.U. Last Recode (PS4 Pro) - (action) jRPG rozgrywający się w świecie MMO który bierze wszystko co najgorsze z MMO. Spodziewałem się o wiele lepszej gry, tym bardziej że jest to podobno najlepsza część a właściwie zestaw gier, bo cała fabuła jest podzielona na 3 gry + epilog. O ile walka przywodząca na myśl serie Tales of... jest całkiem ok tak cała reszta jest po prostu słaba. 95% odwiedzanych miejscówek to są losowo wygenerowane dungeony które korzystają z mw. 10 'presetów', więc mijamy non stop te same korytarze czy polany. Miasta praktycznie nie istnieją, jest jedno główne gdzie mamy z 3 uliczki a reszta to dosłownie jedna ścieżka ze sklepami po bokach. Nawet to co powinno być zaletą czyli sprawdzanie wiadomości ze świata prawdziwego, przeglądanie forum i odpisywanie na maile robi się męczące bo gameplay loop ogranicza się do: wchodzimy do gry >> oglądamy cutscenki >> robimy misję >> wychodzimy z gry żeby odczytać maila >> wchodzimy do gry... Nawet nie można zbytnio poznać postaci z którymi ganiamy bo żeby do nich zagadać trzeba mieć specjalne karty które się zdobywa podwyższając rangę gildii, a robimy to wypełniając najnudniejsze słupki ever z cyklu ukończ 100 misji, przejedź 500km (jest tragiczny w sterowaniu jednoślad), zbierz 300 skrzynek itd.

 

    Oprawa jak na PS2 jest dobrze, tylko że została potraktowana najbardziej prostackim portem czyli dajemy 4k+60 FPS i właściwie tyle. Tekstury nie są dobrze filtrowane,  dalszy plan straszy ząbkami, kępy trawy a nawet całe ściany pojawiają się paręnaście metrów od postaci (20lat temu na CRTku pewnie tak to się nie rzucało w oczy), loadingi nie są jakieś krótkie. Jedyne co się jakoś trzyma to walki i muzyka a reszta widać że została zrobiona najtańszym kosztem.

 

   Ciężko mi polecić te gierki ale jeśli ktoś się zdecyduje to polecam zacząć grać od Vol.2 a skrót pierwszej obejrzeć na YT. Gameplay nabiera tempa i robi się ciekawszy dopiero od połowy Vol.2 i po prostu nie warto marnować 20h na Vol.1. Jak bym miał oceniać poszczególne części to Vol.1 - 4/10, Vol.2 - 6/10, Vol.3+4 - 7/10.  A ocena ogólna to 5+/10

Ile zajmuje przejście całości?

Odnośnik do komentarza

Doom: Eternal (PS4)

 

Jak wspominałem przy okazji poprzedniej części, długo mi było nie po drodze z tą marką, jednak prequel okazał się na tyle dobry, że sięgnąłem (bez specjalnego pośpiechu, bo minął mniej więcej rok) po drugą część. No i cóż, trzon pozostaje tak samo zajebisty, więc generalnie można by powiedzieć, że "nie dało się tego popsuć", i w sumie tak jest, choć pewne zastrzeżenia mam.

W zasadzie to jeden, podstawowy zarzut: rozwleczenie gry w końcówce i nasranie kill roomami z niekończącymi się hordami przeciwników. O ile dobrze pamiętam, to podobną wadę miała "jedynka". Co za dużo to i świnie nie zeżre i niestety od dominującego przez jakieś 3/4 gry uczucia "ale zajebiście, chcę więcej" w pewnym momencie doszło do "no dobra, niech to się kończy". Smaczku dodaje dosyć wysoki w domyślnym trybie poziom trudności (choć ogólnie oceniam całościowe wyzwanie jako dobrze wyważone) i długie starcia z ostatnimi bossami.

 

Poza tym? Doom jak to Doom, rozwałka na wysokim poziomie, mięsiste strzelanie, szybkie tempo, adrenalina, ostra muzyka i wręcz instynktowne działanie. Movement jest mega responsywny. Ukończenie każdego starcia daje mocną satysfakcję. Z jednej strony momentami jest trudnawo, z drugiej cały czas czujemy, że to my tu rządzimy i rozstawiamy piekielne pomioty po kątach. Niestety niekiedy w to wszystko wkradał się chaos, szczególnie w momentach, kiedy nie miałem już zupełnie czasu na myślenie, bo przeciwników dużo, a HP coraz mniej. Dlatego też czasami w ferworze walki zapominałem o niektórych ruchach i opcjach z naprawdę rozbudowanej listy (a to miotacz płomieni, a to dwa różne granaty, a to miecz, a to piącha, a to piła, do tego całe kółko broni, każda z dwiema opcjonalnymi, zmiennymi nakładkami itd.). Co do broni to i tak korzystałem regularnie może z połowy, tradycyjnie efektywność wzięła górę nad efektownością (tu patrzę na shotguna z łańcuchem).

 

Prezentuje się i brzmi to wszystko świetnie (60 klateczek, bardzo ładna grafa), na dodatek mamy tu większą niż poprzednio różnorodność miejscówek (moi faworyci to "poziom zimowy" i Urdak ze specyficzną, jakże odmienną od reszty atmosferą) , co wyszło grze bardzo na plus. Lore z grubsza zlewałem, w sumie zupełnie mnie nie interesowało, natomiast znajdźki, sekrety i inne cuda, tak jak poprzednio, mocno zachęcają do eksploracji, która sama w sobie jest dużym i ważnym elementem tożsamości gry i mocno przypadła mi do gustu.

 

No także świetny tytuł, idealny na sesje "po jednej misji", gdzie taka misja potrafi trwać 2-3 h. Całość w moim przypadku szacuję na jakieś 12-15h, ale jak wspomniałem, ostatnie godziny już mnie męczyły. Dla tych, którym kampania nie starczy, jest oczywiście sporo dodatkowego contentu, na czele z multi, którego jednak nie sprawdzałem.

 

1.jpg

 

2.jpg

 

3.jpg

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

SLES-50504.jpg

 

Nareszcie udało mi się ukończyć pierwszego Half-Life na PlayStation 2. Gra jest na tyle znana, że nie trzeba jej tutaj przedstawiać. Port na PS2 przyniósł za sobą nieco lepszą oprawę graficzną niż oryginalna wersja PC czy choćby dodatkową kampanię którą możemy przejść w trybie kooperacji.

Było to moje pierwsze w życiu ukończenie tej gry na jakiejkolwiek platformie. Jakoś kilka lat temu zacząłem grać na PS2, dotarłem nawet do jednego z ostatnich etapów, ale potem gra mi się chyba znudziła i tak przez lata nie mogłem się zebrać żeby ją ukończyć. Podobnie było i tym razem, bo przygodę zacząłem jeszcze jakoś na przełomie 2022/2023 i odstawiłem jeszcze na początku stycznia. Jakiś czas temu postanowiłem wrócić do rozpoczętej rozgrywki i dobrnąć do zakończenia, co też przed chwilą mi się udało :)

Jak oceniam pierwszego Half-Life? Gra jest naprawdę świetna! Nawet na padzie gra się w to mega przyjemnie, gra do pewnego etapu nie sprawia większych problemów (o tym za chwilę), wygląda naprawdę imponująco no i daje po prostu masę radochy z grania :D

Mam jednak jedno małe "ale". Wrzucę to w spoiler, aby nie zdradzać za dużo tajemnic tym, którzy podobnie jak do nie dawna ja, nie ukończyli jeszcze gry i nie znają jej zakończenia.

 

Spoiler

Gra ogólnie jest naprawdę solidna. Wszystko jednak zmienia się w momencie, gdy trafiamy do tak zwanego "Xen", czyli innego wymiaru z którego prawdopodobnie pochodzą nasi wrogowie. Tutaj gra zamienia się w frustrującego platformera z domieszką potyczek z przeciwnikami i dwoma "mniejszymi" bossami, oraz głównym złym kosmitą.

O ile sekcje platformowe potrzebne są jak chuj w kawie, tak da się do nich przyzwyczaić. Wielkim problemem nie jest też stosunek ilości przeciwników do zdobywanej amunicji, choć jest tutaj po prostu "bida", a większe zasoby zdobywamy dopiero w samym finale. To zabolało mnie w tej grze najbardziej to sam projekt poziomów, na których momentami nie wiedziałem co robić, oraz walki z tymi "bossami".

 

Pierwszy z nich to jakaś parodia. Szczerze mówiąc, z początku nie kumałem o co tutaj chodzi, ale szybko ustaliłem, że tego przerośniętego kraba zwanego "Gonarch" trzeba regularnie atakować, aby zmuszać go do ucieczki w głąb etapu. Okej, niby całkiem prosta sprawa, ale problem robi się na ostatnim przystanku naszej wycieczki. W teorii powinniśmy wpaść na dno jaskini razem z naszym przeciwnikiem, zapakować mu kilka "kulek", ten wybuchnie i otworzy nam przejście do portalu prowadzącego dalej. W teorii, bo w praktyce przeciwnik ten lubi się "zbugować" i albo nie wlecieć razem z nami do dziury (to widziałem na przykładach w internecie), albo jak w moim przypadku, wlecieć ale stać się praktycznie nieśmiertelny. W pewnym momencie zgłupiałem i myślałem, że coś robię nie tak, ale obejrzałem gameplay z tego etapu i wyszło, że faktycznie muszę typa ubić. Okej, raz się udało, dotarłem dalej, ale po chwili zginąłem, a quick save miałem zrobiony jeszcze przed ostatnią "solówą" z Gonarchem. Kolejna potyczka ujawniła jakiś błąd, przez który typ stał się istną gąbką na pociski. Mogłem wypruć się z niemal całej amunicji, a na tym krabie z wielką moszną nie robiło to wrażenia. Tu z pomocą znów przyszedł internet i dzięki pewnej sztuczce zniszczyłem podłoże które zakrywało portal i mimo że Gonarcha nie ubiłem, to finalnie dotarłem do kolejnego etapu. Tu jeszcze mała ciekawostka - Otóż razem ze mną, do tego etapu teleportował się boss, który co prawda nie stanowił dla mnie już realnego zagrożenia, ale znalazł się tam gdzie być już nie powinien :D

 

Drugi boss to z kolei totalny lamus i ciota. Przerośnięty goryl z czymś w rodzaju palnika. Tu wystarczyło przyczaić się na górce, zwabić typa w pułapkę i postrzelać trochę w macki, które zadawały mu obrażenia. Chwila zabawy i gość gryzie glebę :)

Finałowy boss, ten kosmita wyglądający jak jakieś zmutowane dziecko to chyba jedyny sensowny przeciwnik w Xen. Nie jest ani przekoksowany i zbugowany jak Gonarch, ani tak głupi jak ten drugi gość. Walka z mutantem polega na zniszczeniu trzech "piramidek", a następnie władowaniu gościowi porcji amunicji prosto do środka jego zakutego łba. Walka uczciwa, momentami trudna, ale finalnie muszę przyznać, że nawet mi się chyba podobało.

 

Jaki jest więc mój finalny werdykt co do Half-Life? Gra świetna, ale cała część z etapami w "Xen" jest porąbana. Cała rozgrywka zmienia się wtedy o 180 stopni i zamiast pruć korytarzowo przed siebie, musimy bawić się w Super Mario 64 połączone z jakimś Painkillerem. Mimo wszystko, gra zostawiła po sobie dobre wrażenie i zapewne kiedyś do niej wrócę :D

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Lunacid

 

Właściwie to nie ukończyłem ponieważ gra jest w early access i zdecydowanie daleko jej do bycia skończonej. Powiedzmy, że zrobiłem tyle, ile się dało na ten moment i chce opisać wrażenia ponieważ to bardzo ciekawa perełka.

Dla tych którzy nie kojarzą Lunacid to duchowy spadkobierca King's Fielda - prekursora dla późniejszych gier Soulslike. Najprościej Lunacid można opisać jako dark fantasy dungeon crawler w klimacie vaporwave. Pewnie brzmi to absurdalnie ale jeżeli przyjrzymy się głównemu menu już wtedy widać charakterystyczne kasety vhs na tle kruków jedzących coś, co wygląda jak ryba. Fabularnie i gameplayowo od samego początku jesteśmy atakowani nawiązaniami do rpgów From Software.

Estetyka gry jest trochę dziwna ponieważ z jednej strony mamy poważny ton jak to w KF z drugiej portrety postaci w kreatorze jak i napotkane npce wydają się jak z kompletnie innego tytułu, gdzie w ostatniej chwili je wrzucili byle coś było. Klimat gry potrafi przeskoczyć z nawiedzonego horroru do chillowej muzyki z windy i może nie każdemu to odpowiadać ale wg mnie czyni to ten tytuł dosyć unikalnym.

Na tą chwilę balans rozgrywki wydaję się "work in progress". Na normalnych ustawieniach ani razu nie zdażyło mi się zginąć (co nie oznacza, że gierka sama się przechodzi ale to jeszcze nie jest poziom From) co więcej nie ma tutaj lvl cap i można konkretnie przelevelować postać. Status speed odpowiada np za szybkość poruszania się naszej postaci, a dex za dmg od łuku/kuszy i od wysokości skoku. Można spokojnie stworzyć zepsute OP postacie, skaczące niczym ludzik z Quake'a po całych poziomach. Twórcy zarzekają się, że to wszystko poddane będzie jeszcze odpowiedniemu balansowi i trzymam ich za to za słowo. 

Jest sporo ukrytych ścian i secretów. Bez internetu pewnie sporo lokacji nawet na oczy bym nie zobaczył bez wnikliwego lizania ścian. Widzę, że mają nawet ciekawy content na postgame ponieważ w pewnym ukrytym miejscu dostajemy się na [uwaga spoiler]

Spoiler

arenę, która składa się z 50 poziomów, by na samym końcu zdobyć wypasiony Moonlight Greatsword. Nawet w jednym momencie docieramy do potworów przypominających Ludwiga z Bloodborne. A9Xmn7q.jpg

 

No więc w skrócie - gra mi się mega podoba i czekam aż ją skończą. Gra się świetnie na Steam Deck i liczę, że dostanie w przyszłości również port na konsole. Warto mieć tą pozycje na radarze. Skoro From nie chce zrobić kolejnego KF czemu inne, mniejsze studio nie może zakasać rękawy i zrobić takiego ciekawego indora?

20230717000731_1.jpg

20230716215855_1.jpg

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Ghost of Tsushima - na ps5. Kolejny ciekawy przypadek. Po samym początku myślałem sobie że to będzie najlepszy ex Sony jaki ogram od zakupu pleja. Niestety, gra zweryfikowała to dość szybko. Ale po kolei..

 

Na wstępie trzeba napisać że jest to gra przepiękna, każdy screen to pocztówka z Japonii. No śliczny ten świat stworzyli, do tego klimatyczna muzyczka i mamy naprawdę topkę.

Historia Jina Sakai jest fajna, ma momenty, pojawiają się ciekawe postaci. No sam Jin jest bardzo dobrym bohaterem. To ze względu na jego opowieść i świat ukończyłem grę.

Bo w pewnym momencie byłem bliski porzucenia. Czytałem temat poświęcony grze, wiem że do dziś gra ma duże grono zwolenników. A pan Pupcio nazywa to assassinem z duszą.

No ale dla mnie kur.wa nie. Odrzucały mnie typowo assasinskie rzeczy, jak obozy, jakieś kapliczki, nory lisów i inne guwna z 2015r. Wszystkiego nasrane, ale do upgradeowania raczej trzeba. Generalnie chwalę wątek główny,ale konstrukcja misji to też nie powala. Wyrznij Mongołów, wejdź niezauważony, przycupnij żeby się rozejrzeć (no to mnie niszczyło już pod koniec). 

Walka jest ok, ale ja kocham Sekiro i tam bitwa na miecze jest lepsza w mojej opinii.

Ku.rwa czemu oni uparli się na klona AC, na każdym kroku miałem z tyłu głowy że już w to grałem. Uważam że ta gra byłaby sto razy lepsza gdyby była bardziej zbita, bardziej skupiono się na ciekawych misjach wątku głównego.

 

Oczywiście narzekam dużo, może nawet mieć wpływ na to fakt że lecę z tymi exami i trochę mnie to wypaliło (ojebalem z marszu Ragnaroka, Tlou2, Death Stranding, Ratcheta i got). 

Ale jako że lubię japońskie klimaty i napracowanko przy świecie było(choć i tu można by się przyjebac że to tylko pusta makieta ;)7/10

  • Plusik 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...