Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

A czym się różni granie dla singla w 2007 od grania dla singla w 2022 (tym bardziej, że piszemy w kontekście fajnie napisanej kampanii, a nie doklejonego na siłę szajsu), poza tym, że jesteśmy starsi ? Dla mnie to nawet korzystniejsze, że sobie pyknę 5 godzin intensywnej kampanii dla odmiany od 40h przygody w otwartym świecie z elementami RPG.

 

Takiego Blacka też zaliczyłem dosyć niedawno i dla mnie to jest akurat formuła, która się zdecydowanie gorzej zestarzała. Rozwałka i feeling strzelania spoko, ale poza tym strasznie to wszystko płytkie i nijakie, nie mówiąc o upierdliwych archaizmach.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Lista ukończonych przeze mnie w tym roku gier wzrosła do 32 za sprawą:

 

  • Return to Monkey Island - Ron Gilbert znów to zrobił, dostarczając kolejną zabawną przygodę Guybrusha pełną pomysłowych (i na szczęście nie tak frustrujących i niejasnych jak w poprzednich częściach) zagadek, czarujących postaci (nowych czy też starych, jak np. Stan, Wally, Elaine), urokliwych i zróżnicowanych lokacji. A wszystko to polane stylem graficznym, który od początku wpadł mi w oko i na żywo zrobił jeszcze większe wrażenie. Dźwiękowo także na wysokim poziomie do czego zdążyły przyzwyczaić pozostałe gry z serii Monkey Island - główny motyw muzyczny chyba nigdy mi się nie znudzi. Bardzo polecam.
  • Metal Hellsinger - po świetnym, kilkukrotnie powtarzanym demku wiedziałem że chce w to zagrać na premierę. Nie zawiodłem się. Krótka, ale bardzo intensywna kampania (około 3-4 godziny) dopełniona muzyką w rytm której nogi same latały a demony padały jeden po drugim to zdecydowanie to czego potrzebowałem. Przyczepiłbym się głównie do braku różnorodności jeśli chodzi o bossów - za wyjątkiem finalnego każdy wygląda tak samo i posługuje się bardzo podobnymi atakami.
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Dr.Czekolada napisał:

W military shooter dla singla to się grało w 2007. Teraz to już tylko jakaś dzika fanaberia.

Też przechodziłem kiedyś kampanie tego Coda, nawet BF1 zmęczyłem ale to już nie to samo co kiedyś.

Zagrałbym ale w coś lżejszego z naciskiem na rozwałkę i duże gore typu SOF i Black ale takie gry w segmencie AAA już pewnie nie wrócą.


 

Akurat ten CoD ma bardzo fajnego singla.

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, kotlet_schabowy napisał:

A czym się różni granie dla singla w 2007 od grania dla singla w 2022 (tym bardziej, że piszemy w kontekście fajnie napisanej kampanii, a nie doklejonego na siłę szajsu), poza tym, że jesteśmy starsi ? 

Każdy gra na co ma ochotę. Dla mnie po prostu w pewnym momencie na Military shooter był zwyczajny przesyt (do tego stopnia, że doszło do powstawania gier-memów jak np Duty Calls, bedąca reklamą Bulletstorma) i przez ostatnią dekadę rynek pokazał, że można w tym gatunku zrobić coś ambitniejszego gameplayowo niż kolejną grę opartą na ustawionych skryptach i filmikach, wmawiającym nam jakie to kozaki nie jesteśmy (Wolfenstein, Metro, gry Arkane, Doom itd). U mnie problem z militarnymi strzelankami na 5 godzin jest taki, że właśnie są na te 5 godzin, po których kompletnie zapominam w co właściwie grałem, kim byłem, z kim walczyłem i w ogóle o co tam chodziło. Dlatego uważam, że to są gry stricte multi a single tylko ma być uzupełnieniem by nie sprawiać wrażenia niepełnego produktu dla tych odsetek graczy.

 

Black wiadomo, że się zestarzał w końcu to era PS2/Xbox Classic. Miałem na myśli ogólną formułę destrukcji i niemal arcadowego podejścia do akcji.

 

 

Odbijając od tematu skończyłem Amid Evil na Steam Decku. Całkiem spoko boomer shooter, zainspirowany takimi staroszkolnymi tytułami jak Hexen czy Heretic. Oprawa graficzna stoi w dziwnym rozkroku ponieważ mamy z jednej strony retro (sprity i skybox w niskiej roździelczości) a drugiej współczesny silnik i wszelakie bajery typu RTX itd. W połączeniu z oczojebnym i abstrakcyjnym level designem dostajemy bardzo specyficzną strzelankę.

 

Hub w grze jest bardzo prosty i przywodzi na myśl pierwszego Hexena czy Quake. Z niego wybieramy poziom trudności a następnie przemierzamy wybrany przez nas w nieliniowej kolejności świat.

Na mapach mamy klasycznie pochowane sekrety do odnalezienia, klucze otwierające kolejne sekcje mapy i armie przeciwników. Levele są naprawde ciekawie zaprojektowane i na pewno musiał u twórców wjechać jakiś mocny towar żeby je tak zaprojektować :isee: Momentami przywodzą na myśl jakieś technologiczne benchmarki kart graficznych z początku millenium. Mamy skomplikowane i obszerne labirynty przy czym nie czułem się w większości poziomów specjalnie zagubiony, ani tym bardziej giera nie zdążyła mnie znużyć. 

 

Brońki są równie abstrakcyjne - mamy klasyczny meele toporek, który ma moc przyciągania do siebie oponentów gotowych do wypatroszenia, różdżkę z autoaimem, miecz "strzelający" machnięciami na odległość niczym Serpico w Berserkerze, thunderbolt z Quake, wyrzutnię planet (jest achievement za wystrzelenie Ziemi), maczugę z kolcami, które mogą przyszpilić wrogów do ściany jak kołkownica w Painkillerze oraz dziwne coś, co wygląda jak ten grzyb Palce Diabła i w zasadzie to jest BFG z Dooma (zdecydowanie zbyt OP bo mamy dużo amunicji). 

 

Dochodzi do tego tryb furii po zebraniu odpowiedniej ilości dusz i daje sporego boosta każdej broni. 

 

Sporo napisałem jak na gierkę na 10+ godzin ale polecam szczerze nawet żeby zobaczyć te poziomy. Daje 5/6 i czekam na DLC, które zapowiedzieli :fsg:

 

IMG_20220923_192346.jpg

  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Właśnie skończyłem Halo 4. Nie wiem czy po prostu za dużo przeszedłem gier Halo i mi się przjeadły, ale zupełnie mi ta część nie podeszła. Jakbym miał uszeregować gry z tej serii to za najlepsze uznałbym 3 i Reach, później dwójka i na końcu 1  a potem 4. Jedynka była okropnie powtarzalna, ciągle wracało się do tych samych lokacji, sterowanie pojazdami było koszmarne ale trochę lepiej mi się grało niż w 4. Nawet w dobrym Halo: Reach też były bezsensowne momenty np.

 

Spoiler

w ostatniej misji musieliśmy dobiec do statku, który odlatywał. Jesteśmy ostatnią nadzieją ludzkości, niesiemy do tego statku ważną dla wojny rzecz. Jednakże po drodze do tego statku żołnierze będący teoretycznie po naszej stronie utrudniali nam tę przeprawę. Na przykład otwierali zamknięte drzwi dopiero jak pokonaliśmy 2 ciężkich przeciwników. Wyglądało to dosyć kuriozalnie jak nam się śpieszyło, żeby zdążyć do statku, drzwi mieliśmy zamknięte a obok przez pancerne okno było widać naszych żołnierzy jak się przyglądają jak walczymy z wrogiem. Oczywiście po pokonaniu Covenant otwierali drzwi.

 

Natomiast w Halo 4 jest jeszcze gorzej - albo ja czegoś nie zrozumiałem z tej gry.

 

Spoiler

Master Chief przeżył wybuch bomby atomowej z bliska. Nie wiem też czy niedokładnie oglądałem filmiki, ale nie zrozumiałem większości fabuły. Covenant z naszych przyjaciół zaczęło z nami walczyć. Nie kojarzę momentu, w którym by było powiedziane dlaczego tak się stało i skąd ta zmiana. 

 

 

Ogólnie warto było kupić Master Chief Collection - 3 i Reach to dobre gry, w sumie 2 też. Jednak na razie odpuszczam sobie kolejne gry, nie wiem czy kiedyś do Halo jeszcze wróce. W sumie zostało mi ODST, 5 i ta najnowsza część.

Edytowane przez KJL
Odnośnik do komentarza

No ciężko się wbić do nowej trylogii robionej przez 343. Musiałem przeczytać Mitologie Halo żeby w ogóle nadążyć za nowym lore od czwórki ponieważ dużo wydarzeń dzieje się poza grami xd

Bardziej korytarzowa struktura poziomów (to latanie banshee w zamkniętym pomieszczeniu WTF) do mnie nie trafiła. Na Heroic w ogóle ci forerunners to takie gąbki na pociski, że ja pierdziele.

Odnośnik do komentarza

Widać że w Halo 4 cała para poszła w graficzkę, bo mimo że to jedna z najładniejszych gier tamtej generacji to jednak pod względem konstrukcji poziomów, ich otwartości, ilości przeciwników, ich sztucznej inteligencji i fizyki to duży krok wstecz względem Halo 3. 

A Prometeanie to beznadziejni przeciwnicy i ich brak to jedna z największych zalet Inifnite

Odnośnik do komentarza

No patrząc wstecz jak Infinite jebane było na pierwszych pokazach to delikatnie mówiąc byli przyciśnięci do murku :xboss:

Czwórka chyba na premierę na x360 robiła jednak jakieś wrażenie patrząc po komentarzach w temacie. Najgorzej boli dzisiaj ten brak AA w 4 i 5.

Odnośnik do komentarza
24 minuty temu, Dr.Czekolada napisał:

No patrząc wstecz jak Infinite jebane było na pierwszych pokazach to delikatnie mówiąc byli przyciśnięci do murku :xboss:

 

 

a mi się ta gra podobała na tych pierwszych pokazach w kwestii graficznej :P Grafika była naturalna i surowa, bez napaćkanych filtrów i efektów. 

Odnośnik do komentarza

Pathologic 2

Nie widziałem, żeby ktokolwiek na forumku pisał o tej grze i jest to niewątpliwie wielka szkoda, bo jest to produkcja, której każdy prawdziwy koneser gamingu powinien się bliżej przyjrzeć. Oceny na metacriticu nie zachęcają, ale nie ma się tutaj nimi co kierować, podobnie jak to było w przypadku pierwszego Niera czy Deadly Premonition, bo jeśli miałbym do czegoś Pathologic porównać, to byłby to właśnie te dwie gry. Nie, nie pod względem mechaniki, klimatu czy fabuły, ale pod względem poczucia grania w nieoszlifowany diament.

Pathologic to gra survivalowa FPP o bezlitosnym poziomie trudności, który na szczęście można w każdym momencie dostosować szeregiem suwaków, które modyfikują poszczególne elementy gry. Osobiście bardzo odradzam, tak jak i sami twórcy, ułatwianie sobie gry, bo jest ona zaprojektowana pod bycie bezlitosna, i jeśli już musimy się wspomagać, to wspomagajmy się tylko chwilowo, kiedy znajdziemy się w sytuacji tak dramatycznej, że czujemy jakby restart gry albo wczytanie sejwa sprzed dwóch godzin było jedyną opcją jaka nam pozostała. Dlaczego? Bo to nie jest gra, w której wszystko ma się udawać. Ma być ciężko, mamy czuć bezsilność, mamy umierać, postacie poboczne mają ginąć, sidequesty mają znikać, bo nie zrobimy ich na czas i nigdy się nie dowiemy, jak istotne były. Mamy wybierać co robić i godzić się ze stratą tego, czego nie mogliśmy. Nie można podejść do tej gry z nastawieniem "zrobię wszystko w jednym przejściu" bo jest to wbrew samej idei tej gry. Oczywiście nie oznacza to, że grę trzeba przejść więcej niż raz - mnie pierwsze podejście poszło całkiem nieźle i mimo, że kilka rzeczy przegapiłem, to nie czuje potrzeby ponownego przejścia - doświadczenie było kompletne. Nie chodzi tu o zmuszenie gracza do powtórnych przejść, chodzi o zmaganie się z poczuciem bezsilności i nieodwracalnej straty.

 

Pathologic 2 | wingamestore.com

W grze wcielamy się w chirurga, który wraca do rodzinnego miasta i jest oskarżony o morderstwo własnego ojca.  Chwile potem wybucha epidemia i naszym celem jest znalezienie na nią lekarstwa. Cała gra trwa 12 dni, podczas których zegar nieubłaganie tyka. a my biegamy po mieście, rozmawiamy z postaciami, poznajemy ich historie i problemy, wgłębiamy się w lore miasta i otaczającego go stepu, próbujemy stworzyć lekarstwo na zarazę i przede wszystkim przetrwać. Każdy dzień to zmiana - nowe questy, nowe wydarzenia, miasto nie czeka na nas, miasto żyje i idzie do przodu czy tego chcemy, czy nie, a naszym zadaniem jest dotrzymać mu kroku. Głód, pragnienie, zmęczenie, odporność, infekcja, reputacja, czas - z tym będziemy się zmagać przez całą grę. Wszystkiego będzie nam brakować. Wody w mieście coraz mniej, jedzenie coraz droższe i ciężej dostępne, dni mijają coraz szybciej, a my biegamy w te i we wte szukając odpowiedzi na trapiące nas pytania, jednocześnie próbując utrzymywać ludzi i siebie samych przy życiu. Zginąć może każdy, a każda śmierć to strata - stracona pomoc, stracone dialogi, stracone sidequesty, których odzyskać nie możemy. Pod koniec każdego dnia jesteśmy 'rozliczani' i każda postać może zostać zainfekowania, a każda już zainfekowana może umrzeć. Możemy temu przeciwdziałać tworząc mikstury wzmacniające odporność albo osłabiające infekcje. Ale mikstury potrzebują materiałów, a materiały potrzebują czasu na zebranie. Nie pomożesz wszystkim, nie dasz rady. Musisz wybierać, ale kogo? Kogoś kogo lubisz? Czy kogoś, kto jest potrzebny, żeby miasto mogło odżyć po epidemii? Czy jest sens pomagać komukolwiek, jeśli nie ma lekarstwa? Może lepiej ich zignorować i skupić się na jego znalezieniu? Ale co jeśli ktoś z nich może nam pomóc na drodze do jego znalezienia? Nigdy nie wiesz, co tracisz, a tracisz coś zawsze, każdego dnia. Takie jest oblicze epidemii.

Pathologic 2 Mindmap: a Questlog People Actually Read | Game World Observer


Dla ludzi jesteś lekarzem, musisz im pomagać. Jeśli nie będziesz, zaczną Cie nienawidzić. Zamkną przed Tobą sklepy, odmówią ci barteru, który jest niezbędny do przetrwania. Kiedy przymierasz już głodem i nie masz pieniędzy, to właśnie randomy chodzące po ulicy są Twoją nadzieją, bo oni pieniędzy nie biorą, ale mogą chętnie wymienić swoje jedzenie lub inne przydatne przedmioty jeśli masz coś, co ich interesuje. Możesz także włamać się do każdego budynku w mieście, ale lokatorzy nie będą tego tolerować, a Twoja reputacja spadnie. W chwilach kryzysowych, może zapuścić się do zakażonych dzielnic, gdzie włamywanie się do domów nie zepsuje ci reputacji, i można się w nich nieźle obłowić, ale bandyci tylko czekają, żeby cię zadźgać, a każda otwarta szafka obniża Twoją odporność. Infekcja to w zasadzie wyrok śmierci, który możemy już tylko odwlekać miksturami, bo wyleczenie jej jest bardzo ciężkie.

 

Pathologic 2: The Marble Nest | Game Pass Compare

 

Śmierć w grze potraktowana jest dosyć ciekawie, ale nie będę się rozpisywał nad jej aspektem fabularnym.  Wiedzieć musicie tyle, że gra nie zapomina tego, że umarliście i w nagrodę za waszą śmierć... utrudnia wam życie jeszcze bardziej, skracając wskaźniki zmęczenia czy życia. Nieodwracalnie. Tak, nawet jak wczytacie wcześniejszego sejwa. Śmierć ma konsekwencje, więc lepiej się dwa razy zastanawiać zanim coś zrobisz.

Ostatnią rzeczą jaką chce poruszyć jest fabuła i klimat. Atmosfera w grze jest ciężka, senna, mistyczna, podobnie jak i ścieżka dźwiękowa. Dialogi są bardzo dobrze napisane, ale potrafią być dziwne, przepełnione metaforami, nieoczywiste, tak jak i sama fabuła, która pozostawia wiele kwestii do własnej interpretacji i nie stroni od motywów paranormalnych i metafizycznych. Nie chcę za dużo zdradzać, bo sam wszedłem w tę historię na ślepo i tak jest chyba najlepiej, ale fabuła jest moim zdaniem świetna i eksploruje bardzo dogłębnie i w bardzo metaforyczny sposób z pozoru bardzo proste pytanie, na które koniec końców ciężko było wybrać odpowiedź.
Pathologic 2 review | Rock Paper Shotgun
Dlaczego więc gra zebrała takie niskie oceny? No jest bardzo trudna i 80% gry to bieganie w te i we wte i ubolewanie nad tym, że nie ma jedzenia, nie ma picia, nie ma czasu, ciągle giniemy, ciągle coś nas omija. Jest po prostu nieprzyjemna. Ale jest taka, bo takie było założenie. Nie każdemu to podejdzie, wiele osób odbije się i stwierdzi, że to zwykły paździerz. Ale Ci którzy przebiją się przez te nieprzyjemność, i oddadzą marności, dostaną jedno z najbardziej unikalnych doświadczeń w historii gamingu.

9/10

No, jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, co było słabe przez nieudolność developerów, a nie świadome decyzje w designie - to mierna walka, zarówno ręczna jak i strzelana, co jest dość sporym problemem w grze, która jest tak bezlitosna i każe nas za śmierć. Na szczęście walczyć nie trzeba w ogóle, żeby grę przejść, a na ten jeden obowiązkowy fragment można obniżyć poziom trudności w opcjach.

Edytowane przez Dahaka
  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Figaro napisał:

wiadomo, a co mi, graczowi, po warstwie technicznej? Liczy się stworzony na niej efekt końcowy, jak właśnie design wizualny. 

 

Tak samo uważam.

 

Od siebie jeszcze dodam, że możliwe, że te 10 lat temu gra wyglądała oszałamiająco. Jednak w dniu dzisiejszym grafika nie robi już takiego wrażenia. Dodatkowo większość terenów i tak była ograniczona korytarzami (nawet w dżungli) i było to bardzo widoczne. Wiem, że gra ma swoje lata i była robiona na X360 więc akurat na to można przymknąć oko. Tak samo nie podobał mi się ten nowy przeciwnik, który się nazywa Promethean, których motywacja do walki z nami też do końca nie była wyjaśniona. Nie zainteresował mnie też moim wątek Cortany z Master Chiefem (tutaj nie napiszę więcej żeby nie spoilerować). A już fakt, że żeby dobrze zrozumieć grę trzeba było przeczytać książkę uważam za kompletnie nietrafiony. Rozumiem, że można rozszerzać uniwersum dla fanów, jednak podstawy fabuły powinny być w grze wyjaśnione. A tak strzelamy do kogoś i zupełnie nie wiemy czemu i po co to robimy. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Dahaka napisał:

Pathologic 2

Nie widziałem, żeby ktokolwiek na forumku pisał o tej grze

 

Gdybyś nie miał Jarka w ignorach to trochę tego było że tak powiem.

 

Nie wiedziałem, że gra "zebrała niskie oceny"... W sumie faktycznie średnia jest niska, jak teraz patrzę, ale miałem zawsze wrażenie, że gra ma masę fanów i jest bardzo wysoko ceniona. Jednak może świat gierek jeszcze nadal nie wie jak traktować grę, która jednym się podoba, a innym nie, i tak z założenia ma być (co tak naprawdę dotyczy każdej gry, ale udają że nie, bo np. hejter GTA nie będzie oceniał GTA, i tak dalej). 

 

A Pathologic, cóż. Nawet najwięksi fani mówią że granie w to jest okropnym przeżyciem. Niecodzienna zachęta w sumie.

 

 

Odnośnik do komentarza

Spiderman Remastered (PC)

 

Przez lata się wzbraniałem przez graniem w Spidermana ze względu na ubisoftowy charakter gry i zniesmaczenie do człowieka pająka przez ostatnie filmy mocno nawiązujące do Avengersów i innych pajaców, których nie trawię. Od niedawna mam nowego lapka więc sięgnąłem po wersję PC do testów i spodobało mi się bardzo, bawiłem się tak dobrze jak w Spidermany z PSX, w które zagrywałem się za dzieciaka. Świetny system przemieszczania się na pajęczynach, lawirowanie między pięknie oddanym Nowym Jorkiem i bicie po mordach przeciwników sprawiało wiele przyjemności. Gra jest prosta, ale długa. Pod koniec zacząłem się już trochę nudzić bo aktywności na mapie jest naprawdę dużo., Zebrałem wszystkie plecaki by poznać historię uniwersum i ustrzeliłem zdjęcia wszystkich charakterystycznych punktów miasta, ale misje poboczne olałem i zmierzałem do zakończenia fabuły. Na minus poza niskim poziomem trudności (nie zginąłem ani razu) wskazałbym powtarzalne, proste zagadki logiczne i sekcje, w których gramy Moralesem i MJ. Niestety AI przeciwników jest strasznie niskie i zabawnie wyglądało koszenie cichcem ślepych najemników z super jednostki Sable. Graficznie prezentuje się to bardzo fajnie na najwyższych detalach i betonowych 75 klatkach (mój low endowy monitor max tyle wspiera). RT wyłączyłem bo jednak wydajność była sporo niższa. 

 

Spoiler

kFHYxp5.png

 

Metal: Hellsinger (PC)

 

To co tygryski lubią najbardziej - metal, demony i wesoła naparzanka. Nobla temu, kto wpadł na połączenie strzelanki z grą rytmiczną. Gra się świetnie, zaliczamy piekielne poziomy wyżynając demony w rytm metalowej muzyki, w której tworzeniu brali udział znani muzycy z m.in. Arch Enemy, Lamb of God czy Tankian z SOAD. Nogi same chodzą jak na perkusyjnej stopie, a łeb kiwa się do riffów. Strzelamy, siekamy, robimy uniki i zadajemy ciosy kończące reperujące nam przy okazji energię. Pamiętajcie tylko by na początku dobrze skalibrować grę, inaczej wejście w rytm może być niemożliwe. 

 

Co na minus? Gra jest niestety krótka i przejście głównej kampanii zajęło mi 3 godziny. Pozostały jeszcze wyzwania oraz kilka osiągnięć do wymaksowania gry (875/1000 GS zdobyte). Do dyspozycji mamy też dość ograniczony arsenał broni, ale rekompensują to tryby specjalne oraz atrybuty, którymi możemy modyfikować rozgrywkę. Bestiariusz jest w porządku jeśli chodzi o różnorodność, natomiast kuleją tutaj bossowie bo cały czas walczymy z tą samą inkantacją, różniącą się jedynie atakami. Końcowy boss stanowi wyjątek i jest już inny. 

 

Podsumowując, świetna premiera w Gamepassie i polecam ją każdemu miłośnikowi Dooma i strzelanek nastawionych na skill. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
On 9/24/2022 at 8:18 AM, Dr.Czekolada said:

W military shooter dla singla to się grało w 2007. Teraz to już tylko jakaś dzika fanaberia.

Też przechodziłem kiedyś kampanie tego Coda, nawet BF1 zmęczyłem ale to już nie to samo co kiedyś.

Zagrałbym ale w coś lżejszego z naciskiem na rozwałkę i duże gore typu SOF i Black ale takie gry w segmencie AAA już pewnie nie wrócą.

 

W tych grach nie ma autentyzmu. Nie mówię nawet o realiźmie, ale zwyczajnym autentyźmie. Czymś co przy odrobinie wyobraźni moglibyśmy sobie wytłumaczyć. Grając w WWII czułem się absolutnie zniesmaczony i wręcz obrzygany tą grą. Akcje jakie się tam odpierdalały przechodzą ludzkie pojęcie i nawet nie śmieszą, a żenują. To już Halo w swoim sosie sci-fi czy Gearsy są grami nieporównywalnie bardziej autentycznymi. Takiego autentyzmu mi w strzelankach brakuje. Ostatni był CoD4

Odnośnik do komentarza
W dniu 19.09.2022 o 14:17, Czoperrr napisał:

Właśnie pękło 35 ukończonych gier w tym roku


832557246_okurwaile.jpg.4028e69f8520ce45b14071c81bec3f0e.jpg

Na mojej liście póki co ledwie 7 tytułów, a i to naciągane jak cholera, bo jako jedną z pozycji uwzględniłem wymaksowanie dwóch DLC do pierwszego State of Decay (samą grę ukończyłem w zeszłym roku), a i ostatni tytuł (AC Origins, w którym główny wątek pękł wczoraj) też trochę awansem, bo męczę tę gierkę od 2018 :sweat:
W tym roku wyraźnie skupiłem się na zakupach (160 pudełek przybyło póki co), ale na granie czasu nie styka :D

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...