Skocz do zawartości

Indywidualne podsumowanie roku w grach.


Kmiot

Rekomendowane odpowiedzi

2022 to był dla mnie słaby gierkowy rok. Nie przeszedłem tylu gier co w poprzednich dwóch latach, gdzie na liście miałem w każdym po ponad 30 tytułów, a tylko 21. Na dodatek zdecydowana większość to tytuły, które już kiedyś ukończyłem. Dwa pierwsze Batmany od Rocksteady, oba Portale, pierwsza Bayonetta, The Last of Us czy BioShock Infinite to gry, które przechodziłem w tym roku po raz kolejny.

 

Fajnie natomiast, że (chyba) przekonałem się do jrpgów, bo w ósmym Dragon Queście spędziłem pół lata, fajnie też, że w końcu nadrobiłem drugiego i trzeciego MGSa (czwarty mnie zmęczył w czwartym akcie i nie dałem rady dokończyć, przynajmniej na razie). A no właśnie, jednym z powodów zakończenia mojej serii z co najmniej trzydziestoma ukończonymi grami w roku był fakt, że zaczynałem tak wiele gier, których ostatecznie nie kończyłem. Kilka czy kilkanaście godziłem spędziłem choćby w Fallout New Vegas, Ninja Gaiden Sigma, Ghost of Tsushima, Half-Life 2, Devil May Cry V czy FEAR. Każda z trochę innego powodu. Trochę szkoda, bo jeśli do nich wrócę (no, za DMC V to się w sumie wziąłem na serio kilka dni temu i została mi ostatnia misja, więc skończę w tym tygodniu), to nie zaliczę ich ani do 2022, ani do 2023 roku, hehe. Największy smutek jednak człowieka ogarnia na myśl, że jednak nie pocisnąłem z tym Silent Hillem 2 do końca, bo przecież wstyd nie znać, ale może uda się w tym roku. Oby. 

 

Tytuł najlepszej gry, w jaką grałem w tamtym roku, trafia do Resident Evil Remake, a wiedząc, że w 2022 roku ta gra obchodziła swoje 20-lecie, jest to rzecz niebywała, no ale gra jest po prostu fenomenalna.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, KrYcHu_89 napisał:

 

1999-2000 17
2001 14
2002 19
2003 23
2004 12
2005 9
2006 11
2007 9
2008 10
2009 7
2010 7
2011 30
2012 29
2013 38
2014 35
2015 23
2016 15
2017 17
2018 25
2019 27
2020 40
2021 37
2022 38
2023 0
TOTAL 496

 

Muszę sobie zajebać taką tabelkę u siebie. :gigabeta:

Odnośnik do komentarza

W 2022 roku skromnie:

 

1. Ratchet & Clank PS4 -  z serią miałem kiedyś do czynienia na PS3. Nie moja bajka ale gierka na tyle dobra ,że dotrwałem do końca. 

2. A Plague Tale: Innocence - Świetny tytuł, bawiłem się mega dobrze i z wypiekami czekałem na kontynuację. Tak powinny wyglądać nowoczesne przygodówki czy gry nastawione na narrację. 

3. Panzer Dragoon: Remake - fajny remake kultowej gry. Jednak oryginał przyjemniejszy i to do niego będę wracał zarówno na Saturnie jak i PC. 

4. Mortal Kombat 11 - tryb fabularny tylko. Lubię te kampanie w MK. Co do online jestem za cienki. 

5. Age of Empires II: Definitive Edition - Kolejne kilkadziesiąt godzin w tym roku w tym świetne DLC Dawn of the Dukes. Jest Jadwiga i Jan Žižka :D

6. Total War: WARHAMMER - ciężko mówić o skończeniu, pograłem dwadzieścia parę godzin i chyba przeskoczę od razu na trójeczkę tylko coś stanieć nie chce. 

7. Little Nightmares - bardzo przyjemny indyk. Na pewno ogram drugą część. 

8. Elden Ring - chyba jedyna gra w tym roku którą uznałem wartą ogrania na 100%. Widziałem wszystko, czekam na DLC. Moje goty 2022. 

9. War Thunder - kolejne kilkadziesiąt godzin. Mam nadzieje ,że ostanie. 

10. Hearthstone - spokojnie kolejne kilkaset godzin w 2022 w to nabiłem. W tym roku zrywam z nałogiem. 

11. DOOM Eternal - kolejne przejście, tym razem na PC z DLC 1. Drugie sobie zostawiłem na później bo słabo mi szło. 

12. A Plague Tale: Requiem - jaka to dobra gra. Gdyby nie Elden to moje Goty. Najładniejsza gra tego roku. Te detale, aż ciężko uwierzyć ,że to dzieło tak małego studia. 

13. Heroes of Might & Magic III - HD Edition - ograłem w tym roku kilka mapek na Decku. Fajna wersja chociaż wolę tą na gogu z dodatkami. 

14.  Diablo 2 Resurrected - zaliczone dwa przejścia. Genialny remake. Polecam wszystkim fanom. 

15. Luigi Mansion 3 - najładniejsza gra na Switcha ale pod koniec już męczy. 

16. Doom (Switch) - kolejne przejście. Niby dobry port ale nie jest to najlepsza droga aby docenić tą gierkę. 

17.  The House of Dead Remake - bardzo słaby remake. Oryginał o wiele modniejszy i moim zdaniem przyjemniejszy dla oka. Tutaj wszystko takie plastikowe i wyprane z klimatu. Polecam oryginał na PC. Wersja na Saturna dzisiaj już mocno upierdliwa z wymaganiem co do kineskopu. 

18. SoR4 - tym razem na Switcha. Cudna gierka. 

19. Turtles Shredder Revenge - oj genialny tytuł na kanapowe multi. Polecam wersję szczególnie na Switcha. 

20. Super Mario Odyssey - pierwsze przejście. Cudny platformer, jak będę miał dzieci to kupię im aktualną platformę od Nintendo. Jakie te gierki od nich są genialne, tyle detali, dopieszczony gameplay. Miód!

 

 

Gierek retro nie wymieniam bo kończyłem krótkie tytuły na Famicoma i pograłem trochę na DC. 

 

Mało grałem w tym roku, premierę Elden Ringa obrzydziła mi Rosja. A później brakowało mi czasu i chęci z powodu spraw związanych ze ślubem. Dlatego preferowałem to co znałem czyli gierki online, krótkie sesje po 2-3 mecze. Ten rok był chyba też rekordowy jeśli chodzi o zostawianie gierek i ich nie kończenie. 

 

Mam nadzieje ,że ten rok będzie lepszy i za 2023 wpiszę ponad 40 gierek. 

 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Bardzo intensywny to był rok gierkowy dla mnie, świetny lineup switcha, obok 2017 najlepsze co przydarzyło się tej konsoli, do tego dzięki deckowi ogralem lub ogrywam lub kupiłem i jeszcze nie zacząłem wiele zaległości. Niektóre gry po latach przeszedłem ponownie jak np oba Batmany, przenośnie smakowały cudownie. Poniżej to co udało mi się przejść lub grałem na tyle dużo, że mogą śmiało napisać, że jakby dalo się grę przejść to bym przeszedł xd.

 

Pokemon Arceus

No more heroes 2

Takeover

Eastward

Triangle Strategy

Kirby Forgotten Land

Switch Sports

Mario Strikers

Xenoblade Chronicles 3

Bayonetta 3

Splatoon3

Resident Evil 8

Batman Arkham City (ponownie po latach)

Batman Arkham Knight (ponownie po latach)

Plaque Tale Innocence 

Kena

Uncharted 4 (ponownie po latach)

Uncharted Lost Legacy 

Desk Job

Mortal Kombat 11 + dlc

Songs of conquest 

 

Zacząłem, sporo grałem i będę kończyć mam nadzieję niebawem:

 

Elden ring

Assassin's Creed Odyssey 

Star Renegades

Final Fantasy VII Remake 

Metal Gear rising (ponownie po latach)

Mario Rabbids2 

Paper Mario Thousand year door

Cyberpunk 

Edytowane przez Daffy
Odnośnik do komentarza
  • 4 tygodnie później...

Pora na toplistę roku Ogóra. W tym roku stały za nią rekordowe tysiące godzin. To był niesamowity rok, IMO najlepszy w historii. Kiedyś nigdy nie grałem po 100 godzin w grę, a tym razem spędziłem tyle z wieloma. Ba, cyknąłem po kolei trzy części serii Xenoblade, z którymi spędziłem jeszcze więcej czasu. A w drugiej połowie roku postawić mogłem bardziej na ilość, bo i grałem w prawie wszystko, co pojawiło się na jakiejkolwiek znanej mi liście top 10, top 50 czy top 100. W rezultacie masa bardzo fajnych gierek nawet się nie zbliżyła do mojej listy, ot, dajmy na to, Strange Horticulture, Case of Golden Idol, Live a Live, OlliOlli, Bayonetta 3, Inscryption, Wayward Strand, Dorfromantik i wiele innych. Co za rok - siedziałem w domu cały dzień i grałem w gierki, i bardzo się z tego cieszyłem. Czas jednak podsumować, wybrać te najlepsze i odciąć się, zabierając się za kolejne nowości.

 

Spoiler

Neon White – mimo tylu genialnych pozycji w tym roku, z czasem przestałem mieć wątpliwości co do pierwszego miejsca. Widziałem różne rzeczy pisane o tej grze, dziwne nazwy gatunku. To jest po prostu platformówka FPP. Dajmy na to, Celeste na silniku Quake’a. No więc stało się, pierwsza udana platformówka FPP w historii. Udana, lol - gra rozwaliła mi czachę minuta po minucie, sekunda po sekundzie. W większych jednostkach się tu nie liczy, w epoce rozciąganych gier tutaj mamy minimalizację do najmniejszego zauważalnego detalu. Niesamowite jest to, jak Neon White prowadzi gracza do ciągle nowych wyzwań, które patrząc na sucho wydają się aktami niewiarygodnego skilla i spostrzegawczości… a jednak nawet taki gracz jak ja je z pomocą praktyki osiąga. Kapitalne jest to uczucie gdy zaczynasz nową planszę i czujesz się jak kompletny wymiatacz, strzelając w ciasnych okienkach czasu i przestrzeni, zmieniając i odrzucając bronie jak Rambo, przelatując ogromne przestrzenie jak błyskawica, i od razu wpada medal. I wtedy widzisz w podsumowaniu, jaki jest czas na „platynę”. 14 sekund? Na całą planszę? Żartujecie? Niby jak?

Mógłbym napisać książkę o tym, jak zarąbista jest ta gra. Tutaj doskonałe jest wszystko. Kapitalna opowieść, w małych dawkach, po dwa zdania dialogów, ale jakże szokująco dobrze napisana, serio… mądra i jak satysfakcjonująca RPG-owo – to najlepsza „warstwa personowa” jaką widziałem w grze, włączając w to Persony. Świetna muzyczka. Kapitalne sterowanie ruchowe, zawsze brakowało mi skillowych gier w których mogę celować ręką- próbowałem grać na gałce czy w trybie handheld i nie byłem w stanie, nie polecam, ale ruchowo można wyczyniać cuda, obracając się i precyzyjnie celując jak wymaga gra w zawrotnym tempie. Każda niemal plansza jest arcydziełem designu, które daje uczucie „wow co ja tutaj zrobiłem”. Długo by opowiadać… ale to po prostu GOTY 2022, i gra która podjarała mnie jak za dziecka.

 

Betrayal at Club Low – musiałem kupić to jako fan Cosmo-D, ale i tak byłem w szoku, jakie to jest dobre. Okej, po tym kolesiu spodziewałem się kapitalnej historii, rozbrajającego świata i humoru. Ale to jest też niesamowicie wciągający RPG. Pomysły na statsy i to jak wykorzystujemy je w historii i jak różnymi ścieżkami możemy osiągnąć cele rozbrajają tak samo, jak wykonanie. Decyzje za pomocą rzutu kośćmi oznaczają, że możemy sobie wszystko zaplanować… ale pewnie i tak do końca nie wyjdzie, co pasuje do przekrętowej historii. To gra na 2 godziny, ale szokująco dopracowana w swojej małej skali. Trudno ją porównać do gigantów na 100 czy 300 godzin, w które grałem w tym roku, ale kierując się po prostu bieżącą przyjemnością, chyba rozkłada je wszystkie.

 

Xenoblade 3 – czy gra może być aż zbyt idealna? W Xenoblade 3 po prostu nie da się przestać grać, bieganie dokoła, walki i podziwianie widoczków daje niezwykłą przyjemność. Poprawiono praktycznie wszystko, na co narzekano w poprzednikach. Nie ma żadnych dłużyzn, grindu, menusów – kilkaset godzin samego grania. Xenoblade 3 to taki „Black Album” serii, wszystko wygładzone, jasne, dopracowane i pozbawione spięć. Trochę z tego powodu mniej zapada w pamięć, niż poprzednie części. Bardzo zabawne przegięte questy z poprzednich części zastąpiły elementy „FABUŁY”, jakby twórcy próbowali zadowolić fanów Wiedźmina. Dialogi lecą szybko, więc nie jest to jednak problem. Gra ma niesamowity system walki, który szybko staje się naturalny, a przecież patrząc z boku jest kompletnie wyładowany systemami i informacjami na ekranie – ja nie mogę, każdy przycisk jest wykorzystany do takiego stopnia i coś faktycznie za nim stoi, że nie wiem, czy dało by się wcisnąć cokolwiek więcej. Pod koniec gry, gdy walczymy z potworami na 100 levelu i wyżej, walki są powalającą feerią wydarzeń, HP w zawrotnym tempie spada i wraca w górę jak rytm serca, buffy sypią się w dziesiątkach na sekundę – ale każda z wielu postaci na ekranie ma też swój urok. Gra jest potężna, a przecież gdyby polegała tylko na podziwianiu widoczków na ekranie (grałem Eunie, w klasach używających legginsówa - ja pierniczę...), już byłaby rewelacyjna. Kurva no, co za gra. Metallica skończyła się przed Black Albumem, ale Monlith bynajmniej.

 

Omori – ta gra z kolei jest daleka od ideału. Chodzenie jest w sumie takie sobie, muzyczka różnie, grafika mogłaby być albo nie być. Cholera, to gra z RPG Makera. Ale, kurde… co tu się dzieje. Jeśli kochaliście japońskie gry jako dziecko, i czuliście że dotykają waszej duszy… Omori jest jak to uczucie, jako cała wielka opowieść. To jedno z tych anime, w których historia jest tak mroczna, że trzeba by bardzo długo opowiadać żeby w ogóle zacząć. Z drugiej strony, wykreowany świat fantazji i poczucie humoru są niezrównane. Przerażająca i zachwycająca opowieść, która niemal w każdej scenie mówi: „okej, autorka nie wiedziała że w grach nie można zrobić AŻ TAKIEJ rzeczy, więc zrobiła”. Wzruszające rysunki chwytające doskonale piękno prostych dziecięcych chwil, ale i najbardziej przygnębiający horror 2022. Omori jest napisane ąż tak dobrze, że nawet gdy jest średnią grą, jest i tak najlepszą grą. Niedocenione arcydzieło ostatnich lat, z którego zapamiętam setki momentów.

 

Chained Echoes – po prostu rewelacyjny jRPG, który łączy pikselową prezencję retro z bardzo szybkim tempem eksploracji i kompletnym brakiem wad, więc przez ok. 50 godzin gry zrobimy bardzo wiele. W epoce open worldów, jest coś bardzo przyjemnego w grze, którą faktycznie da się zrobić na 100%, tutaj to zrobiłem. Sprawa jest świetnie napisana, fajny balans zwiedzenia, walki, questów, menusów i szukania po świecie. Więcej w temacie.

 

Pokemon Scarlet – kwestia „realizmu” zawsze stała na drodze do dobrej zabawy w poruszaniu się po świecie, jest góra i nie możesz tak o sobie na nią wejść, bo "nierealistyczne". Zmarnowany trzeci wymiar każdej mapy. Ale pokemony znalazły tutaj cheat code – masz takiego pokemona i ani to zwierzę, ani maszyna, w sumie czemu by nie mógł i szybować, i wspinać się po każdej powierzchni, napędzany oczywiście kanapkami, bo tak. W rezultacie dostajemy chyba najbardziej „open” z open worldów, gdzie ostatecznie możemy przemierzać góry, jaskinie i jeziora jak własne podwórko. Zarąbiście sobie biegać po tym malowniczym świecie i zbierać te setki pokemonów zaludniających go gęsto. W trawie, wodzie czy specjalnych miejscach, ciągle można zaobserwować nowego z setek pokemonów, tego nie ma nigdzie indziej. Gra sprzedająca 20 czy 30 milionów sztuk jakimś cudem sprawia jednocześnie wrażenie hitu indie – z jednej strony niedorobionego technicznie (choć zdecydowanie nie jest w 1% tak źle jak poszła fama lol), z drugiej wypełnionego dziecinnym entuzjazmem innowatora do masy nowych pomysłów, czasem lepszych czasem gorszych, jakie mieli twórcy, widocznie podjarani możliwością wsadzenia każdego z nich. Ta gra po prostu ma swój charakter, i naprawdę fajnie się w nią po prostu gra. Raidy jako główny napęd post-game’u nadal niezbyt mi się podobają, ale jeśli chodzi o pierwsze 100 godzin, to najlepsze singlowe pokemony od czasów niepamiętnych.

 

Harvestella – dalece największe zaskoczenie roku, Harvestella wciągnęła mnie od początku na dziesiątki godzin, okazując się, mimo fatalnych recenzji, po prostu świetnie zrobioną grą. Może najbardziej zaskakuje to, że gra ma sporo uroku starszych, prostych Fajnali z PSX-a. Lokacje nie są wielkie, ale są bardzo ładne i fajnie się po nich chodzi. Formuła „farming sima” nakręca chęć biegania w kółko i wypełniania encyklopedii, chociaż historia jest znacznie ciekawsza, z czasem przechodząc od „dziecko się zgubiło w lesie” do bardzo Nierowych klimatów. Z jednej strony, gra nie sprawiła nigdy, żebym jakoś rozdziawił paszczę rozwalony, a z drugiej – nie chciałem grać w nic innego aż jej nie skompletowałem, i praktycznie nigdy nie było nudnego czy paściarskiego momentu.

 

Elden Ring – kiedyś było siedem cudów świata, zachwycające budowle, które można zobaczyć w Asasynie. Ale From Software postanowiło udowodnić, że nasz świat nie ma nic do cudów, które oni potrafią stworzyć. Zachwycające miejsca, gdzie tylko spojrzeć – same sekretne lokacje w tej grze dają więcej podjary, niż prawie każda kompletna gra AAA. Liczba przeciwników rozwala, styl opowieści bez słów rozwala, historia każdego NPC to jakiś film Chrisa Nolana... O Elden Ring napisano chyba wszystko. Czemu więc nie wyżej? Cóż, to nadal gra dla ludzi którzy NAPRAWDĘ lubią Soulsy. Inaczej, można się nieco znużyć od czasu do czasu, bo w tej grze prawie nic się nie robi poza chodzeniem dokoła i wyrzynaniem niekończących się przeciwników, w dość podobny sposób. Czasami naprawdę dużo się chodzi dokoła. Czasami trafiasz na kolejny cmentarz i kolejną serię szkieletów do wyrżnięcia, tyle że z ładniejszym zachodem słońca w tle. „Zagadki” eksploracyjne głównie polegają na tym, że gdzieś na świecie randomowo jest teleport albo quest, który nas przeniesie na miejsce. Gra bywa porównywana do Breath of the Wild poziomem, ale rozgrywką nie ma z nią nic wspólnego - ogólnie to gra o wciskaniu R1. A sama walka, choć nie bez powodu jest wzorem z którego teraz wszyscy czerpią, to nie zmieniła się zbyt wiele przez te 11 lat, ba - jak dla mnie robi ona krok wstecz po niesamowicie ekscytujących, skupionych, ofensywnych przygodach Bloodborne i zwłaszcza Sekiro. Pod względem jakości, seria zrobiła oczywiście spory postęp – fajnie że np. nie polega już w 40% na spadaniu w przepaść z rozpędu jak pierwsza część. Ale też brak soulsowej „trudności” obniżył napięcie i trochę różnorodność rozgrywki. Budżetowo, contentowo, to pewnie najbardziej doje’bana gra AAA w historii. Ale też to nadal po po prostu open world Dark Soulsy. Tylko i aż.

 

Citizen Sleeper/I Was a Teenage Exocolonist – ja chyba po prostu uwielbiam jak gra RPG-izuje życie, że tak powiem. Citizen Sleeper to gra tekstowa, która nie jest nawet jakoś wybitnie napisana, a jednak jest wybitnie wciągająca – przełożenie wyborów, sympatii i wątków na matematykę bardzo wkręca i w historię, i w próbę poradzenia sobie jak najlepiej w świecie, w którym na wszystko trzeba zasłużyć. Teenage Exocolonist jest równie prosty, zamiast rzutów ma karciankę, ale mało wymagającą. Statsy są tu mało rozbudowane, za to bardzo fajnie pokazano upływ czasu i to jak możemy wybierać strony i przyjaźnie, by rozwijać nowe wątki.

 

Cult of the Lamb/Vampire Survivors/Tinykin/Nobody Saves the World – może najpiękniejsze w graniu jest to, że ciągle mogą wyjść pozycje, których po prostu nie da się odstawić, proste, ale wciągające samą radością bieżącego granka. Żadna z tych gier nie ma momentów czy rzeczy, które jakoś zapadną mi w pamięć 5 minut po wyłączeniu (najbliżej jest Cult of the Lamb, z racji przeuroczych animacji satanistycznych rytuałów). Ale nie dało się ich odstawić. Tym lepiej, że mają zero zobowiązań.

 

Roadwarden – co roku jest taka gra na peceta, że chciałbym mieć czas w nią grać i „może jak wyjdzie na konsole…”. Akurat Roadwarden idealnie pasuje na siedzenie przy monitorze i klikanie, ale i tak jakoś nie było kiedy się wkręcić na tyle, na ile zasługuje.

 

Signalis/Saturnalia – dwa lo-fi horrory zupełnie innego typu. Jeden residentowy, drugi nastrojowy i artystyczny. Oba jednak na własny sposób są przepięknie wykonane i fajnie się chodzi. Szkoda że jeden polega w praktyce na szukaniu klucza A, by zostawić resztę ekwipunku w skrzyni i wziąć i wrócić do drzwi A, za którym jest klucz B… A drugi polega na błądzeniu po ciemku. Ale tak to bywa z horrorami, co nie.

 

Butterfly Soup 2 – sequel jednej z moich ulubionych gier to nic szokującego. Po prostu dalsze losy tych przezabawnych nastoletnich Azjatek-otaku-lesbijek, czy można prosić o więcej? A tak, żeby gra była praktycznie darmowa. Ideał został osiągnięty.

 

Nagroda specjalna nadrabianka: 13 Sentinels – wydanie na Switcha w końcu sprawia, że najlepsza gra na PS4 jest na swoim miejscu. 13 Sentinels jest tak wciągające, że trudno mi było się pogodzić z faktem, że nie mogę go cały czas mieć w ręce. Tak czy siak powinno być na szczytach każdej listy. W pewnym sensie więc, jeszcze jedno GOTY poza wymienioną czwórką.

 

 

 

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza
  • 10 miesięcy temu...

Kapitalny rok, nie wycisnalem z niego tyle co chciałem bo dwa chyba najgłośniejsze tytuły dalej nie skończone i backlog zamiast zmaleć to jeszcze urósł ale chęć grania dalej we mnie nie umiera i to najważniejsze

 

Najwięcej grałem, nie pisze że skończyłem bo się nie da:

1. Street fighter 6 - 160h i rośnie, moja bijatyka wszechczasów, świetna mechanika, balans, choć singiel ala yakuza mi się nie podoba 

2. SP Football Life 2023 - 90h spędzone w master league, na decku OLED po nowym roku będę wgrywać edycję 2024, scena uczyniła z tej gierki bezkonkurencyjną piłeczkę kopaną offline 

 

Skończone:

3. HiFi Rush - świetne, pomysłowe, bawiłem się przednio

4. Chained Echoes - jeden z najlepszych jrpg(a jednego Niemca) w jaki grałem w ostatnich latach

5. Advance Wars 1+2 - jakbym w to gral na premierę na GBA to bym z miejsca się zakochał, teraz brakowało trochę głębi 

6. Metroid Prime Remastered - piękny, świetnie zaprojektowany, zbyt dużo backtrakingu pod koniec

7. Resident Evil 4 Remake - świetny remake świetnej gry, udowadnia jak oryginalny RE4 jest ponadczasowy

8. Separate Ways - więcej re4

9. Super Mario Wonders - najbardziej pomysłowy platformer 2d w jaki w życiu grałem, mógł być ciut dłuższy by niektóre patenty bardziej wykorzystać 

10. Super Mario Galaxy 2 - najlepszy platformer 3d ever

11. Doom 2016 - sama akcja, w krótkich sesjach wchodzi pięknie, w dłuższych nużył

12. Kirby Return to Dreamland - samograj ale nawet przyjemny

13. Dodatki do Batman Arkham Knight - gra się fajnie ale dalej uważam że powiesiłbym tego co zdecydował by wyprać tą grę z prawdziwych Boss fightow 

14. Dave the Diver - fajne ale o ile początkowo mnie zauroczył to pod koniec miałem wrażenie że jednak wydmuszka

15. Octopath Traveler 2 (niestety tylko jedna postacią)- wrócę w nowym roku, mi się podoba, ale ja lubiłem jedynkę a tu więcej tego samego 

16. Ratchet and Clank Rift Apart - cudowna oprawa, płytki Ratchet, seria się nie rozwija, a wręcz cofa

17. Ryse Son of Rome - oprawa dalej robi wrażenie, 5h używania dwóch combo w fajnym klimacie rodem z filmu Gladiator

18. Star Ocean The Second Story R - fajny remake, gralo się mi mega przyjemnie, świetne qof, szkoda niedopracowania poziomu trudności 

19. Metroid Samus Return - czułem jakbym grał w betę Dreada

20. DuckTales remastered - przyjemny platformer na 2h

21. Tinykin - świetny relaksacyjny zbierakowy platformer 

22. Enslaved Odyssey to the West - gdyby parę rzeczy poprawili byłby przezacny tytuł, tak tylko dobry

23. Slay the Spire - bardzo fajny rogal karciany z turowymi walkami

 

Dużo grałem, kończyć będę w 2024:

Xcom2

Zelda Totk

Baldur's Gate 3

 

Edytowane przez Daffy
  • Plusik 2
  • This 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 16.12.2023 o 01:24, Dahaka napisał:

Rok dobiega końca, raczej nic więcej nie uda mi się już skończyć,

Ja właśnie zamierzam teraz dociągnąć i skończyć z 2-3 gierki. Wrzucę na początku stycznia.  

No ale jak Ficuś pisze, święty rok (inna każdej platformie wyszło coś fajnego/zajebistego), no i niestety rośnie backlog. Brak czasu (ile by się chciało), to chyba największa wada tego roku.  

Odnośnik do komentarza

1000h grania, z czego połowa w cod :dunno:  i 100h w Zelde, ale coś jeszcze się udało ograć. Jednak granie multi to jest mega pożeracz czasu. Może się uda jeszcze jeden tytuł ograć, chociaż może być ciężko bo to kolosik. Ogólnie chciało by się więcej, ale czas na granie tylko wieczorem jak dzieci pójdą spać.

 

1. High on Life (śmieszna odskocznia od dużych gierek)
2. The Last of US Part1  (3 raz, kocham)
3. Dead Space (także kocham, pomijając 3)
4. The Quarry (until dawn było ekstra, dark pictures jakoś nie specjalnie, a tu znowu zwyżka)
5. Immortals Finyx Rising (dokończone z zeszłego roku i szkoda, że anulowali 2)
6. Somerville (fajny świat, enigmatyczne zakończenie)
7. Forza Horizon 5 Rally Adventure (brum, brum po burakach zawsze spoko)
8. Horizon Forbidden West Burning Shores (epickie zakończenie)
9. Ghostrunner (zaskoczenie jakie to dobre, ale i trudne)
10. Dead Island 2 (można wydać dopracowana grę aaa bez wielkiego otwartego świata?)
11. World War Z Aftermatch (cooo z ziomeczkami spoczko)
12. The Legend of Zelda Tears od The Kingdom (dla dwóch Zelda kupuje się switcha)
13. Diablo 4 (miałem grać z ziomeczkami, a ograłem nawet spoko kampanię i wyleciał z dysku)
14. Trek To Yomi (wymęczone)
15. Planet of Lana (kolejny fajny świat w konwencji kombi)
16. Star Wars Jedi Survivor (mimo technikali bawiłem się świetnie jak w jedynce)
17. Control Ultimate Edition (przed alankiem chciałem sobie przypomnieć i ograć dodatki, jednak co remedy to remedy)
18. Gris (też lekko wymęczona mniejsza gierka między większymi)
19. Call of Duty Modern Warfare 3 (kampania nie taką straszną jak o niej piszą, ale zdecydowanie gorsza od dwóch poprzednich)
20. Alan Wake 2 (super kontynuacja, zajebistego uniwersum)
21. Jusant (mega przyjemna gierka na odprężenie)

22. Cyberpunk 2077 (o Jezu jakie to jest kurwa dobre, zaskoczenie roku na pewno, zrobiłem jedno zakończenie, ale muszę zrobić wszystkie no i dodatek już czeka)

Edytowane przez creatinfreak
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Dla mnie to był głównie rok z Plusem. Na mojej liście jest niewiele gier, chociaż liznąłem pewnie ze drugie tyle. Nie mam już cierpliwości do wielu gier, które na dłuższą metę wydają mi się strasznie nudne, szczególnie otwarte światy. Dzięki abonamentowi mogłem spróbować i porzucić wiele gier, ale dotarło również do mnie jak bardzo lubię gry zagadkowe lub platformowe stawiające na rozwiązanie jakiegoś konkretnego problemu stojącego na drodze. Do otwartych światów wrócę już chyba tylko w przypadku kolejnego GTA lub Wiedźmina.

Ale dobra, oto gry, które skończyłem w tym roku:

 

1. Untitled Goose Game - chciałem zagrać w coś zupełnie innego, żeby rozbudzić swój mózg i gra zdecydowanie mi tej inności dostarczyła. To bardzo relaksacyjna gra, dająca te kilka godzin miłej zabawy jako siewca chaosu. Honk!

 

2. Dead Space - niegdyś grałem tylko w DS2, więc z chęcią nadrobiłem remake. Mimo mojej sympatii do horrorów trochę miałem dość tych klaustrofobicznych korytarzy, ale kiedykolwiek gra pozwalała na latanie w zerowej grawitacji znów wracała mi ochota na granie. 
 

3. The Last of Us Part II - ponowne przejście. Uwielbiam tę grę, nawet jeśli do sposobu prowadzenia fabuły mam zastrzeżenia (ale nie do samej fabuły, która akurat mnie się podoba). Ten klimat zielonego, deszczowego post-apo jest cudowny.

 

4. Kena: Bridge of Spirits - bardzo przyjemna platformówka z super muzyką i sympatycznymi stworzonkami. Często miałem banana na ryju grając w ten tytuł, a sławne walki z bossami były bardzo satysfakcjonujące. Szczególnie podobały mi się elementy platformowe z latającymi kamieniami, na które trzeba było rzucać magiczne granaty, by później łukiem dostosowywać ich pozycję.

 

5. Humanity - coś pięknego. Super przejrzysty design, zróżnicowanie rozgrywki, integracja elementów platformowych z grą logiczną (piesek nie wszędzie doskoczy) i wspaniała możliwość kombinowania. No zakochałem się od pierwszego wejrzenia.

 

6. Ghostrunner - kolejna świetna zabawa, która podobnie jak Humanity wjeżdża człowiekowi na ambicję, ale wyzwala zdecydowanie więcej emocji i pozwala wejść w trans podczas n-tego wykonywania tego samego fragmentu. Na półeczce na nowy rok już czeka druga część. Brawo Polacy.

 

7. Call of Duty Black Ops Cold War - chciałem wybuchowej kampanii i tę dostałem. Pod koniec za dużo by chcieli, ale były tu dobre misje, a najważniejszą rzecz - czyli strzelanie - daje dużo radochy.

 

8. Celeste - starsza koleżanka Ghostrunnera, czyli kolejna gra typu: "ja tego nie zrobię?". No więc zrobiłem, wszedłem na szczyt tej góry i świetnie się przy tym bawiłem. Miła fabuła o integracji ze swoją ciemną stroną, a głosy w dialogach rozmiękczały moje serce. 
 

9. Alan Wake Remastered - ogrywany po 7 latach był często jak nowa gra. Bardzo podoba mi się to ganianie po liniowym lesie z latarką. Mniej podoba mi się fabuła. Ale klimat robi robotę.

 

10. Pedestrian - kolejna siłownia dla mózgu dające dużo satysfakcji po każdej zagadce, która wydawałaby się karkołomna. Ale dobra logiczna gra uczy gracza stopniowo swoich zasad, przez co kolejne zagadki są naturalnym rozwinięciem poprzednich. Fajna koncepcja na te plansze rozwieszone po mieście.

 

11. FAR: Changing Tides - skończone wczoraj. Wspaniała gierka, której nie zaszkodziłoby trochę więcej pinionżków na grafikę, ale która nadrabia serduchem i umiejętnością przywiązania gracza do statku. Z początku myślałem, że pływanie tą łajbą będzie strasznie nudne, ale im dalej, tym więcej systemów trzeba ogarniać, więc później nawet kilkuminutowy rejs przez otwarte morze jest kupą roboty. Super muzyka i klimat opuszczonego świata. Szybki rzut okiem na developera i okazuje się, że gra ma poprzedniczkę, którą z chęcią kiedyś obadam.


To tyle. Honorowo jeszcze wspomnę o Dirt Rally 2.0, którego odpalam kiedykolwiek mnie najdzie ochota - co jest dość często, bo to piekielnie dobra rajdówka.

 

  • Plusik 6
Odnośnik do komentarza

2023 to kolejny rok w którym ograne premierowe tytuły mogę policzyć na palcach u rąk:

Dead Space [PC]

Resident Evil 4 [PC]

Burning Shores (DLC) [PS5]

Star Wars Jedi Survivor [PS5]

Baldur's Gate 3 [PC]

Phantom Liberty (DLC) [PS5]

Spider Man 2 [PS5]

Starfield [PC]

 

Do tego tytuły z PS Plusa, darmówki z epica czy Amazon gaming oraz kupiony w styczniu po obniżce na PS5 NFS Unbound, a na PC WRC Generations.

Wczoraj skończyłem też Rise of Tomb Raider na PS5. Nadal wożę ładunki w ETS2 i ATS- choć zdecydowanie więcej w tym drugim. 

 

Edytowane przez PiotrekP
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Ciężko mi napisać coś bez odrobiny prywaty. Bo rok był trudny, ciężki i męczący. Fizycznie i psychicznie. Znaczenie ma to o tyle, że tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, jak istotne jako hobby są dla mnie mimo wszystko gierki, jeśli chodzi o źródło frajdy i odreagowanie codzienności. Bo ze wszystkich domowych form relaksu, to właśnie do nich wracałem najwięcej, jeśli tylko mogłem. Typowy eskapizm, bez którego chyba bym zwariował do końca.

 

Dla innych ten rok był pod znakiem olbrzymiej ilości świetnych premier. Mnóstwo kandydatów na GOTY, GOAT, czy po prostu dobrych gierek, zarówno wysokobudżetowych, jak i indyków. Ja nie przeszedłem ani jednej z nich... Bynajmniej nie przez brak możliwości, czy kasy, co raczej czasu. Oddać się jakimś RPGom pokroju BG3 na dziesiątki godzin trochę się obawiałem, a zamiast tego wolałem się skupić na zaległościach, starociach albo spontanicznych, niszowych tytułach, które mimo bycia obiektywnymi średniakami i tak sprawiały mi radochę. Nic nie ucieknie. Jeśli coś sprawiało mi frajdę, chociażby jako forma totalnego odmóżdżenia, to byłem zadowolony. Może nawet bardziej, niż gdybym na siłę sięgał po tegoroczne nowości AAA, a potem zostawiał je rozgrzebane w połowie. Dlatego lista ukończonych gier jest dość specyficzna i pewnie niejedna osoba się skrzywi na jej widok.

 

Pociechy szukałem również w zakupach. Sens tego w obecnej sytuacji dość dyskusyjny, biorąc pod uwagę, że kupiłem w tym roku wielokrotnie więcej gier, niż ukończyłem. Pokaźna tego część typowo ze względów kolekcjonerskich, ale i nie tylko. Cicho liczę, że uda mi się w niektóre z tych staroci zagrać jeszcze w kolejnych latach. Inne, natomiast ograłem na piracie wiele, wiele lat temu, a teraz po prostu uznałem, że chcę je mieć w swoim zbiorze na półce. Bo nostalgia jest silna, a ja lubię pudełeczka.

 

Zakupiłem też trochę sprzętów, nierzadko spontanicznie, pod wpływem chwilowej 'fazy' na jakiś temat. Choć mam już dwa 3DSy, to w pierwszej połowie roku wpadł jeszcze 2DS, kupiony z myślą o CFW i zdjęciu Region Locka. Jak wielu innych kupiłem również Anbernica RG35XX, który jest świetnym i niedrogim sprzętem przenośnym do pogrania w rozmaite klasyki. Zbiór handheldów uzupełniłem również o kolejne PSP, tym razem model PSP Go, który okazał się strzałem w dziesiątkę. PSP jako platformę darzę ogromnym sentymentem i bardzo chętnie wracam do gier na ten sprzęt, jak i zacząłem kilka wcześniej mi nieznanych. Rok zamyka zakup mojego pierwszego/jedynego/ostatniego Xboxa... :D Biały XOS kupiony wyłącznie z myślą o zagraniu w garstkę gierek we wstecznej kompatybilności. Również fajny zakup, ale zarazem utwierdziłem się w przekonaniu, że marka Xbox nie jest dla mnie, przy założeniu, że gram też na innych sprzętach, z PC na czele. Mimo tego cieszę się, bo była to dla mnie fajna i niedroga opcja, żeby nadrobić te kilka gierek z Xboxa i X360. 

 

Co do gierek, to wspomóc się musiałem tym, co pisałem na forum. ;) Ograne, bądź ukończone gierki wyglądają mniej więcej następująco: 

 

Metal Gear Survive - Tak, jestem świadomy, jaką gra ma opinię. Mimo tego pod wpływem niewyjaśnionego impulsu kupiłem tytuł za kilkanaście złotych, a przy gierce spędziłem grubo ponad 100h. I dobrze się bawiłem, jakkolwiek głupi koncept by to nie był. Mechanika MGSV jest dobra i sprawdza się w survivalu. Przyjemny tytuł do niezobowiązującego, codziennego odmóżdżenia. Akurat na początku roku takie coś było mi potrzebne.

 

Tekken 7 - Powrót do serii po latach. O dziwo pamięć mięśniowa swoje zrobiła i nietrudno było mi się wdrożyć. Dobrze się grało, story ukończyłem, pograłem trochę multi, zdobyłem komplet osiągnięć i w sumie tyle. Ciąg dalszy w T8, chyba, że równie spontnanicznie nadrobię jeszcze TTT2.

 

Miracle Girls Festival - Pierdołowata gra rytmiczna na Vitę. Jak Project Diva. Ogólnie spoko - pograne, ukończone, zapomniane.

 

SD Gundam G Generation Cross Rays - sRPG z Gundamami. Zaczęte w 2019 roku na premierę. :D Dopiero teraz skończone. Raczej tylko dla fanów marki, więc nie ma co się rozpisywać.

 

Jazzpunk - Prosta, pełna absurdalnego humoru gierka na dwie godzinki z łatwą platyną. Grałem już lata temu na PC, ale odświeżyłem sobie na PS5 przy okazji promocji. Fajna, zabawna odskocznia, warta sprawdzenia.

 

DEEMO Reborn - połączenie przygodówki z gry rytmicznej w baśniowej atmosferze. Byłem wręcz oczarowany. Świetny klimat, stylistyka, a i muzyka niczego sobie, obejmująca zarówno dynamiczną elektronikę, jak i spokojny fortepian.

 

Killzone 2 - Generacja PS3 mnie ominęła, więc chciałem nadrobić nieco zaległości, jeśli chodzi o exclusive'y. KZ2 nadal wygląda ładnie i efektownie, ale gameplay'owo dupy nie urywał. Kampania ukończona raz, chwilami z lekkim przymusem, i to by było na tyle. Szarobura estetyka, niski FOV i framerate na jakiś czas mnie zniechęciły do nadrabiania innych gier tamtego okresu. Na KZ3 jeszcze przyjdzie pora.

 

Gundam Battle Operation 2 Code Fairy - Faza na Gundamy wróciła i przy okazji promocji kupiłem exa Sonkę w postaci Code Fairy. Bardzo fajna gierka gundamowa z gatunku "tych wolniejszych", czy tam nieco bardziej taktycznych. Graficznie dupy nie urywa, ale mechanika fajna, zaś kampania w stylu anime bardzo przyjemna. Spodobało mi się na tyle, że spróbowałem również "oryginał", tj. grę F2P PvP. Trochę godzin przy tym multiplayerze spędziłem, ale koniec końców frajdę zabił model biznesowy (gacha, fomo, te sprawy) i długie oczekiwanie na kolejne rozgrywki, zanim zbierze się komplet graczy.

 

Cyberpunk 2077 - Zakupione na premierę, ukończone dopiero w tym roku. Bugi, błędy, niespełnione obietnice i inne wpadki CDPR na bok, sama gra jest mimo wszystko rewelacyjna, wciągająca, dająca do myślenia, satysfakcjonująca.

 

Super Robot Wars - Remaster pierwszej odsłony japońskiej serii turówek. Szału bez, nikogo to nie obchodzi, więc bez rozpisywania. ;)

 

Lollipop Chainsaw - Świetny, absurdalny humor, który miejscami pewnie by juź nie przeszedł w dzisiejszych czasach. Gra ponadprzeciętna, ale rozumiem krytykę. Mimo tego cieszę się, że udało mi się tytuł dorwać i przejść. Tym bardziej, że nadchodzący remake zapewne dużo pozmienia.

 

Mortal Kombat 9 - Ktoś pisał, że w bijatyki nie gra się dla fabuły. MK9 skończyłem dla fabuły... Fajno było. Tylko i aż tyle.

 

Gundam Side Stories - Gundamowa gra akcji z horrendalnym frameratem. Fajne momenty, ale nic szałowego. Ukończone bardziej jako ciekawostka.

 

Divinity Dragon Commander - Miks strategii turowej, RTSa, gry akcji, karcianki, RPG i przygodówki. Całość w charakterystycznej dla Larian Studios otoczce, okraszona świetnym soundtrackiem. Bardzo dobrze mi się grało, a nawet zdobyło komplet osiągnięć. Do powtórnych przejść zachęcały różne scenariusze fabularne oraz wybory moralne. Robiło się w pewnym momencie schematycznie, ale i tak śmiało grę jestem skłonny polecić.

 

Persona 3 Portable - Gra ukończona po raz kolejny na przestrzeni lat i tym razem już ostatni. Zrobiłem wszystko, co było do zrobienia i nie sądzę, żebym chciał jeszcze wracać do klasyka. Następny będzie już tylko remake, który liczę usprawni gierkę do współczesnych standardów.

 

Star Trek Resurgence - Przygodówka w stylu gier od Telltale, zdaje się od części tych samych ludzi. Dla fana Star Trek pozycja obowiązkowa. Bardzo wierna klasycznym serialom, z ciekawą fabułą i bohaterami. Do tego świetna reżyseria i jedyna w swoim rodzaju atmosfera. Szkoda tylko, że budżet niski i animacje drewniane.

 

Gundam Extreme VS Force - Arena Fighter 2vs2 przerobiony na MOBA. W życiu bym się nie spodziewał, że aż tak mnie wciągnie. Do tego stopnia, że szukałem okazji, żeby odpalić Vitę, choćby na kibelku. Idealna gra przenośna, akurat na kwadrans zabawy.

 

Ace Combat 5 - "Gra życia", ukończona setny raz, tym razem na PS4. Co tu dużo pisać? Gra, która wciągnęła mnie w całą serię AC, która za każdym razem dostarcza ogromnych emocji. Do tego świetny soundtrack, charyzmatyczne postacie i spora ilość zróżnicowanych misji.

 

Ace Combat 6 - Raczej średnia odsłona serii, co by nie powiedzieć słaba. Po prostu niczym się nie wyróżniająca, zaś fabuła mocno żenująca, nie ciekawa. Dobrze się gra, ale nic niestety tu nie zapada w pamięci, w przeciwieństwie do innych odsłon serii. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet w Assault Horizon grało mi się lepiej.

 

A to raptem gierki faktycznie "ukończone", o których coś więcej pisałem. Łącznie znalazłoby się tego więcej. Nie liczę tych rozgrzebanych, jakichś gier rytmicznych, w które pogrywam od czasu do czasu, albo gier, przy których spędziłem trochę godzin, jednak ich "ukończenie", to już nieco za dużo. Na NDS pogrywałem w zaskakująco dobrego RTSa Lego Battles, ale na wszystkie misje nie miałem już ochoty. Na PS3 rozgrzebałem drugie w życiu Musou, tym razem z Gundamami, ale tu również całość wymaga większej ilości godzin. Odświeżyłem sobie serię Burnout, zaś na PSP zacząłem pogrywać w Coded Arms oraz Grand Knights History. No i oczywiście SteamDeck, dzięki któremu wróciłem do czasów PSX i PS2. :) 


Ogólnie, jak na moje możliwości, to fajnie, że udało mi się trochę pograć, nawet jeśli tylko w starocie. Kiedyś miewałem momenty "znudzenia" grami. Obecnie jest to cudowna odskocznia od codzienności. Backlog mam na lata, rok 2023 to ja pewnie ogram w 2033. ;) Się zobaczy. Ogólnie nawet jeśli czegoś nie wpiszę oficjalnie na listę "ukończonych gier", to i tak nawet kilka godzin styczności z jakimś starociem uważam za dobrze spędzony czas, jeśli czerpię z tego frajdę.

 

Żeby jeszcze tego czasu było trochę więcej, jak u Krycha... ;)

  • Plusik 8
Odnośnik do komentarza

U mnie fajny rok. Zakup switcha i decka tylko zwiększył dostęp do gierek a i granie HH przypadło mi do gustu - ostatnia styczność z takim graniem to był GBC pewnie z 20 parę lat temu. Może i nie dużo tytułów ale niektóre ogrywane po kilka razy jak RE4 lub czasochłonne - BoTW bądź BG3. Sumując podsumowania roku z 3 platform to spokojnie będzie z 1000+h :niki:

 

1. The Last of Us Part I PS5 

2. Dead Space Remake PS5

3. Dead Space 2 XSX

4. Wo Long: Fallen Dynasty XSX

5. Metroid Dread NS

6. HFW Burning Shores PS5

7. Super Mario Odyssey NS

8. The Callisto Protocol PS5

9. The Legend of Zelda: Breath of the Wild NS

10. RE4 Remake + Separate Ways PS5

11. Miasma Chronicles XSX 

12. Diablo IV XSX

13. Alien: Isolation SD

14. ANNO:Mutationem SD

15. Blasphemous SD

16. Blasphemous 2 SD

17. Remnant 2 XSX

18. Scars Above PS5

19. Singularity SD 

20. Baldur's Gate 3 PS5

21. Alan Wake 2 XSX

22. STAR WARS Jedi: Survivor XSX

23. The Last Faith XSX

 

Do końca roku już raczej nic nie dojdzie - aktualnie drugie przejście Baldurka bożego i powoli domykam akt 2, pewnie gdzieś w styczniu skończę. Na decku Skyrim, czasem wskoczę na godzinkę dwie. Switch i będę chciał skończyć Metroid Prime lecz tutaj będzie trzeba zacząć od początku, a i ToTK czeka w folii. W przerwie od BG3 może tylko dlc do Ragnaroka wleci. 

 

Wytłuszczone tytuły to moi kandydaci na GOTY, chociaż BG3 to raczej pewniak. 

 

Z tegorocznych rzeczy brakło czasu na dlc do Cybera i Armored Core VI chociaż te robociki to dalej nie wiem czy dla mnie. 

 

  • Plusik 8
Odnośnik do komentarza

Ja w tym roku dużo czasu przeznaczyłem na przeprowadzkę oraz uczenia się nowych utworów na gitarce więc nie spożytkowałem tego czasu wyłącznie na gry i platynki, które wciąż czekają na swoją kolej. Najgorsze jest to, że myślałem, że uporam się z backlogiem do końca roku, a tutaj w pierwszym kwartale 2024 już wjeżdżają dwie pozycje, które mocno mnie interesują :obama:

 

Wiedźmin 3 patch PS5 - trzecie przejscie gerwanda i tym razem udało się z platynką. Połasiłem się jedynie na podstawkę, bo dodatki jednak częściej ogrywałem od podstawki więc odpuściłem. Ta gra na tym patchu dalej robi efekt WOW jak w 2015. Gra generacji, bez dwóch zdań.

 

RIDE 3 - pierwsze zetknięcie z tym genre. Namówił mnie brat i wciąkłem po same uszy. Objechaliśmy chyba wszystko co było możliwe w tej grze robiąc 100% i nie żałuję. Boję włączać inne części RIDE'a, bo wiem, że na inne gry nadzwyczajniej czasu mi nie starczy. Ode mnie polecajka jak ktoś lubi auta, a motorków nigdy nie dotykał.

 

Beyond Good & Evil HD - mój pierwszy raz. Fajna to, kolorowe, fabuła ma fajne przesłanie i giną tu ludzie o dziwo (czyli jest mrocznie a nie disneyowo). Warto nadrobić, dużo ciekawych mechanik + klimat jedynyu w swoim rodzaju.

 

Ninja Gaiden Σ2 - i tutaj pierwszy raz spotkałem się z serią. Wziąłem się na drugą część, bo podobno najlepsza. Gra ma fajny klimat, dużo fajnie zrealizowanych kombosów i pomysłów na siekanie katanami, ale kamera miejscami irytowała. Fajna historia z ciekawymi pobocznymi postaciami, które miały swój własny zestaw ciosów i uników. Kiedyś to było.

 

Unravel Two - zachęcony recenzjami byłem ciekawy o co chodzi w tej całej włóczce. Sporo pomysłów WPLECIONYCH w sterowanie dwoma postaciami jednocześnie (włoczkowe postacie moga sie złączyć w jedną) przez co zagadki stawały się bardziej skomplikowane, ale na tyle logiczne, że nie frustrowały a dawały satysfakcje.

 

SOMA - korytarzyk ze straszakami, ale jak cenną lekcją życiową na koniec. Trzeba to ograć dla samej historii, bo po prostu warto. Straszenie sobie wyłączyłem, bo nie lubię uciekać i chować się po szafach (a i tak byłem spocony mimo, że potwory musiały sie mocno napocić by mnie zabić).

Coś tam zostaje w serduszku na koniec. Polecajka ode mnie.

 

Mini Madness - przez przypadek trafiłem na jakieś przecenie w psn'ie i ograłem wszystko do końca. Fajna scigałka zrobiona na unity, bardzo randmowe sytuacje się dzieją podczas wyścigu (ze mna ale i oponentami) więc ta formuła bardzo mnie bawiła. Do tego mamy do zdobycia jak w CTR power upy podczas wyścigu więc sporo funu z ciekawym A.I, które nie jeździło po sznurku, bo nawet używało skrótów.

 

Assassin's Creed Origins - na PS5 z patchem i 60 fpsach? Jeszcze jak Panie assasynie. Egipt piękny, nowe mechaniki Baika przypadły mi do gustu i zwiedzania grobowców w Egipcie to coś fantastycznego. Główny wątek idiotyczny, ale niektóre poboczne questy rozbudzają wyobraźnie o faraonach i o tym jak powstawał świat wokół nas po erze egipskiej.

 

Road 96 - indyczy korytarzyk. Trochę się zawiodłem, bo liczyłem na głęboką fabułę a dostałem średnią historyjkę o teensach.

 

Final Fantasy X HD - mój pierwszy raz. Muzyka, klimat i świat to coś co trzeba zobaczyć. Niestety niektórzy bohaterowie i robienie z głównego protagonisty siusiumajtka serio mi podeszły. Najlepsza postać - Auron; najlepszy summon - Anima

Spoiler

image.png.58f2b29dec7387934810595985365839.png

 

Sackboy: A Big Adventure - idealna gra do coopika. Przeszlim z bratem. Co się pośmialim to nasze.

 

Final Fantasy XVI - mój kandydat do GOTY tego roku. Gra nietuzinkowa, niesamowita i wyciskająca top tego co można zobaczyć na ekranie. Poziom artystyczny postaci, summonów, krajobrazów oraz przede wszystkim MUZYKI to jest dla mnie TOP tego roku.

 

Grid 2 - najlepszy grid? Być może. Do tego w rwących klatkach na PS3? Jeszcze jak. Szkoda, że umarła ta gra w takiej formule jakiej tutej ją przedstawiono. Kolejne gridy juz niestety nie miały duszy dwójki a co dopiero jedynki.

 

Call of Duty: Modern Warfare 3 - kiedys ograłem kampanie i porzuciłem. Skuszony przez acti włączeniem ponownie serwerów na ps3 postanowiłem zrobić nawet platynkę. Misje coop świetne, single player chyba tutaj miał najlepiej zrealizowane cutscenki (skrypty?). Fabularnie średnio, ale bawiłem się fantastycznie. Duża zasługa w platynce @jimmyyy8 , bo z randomami się nie dało we większości przypadków.


Teenage Mutant Ninja Turtles: Shredder's Revenge - fajne żółwie. Do kanapy lub online polecam z całego serduszka, ale platynki odradzam, bo jednak trochę trzeba się nagrindować.

 

Dragon Age: Origins - również moja pierwsza styczność z serią. Historia świetna, ciekawe podejście do zarządzania drużyną w czasie rzeczywistym, jednak odradzam granko na ps3, bo trąci sandałem. Pod koniec gry jak jest zadyma, to gra na aktywnej pauzie ma spore problemy by poprawnie odczytywać akcje ze wciskanych klawiszy.

 

Spec Ops: The Line - ogólnie wywalone miałem trochę w tą produkcje dopóki nie przeczytałem recenzji Pana @Kmiot na forumku we wiadomym temacie. Fajny setup, strzelanie daje kopa i nawet graficzka trzymała poziom jak na warunki PS3. Gre spokojnie można przejść dwa razy (a nawet trzy), by poznać wszystkie zakończenia. Ja niestety nie dysponowałem taka ilością czasu, ale może kiedyś wrócę.

 

Far Cry 5 - mój drugi far cry w życiu. Trójeczka dla mnie wyznaczyła standardy i słyszałem, że na piątce się nie zawiodę. I sie nie zawiodłem. Gierka ograna również w samotnie, ale dodanie kompanów do rozgrywki bardzo urozmaicało rozgrywkę. Do tego rozwałkę w tej grze sprawiała wiele radości musze przyznać. Jeśli chodzi o fun to stawiam ponad trójkę, jeśli chodzi o fabułę to typowa gra ubi bez duszy fabularnej.

 

Outer wilds - kolejna gra ograna dzięki recenzji naszego forumowego konesera Kmiota. Niesamowite przeżycie i coś co zostaje w serduszku na dłużej. Indyk dekady bez dwóch zdań.

 

Black mesa - pamiętam early access, który dostałem za darmo na steamie - bodajże sam początek był dostępny jedynie. Czapki z głów za to co finalnie udało się tutaj dokonać na nowym silniku. Dużo serduszka włożone w lokacje przez twórców, wyglądają bardziej wiarygodnie o wiele od oryginału a nawet od half life source, który miał mieszane opinie jednak. Fajnie, że Valve wsparło finalnie ten projekt a nie wyleciało z pozwem sądowym jak większość firm by tak uczyniła w tej sytuacji.

 

Little samson - gra z forumowego klubu retro, fajna odskocznia od dużych tytułów i powrót do nostalgicznych czasów pegazusa

 

Final Fantasy VI - w końcu na anbernicu udało się ograć. Ciekawe doświadczenie i byłem zdumiony jak mało grindu (praktycznie wcale) mnie tutaj zastało. Muzyka top, postacie top - co ja bym dał żeby square zrobiło remake w oryginalnej fabule. 

 

 

21 gier. Nie jest to rekord ale i tak uważam, że grałem dość sporo w singlowe produkcje mając tak napięty rok pod względem zawodowo/prywatnym.

 

 

Na co czekam w 2024?

 

Helldivers 2 - jedynka była cudowna, dlatego na dwójkę czekam mocno. Ekipka już się formuje na day one + urlopik w pracy.

Dragon's Dogma 2 - ogrywałem rok temu jedynkę i byłem mocno nią oczarowany. Fajne walki w stylu dragon age ale z większą pompą, fabuła to już totalnie wykręcona na drugą stronę. Czekam mocno na dwójkę, bo zapowiada się świetna zabawa, tym bardziej po trailerach widać, że zachowali core rozgrywki.

 

 

 

 

 

Do zobaczenia za rok :cool:

Edytowane przez oFi
  • Plusik 2
  • Lubię! 1
  • beka z typa 1
Odnośnik do komentarza
2 minuty temu, oFi napisał:

 

 

Final Fantasy XVI - mój kandydat do GOTY tego roku. Gra nietuzinkowa, niesamowita i wyciskająca top tego co można zobaczyć na ekranie. Poziom artystyczny postaci, summonów, krajobrazów oraz przede wszystkim MUZYKI to jest dla mnie TOP tego roku.

 

cięzko by było inaczej jak to jedyna gra z tego roku w jaką grałeś xdddd

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...