Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

11 godzin temu, Yap napisał:

Sinister Six

 

Taka mała poprawka ;)

 

10 godzin temu, Square napisał:

System walki mógłby być lepszy.

 

Jak dla mnie właśnie bardzo dobrze, że nie jest bardziej rozbudowany. Lista ciosów i kombinacji i tak potrafi być długa (kwestia się ich nauczyć), a dobrze, że walkę można spokojnie przeprowadzić klepiąc w zasadzie 2/3 guziki bez większego polotu. To ma być poniekąd zręcznościówka, a nie ogniem i mieczem :D Wrogów jest nieraz sporo na raz i niepotrzebne komplikowanie walki mogłoby się kończyć kolejnymi zgonami. Ja się już przejechałem na tych bardziej "skomplikowanych" systemach walki, o ile tak można powiedzieć. W God of War na PS4 momentami przeklinałem walkę, właśnie przez to, że "za dużo" jest tam tych klawiszy do uników, walki i cholera wie czego jeszcze, przez co momentami, gdy bywało gorąco, zwyczajnie mi się to wszystko mieszało i padałem przez głupi fakt, że nie wiem, np. zapomniałem przywołać topora i próbowałem rzucać niczym xD

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

No to napisałem, że przy pierwszych przejściach mi nie przeszkadzało. Ba, przy pierwszym przejściu gry na premierę uważałem go wręcz za idealny :) No i jednak wolałbym mieć więcej opcji niż mniej, z których np nie trzeba korzystać. Tak jest np. w przytoczonym God of War, system jest dość prosty do opanowania, ale jak ktoś chce się zagłębić w jego tajniki to będzie bardzo zadowolony, bo zapewnia sporo możliwości.

Odnośnik do komentarza

Wlaciał ostatnio tryptyk gierek z x360 we wstecznej:

Shadows of the Damned - ogólnie luksja pod względem klimatu i przerysowanej stylistyki. Dialogi są bardziej serowe niż picka donatello 4 sery z biedry, a smakują równie wyśmienicie.

Prawdę mówiąc to ciężko się do czegoś przypierdolić w tej gierce, bo jest to taka idealna odskocznia od większych pozycji w sam raz na 1-2 wieczory. 
Znaczy jest jedno wielkie ALE a jest nim strzelanie. Nie wiem co te chintoki sobie myślały, że strzelanie laserowym celowniczkiem z każdej broni będzie luksja, no nie jest + domyślna czułość zapierdala po ekranie jak małolaty po mefedronie, a gra wymaga często precyzyjnego trafiania w konkretne punkty. 

 

Fajna gierka do wyluzowania i pośmiania 8/10

 

Dante's Inferno - gameplayowo to bezczelny klon oryginalnej trylogii god of war ze wszystkimi jej bolączkami jak zafixowana kamera przez która nie raz wpierdoliłem się w przepaść, bo czasem za cholere nie wiadomo gdzie postać wyląduje(brak znanego z platformówek 3d cienia pod Dante). Gierka wtórny gameplay nadrabia za to klimatem i oprawą artystyczną, bo widać tutaj napracowanie grafików i super się brnie w to piekło + te wstawki animacyjne też luksja. System progressu niewykorzystany bo na papierze to rozgrzeszanie/potępianie jest spoko, ale sprowadza się to do tego, że albo idziemy w melee albo w magie, a jak chcemy acziki to trzeba się skupić na jednym bo owu się nie da wymaksować w 1 przejściu. Czasowo gierka też zajmuje tyle co GoW1 czyli pęka w jakieś 5h zanim zdąży się znudzić co plus, bo gameplay by zaczął męczyć jakby miałą trwać drugie tyle.

Jak ktoś lubi fajne artystycznie gierki to polecam, dla innych to bardzo średniackie doświadczenie będzie i chyba szkoda czasu 6/10

 

Fable Anniversary - grałem kiedyś w oryginał na pc z ekstra klasyki i było średnio, tu też jest xd Fable to seria(grałem we wszystkie 3) która chce złapać wszystki sroki za ogon, a ostatecznie kończy karmiąc suchym chlebem brudne gołębie na rynku. Poszczególne mechaniki wydają się fajne na papierze, ale ich wykonanie w ostatecznym produkcie jest ubogie jak murzyni w sierra leone. Walka jest dramatycznie słaba i kupiłem sobie jakiś mocny spell aoe by go spamować i nie musieć machać tym drewnianym mieczem. Elementy socjalne to też padaka ze zmarnowanym potencjałem. Na plus chyba jedynie fajny klimat bajki i bekowo koślawe dialogi naśladujące takich angielskich idiotów.

 

Mam nadzieję, że playground kompletnie zrebootuje serie i wyjebie te rozwiązania piotrusia kłamczucha do kosza. Jedyne co jest do zachowania to bajkowy klimat i głupkowate dialogi, bo to jest fajne. Daje 5/10, może byłoby 6 ale gra nagminnie mi się zawieszała przy każdej próbie podejrzenia aczików w dashboardzie.

Odnośnik do komentarza

Resident Evil 3 Remake - pierwsza ukończona gra w 2021. I było naprawdę dobrze! Jeśli chodzi o wizualia to powtórka z Re2 remake, gra jest śliczna, naprawdę ten RE Engine robi na mnie spore wrażenie. 

 

Przygoda trwała dość krótko, bo niecałe 9h, z czego czyste przejscie to 6h. Szkoda, ale to były świetne godziny, intensywne i emocjonujące. Mało jest tu spokojnej, swobodnej eksploracji. Kilka ulic na krzyż w mieście i szpital to zdecydowanie za mało, więc jest to minus. Jedna bardziej rozbudowana lokacja byłaby w 10tke. Tu jest więcej akcji, starcia z Nemesisem robią robotę (choć uważam że w swojej podstawowej formie jest za krótko). 

 

Grę ukończyłem w trybie Standardowy, wyżej chyba odpuszczę bo słaby jestem. Spróbuję jedynie przejść szybko grę na range S. Dla innych replayability jest spore. W sumie wszystko rozchodzi się o czas kampanii, ten jest za krótki i koniec, nawet mimo tego że dałem za grę 85zł i mogę przychylniej na to patrzeć. 

Ale kurde, gra mi się świetnie w te Rimejki i kolejnego pewnie z chęcią przyjmę. 

Trudno ocenić RE3, z jednej strony świetna gameplayowo intensywna kampania, z drugiej krok wstecz względem Re2Remake (dla mnie perfekcyjny remake) więc rozczarowanie. Dla mnie 7+/10 za czas gry. Szkoda

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Greedfall - miałem ochotę na RPG i gierkę chciałem kupić, ale akurat wleciał w GP (chyba w ps+ tez), więc idealna sytuacja. Gra jest dobra, a byłaby bardzo dobra gdyby nie kilka minusów. Na plus na pewno fabuła. Ciekawe misje poboczne, intrygi, zdrady, szpiegostwo, magia, wyzyskiwanie tubylców, świat wykreowany to na prawdę wyszło. Towarzysze podróży maja charakter, w trakcie misji dorzucą parę groszy, czasem pojawia się nowa opcja dialogowa. I to jest największy atut tej gry. Przeszedłem ja na hardzie, a polecam na extreme. Wyzwanie było na prawdę dobrę to pewnego momentu, bo później już zrobiło się dość prosto. Grafika taka se szaro buro, recykling tych samych lokacji, na plus wygląd ekwipunku. Muzyka jakaś tam była. I dlaczego gra nie jest bardzo dobra? Długość. Ten kto zrobił końcówkę powinien zginąć. Na siłę rozwleczone. Milionowy quest idz i pogadaj, wróć, który nic nie wnosi. Gra mogła by spokojnie o 5 godzin, krótsza i byłaby dużo lepsza, a tak pod koniec już na prawdę byłem zmęczony, ale dalej robiłem questy, bo byłem ciekaw jak się pokończą wątki i sumarycznie jestem zadowolony. Jak ktoś ma ochotę na RPG albo lubi te klimaty i ma cierpliwość (i czas) to polecam. Mocne 7+/10

P.S. sorry za chaos, ale to chyba pierwsza moja taka wypowiedź o grze :)


 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Project Warlock - po wiecznie grywalnym Doom 64 remaster, dość udanym Ion Fury, pora przyszła na rodzimego Project Warlock. Czy uda mu się dorównać dwóm mistrzom retro-fpsów? Zacznijmy od tego, że Project Warlock powstał w Unity, więc to co musiał zrobić w pierwszej kolejności - to naśladować. I zrobił to bardzo, a czasami chyba aż za bardzo. Z jednej strony mamy tu graficzne odwołanie do najstraszych przedstawicieli gatunku - z Wolfenstein 3D na czele. A jak komuś styl graficzny "za mało retro" to może sobie nawet go sztucznie pogorszyć w menu. Nie bez powodu kiedyś fps-y nosiły nazwę "corridor shooters". Na dobrą sprawę świat w Project Warlock jest zbudowany z kostki i przypomina labirynt z otwartymi przestrzeniami. Areny są w dodatku małe, sekrety to głównie przesuwające się ściany (co ciekawe nie trzeba być do niej zwróconym by ją uaktywnić), wokół walają się skarby do zbierania (dodają też exp), szukamy kluczy i walczymy z hordami kreatur. W tle przygrywa zapętlona muzyka niczym ze starusieńskiego Sound Blastera. I na tym się staroszkolne naloty kończą. Gra bowiem dostarcza pokaźnego arsenału. Wypełnia on pełne koło, a na tym kole pod daną pozycją są często dwie różne bronie (np. dynamit i rakietnica). Do tego bronie można ulepszać na dwa sposoby (niestety jeden wybór zamyka drugi - np. uzi można ulepszyć do podwójnego uzi, albo można zrobić z niego gwoździarkę). Arsenał jest najczęściej odwołaniem do dawnych fps-ów. Bo jest dwururka (albo "cztero-rurka"!), jest railgun, nailgun, miotacz ognia, itd. Eksperymentowanie z broniami na pewno zwalcza rutynę, której w grze jest dużo. Bo nie ma ani kucania, ani skoku - nie ma więc sekcji platformowych. Wszystko opiera się na killroomach. Trzeba jednak przyznać, że jak i feeling strzelania, jak i mięsistość masakry jest tutaj imponująca. Przeciwnicy mogą np. stracić kończyny i dalej chcieć nas dopaść. Oprócz broni mamy także czary, które wyczerpują manę. Mogą być ofensywne, ale również wspomagające (np. tarcza lub uzupełnienie amunicji). Jakby tego było mało, to nasza postać leveluje - zwiększając swoje statsy, a co 5 leveli można wybrać przydatnego perka (np. szybszy bieg, lub mana zostawiana przez zabite potwory). W grze odwiedzamy przyjemne spektrum światów - powalczymy w średniowieczu, antycznym Egipcie, na Antarktydzie, w dzielnicach przemysłych i w samym piekle. Bo w sumie chodzi w grze by urosnąć w siłę i skopać dupę Szatanowi. Tyle jeśli chodzi o fabułę :) Na osobny akapit zasługują walki z bossami - są na pewno pomysłowe i udane, czasami trzeba znaleźć sposób, a czasami wykazać się zręcznością i taktyką. Czy gra jest wymagająca? Na normalu dopiero w drugiej połowie. Co raz więcej większych monstrów w większych masach powoduje, że trzeba mądrze wykorzystywać zasoby. Gra nie ma checkpointów w epizodach (2-4 poziomy per epizod), ani nawet kodów. Stąd musimy epizod przejść jednym ciągiem. Mamy także ograniczoną liczbę kontynuacji, którą na szczęście łatwo powiększać (warto szukać sekretów z tego powodu). Ja skończyłem grę mając ponad 20 kontynuacji, a zginąłem może z 4 razy. To na co cierpi gra, poza brakiem oryginalności, to z jednej strony pewne reskiny przeciwników (rzadko się wyróżniają jakoś specjalnie, czasami może jedynie gabarytami i tyle), ale też brak balansu w broniach - niektóre są słabe (albo co gorsza po ulepszeniu jest troszkę zawód, zaś niektóre to mocne przegięcie), a najgorszym bugiem jest możliwość banalnego soft-locka. Chodzi o windy. Te mają przyciski w środku. Jednak jeśli wciśniemy takowy i szybko wyjdziemy, winda odjedzie bez nas. I nie ma możliwosci jej ponownego przywołania! WTF?! No chyba, że jakimś tajnym sposobem, o którym nie wiem. Nie ma to jak pod koniec poziomu wysiąść przypadkiem z takiej windy i musieć zaczynać go od nowa. Fail jak wuj. A i nasz bohater jest mocno milczący, jedynie przeklina sobie pod nosem gdy obrywa. A kurde jest madafakerskim czarnoksiężnikiem, więc prosiło się o jakieś choćby inkatancje, przerost ego, czy one-linery z podtekstami. No trochę szkoda.

No ale tak poza tym jestem zadowolony. Ukończyłem w weekend z hakiem. Nie wiem czy wrócę, pewnie nie. Gra ma tylko single player. Nie czuję potrzeby szybkiego powtarzania. Nie była też specjalnie droga. Wracając do pierwszej kwestii - czy gra dorównuje dwóm konkurentom? Myślę, że miała na to ambicje i wieloma elementami spokojnie dorównuje, ale jednak taki Build Engine to jakby inna liga (ale też budżet i czas jaki jest na rynku). Ale że nie ma tak dużo fajnych retro fps-ów na rynku, to summa summarum jako ich fan, mogę wystawić rekomendację - "do ogrania" ;)

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Uncharted 4 Kres Złodzieja

 

Nie ma co ściemniać, jedna z najładniejszych gier poprzedniej generacji. Brawa dla Naughty Dog za wyciągnięcie tego co najlepsze z poprzednich osłon i przygotowanie naprawdę ciekawego zwieńczenia przygód Nathana i ekipy. W porównaniu do poprzednich części ani na chwilę nie czułem znużenia grą, cieszę się, że twórcy odpuścili sobie upierdliwe potyczki i przestali męczyć gracza tabunami wrogów. W sumie ostatni wspomniany przeze mnie element istnieje, ale został dość przyjemnie zbalansowany.

Nie przeciągając, polecam :kaz:.

 

  • Plusik 8
Odnośnik do komentarza

Crash Bandicoot 4: Najwyższy Czas

 

Co tu dużo gadać, rewelacja. A dla fanów trylogii z PSXa (bo na późniejsze części spuszczam zasłonę milczenia, również na WoC, które, choć poprawne, nie miało tego czegoś i tak naprawdę było leniwą kopią poprzedników) to po prostu must have i nostalgiczna bomba. Jestem sentymentalnym dziadem, wiec jak słyszę znajome dźwięki, widzę klasyczne fonty czy oglądam easter eggi nawiązujące do gierkowych wspomnień z dzieciństwa, to po prostu jestem kupiony. A tutaj jest to naprawdę naturalnie wplecione, nie ma mowy o prostackim graniu na sentymencie i wrzucaniu tego na siłę.

 

Fundamentalnie to jest stary dobry Crash: platformówka 2,5D z okazyjnymi odskoczniami (tutaj wyjątkowo różnorodnymi), nastawiona na zbieranie owoców wumpa, kryształów i rozwalanie skrzynek. Kilka światów z indywidualnym charakterem, kilku bossów na ich zakończenie. Jednak mimo polegania na sprawdzonych patentach i klasycznym feelingu (cudowna responsywność sterowania), gra ma mocno zarysowany własny charakter. Przede wszystkim manifestuje się on w postaci masek, zapewniających nam okazyjnie specjalne umiejętności. Nie są to skille, które zdobywaliśmy tak jak w Warped wraz z postępem gry i zostawały na stałe: tutaj pełnią one rolę urozmaicenia fragmentów poziomów, i wychodzi im to naprawdę fajnie (może poza "antygrawitacyjnym obrotem", mało funu, więcej irytacji). Co do samych poziomów, to mam wrażenie, że są mocno rozbudowane w stosunku do tych z czasów szaraka. Co więcej, jest ich naprawdę dużo, a licząc z odwróconymi wersjami (może trochę pójście na łatwiznę w kwestii rozciągnięcia gry, ale i tak miałem ochotę je zaliczać, tym bardziej, że poza lustrzanym odbiciem oferują rożne ciekawe efekty graficzne) wręcz za dużo.

 

Tutaj mogę przejść do płynnie do jednej z wad nowego Crasha: jest tu kosmiczna liczba pierdółek do zaliczenia/zebrania, która, w połączeniu z naprawdę wysokim poziomem trudności (zwykłe zaliczenie poziomu może dla dorosłego być problematyczne, a rzeczy, które trzeba odwalić, żeby spełnić warunki do uzyskania niektórych gemów zahaczają wręcz o absurd) raczej zniechęca do wymasterowania tytułu. Typowa ilość skrzynek na poziomie waha się między 200 a 300 xD. Chyba nie muszę przypominać, że jednym z podstawowych celów jest rozwalenie ich wszystkich? Mając splatynowaną jedynkę mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że czwórka w temacie trudności to jest przynajmniej jedna klasa wyżej. Osobiście: odpuszczam, zamierzam zaliczyć pewien zestaw, który sobie sam określiłem i raczej się pożegnamy. Obecnie mam ponad 25h na zegarze i około 60% ukończenia gry, a najgorsze i najbardziej wymagające rzeczy i tak dopiero przede mną. Używając wyświechtanego sloganu recenzenckiego: Crash 4 to Soulsy platformówek. Tutaj dochodzi do sytuacji, że siadasz do konsoli i 2-3 h masterujesz jeden i ten sam poziom. I niekoniecznie się uda osiągnąć cel xd. W tym wszystkim jedno jest najważniejsze: gra cholernie wciąga, bawi i daje satysfakcję. Do pełni szczęścia przydałyby się szybsze loadingi: niestety, przy ładowaniu levelu są one naprawdę długi (rekordzista, którego podliczyłem, wczytywał się 37 sekund!), a co w tym wszystkim jest najgorsze, żeby zaliczyć pewne "zadania", musimy przelecieć poziom na jednym życiu. Nie dość, że samo w sobie jest to trudne i frustrujące, to jeszcze w przypadku wpadki musimy ładować poziom od nowa z menu, brak tu natychmiastowej powtórki (żeby było śmieszniej, gry robimy time trial i giniemy, to wracamy na początek poziomu momentalnie). Mocno zniechęcające i dodatkowo wkurwiające.

 

Oprawa? Cukiereczek. Śliczne, płynne (chociaż tylko 30 klatek na podstawowej PS4), z fajnym, mocno kreskówkowym designem. Nowe projekty postaci w pełni mi pasują (szczególnie tytułowy bohater, wg mnie odświeżony look lepiej oddaje jego charakter, niż wersja z remake'ów), otoczenie jest bajkowe i kolorowe. Muzyka wpada w ucho, a sporo kawałków opiera się na patencie, który bardzo lubię, mianowicie wpleceniu gdzieś jako tło (albo nawet jako podstawę linii melodycznej) nut znanych z prequeli. Charakterystyczne "cymbałki" motywu przewodniego czy klasyczny motyw Cortexa: fani poczują się jak w domu.

 

Z mniejszych zarzutów powiem, że nie do końca przypadły mi do gustu poziomy rozgrywane kompanami (z racji na mocno odmienne sterowanie i patenty na poruszanie się, wybijają z rytmu i są momentami mocno upierdliwe), szczególnie Tawny (z której, w zgodzie z dzisiejszymi standardami, zrobiono "strong female character" z farbowanymi włosami xd). O przegięciu z trudnością i listą "zadań" już mówiłem. To w sumie chyba tyle. Dla mnie to mimo wszystko fantastyczny tytuł, w pełni zasługujący na miano prawdziwej kontynuacji trójki. Na każdym kroku czuć, że twórcy znają i lubią serię i zwyczajnie wiedzą, o co w tym wszystkim chodzi. Dostałem z zaskoczenia coś, na co nawet nie wiedziałem, że podświadomie czekałem ponad 20 lat. Tak jak pisałem w innym temacie: moje GOTY 2020.


A każdego, kto nie jarał się specjalnie Bandicootem w przeszłości, i tak zachęcam do sprawdzenia się z nową odsłoną.

  • Plusik 8
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Długie te wasze posty. Ja tak nie umiem sie rozpisywać.

 

Właśnie ukończyłem Days Gone i rozkoszuje sie świeżo, po "Happy Endzie" :wub: 

Elegancko sie grało w tym, jakże pięknym świecie. Jazda jednośladem to sama rozkosz - tym bardziej jak ktoś sie na nich wychował. Gamepley to jest stricte mój klimat. Powolne tempo eksploracji w poszukiwaniu surowców, gniazd, paliwa :D czy misji pobocznych. Świetnym pomysłem jest zaimplementowanie hord zombie jako nowego typu zagrożenia, co nie było mi dane wcześniej doświadczyć nigdzie indziej, a wygląda to imponująca, kiedy uciekamy przed grupą liczącą kilka setek nieumarłych. Gdziekolwiek sie nie udamy, czyhają na nas rożnego rodzaju niespodzianki i zadania poboczne, a praktycznie wszystko stoi przed nami otworem. Wystarczy wygodnie usiąść w fotelu i rozkoszować sie przejażdżką na własnoręcznie wykreowanym motocyklu :nyam2:

 

Podsumowując: wiele tytułów post-apo przeszło mi przez łapska, ale żadna inna nie dala mi tyle satysfakcji, co otwarty świat wykreowany przez Bend studio. Chłopaki maja u mnie kredyt zaufania na kolejny projekt:hi:

 

Reedycja..

Grane na next genie, wiec jako tako żadnych błędów psujących rozrywkę nie uświadczyłem. Za to 4K w sosie polanym 60fps robi wrażenie. 

  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza

Alan Wake - polecam. Nie sądziłęm, że tak leciwa gra dostarczy tyle fanu. Początek świetny, mroczny, wciągający, thriller, który powoli zmienia się w horror. Tajemnica, która powoli odkrywamy wraz z bohaterem. Jednak im dalej w las tym gra stawia na strzelanie i walkę gdzie ona nie jest zła i w sumie bardzo fajny pomysł ma na siebie, ale ja wolałem początkowe etapy gry. No i końcówka. Nie chce mówić, że zawiodła, ale spodziewałem się czegoś innego. Nie mniej grę polecam każdemu kto lubi klimaty Stevena Kinga, tajemnicze małe miasteczka to musi w to zagrać. Tym bardziej, że jest w GP ;)

Odnośnik do komentarza

Mnie dopiero ostatni boss uczciwie sponiewierał i trochę zabrakło mi skilla, ale gra jako całość całkiem sprawnie wyważona na tym normalu, choć wiadomo, że na padzie to trochę inne doznanie jak mysz+klawa.

Ale nawet fragmenty platformowe, które początkowo traktowałem na zasadzie "co do kurwy?" później trochę polubiłem, bo były swoistym treningiem movementu oraz możliwości, plus oddechem między większymi zadymami, gdzie lufy się przegrzewały. 

Odnośnik do komentarza

Mi kompletnie nie siadł eternal i nie mam zamiaru się zmuszać. Tak kupiłem grę za full cene na premiere i się odbiłem. Trudno. Źle mi się w to gra, nie tego oczekuje od fpsa i tak jak wersja z 2006 weszła bez problemu tak tutaj czuje jakbym grał w grę z komórki. Po co boost trudności? Po co te areny i zbieranie chuj wie czego? 

  • Lubię! 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Faka napisał:

Nie wiem, co tam trudnego w tym Doom Eternal jest?

 

Znajomy ostatnio zaczął i widzę że jak ktoś się nie przestawi że tutaj trzeba non stop zapierdalać a nie januszować jak w innych fpsach zza murka czy coś to gra może sprawiać problemy na normal. 

Odnośnik do komentarza

Zupełnie inna filozofia rozgrywki. Sama idea przeciwników jako źródeł zdrowia/amunicji/pancerza wymusza ciągłe dojazdy i szukanie ofiar pomimo bycia na krawędzi HP. Tutaj nawet jak się wycofujesz z większej zadymy, to rozglądasz się kogo tu rozpołowić w celu uzupełniania zapasów. 

A jak ktoś narzeka, że np: chlip, mało amunicji w tej grze, to od razu jasne, że nie skumał pewnych zależności.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...