Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

W GTA V boli mnie ta okrutna "sztuczność" w porównaniu z IV. No nie mogę wciąż przeboleć przesiadki z tych ragdolli, modelu zniszczeń i jazdy na taki pusty do bólu silnik. Odwracanie auta z dachu na koła wywołuje u mnie uśmiech politowania...

Klimat Watch_Dogs 2 jest rzeczywiście dość "młodzieżowy" i "luźny", ale w sumie mi nawet siadł. Gra mnie dobrze bawi, to jest tutaj najważniejsze. Poza tym, jak pisałem WD miało zupełnie odmienny klimat i poważniejszy ton rozgrywki i taka zmiana w drugiej części to dobra odmiana. Ciekawe jak jest w Legion, ale tego o tym też się pewnie w swoim czasie przekonam :)

Odnośnik do komentarza

Ghost of Tsushima

 

70 godzin przegranych, platynka zrobiona, no jedno z lepszych doświadczeń minionej generacji. Oczywiści tak gra ma wszystkie składowe otwartych światów które można spotkać w innych grac, ale sama otoczka i epoka w której się dzieje to dla mnie duży plus.

Fabuła jest prosta ale dobrze rozpisana i ma konkretne momenty

Spoiler

koniec 2 aktu i początek 3 :banderas:

Na plus postacie które się przewijają w naszej podróży i questy poboczne z nimi związane które momentami są ciekawsze od wątku głównego. To jest to czego np brakowało w Horizon Zero Dawn, czyli wciągających zadań pobocznych. Podobała mi się też przemiana Jina w tytułowego Ducha.

Kolejny punkt walka. Od razu wskoczyłem na poziom "zabójczy" i na początku wrogowie wycierali mną podłogę co rusz. Cios, góra dwa i zgon. Oczywiście trzeba było się przyzwyczaić do systemu walki, a im dalej tym coraz więcej umiejętności i coraz łatwiej, ale i tak na tym poziomie trzeba się pilnować. Co innego pojedynki jeden na jeden. Tutaj bez poznania ciosów oponenta nie da rady, więc zawsze miałem kilka prób zanim wygrywałem. No i to kolejna świetna rzecz w tej grze.

Kolejna świetna rzecz to sama wyspa, jej różnorodność jeśli chodzi o wygląd, i piękne widoki. Robiąc tytuł na 100% zostaniemy pokierowani w wiele miejsc gdzie idzie przystanąć na chwile i popodziwiać widoki i miejsca gdzie niebawem byliśmy lub będziemy. Grałem na zwykłym ps4 i wygląda to wszystko zajebiście. No i elementy pokroju wiatru który wskazuje nam drogę do celu czy zwierzątek które pokazują nam drogę do znajdżiek. Świetny patent i oby więcej twórcy wykorzystywali takie motywy w przyszłych produkcjach.

Co mi się nie podobało to na pewno ilość misji gdzie trzeba było po czyichś śladach iść do celu. Te ślady stóp w błocie mam ciągle przed oczami. Przesadzono z tym elementem. No i obozów do odbicia też zdecydowanie za dużo. Typowy zapychacz.

 

Poza tym wszystko mi przypasowało. Najlepszy asasyn nie będący grą z serii assassin's creed (choć w te ostatnie jeszcze nie grałem). Niech się ubisoft uczy jak robić gry osadzone wyłącznie w historycznej epoce, a nie jakieś animusy sramusy, bóstwa, skoki wiary i inne dziwactwa.

Nie wiem jakby miała wyglądać kontynuacja GoT, ale niech Sucker Punch zostanie w klimatach feudalnej Japonii.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Death Stranding

 

No, no, no, Kojima jednak umie robić gierki. Po pierwszej sesji nie byłem zachwycony, ale rzadko kiedy nie kończę gier, które zacząłem, więc grałem dalej. I było warto.

 

Zadziwiające dla mnie jest to, że to gra o chodzeniu i człowiek przez 35h chodzi, i chodzi, (głównie), i wcale mu to nie przeszkadza. Ba! Chodzenie jest tu niesamowicie angażujące, bo trzeba tu być cholernie uważnym, by się nie przewrócić i nie uszkodzić ładunku. 

 

Dodatkowo gra co chwilę dorzuca nowe zabawki, więc nie ma mowy o nudzie. Historia jest bardzo interesująca i emocjonuje (nie raz i nie dwa miałem ciary), a przygrywające tu co jakiś czas utwory są bardzo dobre. 

 

Wiadomo, nie wszystko jest tu zrobione dobrze (no, na przykład bossowie), a nie każdy filmik jest interesujący, bo zdarzają się takie, które są nudne i po prostu się dłużą, ale w ogólnym rozrachunku - kawał dobrej gry. 

 

Kurcze no, Kojima zrobił dwie gry w tej generacji i obie są w mojej topce. Dobry skurczybyk. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 13.12.2020 o 13:03, Quake96 napisał:

W GTA V boli mnie ta okrutna "sztuczność" w porównaniu z IV. No nie mogę wciąż przeboleć przesiadki z tych ragdolli, modelu zniszczeń i jazdy na taki pusty do bólu silnik. Odwracanie auta z dachu na koła wywołuje u mnie uśmiech politowania...

I jesteśmy karmieni tym gównem już trzecią generację. Nie lubię się bawić w procenty, bo to zawsze jest umowne pi razy drzwi, no ale z 50% roboty to robiło w GTA IV. Trzy postacie zamiast jednej porządnej to też dla mnie wada.

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, krzysiekp392 napisał:

I jesteśmy karmieni tym gównem już trzecią generację.

 

Paaaaanie idź pan w ... Boli że PS4 nie dostało żadnego pełnoprawnego GTA "swojej generacji". Piątkę kupiłem w końcu, właśnie z resztą instaluję, ale nabyłem bardziej z przywiązania do marki i braku wyboru, aniżeli z wielkiego zamiłowania do tej części.

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Quake96 napisał:

 

Paaaaanie idź pan w ... Boli że PS4 nie dostało żadnego pełnoprawnego GTA "swojej generacji". Piątkę kupiłem w końcu, właśnie z resztą instaluję, ale nabyłem bardziej z przywiązania do marki i braku wyboru, aniżeli z wielkiego zamiłowania do tej części.

Co gorsza jak narazie na PS5 też się nie zapowiada nic konkretnego  <jebane online i gimby kupujące ciuszki i inne fatałaszki za real hajs>  :whyyy:

Odnośnik do komentarza

Ukończyłem właśnie This War of Mine: The Little Ones na PS4.

 

Grę poniekąd znałem wcześniej, bo już lata temu oglądałem let's playe na YouTube. Spodobał mi się ten tytuł, miałem zajawkę żeby kiedyś wyrwać wersję na konsolę i ostatnio mi się to udało. Ukończyłem grę scenariuszem postaci: Pavle, Katia, Bruno; a po drodze dołączył do mnie też Anton. Nie było jakoś bardzo trudno, bo pamiętałem o paru rzeczach i wiedziałem czasem co lepiej robić a czego nie. Gra ogólnie wgniata w fotel swoim klimatem i przyciąga na długie godziny. Jest to jedna z tych gier, przy których zarwałem nawet nockę. Szczerze polecam!

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 15.12.2020 o 12:42, Soban napisał:

Ogólnie to redzi są świetnymi designerami settingów, nierównymi scenarzystami

Jak dla mnie to setting mieli podany na tacy przez Pondsmitha i go po prostu przerysowali. Niestety ciezej skopiowac kod sztucznej inteligencji czy detekcji kolizji.

Odnośnik do komentarza

Zelda Breath of the wild :banderas:

Ukonczona z 8mio letnkm dzieckiem.

Przyznaje, ze pierwsza Zelda jaka ukonczylem a druga po Twilight Princes w jaka gralem. 

Boze jak wspaniala jest to gra. Jak doskonale zbalansowany progres, poziom lamiglowek, fabula, postacie jak i swiat. Jeden wymog- musisz lubic basniowe klimaty a mozna przepasc.

Gdybym mial cos zmienic w dwojce to zaledwie dodalbm pare minigierek. 

Chyle czola i czekam na kontunuacje.

Odnośnik do komentarza

Inside 

 

O ja pierdolę :obama: Przez cztery i pół godziny siedziałem wpatrzony jak w obrazek. Ta atmosfera, ta oprawa wizualna (Jezu Chryste - to oświetlenie) i dźwiękowa to jest jakiś majstersztyk. 

 

Niesamowite przeżycie. Jest do godziny 17 za darmo na epicu - jeśli jeszcze nie graliscie, to w końcu musicie to zrobić, a okazja ku temu jest świetna. Nie zignorujcie tej gry. 

  • Plusik 2
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Już jakiś czas temu, ale zapomniałem wspomnieć chyba.

 

Samurai Warrios IV - gierki z sub-gatunku musou to takie guilty pleasure, zasadniczo są czymś w rodzaju rozbudowanego idle clickera z mobilek. No dobra, może przesadzam, ale ilość szarych komórek potrzebnych do obsługi tych gier pewnie jest na zbliżonym poziomie. Za to wszystko tętni epickością, wyniosłością, adrenaliną, mocą i po prostu jest mega przyjemnym odmóżdżaczem. Nie inaczej jest w Samurai Warriors 4, która oczywiście bierze się za sengoku i próbuje jakoś tam iść zgodnie z historycznymi wydarzeniami. Tyle, że bohaterowie tej ery to bardziej pół-bogowie. Nie wiem czy jest sens się rozpisywać, każdy kto widział choć na chwilę serię musou ten wie o co chodzi - tysiące wrogów odlatujących w kosmos na samo machnięcie w powietrzu bronią, epickie starcia z bossami, ch*je muje dzikie węże. Co chwila ktoś się podnieca i rzuca hasłem pokroju: "Woa, nie widziałem że Nobunaga-Samaaa jest taki potężny, a miecz jego gdy zabija kogoś, zaspokaja swego właściciela oralnie". Poza tym używane postacie levelują, a w bój zawsze bierzemy po dwie, między którymi można się przełączać (nieaktywnego kontroluje AI), a także zbiera się gear. Po naładowaniu paska używa się musou, albo razem z naładowanymi orbami włacza się tryb super wojownika, by zakończyć super atakiem o mocy nalotu dywanowego. I tak kółko. W radosnej młóćce czasami można się zatracić, a bywa że niestety misje mają limit czasowy.

A, niektórzy odnajdą pewnie znane głosy. Np. Masamune gra Nobuyuki Hiyama (m. in. Shin z Cowboy Bebop, czy Link z Ocariny, a Hattori Hanzo to nikt inny jak Takaya Kuroda (czyli legendarny Kazuma Kiryu z seri Yakuza ^^). W ogóle ścieżka dźwiękowa dostarcza. Wyobraźcie sobie przedzieranie się przez setki piechurów, kosząc ich jak zboże, w pogonii za uciekającym bossem, wokół płomienie, wybuchy, magiczne motyle, a w tle ten utwór:

 

 

 

I jak tu nie kochać? ;)

Odnośnik do komentarza

Ghost of Tsushima

 

Miałem się troszkę bardziej rozpisać w standardowym stylu, ale jakoś nie mam weny, co jest chyba trochę związane właśnie z jakością samej gry. Bo to dobry tytuł, ale czysto gejmplejowo jest niestety do bólu typową ubi gierką. I mówię to, jako osoba, która raczej omija takie sztampowe open worldy i nie jest nimi zbytnio zmęczona. Całe szczęście fundament rozgrywki jest przynajmniej jedną półkę wyżej, niż chociażby w takich Asasynach- mianowicie chodzi o walkę. System jest naprawdę dobry, czuć zadawane mieczem razy (do czego dokładają się efekty wizualne), walka sprawia satysfakcję (na hardzie stanowi momentami niezłe wyzwanie, szczególnie w pierwszych godzinach) i jest całkiem rozbudowana (postawy na różnych przeciwników). Mamy oczywiście sporo opcji rozwoju (standardowo: sporo dodatkowych perków jest zupełnie zbędna) wraz z podpakowaniem naszego bohatera. Problem stanowi niestety dosyć często kamera i lockowanie się na mobach. Przy większym zamieszaniu można się też trochę zamotać przy wyborze ekwipunku, no nie spasowało mi pod tym względem sterowanie. Poza tym: spoko, czuć tu nawet troszkę vibe Sekiro.

 

Na pewno GoT wyróżnia się settingiem i szeroko pojętym klimatem. Robotę robi oprawa a/v: gra jest po prostu piękna. Chodzi głównie o poziom artystyczny, bo czysto technicznie cudów nie ma i dostaliśmy na PS4 przynajmniej kilka lepszych graficznie tytułów. Można się parę razy zachwycić, a ochota na odpalanie photo mode przychodzi co chwilę. Jednak po iluś tam godzinach wszystko może spowszednieć. No i tu płynnie mogę przejść do najważniejszego problemu tej gry: powtarzalność czynności i zniechęcający nadmiar rzeczy do zrobienia, ogrom znaczników, misji, pierdółek do znalezienia (jak w pierwszych godzinach raz za razem wyskakiwały mi kolejne kategorie gadżetów do zebrania i info o ich liczbie, to mi się robiło mdło). Co najgorsze, mimo dochodzących z różnych stron głosów o jakiejś wyjątkowo wysokim poziomie side questów, większość polega z grubsza na tym samym (przyjedź, pogadaj, pojedź do obozu, zajeb Mongołów, znowu pogadaj), a co gorsza, npc strasznie nudzą. Misje poboczne są rozwleczone, a żeby było "lepiej", nie można przerywać tych wszystkich nieinteraktywnych momentów, z dialogami na czele. Po setnym razie człowiek ma dość przedłużającej się przed i po każdej misji animacji z nazwą misji, wskakującym expem i innymi takimi wtrętami typu "śledź Mongoła" albo "poszukaj śladów w domu" (zieeew).  Chętniej bym się za to zabierał, gdyby wszystko działo się natychmiastowo. Tu przy okazji pochwalę szybką podróż i ogólnie loadingi: są naprawdę bardzo krótkie, szczególnie patrząc na rozmiar mapy. Najlepsze, poza hurtowymi walkami Jin vs banda dzikusów, są samurajskie starcia jeden na jednego. Szkoda, że takiego mięsa było stosunkowo mało, świetna zabawa w szermierkę, dodatkowo podbudowana całą tą otoczką. 

 

No ogólnie tak po kilkunastu godzinach wkrada się już coraz mocniej monotonia i uczucie, że już niczym gra nie zaskoczy (i raczej tak jest). Fabuła, jak to w przypadku otwartych światów, szału nie robi, ale końcówka była świetna i, co ostatnio rzadkie, lekko mnie poruszyła emocjonalnie. Grane oczywiście z japońskim dubem, ok. 40h na wątek główny i "ciekawsze" poboczne (dla członków ekipy oraz mityczne), do tego jakieś 5 godzinek na wymaksowanie i platynę która, jak to tradycyjnie w exach Sony, jest raczej łatwa. Całe szczęście, że nie trzeba odnaleźć 1500 zwojów, zapisków czy innych kurwa chorągwi, bo bym odpuścił xd. Ogólnie: dla mnie żadne cudo, ot relaksująca i zachwycająca momentami swoim stylem gierka, do której wracać raczej nie zamierzam, a wspominać jakoś mocno też nie będę. Fajnie się ciachało i to chyba jej największa zaleta pod względem czysto gierkowym. Całość, mimo skrajnie odmiennego świata przedstawionego, bardzo mocno mi zalatywało Horizonem (koń, trawa, łuk, różne mniejsze szczegóły) i to akurat nie jest z mojej strony pochwała.

 

Na koniec generacji pozwolę sobie na taki mocno subiektywny mini ranking open world exów Sony: Spiderman>Days Gone>Horizon=GoT.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Doom 64


Soczysty gameplay, swietne, pelne sekretow mapy i szlachtowanie demonow na potege :banderas:
Fajnie podciagniety graficznie silnik oryginalu, chociaz jak na moj gust za bardzo pstrokate kolory w porownaiu do oryginalow, co przelozylo sie na bardziej komiksowy klimat. 
No i redizajn niektorych potworkow mi nie podszedl - gdzie moj latajacy pomidor aka Cacodemon? ;(
Szkoda ze braklo tez chocby Revenantow albo Chaingunnerow, o Archim nie wspominajac ;/ 
No ale sie czepiam, bo jak juz wjezdzam z dwururka w stado pomiotow, to przestaje mi to przeszkadzac :obama:
Fajnie, ze oprocz standardowych pulapek dodali tez te srodowiskowe - strzaly ze scian czy zgniatarki dol-gora. 
A no i ta nowa bron mnie nie kupila w ogole xd laserek jak z gwiezdnych wojen srednio mi tu pasuje jednak. 
Ostatni boss tez troche przeginka jezeli nie znalazlo sie chociaz jednej z trzech znajdziek

AD6ADB0B-7764-446E-92CF-D9571D13906B.jpeg

Odnośnik do komentarza

Było WD2, przyszła pora na grę, która pojawiła się w ramach tutejszej dyskusji. Mowa oczywiście o GTA V na PS4.

Tak nijako oceniana przeze mnie gra, a mimo to ukończyłem ją bez bólu :dafuq: Faktem jest, że trochę skorygowało mi to opinię o tym tytule, choć nadal uważam, że gra ma swoje "dziwactwa" jak choćby te bajery z fizyką (np. stawianie auta po dachowaniu) i jest mocno przehajpowana. Tytuł solidny, wszak to R* i nie ma tutaj mowy o byle szajsie, niemniej pod niektórymi względami nie umywa się to do GTA IV czy nawet WD2. Po drodze pogubiłem się trochę w tych wszystkich wątkach, bo jest ich na raz tyle, że człowiek traci rachubę o co w niektórych sytuacjach chodziło.

Mam jakieś przychylniejsze spojrzenie na "piątkę" świeżo po jej przejściu...

Odnośnik do komentarza

Dragon's Crown Pro (PS4 Pro) - świetny beat'em up. Połączenie gameplayu z klasycznych chodzonych bijatyk, ze zbieraniem lootu i levelowaniem podobnym do tego z Borderlands wyszło świetnie.

6 klas postaci do wyboru z różnymi umiejętnościami i statystykami , prawie każdą gra się inaczej. Do tego dochodzi genialna grafika 2d który nigdy się nie zestarzeje bo jest tak dopracowana i stylowa. Jak na ten gatunek jest całkiem spora ilość leveli i dodatkowych zadań do wykonania (pierwsze przejście zajęło mi jakieś 20h). Jedyny minus to to że na ekranie może panować straszny chaos w momencie gdy każda postać rzuci czarem/specialem. Jest jeszcze co-op (4ch graczy jednocześnie) i dodatkowe wyzwania po przejściu. Na ten moment mam prawie 50h na licznikiu ale myślę że jeszcze z 10-15h zejdzie. Bardzo polecam 9/10

Edytowane przez łom
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

SOMA na XO.

Bardzo ciekawa przygoda z dreszczykiem na 12h, plus za nacisk na eksplorację, minusów w sumie nie zauważyłem. Zakładałem, że tak jak w Amnezji  SOMA będzie ciągle straszyć gracza i wymuszać na nim ciągłe ucieczki i chowanie się przed niebezpieczeństwem, akcji takich na szczęście jest niewiele, bo tego typu gier nie trawię, zaryzykowałem jednak i grę polecam. Jest kilka dość irytujących momentów, ale na szczęście nie psują nam rozgrywki. Niezdecydowanym, ale stęsknionym za nieszablonową historią gorąco polecam.

 

Czas na exy na PS4, na pierwszy rzut poszedł The Order.

Nie rozumiem niepochlebnych komentarzy, które w owym czasie wysypały się na ten tytuł. Że krótka? Przyjemnie spędzone kilka godzin, ciekawi bohaterowie, składna, aczkolwiek dziurawa fabuła (tutaj aż prosi się o więcej), satysfakcjonujące strzelanie, świetna realizacja i wykonanie gry. Podobało mi się i tyle.

Szkoda, że twórcy nie rozwinęli świata bardziej, bo potencjał był i w sumie nadaj jest.

 

 

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Valkyria Revolution - aka niechciany przyrodni brat fanów serii. Ja fanem serii jestem umiarkowanym, więc podszedłem do gry podszedłem bez krytycznego nastawienia. Ba, nawet trochę cieszyłem się, że nie będzie tej turówki gdzie trzeba przeć do przodu by zyskać wysoką ocenę za misję. No i setting niezwiązany z pozostałymi cześciami. Tu mamy coś bardziej na wzór realiów sprzed pierwszej wojny światowej, a kraje Europy bezpośrednio do imperiów, cesarstw i królestw nawiązują (np. Ruz to carska Rosja, Habstria do Austro-Węgry, Breenland to Brytania, etc.). W grze jesteśmy dumnymi obywatelami Jutlandu, którego chce wchłonąć Ruz, a także pozostałe kraje przystały na mordercze embargo. W sumie Jutland trochę przypomina... Polskę :) Zwłaszcza tym wyniosłym patriotyzmem, ale też szybko zmieniającą się opinią publiczną, a także będące trochę tyglem małe państwo o dużych ambicjach w środku Europy. No wypisz wymaluj. No ale dość łechtania swojego ego.

 

Gra jest action rpg-iem drużynowym. Kierujemy zwykle czteroosobowym oddziałem, z małymi wyjątkami gdy mamy tylko dwójkę bohaterów. Drużynę kompletujemy sobie spośród członków komando Vanargand, którzy nie są randomowymi typkami, tylko każdy ma swoje potencjały, charakter, statsy i poboczne historie do odblokowania. Każdy ma też swoją klasę - trochę jak w MMORPG, jest shocktrooper (dps), scout (support), shieldbearer (tank) i sapper (mage/healer). Gra to też naparzanka dziesiątek wrogów, z okazjami na sub-bossów, a także co jakiś czas tłuczemy się długo z bossem, gdzie walka staje się nagle bardzo wymagająca, długa i dramatyczna, a czasami wymaga odkrycia sposobu (co bez opisu bywa irytujące). Bardzo fajny jest system emocji  i morale. Nasze postcie i przeciwnicy są na nie podatni. Mogą się bać, mogą wpadać w furie, zastygać w zakłopotaniu, być przytaczani, etc. Pole walki reprezentuje szala zwycięstwa - jeśli jest po stronie wroga, ochoczo staje do walki i zasypuje nas gradem ołowiu. Jeśłi jednak odpowiednio rozbijemy jego szerego, faja mu mięknie i zaczyna to uciekać, to zastrygać w strachu, to wpadać w panikę - już nawet na sam nasz widok! Dobijanie go wtedy to wręcz akt litości. Rozbijanie morali wymaga odrobiny taktyki i odpowiedniego dobierania akcji lub magii (tu zwanej "ragnite").

W grze kierujemy aktywnie jedną postacią, resztą kieruje AI, acz możemy się na nich przełączać lub wydawać im rozkazy. To jak będzie zachowywać się AI możemy ustawić poprzez priorytety. AI zachowuje się nawet porządnie, acz niestety sporadycznie zatną się gdzieś, albo zapętlą, a jedna z moich postaci miała dziwną tendencję do dobijania pojedynczego wroga potężnym ragnitem, że zacząłem to uznawać z politowaniem za cechę jej charakteru. Co ciekawe, w trakcie rozgrywki, lub podczas dołączania do rozmów w mieście, odkrywamy kolejne priorytety, dzięki czemu AI mogą zachowywać się bardziej precyzyjnie i złożenie (np. mogą skupić się na ochronie jakiejś konkretnej postaci, albo na jakimś rodzaju przeszkody). Jeśli już o rozmowy chodzi - to gra jest najeżona dialogami i cutscenkami, że nawet Kojima by mógł pomyśleć, że chyba robił tą grę. Można nawet oglądać scenki z "menu" za które dostaniemy bonusy. Widać, że twórcy chyba mieli zapędy na anime i bardzo chcieli żebyśmy to zobaczyli. Dosłownie.

Czy więc historia broni się w tym przypadku? Cóż, w mikroskali tak - są tu relacje między postaciami, jest intryga, postacie nie są jakoś specjalnie złożone, ale to anime bliżej shonenów, więc niech będzie (oj, toteż jak kogoś znielubimy, to będziemy nie lubieć do końca). Jest też dramaturgia i plot twisty. W makroskali historia ma luki, a poza tym w pewnym momencie staje się przewidywalna do samego końca. Co ciekawe, nie musimy jej poznawać szczegółowo, bowiem pełny obraz wyniesiemy z książki w menu - którym jest rozmowa między studentem a nauczycielką, 100 lat po wydarzeniach z gry, gdzie student próbuje dociec prawdy i zrewidować oficjalną wersję historii. Mimo wszystko historię oceniam pozytywnie.

Oprawa graficzna jest kolorowa, w stylu anime. Szczególnie tła są ładne i ręcznie malowane. Mogę przyczepić się animacji twarzy postaci. Na pewno jedną z największych zalet jest oprawa muzyczną, za którą odpowiada Yasunori Mitsuda, twórca muzyki do Chrono Trigger, Chrono Cross, czy Xenogears i Xenosagi. Stworzenie wojennej muzyki wymieszanej z lamentowymi i nieco smutaśnymi brzmieniami było dla niego wyzwaniem, ale podołał. Nie ma tu aż tylu utworów, ale są na tyle dobre, że się nie nudzą i bardzo budują atmosferę gry.

Zdecydowanie największą wadą gry, jest potworny grind. Gra zmusi nas do ulepszenia postaci, którymi nie gramy, a tymi którymi gramy zmusi do grindowania jeszcze bardziej. Jasne, grind bywa przyjemny gdy radośnie roznosimy oddziały wroga, ale pewnie niejednego zniechęci taka skala. Wszystko przez walki z bossami, które dają w kość. Postacie nieżywane levelują nieco słabiej, ale na szczęście dość blisko z tymi używanymi. Co z tego, skoro trzeba im ulepszać mana engine, który jest drzewkiem skilli i dostępu do używania lepszych ragnite. A te rozwija się poprzez poświęcanie nadmiarowych ragnite. I jest to żmudne, choć pod koniec gry ragnite lepszego sortu rozwijają to te drzewka szybciej. Same ragnite zresztą są bardzo standardowe, nie ma tu wodotrysków - a potem te silniejsze to po prostu te same co słabsze, tylko zadające więcej obrażeń lub efektów. Lenistwo lub brak czasu designerów. Angielski dubbing jest średni, ale japoński spoko - głównego bohatera gra zresztą Daisuke Ono - czyli głos Jotaro z JoJo Bizzare Adventures i głos Silvera z serii Sonic.

 

Podsumowując - kupiłem tę grę po 23 PLN, to absolutnie powinienem się cieszyć, że dostałem niedocenioną mocno grę, zjechaną przez krytyków i znienawidzoną przez fanów. Moim zdaniem niesłusznie. Jasne, nie ma tu (nomen omen) rewolucji, ale nie ma też crapa, ani nawet powiem że nie ma średniaka. Jest po prostu dobra gra, z pewnymi bolączkami, chyba trochę przyspieszonym procesem developerskim, z okropnym grindem i dość powtarzalnymi misjami (ot, ubij wszystko). Jeśli ktoś szuka głębszej taktyki - nie ta część serii Valkyria. Gdy ktoś lubi sobie ponaparzać z odrobiną kombinatoryki, to zapraszam. Ja się bawiłem spoko.

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Spider-Man

 

O kurde, miło się zaskoczyłem. Nie spodziewałem się niczego innego niż co najwyżej niezłej gry, ale myliłem się. Pająk od Insomniac jest naprawdę w pytę. 

 

Pewnie, gra to kalka wielu innych gier (szczególnie Batmana), sekcje skradankowe są słabe i niezbyt potrzebne, walki z bossami takie sobie, ale kurczę no - to wszystko nieistotne, bo w tę grę się tak cholernie przyjemnie gra, że przez pierwsze dwa dni głównie zajmowałem się hakowaniem baz, zbieraniem plecaków, robieniem zdjęć i lataniem za gołębiami, bo to był świetny dodatek do tego przezayebistego (chyba najlepszego w grach) przemieszczania się po otwartym świecie (kurcze, pięknie wygląda, a animacje Spidermana są niesamowite).

 

Pełno tu losowych zdarzeń i różnych misji pobocznych - niektóre są takie sobie, ale inne całkiem niezłe. Do gustu szczególnie przypadły mi te wyzwania z dronami, a i stacje badawcze były całkiem spoko, bo i każda była trochę o czym innym. 

 

Muszę przyznać, że troszkę zaskoczyła mnie walka - po filmikach spodziewałem się czegoś raczej słabego, ale jest naprawdę przyjemnie. Niezbyt skomplikowana, bo i właściwie potrzebne nam są dwa przyciski, żeby wymiatać, ale w końcu jesteśmy superbohaterem, czyż nie? 

 

Jeśli ktoś jeszcze nie grał, to polecam serdecznie, choćby tylko po to, by sobie polatać po mieście. 

 

Aha, w ogóle to po raz pierwszy od Wiedźmina 3 grałem w grę z polskim dubbingiem i choć w ogólnym rozrachunku był raczej średni, to Parker był całkiem spoko, a polski Jameson to jest w ogóle lepszy niż oryginał. Bez znaczenia jednak, czy gracie po polsku, czy po angielsku - gość tak czy siak jest zabawny jak nie wiem co, uśmiałem się nie jeden raz. 

  • Plusik 8
Odnośnik do komentarza

Ależ się ciekawie złożyło, bo sam właśnie skończyłem Marvel's Spider-Man na PS4 :D
 

Marvel's Spider-Man_20210101214543.jpg


Gra jest po prostu niesamowita. To moje osobiste odkrycie growe minionego już roku i absolutne 10/10 :banderas:

Nie ma w tej grze nic co by nie zagrało. Fabuła i aktywności poboczne są przegenialne i na tyle różnorodne, że od razu wciągnąłem się w przechodzenie nie tylko głównego wątku ale robiłem też wszelkie aktywności poboczne, konieczne do zrobienia 100% gry :D


Nie mam się tu nawet do czego przyczepić. No raz mnie wyrzuciło z gry (pierwszy raz takie coś na PS4 mi się zdarzyło), ale to żaden problem. Był tylko jeden większy zgrzyt, jak jedna z ostatnich misji glitchowała mi jedną z aktywności pobocznych. Usuwały mi się wówczas wszystkie "kultowe miejsca" i nie miałem nawet możliwości ponownego ich zaliczenia. Nie znalazłem solucji tego problemu nigdzie w necie, ale sam odkryłem że problem pojawiał się gdy ginąłem podczas misji. Przeszedłem więc w końcu zadanie bez żadnego zgonu i gra poszła dalej :)

 

Edytowane przez Quake96
Odnośnik do komentarza

Ta, Spidey to gra ze wszechmiar cudowna. Ten blask slonca, to wieczne bujanie sie, te boss fighty. Do dzis siedzi mi we lbie jedna z nich, w ktorej nie wolno dotknac ziemi, non stop zonglujemy umiejetnosciami utrzymania sie w powietrzu i ataku. Cos pieknego. Sinister Seven, bardzo dobry (jak na gre) scenariusz, nawiazanie do masy smaczkow okolo-spiderowych. To wszystko formuje nam solidna bryle, dla ktorej z czystego sentymentu do dziecinstwa, jakosci i dlugosci niesamowitej rozgrywki wypadaloby rozwazyc platyne. 
To tylko moje zdanie.

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...