Skocz do zawartości

Konsolowa Tęcza


Gość _Be_

Rekomendowane odpowiedzi

nie za dużo tego skończyłem

 

LiS Before the storm

What remains of edith finch

Shadow of the colossus

Kingdom Come: Deliverance

God of war xD

Dark souls remastered, tutaj kilka razy

Syberia 1&2 żeby sobie odświeżyć przed 3 której w końcu nie kupiłem :)

Deaths gambit

Divinity Original sin 2

RDR2

Shadow of the tomb raider

 

jeszcze jakieś pierdółki mobilne typu the room - old sins

 

do skończenia w tym roku zostaje Dead Cells, tylko wpierw musi mi się multik w bf v znudzić 

 

Odnośnik do komentarza

K,urwa ile ja bym dał za możliwość przeflitrowania tematu pod kątem postów tylko jednego użytkownika. Wyświetliłbym sobie swoje posty w temacie "właśnie ukończyłem" i po problemie, a tak pisząc każdego posta starałem się używać pewnego specyficznego zwrotu, by na koniec roku móc to wyszukać, ale nawet to nie działa jakoś zaje,biście.

 

No to tak, w 2018 ukończyłem:

- Book of Demons
- Shadow Warrior 2
- Uncharted 4
- Steamworld Dig
- Shadow of the Colossus HD
- Firewatch
- Torchlight
- CELESTE :wub:
- inFamous Second Son
- God of War
- The Order 1886
- What Remains of Edith Finch
- Watch Dogs 2
- Destiny 2 (oraz Curse of the Osiris, Warmind i Forsaken)
- Far Cry 5
- Call of Duty World War II

 

Jeśli niczego nie pominąłem. Nieźle, bym powiedział. Nadrobiłem trochę bibliotekę exów na PS4, przeszedłem też nowość albo dwie na premierę. Sporo gier mam jednak rozgrzebanych, szczególnie takich dużych jak RDR2, Zelda BotW czy AC:Origins czy mniejszych jak Astrobot albo Detroit: Become Human. Nagrałem się też trochę w gry jak Forza Horizon 4, The Division, Path of Exile czy inne Diablo 3, które no skończyć to nie bardzo jest jak (ew. jest jakaś kampania), ale topić w nich można godziny dziesiątkami.

Ogarnąłem trochę dałna z kupowaniem gier na premierę i takiego SotC remake (którego jeszcze nie ograłem, ograłem wersję z PS3) albo Spidermana albo kupiłem później po niższej cenie, albo wcale. W 2017 trochę popłynąłem w tym temacie. Kompulsywne kupowanie wciąż mnie trapi, ale przynajmniej te gierki są tańsze, mimo wszystko wydaje mi się, że w mniejszych ilościach i nie zaczynam już wszystkiego co kupię, a staram się skupiać na pewnych tytułach. Pierwszy raz od jakiegoś czasu sprzedałem gierkę z kolekcji i wystawiłem już parę kolejnych na PT :usmiech:.

Nauczyłem się też skupiać bardziej na nowoczesności. Miałem trochę skrzywienie, że żeby grać w n-tą odsłonę serii muszę ograć wszystkie wcześniejsze. No i gdybym miał nieskończoną ilość czasu, to może by było super tak robić, ale kończyło się na tym, że czas uciekał a ja starałem się brać za co raz to starsze gry i szło mi coraz ciężej. W pewnym momencie chyba się pogodziłem, że wszystkiego nie ogram i może fajniej wybierać z tych nowszych, aktualnie robiących technologicznie i gameplayowo gierek, bo inaczej wiecznie będę do tyłu. W 2019 patrzę z optymizmem, jak dobrze pójdzie to pokończę więcej sztosów z 2017 i 2018, nie widzę też na horyzoncie aż tylu gierek, które chciałbym mieć z miejsca, więc będę mógł sobie poczekać z kupnem tych kilku bardziej interesujących robiąc sobie jeszcze więcej miejsca na nadrabianie czy grindowanie hełmu +10 w Destiny 2.

Odnośnik do komentarza

Xbox

 

Wolf II: The New Colossus

Assassin's Creed: Origins

Crackdown

State of Decay

State of Decay 2

Mass Effect

LiS: Before The Storm

Brother's: A Tale of Two Sons

Dishonored 2

The Force Unleashed I & II

Rage

The Witcher 3 (po raz drugi)

Godrizon 4 

The Gardens Between

Inside

 

Troche staroci z 360 ograne dzieki bc, troche samograja do podbicia gsa, dosyc malo duzych gierek AAA ale duzo bylo grane w RDR2 ktore mam zamiar skonczyc na dniach, Ashen niestety poleglem na ostatnim bossie wie gra technicznie nie skonczona :kaz: Troche Divison, Sea of Thieves, Deep Rock Galactic, Rocket League wiec gry ktorych za bardzo nie da sie ''skonczyc''. Najbardziej w 2018 jestem zadowolony z zakupu koxa i Oleda bo ta kombinacja wymiata mocno :banderas:

 

PS4

 

god of war

 

Switch

 

Oxenfree

+duzo bylo grane w Stardew Valley

 

No nie pogralem na tych platformach za duzo :kaz: 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

A u mnie? No, w sumie jak teraz patrzę, to chyba całkiem obficie. Może zacznę od tych gier, które można z czystym sumieniem uznać, że PRZESZEDŁEM. Plus kilka luźnych zdań, przemyśleń. Ostrzegam, że mogą się pojawić drobne spoilery, ale raczej nic groźnego.

 

Spoiler

 

Sly Cooper: Złodzieje w czasie [PS3] - trochę klimatem mi się kojarzyło z Bugs & Taz: Time Busters, podobna tematyka. Ładna kolorystycznie. Miło, że próbowano urozmaicić rozgrywkę, choć z różnym skutkiem. Ogólnie miałem z gry na tyle funu, że przy okazji wpadła platynka.

 

Bayonetta 2 [WiiU] - Wiedźma z wadą postawy, ale co się tam odpier'dala xd Już w prologu laski w obcisłych skórzanych kombinezonach jeżdżące na motorze po ścianie, walki na odrzutowcach, kamerzysta robiący najazdy na krocze i pośladki bohaterki, starcia w wersji xxl. Imponujący design przeciwników. Gra może się podobać lub nie, ale niektóre starcia i fragmenty trzeba zobaczyć na własne oczy. Trochę za dużo scenek przerywnikowych (przynajmniej na początku). Osobiście chciałbym też odrobinę więcej eksploracji poziomów.

 

Shadows of the Damned [PS3] - Garcia rusza na ratunek Pauli, którą znalazł na śmietniku. Fajna stylistyka, nawet zabawne (w tym sucho-wulgarnym sensie) przekomarzanki Garcii z Johnsonem. Garcia? Przerysowany seksista, wyklinający na przemian po angielsku i hiszpańsku wygrywa naszą sympatię, choć nie jest też zbyt bystry (te czytanie przez niego książki, "it's like an Alanis Morissette song" xd). Nieco drętwy movement, ale w strzelaniu czuć trochę mocy. Mile urozmaica rozgrywkę mini grami. Muzyka Yamaoki ma swoje momenty (przez większość czasu gdzieś tam sobie tylko plumka). No i sprzedawca Christofer. Uroczy.

 

Persona 4 Golden [Vita] - Wspaniała to była gra. Wrażenia już spisywałem w odpowiednim temacie. 

 

Lollipop Chainsaw [PS3] - słit Juliet. Tak, próbowałem jej zajrzeć pod spódniczkę. W sumie to jest nawet zabawnie, z dystansem, ironiczna głowa Nicka spełnia swe zadanie. Komiczne zestawienie cukierkowości z wulgaryzmami, rozcinaniem przeciwników na pół i erotycznymi podtekstami. Nie pozwólcie tego oglądać waszej sześcioletniej córce tylko dlatego, że jest tam czirliderka. Monetki, gwiazdki - można grę pomylić z Mario. Dość urozmaicona rozgrywka, ale tylko niektóre mini gry są fajne, reszta zbędna, irytująca, słabo rozwiązana. Bossowie też fajni, ale tylko do czasu, gdy dostajemy możliwość strzelania, bo od tej chwili kolejni "fazowcy" kładą już za duży nacisk na walkę dystansową.

 

SteamWorld Heist [Vita] - stylistyka na plus, robocie kapele przygrywające w międzyplanetarnych spelunkach urzekają. Całkiem przyjemnie się sadzi rykoszety i patrzy, jak przeciwnicy rozsypują się w złom. Na minus: częsty limit czasowy misji i stare respawnujący się przeciwnicy po jego przekroczeniu. Niby rozumiem cel stojący za takim zabiegiem - zdynamizowanie starć, ale odbywa się to kosztem taktycznego podejścia, a po to gram w turówkę, by pokombinować ze strategią. Efekt jest taki, że często trzeba się wbijać na żywioł wszystkimi postaciami przez jedne drzwi od frontu, zamiast spokojnie oflankować przeciwników i zaatakować ich z dwóch, trzech stron. Ale na to nie ma czasu. Jedna z tych gierek, które są wręcz stworzone dla Vity - misja, dwie, i Vitunia do uśpienia. Duże pole do popisu w doborze ekwipunku i uzbrojenia (jak na w sumie niewielką grę). Misje w ramach DLC (Outsider) wydają się najbardziej wymagające.

 

Dark Souls 3 [PS4] - świetne, ale nie chcę więcej Dark Souls. Albo chcę. Ale najwcześniej za trzy lata. Kocham filozofię i założenia stojące za tą serią, ten pomysł na rozgrywkę. Przy żadnej innej serii nie pociłem się tak intensywnie podczas gry. Szperanie po kątach, eksploracja, wspaniała seria, szczególnie bez opisów i przy pierwszym przejściu, gdy każda lokacja jest nieodkrytą tajemnicą. Pierwsze zwiedzanie nowej Firelink Shrine (Andre!). Sentymentalny powrót do Anor Londo. W ogóle większość lokacji urzeka. Fajni bossowie (Tancerka, Vordt, Sulywahn, Gundyr, Nameless King, Soul of Cinder), bo prawie wszyscy to uczciwe walki 1 on 1. A nawet jeśli jest ich dwóch, to sensownie rozwiązane (Książęta Lothric). DLC AoA kozackie, klimatyczne, śliczne wizualnie, mapa świetnie zaprojektowana, a finałowa walka to jakaś masakra, piękna, choć można powiedzieć, że nie do końca fair. Po raz pierwszy skusiłem się na zaproszenie innych graczy, by nieco wyrównać szanse i urządzić pannie podwójną penetrację toporami. Kurczę, ma to swój urok, taka drużynowa nawalanka, dotychczas całą serię przechodziłem tylko solo. Pierwszy widok Ringed City robi wrażenie, prowokuje do cichego westchnięcia zachwytu. No i Gael. Intensywne, uczciwe starcie jeden na jednego, do ostatniego estusa. Będę tęsknił za cyklem DS. I zawsze go bronił. Najlepsza część serii.

 

Volgarr the Viking [Vita] - im dłużej grałem, tym bardziej doceniałem. Pisałem o Volgarze już kiedyś.

 

Crash Bandicoot: Warped (Remake) [PS4] - zgadzam się z opiniami, że ta część jest odrobinę zbyt przekombinowana. Nurkowanie, skutery wodne, motory, samoloty, ale klasycznych levelów jakby mało. Brak umiaru w urozmaicaniu rozgrywki doprowadziło do rozrzedzenia platformówkowego rdzenia cyklu. Bo żadna z mini gierek nie jest zrealizowana tak dobrze, jak klasyczne, skakane poziomy. Kiedyś uznawałem trójkę za najlepszą część. Teraz wolę spójniejszą dwójkę. Ale przez wzgląd na stare czasy wycisnąłem z trójki wszystkie soki, zrobiłem nawet czasówki, których w zasadzie nie toleruję, ale pamiętam, że na PSXie wykręciłem ponad 100% (wtedy 104%, teraz 105%), więc i tutaj musiałem, to kwestia dumy i rywalizacji z samym sobą. Tylko jeden level (Hang High sprawił mi problemy, poza tym bez większej spiny, często już pierwsza próba była na złoto. Ale remake na wysokim poziomie i fajnie, że Crash o sobie przypomniał. Może teraz jakaś nowa, świeża część? Remake CTR będzie grany, o tak.

 

Deadlight: Directors Cut [PS4] - lubię takie gierki o prostej, nieprzekombinowanej mechanice. Jest ładnie, klimatycznie, odrobinę zbyt łatwo (praktycznie co krok postawione checkpointy) i za mało zmyślnie ukrytych znajdziek. Ale gra się bardzo przyjemnie, szkoda że bez większych stresów, zważywszy tematykę. Zamiast stresu mamy za to czasem irytację spowodowaną mało responsywnym sterowaniem, głupimi zgonami (nie zawsze wiadomo, czy można w dane miejsce bezpiecznie skoczyć, niby wygląda jak grunt, a to okazują się kolce). Trzy rozdziały, z czego pierwszy wydaje się najlepszy. W późniejszych zbyt często pojawiają się fragmenty, gdzie wymagana jest ucieczka, bądź szybkie elementy zręcznościowe, a te irytują wspomnianym sterowaniem - brodaty dzban zamiast zeskoczyć z płotu to przeskakuje na drugą stronę. Na szczęście są te checkpointy co krok, więc jakoś da się przeżyć głupie skuchy. Generalnie początek fajny, potem fun metodycznie maleje, ale popykać można, czemu nie.

 

Little Nightmares [PS4] - dość niepokojące, Woźny to jak z Silent Hill for Kids. Podoba mi się wrzucenie od razu do gry, żadnych tutoriali, filmików, przerywników, pure gameplay, jeśli można tak to nazwać, bo jednak rozgrywka liniowa i mocno ograniczona w możliwościach. Nawet skradanie całkiem przyjemne. Przede wszystkim pomysł, stylistyka, klimat, niejednoznaczny wydźwięk opowieści (trudno powiedzieć, kto tu jest tym złym). Ogólnie straszno-urokliwie. Tego się spodziewałem i tego pragnąłem kupując ten tytuł i to dostałem, choć w małej ilości, bo gra jest krótka: pięć godzin chcąc zebrać wszystkie znajdźki. Przydałyby się dodatkowe 2-3 godziny, aby nasycić głodny brzuszek dziewczynki w żółtym płaszczu przeciwdeszczowym. Niby można wziąć na deser dodatki (i wziąłem w promocji - więcej tej samej przyjemności plus kilka drobnych urozmaiceń w mechanice), no ale za darmo to ich nikt nie rozdaje. Ogólnie mniam, ale bez ochoty na powtórkę.

 

Wolfenstein: The Old Blood [Ps4] - "How many goddamn Nazis are there in this world?" Rurka robi robotę podczas podejść stealth. Zamek Wolfenstein (i przylegające mu okolice) iskrzy od klimatu. Gunplay bardzo dobry, frajda jest spora, ale znów mam osobiste wrażenie, że giwery mogłyby mieć odrobinę, ciut-ciut, tyci-tyci większego kopa. Może się nie znam, ale Doom lepiej oddawał power i łomot. Choć Shockhammer i Bombenschuss spisują się na medal. Ogólnie długimi fragmentami Old Blood podobało mi się bardziej, niż New Order. Może to bardziej tradycyjny asortyment broni, może bardziej spójne miejscówki i ciągłość historii, może ograniczenie "chodzonych" poziomów. No i nazi Zombie! New Order był trochę za długi, Old Blood jest trochę za krótki. Ale mam wrażenie, że po prostu jest lepszy.

 

NieR [PS3] - uch, długie godziny zleciały. Poza tym rozpisałem się już o tej grze.

 

Legend of Zelda: Twilight Princess [WiiU] - uwielbiam serię, ale tutaj mam mieszane uczucia. Odsyłam do mojego wpisu w innym temacie.

 

Uncharted 4: Kres Złodzieja [PS4] - Niby "wychyl gałkę, by przejść grę", ale frajdę daje i wbrew pozorom sporo tutaj samej gry, szczególnie patrząc przez pryzmat serii (częściowo otwarte tereny robią swoje). Odrobinę chaotyczny początek, ale urozmaicenia nie można mu odmówić. Kapitalnie zrealizowany fabularnie. Naturalne dialogi, autentycznie zabawne docinki. Cóż, trudno było oczekiwać rewolucji, ale w swoim lekkim gatunku i tej klasie trudno szukać lepszej przygody. Linka jest zrealizowana świetnie, dynamiczna i wystarczająco swobodna w użyciu, by móc pokombinować. Stealth przyjemny, strzelaniu brakuje odrobiny kopa, ale w sumie jest porządne, a przeciwnicy czasem po łebsku kombinują jak nas podejść. Grafika i animacja - och! mam erekcję. Wizualna torpeda. Mimika bohaterów oszałamia. Kapitalna roślinność. Znajdźki i ich rozmieszczenie ma sens, nie spowalniają historii, nie trzeba poświęcać dwóch minut na przesłuchanie audiologa, porozrzucane są wyłącznie (no, w większości) w lokacjach, które spokojnie eksplorujemy, bez pościgów i przeciwników na karku. Jestem wdzięczny twórcom za powstrzymanie się przed wrzuceniem do gry jakiegokolwiek systemu craftingu. Dziękuję. Przynajmniej nikt nie udaje, że to gra z elementami survivalu i desperackimi próbami przetrwania w dziczy (hi nowe Tomb Raidery), gdzie ostatecznie i tak chodzi tylko o skakanie i strzelanie, a bohater ani nie marznie, ani nie głodnieje, ani spać nie musi. Tutaj chodzi wyłącznie o kapitalnie zrealizowaną przygodę, doświadczenie, experience, ahoj. Wspinaczka uproszczona, ale to już przypadłość wszystkich współczesnych przygodówek (choć dodane tego małego "czekanu" urozmaica zadanie i chwilę trzeba pokombinować jak i gdzie go wbić tymczasowo, szkoda, że pojawia się tak późno). Jakby odrobinę doroślejsza, poważniejsza w swoim awanturniczym wydźwięku, niż wcześniejsze. Możliwe, że przez to mniej spektakularna, a przynajmniej początkowo się taka wydaje, bo pościg w Madagaskarze imponuje. Urocze detale jak gasnąca latarka (trzeba postukać padem), Guybrush Threepwood (xd), choć waga w łazience nie reaguje, gdy się na nią wchodzi, więc mój werdykt dla gry - 2/10. No i epilog w jakimś sensie poruszający. Te wszystkie lata z Nathanem robią swoje i niełatwo pozostać obojętnym.

 

Ruiner [PS4] - rześko i żwawo, ale bez przesady, broń biała wydaje się zbyt słaba - przydałoby się, aby zabijała po jednym ciosie, wtedy byłby sens jej używać (później zabija, ale trzeba mieć mocniejszą broń, ta defaultowa nadal nie ma sensu). Styl, anturaż, muzyka mogą się podobać i większości się podobają. Skojarzenia z Hotline Miami oczywiste i fani powinni spróbować, bo jest szansa, że się spodoba. Raczej go nie przebije, bo HM miało bardziej hipnotyzujący gameplay, łatwiej było wprowadzić gracza w trans. Ruiner rozgrywa się odrobinę wolniej, szuka urozmaiceń, pozwala kombinować z umiejętnościami, drzewkiem rozwoju (tym bardziej, że w każdej chwili można wycofać ulokowane punkty umiejętności i przeznaczyć je na coś innego). Chwilami bardzo przyjemne, można się wciągnąć. Dużo fajnej broni palnej. Generalnie zacnie i solidne, choć do zachwytu trochę zabrakło.

 

Celeste [Switch] - gra wręcz stworzona dla Switcha, gdyby nie ten kiepski krzyżak, choć z czasem przywykłem (o dziwo). Poza tym to to gra FFF - czysty fun, rewelacyjny feeling i flow. Zbieranie truskawek uzależnia, niby nie są obowiązkowe, ale ich widok wjeżdża na ambicję. Szperanie po levelach daje satysfakcję, sekretów sporo, ale ukryte są rozsądnie. Nie jestem zwolennikiem fragmentów, w których trzeba uciekać (swoiste boss fighty), wolę spokojną eksplorację, ale nie uznaję ich za wadę, urozmaicenie zawsze w cenie. Każdy chapter z własnym pomysłem i unikatowymi mechanikami. Później korytarze wiją się całkiem ładnie i można się nawet zgubić w tym labiryncie. Brak frustracji, brak myśli "przecież to jest niewykonalne!", truskawki chytrze poukrywane, w niektórych przypadkach brak wizualnych wskazówek, wtedy najlepiej się zdać na dźwięk (truskawki cicho brzęczą co kilka sekund) + podgląd podczas pauzy (pokazuje której w kolejności truskawki nam brakuje i można zawęzić obszar poszukiwań. Zaliczyłęm od chu'ja zgonów, ale większość z nich to szukanie "przejść" i innych sekretów, samobójcze próby lizania ścian. Side-B oczywiście trudniejsze, side-C to już twory samego szatana i w sumie odpuściłem w połowie, miałem wrócić, ale jakoś nie było kiedy. Mógłbym próbować do skutku, ale nie odnajduję już w tych bonusowych levelach takiej przyjemności jak w ścieżce głównej - jedna, liniowa droga, brak sekretów, brak choćby śladowej eksploracji, większość fragmentów nie dopuszcza improwizacji i są obliczone na pixel perfekt. Szalenie doceniam stawiane wyzwanie i rozumiem, że kogoś mogą one pochłonąć, ale ja nie jestem fanem (z tego powodu nigdy nie zapałałem miłością do np. Super Meat Boya). Niemniej Celeste ma zaskakująco dużo urozmaiconego contentu, jak na taką niby niepozorną grę. Szanuję w opór. Aha, ponoć na PS4 Asist Mode nie neguje trofeów (IMO błąd twórców) i obecnie co czwarty gracz ma platynę XD Gardzę chu'jami.

 

Alienation [PS4] - leżało, leżało, od niechcenia włączyłem i wsiąkłem. Strzelanie cholernie przyjemne i choć początkowo może się wydawać, że brakuje mu kopa, to z czasem wrażenie blednie przy intensywności masakry, którą co kilka kroków urządzamy. Sieczka jest harda, ale chaosu nie uświadczysz, bo gra zachowuje umiar, wymaga też rotacji broniami. Fabuła czysto pretekstowa, ale syndrom "a pójdę jeszcze zobaczę w tamten kąt mapy" na którym mija nam kolejna godzina jest obecny. Grałem solo, bo nie lubię gdy mi jacyś amatorzy wchodzą pod lufę. W późniejszej części gry ilość mięsa do odstrzelenia momentami mnie przytłaczała, a jak czasem dorzucono jeszcze w gratisie hordę, to w moje ruchy wkradała się panika xd Losowy loot ze skrzynek jak zwykle ma swój urok i dzięki temu rozgrywka ma tę krztynę nieprzewidywalności. Jak dropnie ci dobrego guna, to przemielisz kosmitów i spluniesz na ich truchła. Jak nie dropnie, to graj dalej, aż dropnie. Koniec końców będziesz orał kosmitami pole nawet na najwyższym stopniu trudności, tak się można wyrobić. Świetna gra, pochłonęła mnie na dziesiątki godzin (90), choć map deczko mało, no i ta przeklęta broń z dwunastoma rdzeniami nie chciała mi wypaść. Ale wystarczyło pofarmić 25 godzin i w końcu jednak wypadła, pokonałem ją cierpliwością. Jedna z niewielu platyn w zzeszłym roku. Do Alienation zamierzam co jakiś czas wracać, by zaliczyć jakąś misję dla relaksu.

 

Cave Story + [Switch] - cóż, drobne rozczarowanie, bo liczyłem na odrobinę bardziej rozbudowaną eksplorację w tej grze, a koniec końców jest dość liniowo z kilkoma sekretami. Do końca nie potrafiłem przywyknąć do dziwnego skakania. Jest beznadziejne - opóźnione, nieresponsywne, nieprecyzyjne, pływające. Chciałoby się również strzelania po skosie. Miałem nadzieję na coś w stylu La Mulany, ale to nie ta klasa. Cave Story jakiś urok tam ma, ale gameplay nie zrobił mi dobrze. Przeszedłem, ale meh.

 

Owlboy [Switch] - staranna grafika, widać, że ktoś szalenie się przyłożył do artystycznego dopieszczenia. Bardzo dobra muzyka. Dość przyjemna i dość łatwa rozgrywka, może się wydawać, że platformówka, ale skakania tutaj niewiele, wszak można latać. Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale czegoś tutaj brakuje, czegoś wyjątkowego. Odrobinę drażni dużo "wstawek filmowych" i pogaduszek, które wybijają z rozgrywki. Owszem, bywają przy tym dość zabawne, ale za dużo ich. Był potencjał na fajną metroidvanię, a okazało się być rozczarowująco liniowo. Proste korytarze od scenki do scenki. Jakoś nie oczarowała mnie ta gra.

 

Snake Pass [PS4] - w żadnej innej grze tyle nie stękałem podczas duszenia pada. "No dalej, jeszcze kawałeczek, wciągnij się, kur'wa, wciągnij!" Gierka w sumie do czilałtu, kolorowa, przyjemna, z uroczą, najwyższej klasy muzyczką (naprawdę przyciąga uwagę i wpada w ucho). Trochę rzeczy do pozbierania. Świetna, oryginalna mechanika, której gracz się uczy stopniowo, ale zauważalnie. Najpierw ma problem z wspięciem się na prostą tyczkę, a po kilku levelach śmiga po nich aż miło popatrzeć. Prawdopodobnie odrobinę za krótka - 15 poziomów, a chciałoby się jeszcze z 5 dodatkowych. Ale za dozę oryginalności należy się pochwała.

 

SteamWorld Dig 2 [Switch] - lepsza od jedynki pod każdym względem. Grafika cieszy oko, muzyka pieści ucho, gameplay przynosi satysfakcję i czystą przyjemność. Jakościowo nie ma się do czego przyczepić. Więcej lepszych mechanik, więcej możliwości, bardziej metroidowa niż jedynka. W zasadzie to bardziej metroidowa niż większość szumnie ogłaszanych metroidvanii. Dla fanów gatunku mus. Czyszczenie map z sekretów uzależnia, a nasza postać potężnieje w oczach. Ta gra to mała perła o dużej wartości. Spędziłem przy niej 15 godzin i z przyjemnością wycisnąłem 100% mapy.

 

Fallout Shelter [Switch] - przyjemne klikadło, które skradło mi wiele godzin w trakcie oglądania Mundialu, a jeszcze więcej już po zakończeniu turnieju. Zawsze podobał mi się ten charakterystyczny artstyle, którego tutaj dostałem aż nadto. Trochę strategii, trochę zarządzania, niby nic stanowiącego większe wyzwanie, jednak trzeba pozostać czujnym, bo raz nie dopilnowałem alarmowej sytuacji i zmutowane kretoszczury wybiły mi 95% populacji schronu. No i raz urodziło mi się łysiejące dziecko, uczesane "na pożyczkę", więc promieniowanie to nie żarty. Questy, samotne wyprawy na Pustkowia, crafting, jest co robić i duży ekran Switcha spełnia swoje zadanie na piątkę. Trudno powiedzieć, kiedy należałoby uznać, że grę się "przeszło", bo można ją ciągnąć praktycznie bez końca. Ja postawiłem sobie za cel 100 mieszkańców schronu (wtedy kończą się nowe rodzaje pomieszczeń do zbudowania), ale nawet potem często wracałem do gry, by przeklikać kilka questów i zrobić kilka upgrade'ów. No i najważniejsze - tak jak na mobilkach, gra jest darmowa, więc bez ryzyka można dać jej szansę. No dobra, ryzykujecie tylko, że pochłonie czas - w moim przypadku 65 godzin zleciało na klikaniu, ale w sumie nie żałuję.

 

Metal Gear Solid V: Phantom Pain [PS4] - afgański klimat mi odpowiada (późniejszy już mniej), choć niezwykle łatwo zapomnieć, że akcja gry ma miejsce w latach 80-tych, patrząc na te cuda wianki technologiczne, którymi dysponuje Snake. Sama rozgrywka... cóż, preferuję klasyczne MGS-y - te w większości korytarzowe i ograniczone lokacje, rozwlekłe dyskusje przez Codec, silne ukierunkowanie na fabułę, scenki, dziwnie-japońskie akcenty, wyraźni bossowie. Tutaj gameplayowi trudno cokolwiek zarzucić, bo zostawia on graczowi więcej swobody, niż kiedykolwiek, ale gdzieś ulotnił się MGSowy czar. Miło się patrzy na rozrastającą się bazę, ale zarządzanie nią nie przynosiło mi większej satysfakcji, więc robiłem tylko tyle, ile musiałem, aby jak najszybciej wrócić to czołgania się w zaroślach. Fabuła wiadomo - szalenie poszatkowana, ale da się z niej wyłowić kilka fajnych momentów np. pojedynek ze snajperem jak zwykle w serii robi). Side opsy fajne, ale jest ich za dużo biorąc pod uwagę ich małe urozmaicenie, no i oddalone są od siebie, a ze względu na brak rozsądnego fast travel zmusza nas do ciągłego czekania na helikopter, a potem ponownego desantu w nowym miejscu. Więc je'bać je, tak samo polowanie na zwierzaki. Pomijając te niedogodności to ogólnie świetna piaskownica i gra stealth - dajemy ci zabawki, a ty się baw jak chcesz. Trochę kwas z drugą częścią gry, gdzie w większości powtarzamy zaliczone już misje, ale przewrotnie dały mi one chyba najwięcej satysfakcji ze względu na wprowadzone tam modyfikatory rozgrywki: przeciwnicy agresywniejsi, bystrzejsi, wymagany total stealth, czy też - mój ulubiony - zrzut bez ekwipunku, tylko z nożem do podrzynania gardeł. Tylko na ch'uj po nich znowu te same cutscenki? Ale misja 43 to czyste złoto, nawet pomimo ograniczonego gameplayu. Wreszcie czuć w niej duszę starych MGSów. No i zakończenie... W sumie bardzo mi się podobało. Pewnie zawiera jakieś dziury fabularne, szczególnie pod kątem całej serii, ale nie przeszkadza mi to. 130 godzin gry...

 

Inside [PS4] - niektórzy podobno wybierali ją na Grę Roku 2017, no i niby nic mi do tego, ale to jakby splunąć innym grom w twarz. Inside jest w swojej klasie grą wykonaną tip-top, jednak to nie zmieni faktu, że to zaledwie 4-5 (przydałyby się 2 więcej) godzinne trzymanie gałki w prawo, podziwianie widoków (art style świetny, przywodzi oczywiste skojarzenia z Another World) ze sporadycznymi komnatami od logiczno-platformowych zagadek. Te są idealnie wyważone, wystarczająco urozmaicone i dość pomysłowe, ani razu się nie zaciąłem (więc uniknąłem frustracji), ale pogłówkować chwilami odrobinę trzeba było. Podobnie sekrety - wystarczająco zmyślne, ale nieprzesadnie ukryte i w pełni możliwe jest samodzielne odnalezienie ich już podczas pierwszego przejścia, bez napinania się (przegapiłem jedynie bunkier w polu kukurydzy). Klimacik gęsty, nawet przygnębiający, zakończenie... dziwne i nawet obleśnie (a sekretne zbyt enigmatyczne i wypadałoby gracza nieco bardziej wynagrodzić za włożony trud). Gra świetna, przyjemna w prowadzeniu, ale trzeba mieć świadomość jaki jest jej "kątęt", by się nie rozczarować, bo po zaliczeniu liniowej przygody nie ma w niej do czego wracać. Aha - lepsza od Limbo. A propos:

 

Limbo [PS4] - klasyka, wpadła w zestawie z Inside, choć kiedyś już ją przeszedłem na PC, ale pomyślałem, że sobie przypomnę. Chyba każdy kojarzy. Po latach nadal wyróżnia się niebanalnym stylem, oszczędną, tajemniczą narracją i kilkoma udanymi zagadkami. Poza tym niczym nie ma prawa zaskoczyć, bo od tamtego czasu mieliśmy już trochę podobnych gier - mam na myśli uproszczoną mechanikę pod przykrywką artystycznej oprawy. No i jest bezczelnie krótka. Obszerniejszych zagadek ile tam jest? Dziesięć? Dwanaście? Trochę słabo, no ale kiedyś to było: wow, indie gierka, wow, ale styl, wow, przesłanie. Teraz to: meh.

 

Awesome Adventures od Captain Spirit [PS4] - nawet trudno nazwać to grą, ale... uroczy epizod, z przyjemnością podreptałem sobie Chrisem przez te dwie godzinki i nawet prawie udało mi się odhaczyć wszystkie zadania (nie rozgryzłem tylko pinu do telefonu, ale gdy znalazłem rozwiązanie w Googlach to... wcale się nie dziwię, że sam na to nie wpadłem). Chłopaka da się polubić, natomiast jego stary trochę śmierdzi kliszą. Tak, wziąłem macha papierosa w Podniebnej Fortecy. Za darmo? Można sprawdzić.

 

Statik [VR] - VRowy relaksik i mini escape roomy zamknięte w padzie. Kilka fajnych patentów na zagadki, niegłupi klimacik i przyjemnie się kminiło, bez dłuższych zacięć, a przez to bez frustracji. Można poczuć małą satysfakcję, chociaż byłoby milej, gdyby dali więcej etapów. Osiem sztuk to około 3 godziny główkowania, więc jedno, góra dwa posiedzenia i nie ma do czego wracać.

 

God of War [PS4] - Kurde, no podobało mi się. Trochę można poczuć tęsknoty za klasycznym, slaszerowym GoW (chyba najczęściej wytykana wada nowego GoWa, to ta, że nie jest już starym GoWem), ale tak też jest za(pipi)iście. Praca kamery wymaga przyzwyczajenia (i oddalenia), kilka innych elementów potrzebuje szlifu (w kontynuacji), ale kierunek i sposób odświeżenia serii w sumie mi się podoba. Mitologia nordycka? Uwielbiam (zresztą jak każdą inną), więc kredyt zaufania już na starcie gra miała u mnie ogromny. Lewiatan się spisuje jak marzenie, czuć jego moc i widać, że ktoś spędził kilka nieprzespanych nocy, na zaprojektowaniu modelu walki, wdrożeniu pomysłów. Świat jest piękny, z przyjemnością szperałem po jego zakamarkach i nie tęskniłem za przyciskiem skoku No, może trochę, szczególnie w trakcie walki). Crafting w sumie niepotrzebny, bo zbieranie złomu do ulepszeń od kilku już lat jest dalekie od oryginalności, ale cóż, nie jestem nim jeszcze na tyle zmęczony, by miał odebrać mi przyjemność z gry. Płaszczyzna fabularna? Wystarczająco angażująca jak na przygodowego slaszerka i stara się jak najmniej przeszkadzać w gameplayu. Relacje Kratos - Atreus śledzi się całkiem miło, bo Łysy być może potrafi gołymi rękoma wyrwać żuchwę jaskiniowemu trollowi, ale w roli ojca często jest bezsilny. To ten typ starego, który przychodzi w środku nocy na(pipi)any po robocie do domu i robi roz(pipi) w kuchni, bo jest głodny. Ale przynajmniej nie wchodzi Atreusowi do wanny, ani na plecy. Na przekór sceptykom i wiecznym narzekaczom bawiłem się wyśmienicie (platynowy dzban) i oceniam wysoko. Szanuję za odrzucenie idei DLC, a końcowa faza gry była na tyle zachęcająca fabularnie, że już czekam na kontynuację.

 

Burnout Paradise Remastered [PS4] - dostałem dokładnie to, czego oczekiwałem, nic mniej, ale też - niestety - nic więcej. Pęd fur pogłębia zakola, blacha gnie się uroczo, choć oczywiście pod względem oprawy czuć swąd zeszłej generacji, trochę tylko upudrowanej. Rozbijania się po mieście tutaj od groma, ale samotnicy w końcu dojadą do bariery, kiedy zacznie ich nudzić ciągłe zaliczanie tych samych zadań resetujących się po zdobyciu każdej nowej kategorii prawka. Niby są wszystkie DLC, dodatkowa wyspa daje trochę frajdy, ale po dwudziestej godzinie już jedynie tryb online jest w stanie zatrzymać gracza przy padzie. Poza tym klasyka - bilbordy, barierki, odnajdywanie nowych fur i kasowanie ich. Te dwa pierwsze irytują najbardziej, gdy zostanie po jednej sztuce do odnalezienia, a ty nie masz pojęcia gdzie jeszcze szukać. Tryb Rozwałki (Showtime) ssie penisa po same jaja, zaliczyć i zapomnieć, we wcześniejszych częściach było to lepiej zrealizowane. W ogóle nie wiedziałem jak się go włącza XD, bo albo chu'jowo jest to wyjaśnione, albo przegapiłem informację. Muzyka? kilkanaście adekwatnych kawałków (Avril Lavigne <3), reszta do odlania (jakieś techniawki z poprzednich części? Bue.) No, chyba ze ktoś preferuje zapie'rdalanie po mieście przy Eine Kleine Nachmusik Herr Mozarta, to nic mi do tego, ale ja nie z tych.
Miałem chęć na tego typu ścigałkę i Burnout w pełni mnie nasycił na jakiś czas. Platynka.

 

Until Dawn: Rush of Blood [VR] - strzelanka na szynach (dosłownie) naszych czasów. Każdy chciał spróbować, ja chciałem sobie strzelić w brodę, gdy usłyszałem polski dubbing, ale poza tym jest w pytę. Etapy wystarczająco urozmaicone, są nawet walki z bossami. Pierwsza styczność nie robi może piorunującego wrażenia, ale tytuł wszystko ma na swoim miejscu. Chyba.

 

Hyper Light Drifter [PS4] - czasami za dużo wrogów naraz, więc robi się ciasno i chaotycznie, a sterowanie jest nie do końca sztywniutkie i czasem lubi coś odje'bać. Poza tym enigmatyczna fabuła (budzi skojarzenia z FEZem, przez te hieroglify). Doceniam zaufanie do gracza, że sam sobie poradzi i nie potrzebuje być prowadzony za rękę ani przez chwilę. Graficzka śliczniusia, a przeciwnicy pięknie krwawią gdy są slachtowani. Cenię za subtelne oznaczenia sekretów, dzięki czemu nie musiałem lizać ścian (no, przynajmniej nie non stop), a jedynie się uważnie rozglądać. Oczywiście zgubiłem gdzieś dwie czy trzy skrzyneczki (a jest ich blisko 200) i nie mam pojęcia gdzie są, a z YouTube nie chce mi się szukać, więc odpuściłem. No i chyba kogoś poje'bało, jeśli liczył, że będę próbował zrobić serię 800 tych nieintuicyjnych dashów (jeden z dzbanków) xd Ogólnie fajnie, choć by się przydała lekka polerka całości. Spodziewałem się ciut lepszej gry.

 

SUPERHOT VR - rewelacja. Czułem się jak Steven Seagal, Punisher i Neo w jednym. Największa wada tej gry, to jej długość, bo całość przeszedłem przy jednym posiedzeniu (ok. 3 godzinki), ale to były chyba najlepiej spędzone godziny w oksach na głowie. Przynajmniej tak mi się wydawało, póki nie zagrałem w Beat Saber. Dla nienasyconych są potem jeszcze różnego rodzaju wyzwania, więc można sobie urozmaicić dalsze szarpanie. No i kalorii trochę się przy okazji spaliło.

 

Octopath Traveler [Switch] - już pisałem.

 

Another World: 20th Anniversary Edition [Vita] - cóż, wizualnie oraz sączącym się z ekranu klimatem nadal potrafi urzec, ale gameplay próbę czasu zniósł znacznie gorzej. Ociężałość postaci, drętwy skok, chaotyczne strzelanie, przymus postępowania według skryptu, kilka frustrujących momentów, w których wiesz co należy zrobić, ale sterowanie ci w tym nie pomaga. Sentyment do tytułu zapewne dużo by tutaj pomógł, ale to była moja pierwsza styczność z AW, więc nic raczej nie przysłania mi osądu. Jednak uważam, że było warto nadrobić tę klasykę. Zaliczyłem kilka zastojów, kilka fartów, trzy godziny i napisy końcowe. Bez wątpienia fajne, ale niczego nie urywa. No i było miło odkurzyć Vitunię. A skoro już odkurzyłem, to...

 

Papers, please [Vita] - świetna, zmyślna, dość klimatyczna i nawet fabułę jakąś ma. Niewyszukaną, ale wystarczającą. Gameplay stopniowo przyciska gracza i ten zmuszony jest wypracować sobie jakąś skuteczną metodę przeglądania i porównywania dokumentów, czasem pięciu jednocześnie. A jeszcze należy porównać zdjęcie, wzrost, wagę, rzucić okiem na listę poszukiwanych, zapamiętać sporo detali (miasta wydające dokumenty, pieczątki, dystrykty ojczyzny), a na koniec dnia zadecydować czy rodzina dzisiaj poradzi sobie bez jedzenia, czy bez ogrzewania, bo na oba luksusy często nie wystarcza nam pieniędzy. Po kilku godzinach gry oczywiście zna się skrypty i szablony na pamięć, ale dróg do zakończenia gry jest 20, więc można się pobawić. Czasami tylko generator randomów świruje nadając mężczyźnie imię Alexandra i nie widzi w tym nic dziwnego, jeśli wskazać. Czasami też przytrafiają się inne babole, ale to śladowe ilości. Przybijałem pieczątki z przyjemnością, mimo że Vicie przydałby się do tej gry odrobinę większy ekran. Taki Switchowski. Ale polecam, tym bardziej, że na innych konsolach tej gry (póki co?) nie ma. No i najlepszy jest gostek, co podaje nam dwa paszporty, a potem "cholera, ja niechcący, to nie tak miało być!". I cyk, ARESZT. Ograłem dwie podstawowe ścieżki fabuły (służbisty i buntownika), przy okazji wpadło kilka innych zakończeń i póki co jestem syty.

 

Yoku's Island Express [Ps4] - o jaki relaksik przy tej grze. Kolorki, muzyczka, bezkolizyjny gameplay, w którym nie ma możliwości na skuchę no i pomysł połączenia platformówki (metroidvanii!) z pinballem to idea na tyle oryginalna, że zasługuje na przynajmniej odrobinę zainteresowania i szansę. Podobnie jak w przypadku Snake Pass odebranie postaci mechaniki skoku (mogłoby się wydawać, że podstawowej umiejętności każdego bohatera platformówki czy metroidvanii) nadało gierce dużo świeżości. Poza tym klasyka - są ulepszenia i nowe gadżety, są questy poboczne, są znajdźki do skompletowania, są nawet walki z bossami, w dodatku fajne. Przyjemnie się kombinuje i z satysfakcją kompletuje 100% w tej grze. Spróbuj sam. 

 

Pixeljunk Shooter Ultimate [Vita] - o, to całkiem fajne. Twin-stick shooter, z drobnymi elementami gry logicznej. Sześć światów, setki naukowców do uratowania, sekretów do odkrycia, diamentów do zebrania, wrogów do zestrzelenia i bossów do zniszczenia (tych akurat tylko sześciu, nie setki). Każdy świat stara się być unikatowym (skutecznie) i wprowadza jakieś nowe mechaniki albo gimmiki, niektóre lepsze, inne gorsze, i jedną IMO porażkę (przegryzanie kości było okrutnie słabe - połączenie Pac-mana, Dig-Duga i Boulder Dasha). Poza tym jest raczej klawo.

 


Poza tym trochę innych gier ogrywałem, jednak trudno mi je z różnych powodów uznać za zaliczone (albo są bezczelnie krótkie, albo nastawione na multi, albo grałem dużo, jednak nie doszedłem jeszcze do końca):

 

Spoiler

 

Gang Beasts [PS4] - ta fizyka postaci rozpie'rdala xD Gierka w zasadzie przeznaczona wyłącznie do kanapowego multi i to na krótką metę, ale, (pipi)a, dawno się tak nie uśmiałem.


Mario Kart 8 Deluxe [Switch] - gameplay to czyste złoto, bo fun ze śmigania po tych licznych, kolorowych, pięknych trasach jest ogromny. Ale biednego trybu dla jednego gracza to Nintendo wybaczyć nie mogę. Chciałoby się coś urozmaiconego, choćby z pretekstową fabułą, karierą, może upgrade'ami kartów, zaliczaniem tras w wyścigu, ale pod specyficznymi warunkami (np. bez powerupów, ostatni na okrążeniu odpada ze stawki, itp.), próby czasowe, pojedynki z bossami, zbieranie sekretów z trasy, coś na wzór single playera w CTR. No dajcie spokój, nie uwierzę, że gościom z Nintendo zabrakło pomysłów na uatrakcyjnienie ścigania solo. No i handicap trochę potrafi irytować, gdy prowadzisz, jest trans jazdy, flow i nagle zaczynają się na ciebie sypać skorupy żółwi, pioruny i inne śmieci. Rozumiem jakie zadanie ma ten handicap spełniać, ale brakuje mi trochę opcji obronnych wśród powerupów, jakiejś taktycznej tarczy, bananowe skórki i strzelanie w tył nie wystarcza.

 

Metal Gear Solid: Ground Zeroes [PS4] - ciekawe, ale to już nie te czasy, kiedy w demo MGS-a z OPM grało się kilkanaście godzin, raz za razem przechodząc ten sam fragment. GZ powinno być udostępniane za darmo w ramach zachęty do zakupu Phantom Pain, tak jak kiedyś dema stanowiły zachętę do zakupu pełniaka.

 

Binding of Isaac: Afterbirth + [Switch] - osobliwy klimat i artstajl. Ja wiem, że się nie znam i że to pewnie najpopularniejszy zarzut w kierunku gry w kręgu niedzielnych graczy bez pojęcia, ale naprawdę by się przydało strzelanie po skosie. Mam wrażenie, że niczego grze by nie ujęło, a poza tym sztucznie utrudnia rozgrywkę, gdy przeciwnicy do nas strzelają pod wszelkimi kątami, a my jak upośledzeni tylko w czterech kierunkach możemy. Trochę za dużo zależy też od szczęścia w loocie - czasem już po pierwszym bossie miałem potencjał w obrażeniach i siedem serduszek energii, a czasem po trzecim nadal musiałem sobie radzić z podstawami/niewiele znaczącymi upgradeami. Czasem pierwszy loch obfitował w niegroźne muchy, a czasem zrzucał mi na głowę sześciu grubasów, gdzie w każdego musiałem władować około dziesięciu łez, by padł. Czasem boss oferował uczciwą przestrzeń dla sprawiedliwej walki, a czasem lądowałem w małej klitce, gdzie monstrum zajmowało połowę wolnego miejsca, a drugą połowę pokrywał serią strzałów. Czasem co pokój wypadały itemki pomagające w eksploracji (klucze/bomby), a czasem jeden, dwa na poziom. System setek losowych przedmiotów urozmaica grę, ale trzeba mieć szczęście. Brakuje też jakiegoś profitu przenoszonego między runami, nie czułem postępu.

 

Dead Cells [Switch/PS4] - dzięki developerom za jakiegoś rodzaju permanentny postęp, bo bez tego nie wiem, czy starczyłoby mi zaparcia do dziesiątek prób. A tak - powtarzałem runy z przyjemnością, bo sterowanie jest ostre jak brzytwa, a gameplay dynamiczny, choć czasem bywało zbyt chaotycznie. Niby pixelart, którym można już się znudzić, ale widać, że ktoś się szalenie przyłożył do setek detali na planszach - wszystko się rusza, powiewa, skrzy się, błyszczy, system oświetlenia jest miły dla oka - bardzo ładna to gra, wybór stylistyki nie był dla nikogo wymówką, by odpuścić wizualia, wyciśnięto z nich wszystko. Drastyczne skoki stopnia trudności potrafią niemiło zaskoczyć, bo bywają mocno przypałowe, dodatkowo mityczne skalowanie jest zauważalnie zje'bane (po co ulepszać postać, skoro wraz z tym ulepszają się wrogowie i nie czuć, że jest się coraz mocniejszym?), ale to chyba jedyny rogal, w którego pograłem dłużej, niż kilka godzin. Parokrotnie dotarłem nawet do ostatniego bossa, ale nie udało mi się go pokonać. Czekam więc na patch eliminujący skalowanie i wrócę do gry z pewnością.

 

Playstation VR Worlds - bardziej prezentacje, niż gry, ale spełniają swoje zadanie. Chcącą poczuć doznania VR babcię/ciocię można spuścić w głębinę z rekinem, a wujka "kurła kwiii" Janusza zaangażować w London Heist i patrzeć, jak za pomocą Move'ów próbuje przypalić wirtualne cygaro i jak raz za razem ginie w strzelaninie. No i ku'rwa VRowa odmiana Ponga jest za(pipi)ista. Chciałoby się podłączyć drugie oksy i zagrać przeciwko koledze obok na kanapie.

 

Playroom [VR] - bardzo ładnie zrealizowane mini-gierki-popierdółki dla dzieci i dziewczynek, ale jako jedna z niewielu gier VR na różne sposoby angażuje też innych graczy na kanapie (chwytają za pady i grają na TV), więc tytuł dobry na jakiś rodzinny zjazd, by zająć dzieci, a samemu pójść pić wódkę. No i jest darmowy, więc trudno krytykować coś, co się dostaje za frajer i w dodatku jest dobre. Gra w której debiutował Astro Bot.

 

Dragon Quest VIII [3DS] - kiedyś podchodziłem do tej gry na PS2, ale z racji, ze były to czasy ostrego piracenia, to długo nie zagrzałem tam miejsca. Początek dość boleśnie przypomniał mi, dlaczego wtedy nie kliknęło. Troszkę zbyt oldschoolowy i ograniczony ten system walki, przynajmniej początkowo, uciążliwe zarządzanie ekwipunkiem, ale klimacik dawał mi przez kilka godzin nadzieję, że jednak się wciągnę. Nie dałem rady. 8 godzin i jakaś gameplayowa monotonia zdążyła mnie odrzucić, grę sprzedałem, zapomniałem.

 

Poza tym pogrywałem trochę w Thumpera, Raw Data i Tetris Effect na VR; kanapowo w PES 2019, Overcooked, Nidhogg 2; zacząłem grać w Darkest Dungeon [Ps4] i Pool Panic [Switch], ale we wszystko w sumie za mało, by się chwalić.

Rozgrzebany leży RDR2 (szósty chapter).

No i Beat Saber, który walczy o moje osobiste GOTY (już ponad 20 godzin machania mieczykami), ale czuję, że to zaledwie piękny początek przygody, więc oczekuję DLC i przepycham go na przyszły rok.

 

 

  • Plusik 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Panie @Kmiot bo nie wiem czy pisałes gdzieś o Raw Data. Warto fulla? Bo demko mi siadło. No a sama lista, najebales znaków ale fajnie sie czytalo. Nie to co obecny szmatlawiec PE który juz dawno powinien sie zwinąć w pizdu. 

Edytowane przez II KoBik II
Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, raven_raven napisał:

Wyświetliłbym sobie swoje posty w temacie "właśnie ukończyłem" i po problemie, a tak pisząc każdego posta starałem się używać pewnego specyficznego zwrotu, by na koniec roku móc to wyszukać, ale nawet to nie działa jakoś zaje,biście.

Tak z ciekawości, co wpisałeś, po czym szukać?

Odnośnik do komentarza
35 minut temu, II KoBik II napisał:

Panie @Kmiot bo nie wiem czy pisałes gdzieś o Raw Data.

 

Raw Data? No jak podeszło Ci demo, to pewnie tak, ale trudno mi jakoś szerzej się wypowiadać, bo w sumie grałem niewiele - 3, 4 misje. To w zasadzie cztery gry w jednym, bo każda z postaci dostarcza inny styl rozgrywki. Demo to dwa guny i strzela się naprawdę przyjemnie, czuć kopa, patent z przeładowywaniem w sumie robi. W pełnej wersji dostajemy dodatkowo typa z szotganem - nadal obsługiwanego przez dwa move: prawym celujesz, lewym "pompujesz" przeładowanie, jest też możliwość przeładowania wymachem (jak Arni w Terminatorze 2). Trzecia postać to cyber ninja z z dwoma mieczami i tutaj potrzebna jest już walka kontaktowa. Czwarta postać to łucznik - wiadomo jak wygląda strzelanie z łuku na moveach.

Z każdą kolejną misją wachlarz możliwości i umiejętności każdej postaci się poszerza (np. drugi gun dochodzi dopiero w drugiej, czy trzeciej misji, początkowo oswajasz się tylko z jednym), ale za mało grałem, by stwierdzić jak to wygląda w praniu. W każdym razie samo strzelanie i walka, niezależnie od wybranej postaci wypada soczyście i czuć w tym power. Przeciwnicy ładnie się rozsypują i odpowiednio reagują na strzały. Misje to takie kill roomy z falami urozmaiconych przeciwników i obiektem do chronienia (przynajmniej te, w które póki co grałem). Poruszanie się defaultowo jest ustawione na teleport, ale można je zmienić i dostosować, a poruszać będziemy się sporo. Przyda się też trochę miejsca wokół przed TV - przynajmniej na zasięg ramion w 360 stopniach, bo przeciwnicy atakują z wszystkich stron, a możliwość pełnego rozglądania się i strzelania ułatwia kontrolowanie otoczenia.

Grę kupiłem za chyba 33 zł przy okazji którejś promocji i w takiej cenie to jak najbardziej warto (pełna cena to 154 zł, trochę za dużo). Obecnie jest za 54 zł i to oferta do rozważenia, jeśli demo komuś bardzo siadło.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
4 minuty temu, Square napisał:

Tak z ciekawości, co wpisałeś, po czym szukać?

 

nie wiem czy mówić, żeby nie zepsuć :ninja:

"gra numer" :D. Pozwala mi znaleźć wszystkie swoje posty i też sprawdzić, którym numerem była ostatnia gra podczas pisania nowego posta. Ale no, nie wyszło do końca, bo na początku używałem lepszego chyba "gierka numer" i w pewnym momencie zmieniłem lekko formę, co dla wyszukiwarki jest zupełnie innym zwrotem.

 

Odnośnik do komentarza
 
Kto niby wrzuca cyfry, z których nic nie wynika?
Yyy no całkiem sporo osób.

Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko jeżeli ktoś ma swój zeszycik i zapisuje tam swoje cyferki, jeśli go to bawi.

Ale jeżeli ktoś postanawia się podzielić, w domyśle, swoją opinią na temat gry, to chciałbym aby napisał coś więcej niż suchą cyferkę bez słowa podsumowania. Bo skąd mam wiedziec jaka jest różnica miedzy 7+ a 8-, czy gra na 7 podobała się autorowi czy już nie.

Powiem więcej gdybym ja sam robił taką tabelke i posługiwał się tylko numerkami, to jestem pewny że po kilku miesiącach miałbym problem żeby odgadnąć o co mi wówczas chodziło jak pisałem taką a nie inną cyferke.
Odnośnik do komentarza
31 minut temu, ASX napisał:

Yyy no całkiem sporo osób.

Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko jeżeli ktoś ma swój zeszycik i zapisuje tam swoje cyferki, jeśli go to bawi.

Ale jeżeli ktoś postanawia się podzielić, w domyśle, swoją opinią na temat gry, to chciałbym aby napisał coś więcej niż suchą cyferkę bez słowa podsumowania. Bo skąd mam wiedziec jaka jest różnica miedzy 7+ a 8-, czy gra na 7 podobała się autorowi czy już nie.

Powiem więcej gdybym ja sam robił taką tabelke i posługiwał się tylko numerkami, to jestem pewny że po kilku miesiącach miałbym problem żeby odgadnąć o co mi wówczas chodziło jak pisałem taką a nie inną cyferke.

Mi się nie chciało kopiować uzasadnienia więc jak cie to interesuje to zapraszam. Poza tym, swoją opinią o tych gierkach dzieliłem się w odpowiednim temacie. :lapka: 

Odnośnik do komentarza

No właśnie nie rozumiem, jak podsumowanie to podsumowanie. Sporo osób wrzuca teraz listę, a dłuższe posty przecież powstawały na bieżąco, po przejściu gry.

1 godzinę temu, Square napisał:

 

Resztę znalazłem ręcznie, ale tak, większość jest :). I proszę, „author=nick” nie znałem, przyda się :lapka:

Odnośnik do komentarza

1. Prey - bardzo pozytywne zaskoczenie, niesamowity klimat, dobry storytelling, gameplay to jak świetny drink z Bioshocka, Dishonored, z domieszką Fallouta (3D) i Half-Life. Ponoć tytuł słabo się sprzedał, bo bohater nie wykonywał głupiego tańca i nie miał wiaderka na głowie.

 

2. Marvel's Spider-Man - najlepszy hero sandbox tej generacji, prawdziwy następca Infamous 2, niesamowita animacja bohatera, licencja dobrze wykorzystana, a nawet porządny fetysz zbieractwa. No i całkiem płynny rozwój postaci, której pod koniec freestyle w walce to istna poezja. To jest ten Spider-Man na którego gracze czekali od początku historii gier. Kto nie grał, ten trąba :)

 

3. Uncharted 2 (remaster) - kolejny raz przekonałem się, że zeszło-generacyjne Uncharted to nie moje klimaty. Ja nie przepadam za kinem nowej przygody, nie fascynował mnie zbytnio Indiana Jones. Jasne, gameplay spoko, w drugiej części gry jest nawet przyjemny klimat, robiony dodatkowo świetną muzyką. Ot, przeszedłem. Było ok, ale trójkę sobie już podarowałem.

 

4. South Park: Fractured But Whole - po udanym kijku, spodziewałem się po prostu więcej tego samego, tylko więcej i lepiej. Dostałem to samo, trochę więcej, ale czy lepiej? Zależy jak na to spojrzeć. Jedynka chyba miała IMO mocniejsze momenty, dwójka za to więcej odwołań do popkultury i generalnie jazda po uniwersum komiksowym. Generalnie bawiłem się dobrze, czekam na kolejną część, gdzie obym dostał więcej tego samego tylko lepiej.

 

5. Wolfenstein 2: The New Collossus - jedynka była przyjemna, choć feeling strzelania był znacznie lepszy w Doomie. Dwójka na szczęście poprawiła ten aspekt. Dodała niestety więcej skradania. Uważam grę za dobrą, ale też nie rewolucyjną. No może poza fabułą, gdzie scenarzyści pojechali po bandzie i niekiedy gra ocierała się o absurdalny kicz, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. I te płyty z niemieckimi utworami! Jedyne czego się mogę mocno przyczepić, to końcówka. Wygląda mi na robioną w pośpiechu i bez zbytniego pomysłu, spodziewałem się czegoś więcej.

 

6. Yakuza Kiwami 2 - co mogę powiedzieć? Yakuza to Yakuza. Dla jednych nie do przegryzienia, dla mnie dzieło kompletne, którego lepiej nie zmieniać. Gram w Yakuzę i wiem czego się spodziewać. Wychowałem się na beat'em upach, a ta gra to spadkobierca tej ery, tylko ubrany w odzienie dzisiejszych standardów. Do tego przyjemna fabuła, humor i po prostu klepanie po mordach. Tu, tam i wszędzie, jako recepta na każdy problem. Oczywiście gra jest w tym aspekcie auto-ironiczna. Dla mnie ta i każda inna gra z serii , jest jak wielowarstwowe ciastko, które można zamawiać w kółko, aż wygoni nas obsługa, bo chcą zamknąć lokal i iść do domu.

 

7. Super Street Fighter IV - ot, story mode w bijatyce, co można więcej powiedzieć? Wstawki anime. No i chyba tyle.

 

8. Shock Troopers: 2nd Squad (ACA NEO GEO) - wspominam o tej grze choćby dlatego, że IMO wyciskała chyba ostatnie poty na Neo Geo. Bardzo ładna i niesamowicie efektowna, choć też i wymagająca (chyba bardzo nastawiona na wsysanie żetonów). Ten 2D jest ładniejszy niż niejeden dzisiejszy indyk. To chyba takie ówczesne AAA wśród 2D. Polecam ;)

 

Odnośnik do komentarza

Wii U    Legend of Zelda Twilight Princess
Wii U    The Wonderful 101
Wii    Metroid Prime 3 Corruption
Wii U    New Super Luigi U
Wii U    Lego City Undercover
Wii    Donkey Kong Country Returns
Wii U    Pikmin 3
PS4    Wiedzmin 3 GOTY
PS4    Doom
PS4     Yakuza Zero
Xone    State of Decay
Xone    Dead Rising 3
PS4    The Last of Us Remastered
Vita    La-Mulana Ex
PSX    Suikoden 2
PSX    Vagrant Story
PS4    Enter the Gungeon
PS4    Yakuza Kiwami
PSX    Alundra
Vita    Ninja Gaiden Sigma +
PS4    Wolfenstein II The New Colossus
PS4    Okami HD
PS4/Vita    Salt and Sanctuary
PS2    Metal Slug collection
PS4    The Last Guardian 
PS4    Darksiders Warmastered Edition
PS4    Dead Island Definitive Edition
PS4    Monster Hunter World
PS4    Shadow of the Colossus Remake
PS4    Deus Ex Human Mankind
PS4    Assasins Creed Origins
PS4    God of War
Xone    Gears of War 4
Xone    Halo Guardians
Xone    The Swapper
Xone    Metal Gear Solid Ground Zeroes
Xbox    Star Wars Knights of the Old Republic
PS4    Detroit Become Human 
PS4    Driveclub
PS4    Fallout 4
PS4    Marvel's Spider-Man
Switch    Xenoblade Chronicles 2 Torna: The Golden Country
PS4    Uncharter The Lost Legacy
PS4    Red Dead Redemption 2
PS4    Overcooked
PS4    Borderlands The Pre-Sequel

Te gierki przeszedłem w zeszłym roku. Nie chce mi się pisać mini recki do każdej gry bo było pisane na forum w odpowiednim temacie. Co do zeszłego roku było tak jak myślałem - spokojny rok na nadrabianie zaległości z poprzednich lat. Najlepsze 3 gierki jakie przeszedłem? Wiesiek, rdr2 i tw101. Trochę tych gier było, ale systematycznie od drugiej połowy roku gram mniej i już totalnie położyłem lache na granie na siłę, a i backlog z 34 gierek zmalał do 10. 

  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...