Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

 

Godzinę temu, Paolo de Vesir napisał:

@Josh widziałem gdzieś tego posta :notsure:

 

:kaz:

 

Cytat

Chciałbym chociaż remastera wszystkich czesci onimusha na obecne konsole ;( Głupi capcom wydał tylko jedynkę na 4h i myśleli, że to się sprzeda.

 

Też nie wiem co oni sobie myśleli wydając tylko jedynkę i to jeszcze za około stówkę jak dobrze pamiętam. Jakby od razu wypuścili pakiet trzech albo czterech części to zainteresowanie byłoby większe i może zachęciłoby to Capcom do zrobienia pełnoprawnej kontynuacji :/

 

  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Carrion - super gra!!!

 

Trafiłem na nią bo ktoś polecił na forumie i kurde, takie sztosiwo że głowa mała. Trzeba stestować. 

 

Gra to klasyczna metroidvania. W 2D z pixel-artem. Nietrudna, powtarzalna i dość krótka. Ale za to cholernie hipnotyzująca. 
Zwłaszca główny bohater tego "reverse horror" Potwór, maź, glut - wydostał się z labo w jakiejś podziemnej bazie z której chce spieprzyć. 
Po drodze zjada naukowców i ochronę, zdobywa nowe skille i zmienia otoczenie na swoją podobizne (jak w Wojnie Światów). 

 

 

 

ss_8b6e12215364e7cb4e401bfdbb9709f72bb4a

 

 

 

Pixelowa gierka, prosta w grafice ale ujmująca w animacji potwora. Do tego wszystkiego świetna muzyka która ma w sobie coś z OST Obcego. 
Nie jest to nic wymagającego czy zostawiającego po sobie satysfakcje z przejścia, ale nadrabia klimatem i potworem. 

Nie można tego przegapić.

 

 

 

ss_85bfec758850d3942981ce6a64eba6e25c98e

 

 

Edytowane przez LiŚciu
  • Plusik 5
  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza

CARRION (XSX)


Screenshot_20210829-000701_Xbox.jpg.1bdae9bdd40d8be66b76589a28255077.jpg

No i wpadł kolejny calak na "klocuchu", tym razem w bardzo fajnej metroidvanii od polskiego Phobia Game Studio.
Wcielamy się w organizm, który uwalnia się ze "słoika" i usiłuje wydostać się z laboratorium.
Po drodze zjadamy personel (zarówno bezbronny, jak i uzbrojony), rosnąc w siłę i ucząc się nowych umiejętności, przydatnych do walki z silniejszymi przeciwnikami oraz do eksploracji miejsc wcześniej niedostępnych.

Graficznie to typowy pixel-art, a całość utrzymana jest w mrocznym, krwistym klimacie.
Muzyczka przygrywa gdzieś w tle i buduje odpowiedni nastrój, a odgłosy wydawane przez naszego "bohatera" oraz spanikowanych naukowców skutecznie dodają dramaturgii.
Gierka jest niezbyt długa, ale w paru miejscach można się zaciąć, bo nie ma tu żadnej mapy i czasem trochę potrwa, zanim ogarniemy, skąd przyszliśmy i gdzie aktualnie powinniśmy skierować swoje macki.
Mi całość zajęła około 10h, podczas których nie nudziłem się ani trochę, bo gra bardzo rozsądnie przydziela nam umiejętności i niemal do samego końca odblokowujemy coś nowego.

Za brak mapy i związany z tym wymuszony backtracking obniżam ocenę końcową, ale 7/10 i tak się należy - super indyczek :yes:

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Psychonauts 2

 

Narzekałem swego czasu w stosownym temacie, bo niewątpliwie jest to gra, która idealna nie jest. Kilka pierwszych godzin się dłuży, bo po prostu mało gramy, a więcej oglądamy. Niekiedy nawet autorzy pozwalają nam grać, by po kilkunastu sekundach zwykłego biegania załączyć kolejny filmik. Czy te filmiki są złe? Absolutnie nie, są naprawdę dobre. Po prostu jak na ilość grania, przynajmniej na samym początku, jest ich za dużo. Ale później, w moim przypadku było to po jakichś 5h gry, autorzy pozwalają nam pograć dłużej, a gra z każdą kolejną godziną jest coraz lepsza. 

 

To, jak te światy wyglądają, to jak tu wszystko wspaniałe brzmi, te postacie, które spotykamy i z którymi często rozmawiamy, są tak łatwe do polubienia - to wszystko sprawia, że ciężko się od tej gry oderwać. 

 

Pewnie, walka jest średnia (ale jest jej mało), walki z bossami również, żonglerka umiejętnościami niekiedy dość irytująca, a przez całą grę biegałem z pełną ilością wolnych punktów, które mógłbym rozdysponować na rozwój umiejętności, ale tego nie robiłem, bo nie było takiej potrzeby. Gra ma też trochę miejsc, w których główny bohater spokojnie mógłby się dostać, ale gra mu na to nie pozwala, bo nie. Niekiedy też skaczesz i bohater z różnych powodów się czegoś nie łapie, choć powinien. Irytują też niekończące się komentarze protagonisty, gdy w pobliżu znajduje się bagaż czy torebka (swoiste znajdźki). Hej, gościu, wiem - też je widzę. Niekiedy też kilka dialogów nakłada się na siebie, ale to akurat drobnostki. 

 

To, co mnie zaskoczyło, to historia. Na początku może nie wydawać się zbyt ciekawa, a pewnym momencie można pomyśleć, że już niemal wszystko się wie, bo człowiek zdążył się pewnych rzeczy domyślić. I wtedy do akcji wkracza końcówka gry, a człowiek nie wie co powiedzieć. Jest naprawdę dobrze.

 

Światy, o których już jednym zdaniem wspominałem, są baaaardzo różnorodne. Nie chcę tu niczego zdradzać, ale kurczę - nie raz i nie dwa uśmiechałem się do ekranu, kręcąc głową z podziwem, że tak to sobie panowie i panie z Double Fine wymyślili - ich kreatywność jest nieprawdopodobna. 

 

Muzyka jest doskonała. Grając wielokrotnie się do niej bujałem, bo tak mi się podobała. Kurczę, no nawet dźwięk zebrania standardowej znajdźki jest tak satysfakcjonujący (trochę mi się skojarzył z tym z Tony'ego Hawka jak wykonamy TRICK), że jasna cholera.

 

No co tu dużo mówić - dostajecie tu grę na jakieś 20h, a nawet trochę więcej, jeśli chcecie zebrać absolutnie wszystko, która wspaniale wygląda, jeszcze lepiej brzmi, ma świetną historię i pełno fajnych bohaterów, jest dobrze napisana i zabawna, a na dodatek zawiera pełno momentów, w których będziesz się uśmiechał jak głupi do sera, widząc to, co przygotowali dla ciebie autorzy. Perełka? Jeszcze jak. 

  • Plusik 6
Odnośnik do komentarza

Quantum break

 

 

Ostatni boss rozdeptany wiec można podsumować

Fajny serial z bardzo mało ilością mechanik. Widać ze remedy bardziej zależało tutaj na grafice i storytellingu niż samej rozgrywce.

Historia jest tak poplątana ze trzeba być mocno skupionym podczas rozmów o tym jak jest postrzegany czas.

Dużo lore zapisane na laptopach albo notatkach bohaterów, także warto czytać (przynajmniej te ważniejsze bo są tez notatki w stylu pierdu pierdu o niczym).

Czy warto zagrac? Warto. Ode mnie solidne 8/10

 

 

Screen z ostatniej walki także massive spoiler:

Spoiler

 

Pięknie rozdeptany :fsg:

 

20210829142254_1.thumb.jpg.f02803404bcb0d0888a9ea176c40e9a4.jpg

 

 

Edytowane przez oFi
Odnośnik do komentarza

Watch_Dogs

 

Ty no spoko gierka. Przykład na to, że ubirakowy styl rozgrywki zdecydowanie mniej męczy i drażni w wydaniu "współczesnym", kiedy nie musimy jeździć na koniach, strzelać z łuków i machać mieczykiem. Plusem jest też to, że klasycznych, miejskich open worldów w ostatnich latach zbyt wiele nie było. Nawet z własnej, nieprzymuszonej woli odhaczałem sobie różne znaczniki na mapie (jednak kiedy skończyłem fabułę i zrobiłem podsumowanie, ile ewentualnie pobocznych, powtarzalnych misji muszę zrobić, żeby mieć 100%, to jakoś mi się odechciało xD).Przede wszystkim robotę robią wszystkie patenty związane z tym słynnym hackowaniem. Owszem, w zdecydowanej większości przypadków cały proces ogranicza się do kliknięcia jednego przycisku, ale nie zmienia to faktu, że dostajemy całkiem świeże i zwyczajnie sprawiające frajdę możliwości, ot choćby słynne zmienianie świateł ma na skrzyżowaniu. Nawet spokojnie jeżdżąc po mieście, mając już kilkanaście godzin na liczniku, lubiłem sobie ot tak doprowadzić do karambolu, uśmiechając się lekko pod nosem. A takich atrakcji jest więcej. Sama zabawa kamerami, dzięki której niekoniecznie musimy osobiście robić rekonesans na danej "planszy", żeby wiedzieć, kto gdzie patroluje (a nawet zdalnie wykończyć niektórych przeciwników) jest wygodnym rozwiązaniem, pasującym do klimatu.

 

Sama gra opiera się na raczej powtarzalnych w skali kilkunastu/kilkudziesięciu godzin motywach: pościgi, strzelaniny, skradanie, hackowanie. Model jazdy jest niestety mocno średni, głównie ze względu na marną fizykę pojazdów (a efekt używania ręcznego to nieporozumienie). Tyle dobrze, że otoczenie jest baardzo podatne na rozwałkę i w sumie jeździ się bezstresowo, kosząc przystanki, słupki i inne badziewia. Strzela się natomiast sympatycznie, a żeby było ciekawiej, nawet na normalu nietrudno zginąć (albo zaliczyć wpadkę wybierając rozwiązanie "po cichu"), za to amunicji już po paru godzinach mamy zatrzęsienie, a pukawek do wyboru po prostu za dużo (w praktyce używa się może po jednej z każdej kategorii). System szybkiej podróży (naprawdę szybkiej, nawet gdy teleportujemy się na drugi koniec miasta) pomaga w uniknięciu znużenia podróżami, zresztą gra ogólnie jest zaprojektowana w, że tak powiem, "wygodny" w obsłudze sposób i poza paroma babolami, problemami z fizyką czy niezbyt sensownymi mechanikami, nie irytuje i nie dłuży się.

 

Dostajemy też oczywiście zatrzęsienie zadań pobocznych (lepszych lub gorszych, często bardzo krótkich), mini gierek (w większości marne) i znajdziek. Jedną z atrakcji jest zwyczajne, bezczelne podglądanie ludzi przez ich kamerki w domach. Tak jak mówiłem, wszystko wplecione w całkiem przekonująco wykreowany świat opierający się na wizji permanentnej inwigilacji i przeniknięciu szeroko pojętych urządzeń "smart" do każdej dziedziny ludzkiego życia. W tle typowa gangsterka, korupcja i zło. Wątek główny jest znośny (tak, głównemu bohaterowi brak charyzmy, a ta naciągana "chrypa" w głosie zalatuje trochę żenadą, ale Aiden nie jest aż tak papierowy, jak to się powszechnie przyjęło), choć momentami mocno się rozmywa, bo poszczególne akty to czasami trwające bardzo długo "dygresje" z własnymi głównymi złymi. Plusik za rzadko poruszany na poważnie wątek handlu ludźmi.

 

Abstrahując od całej dramy dotyczącej downgrade'u (słusznie rozkręconej, bo jawnego oszukiwania zwyczajnie nie znoszę), to gierka jak na 2014 prezentuje się całkiem ładnie i płynnie (PS4). Razi dosyć mocny aliasing i uproszczenia np. w temacie odbić (zwykła rozmazana tekstura). Podobały mi się natomiast modele samochodów i efekty pogodowe, szczególnie deszcz w nocy. No i wspomniana fizyka i destrukcja otoczenia: nie będzie przesadą jeśli powiem, że wiele dużo młodszych gier nawet nie zbliżyło się w tym temacie do poziomu W_D. Godny pochwały jest też surowy, elektroniczny OST, za to muzyka w radiach to mocne meh. No i bezsensowne jest resetowanie się jej po każdym wyjściu z pojazdu.

 

No także taką ósemeczkę z minusem spokojnie mogę dać. Co prawda nie jestem jakoś nakręcony na dwójkę, ale jak kiedyś znowu nabiorę apetytu na tego typu zabawę, to pewnie będzie brana pod uwagę.

 

 

Bulletstorm

 

Pomijając to, że grałem na PC, co rzadko jest dobrym pomysłem (szarpanie, zabawa z ustawieniami, bugi), to było dosyć przyjemne doświadczenie. Dobrze jednak, że wątek główny jest dosyć krótki (ok. 7-8h), bo stosunkowo szybko robi się monotonnie, mimo odkrywania nowych pukawek i innych atrakcji wraz z postępem. Jak wiadomo (lub nie), BS to mocno arcade'owy FPS, którego najbardziej charakterystyczną cechą jest system skillshotów, czyli nagradzanych punktami, ciekawych i różnorodnych sposobów na wykończenie wrogów, wymagających momentami sporej gimnastyki. Czy to nabicie na wielkiego kaktusa, kopnięcie w przepaść, czy bardziej wyszukane połączenie kilku akcji (podpalenie, wybicie w powietrze, urwanie łba). Patent chwilowo bawi, ale odpuściłem zaliczanie wszystkich możliwości z listy, bo część była zwyczajnie przekombinowana, a w ferworze starć (czasem zalewające nas fale wrogów są naprawdę "niekończące się") nie taka łatwa do wyegzekwowania. Punkty wydajemy w regularnie występujących na levelach "sklepikach". Do tego ważnym elementem zabawy jest smycz, na którą łapiemy i przyciągamy nią atakujących zwyroli (niby spoko, ale mogłaby być bardziej "natychmiastowa"). Pukawki mają moc (może poza podstawowym karabinem, którego naboje moby łykają jak pestki) i ciekawe tryby ognia, przeciwnicy ładnie się rozwalają na kawałki i reagują na różne atrakcje w postaci np. obowiązkowych, czerwonych elementów wybuchowych, jest mięsiście i zwyczajnie czuć fun. Ale schemat jest i nie ma co ukrywać.

 

No i gra po prostu na każdym kroku krzyczy, że jest przedstawicielką siódmej generacji. Styl graficzny, design postaci i "chemia" między nimi, korytarzowość, niewidzialne ściany, UE3, wygląd świata, nieinteraktywne momenty, QTE, skrypty. Niestety tytuł nie jest zbyt dopracowany technicznie, co w najgorszym przypadku (trafiło mi się raz, a z tego co widziałem, jest to powszechny problem, na różnych etapach gry) może spowodować zacięcie się NPCa w złym miejscu i konieczność powtarzania całego chaptera. Niefajnie.

 

Ogólnie jak ktoś ma ochotę na dosyć nietypową, intensywną i szybką strzelankę w klimatach "buddy movie", z dogryzającymi sobie, ironicznymi dupkami w rolach głównych, to śmiało. Mnie tam jakoś mocno nie porwało i raczej szybko o grze zapomnę, ale zawsze to jakaś odskocznia.

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, oFi napisał:

Quantum break

 

Ostatni boss rozdeptany wiec można podsumować

 

Fajny serial z bardzo mało ilością mechanik. Widać ze remedy bardziej zależało tutaj na grafice i storytellingu niż samej rozgrywce.

Historia jest tak poplątana ze trzeba być mocno skupionym podczas rozmów o tym jak jest postrzegany czas.

Dużo lore zapisane na laptopach albo notatkach bohaterów, także warto czytać (przynajmniej te ważniejsze bo są tez notatki w stylu pierdu pierdu o niczym).

 

Czy warto zagrac? Warto. Ode mnie solidne 8/10:lapka:

 

 

Screen z ostatniej walki także massive spoiler:

  Pokaż ukrytą zawartość

 

Pięknie rozdeptany :fsg:

 

20210829142254_1.thumb.jpg.f02803404bcb0d0888a9ea176c40e9a4.jpg

 

 


Z czego Ty to przekleiłeś, że prawie nic nie widać na białym tle? :philosoraptor:
 

42 minuty temu, kotlet_schabowy napisał:

Watch_Dogs

No także taką ósemeczkę z minusem spokojnie mogę dać. Co prawda nie jestem jakoś nakręcony na dwójkę, ale jak kiedyś znowu nabiorę apetytu na tego typu zabawę, to pewnie będzie brana pod uwagę.


Mimo wszystko polecam, bo o ile klimat zdecydowanie bardziej odpowiadał mi w jedynce i do dwójki podchodziłem ze 4 razy (ten młodzieżowo-instagramowy styl zawsze mnie odrzucał) tak wreszcie zaiskrzyło i bardzo się cieszę, bowiem w temacie aktywności, różnorodności zadań, czy nawet samej zabawy we free-roamingu, WD2 jest sporo lepsze.

Odnośnik do komentarza
53 minuty temu, Wredny napisał:


Z czego Ty to przekleiłeś, że prawie nic nie widać na białym tle? :philosoraptor:
 


Mimo wszystko polecam, bo o ile klimat zdecydowanie bardziej odpowiadał mi w jedynce i do dwójki podchodziłem ze 4 razy (ten młodzieżowo-instagramowy styl zawsze mnie odrzucał) tak wreszcie zaiskrzyło i bardzo się cieszę, bowiem w temacie aktywności, różnorodności zadań, czy nawet samej zabawy we free-roamingu, WD2 jest sporo lepsze.

 

No tam nie ma photo mode niestety, kamera czasem się zmienia przy "ciekawych miejsach" i chyba troche rozmazało również :nosacz:

Odnośnik do komentarza

Ukończyłem Ninja Gaiden Sigma z Master Collection. Geniusz tej gry (mam również na myśli Black) jest nieprzemijający. Nawet dzień po całkowitej zagładzie naszej galaktyki będzie się ją wspominać i wielbić. Każdy kto chce siebie nazywać GRACZEM powinien w nią zagrać, a przynajmniej spróbować.

 

10/10

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

GTA III

 

Mam w co grać, ale jakoś tak mi coś nagle strzeliło do głowy i postanowiłem, że wezmę się za przejście trójeczki, ale tym razem tak na serio, bo za dzieciaka nie wyszedłem poza pierwszą dzielnicę. No i co, no i człowiek standardowo się wkręcił i standardowo nie mógł wyłączyć gry, dopóki nie przeszedł tej jednej, teraz to już naprawdę ostatniej misji. Było coś magicznego w tym powrocie do tego brudnego, ciemnego i smutnego Liberty City - sentyment zrobił swoje.

 

Nawet pomimo faktu, że gra nie cacka się z graczem i wiele misji wymaga od niego albo perfekcji, albo, tak po prostu, szczęścia. Brak jakichkolwiek checkpointow, absolutnie fatalne strzelanie i fakt, że tu tak naprawdę nie da rady wyjść z jakiejkolwiek strzelaniny bez szwanku (dlatego pełne życie i kamizelka na każdą misje to mus), brak mapy (lol), więc bardzo często zdarza się, że nie wiadomo, czy cel jest w tej dzielnicy, czy w innej (a weź do tego dodaj fakt, że wiele misji, WIELE, jest na czas :obama:), wyskakiwanie z łodzi z nadzieją, że bohater nie wpadnie do wody - wszystko to sprawia, że rozgrywka jest niekiedy bardziej interesująca, niż wymyślili to sobie autorzy. 

 

Ma to jednak swój urok - ile razy rzucałem tu kurwami, to aż ciężko zliczyć, ale w sumie wolę to niż bezproblemowe skakanie od zleceniodawcy do zleceniodawcy w najnowszych częściach czy Red Dead Redemption. Pewnie, zdecydowana większość trudności z wykonaniem wielu misji wynika z faktu, że wiele elementów tej gry jest po prostu popsutych, ale satysfakcja (albo raczej ulga) po zobaczeniu napisu MISSION PASSED po kilkunastu próbach, jest czymś, co zapamiętasz na długo. 

 

Graficznie dobrze się to to trzyma - wszystko wygląda tak schludnie i, nie wiem jak to lepiej określić, wyraźnie, a muzyka w radio to absolutny top (game FM, flashback, k-jah, chatterbox :banderas:), choć szkoda, że utworów jest tak mało. 

 

Krótko mówiąc - fajnie było się cofnąć w czasie i znów poczuć się jak dziecko. Następny przystanek - Vice City, bo co się będę przejmował nowymi grami. 

  • Plusik 4
  • Lubię! 3
Odnośnik do komentarza

11-11: Memories Retold

 

Troszkę pisałem o tym tytule tutaj:

Właśnie lecą napisy końcowe i jest mi bardzo smutno. Historia dwóch bohaterów przeplata się, mamy do wyboru różne zachowania, które wpłyną na bieg fabuły. Sama gra to takie Valiant Hearts w 3D - proste mini-gierki, przestawianie skrzyń, trochę skradania, robienie zdjęć (robota Harry'ego), są znajdźki (dzięki którym dostajemy ciekawostki o Wielkiej Wojnie), jest QTE, można w niektórych momentach przełączać bohaterów, taki misz masz, ale podany w bardzo dobry sposób. Piękna muzyka, nietypowa grafika (może odrzucać, ale ja zaakceptowałem ten namalowany świat, który przez umowność, pobudza naszą wyobraźnię), no i ta historia - o przyjaźni, braterstwie, miłości, zemście? To już Wy zadecydujecie, jest kilka zakończeń. Jako, że nie ma wiele gier o I wojnie światowej, to gorąco polecam zainteresowanym. Na PS Store gra jest w promocji do jutra i kosztuje 15 złotych. Będzie to jedno z lepiej wydanych 15 złotych w giereczkowie.

 

 

Odnośnik do komentarza

Valkyrie Profile

Nie spodziewałem się, ze mnie jeszcze jakiś jRPG z czasów PSX pochłonie, ale jednak znalazł się. Gierka dobrze sie trzyma nawet dziś, ma POTĘŻNY klimat budowany przez genialna muzykę, śliczny art design, dobry scenariusz i brak poczucia, ze gramy w anime.  W grze jesteśmy tytułową Valkyria, od razu lądujemy na mapie świata, po której możemy sobie swobodnie latać i odwiedzać lokacje w grze. Całość opiera się na dwóch rzeczach. Pierwsza to używania "valkyrianskiego zmysłu" do lokalizowania einherjerowow, czyli ludzkich wojowników, którzy zginęli i teraz mogą zostać zrekrutowani do armii Odina i walczyć w wojnie z Vanirami. Po ich spotkaniu dostajemy cutscenke z ich backstory, po czym dołączają do nas. Druga to odwiedzanie dungeonow, które przemierzamy w perspektywie 2D, biegamy skaczemy, walczymy, rozwiązujemy jakieś okazyjne zagadki. Do tego dochodzi jeszcze rozwijanie einherjerowow, ich statow, cech charakteru (które tez są statami) zeby potem ich wysłać do Odina w jak najlepszej formie, by wojna zakończyła się sukcesem. 

System walki jest jedyny w swoim rodzaju, dynamiczny i pozwalający trochę pokombinować. Możemy atakować wszystkimi czterema postaciami jednocześnie, każda ma od 1 do 3 ataków na turę, ale wrogowie rożnie reagują na ataki, czasami ich odepchnie do tylu, czasami wybije do góry, czasami zablokują albo wyprowadza kontrę, wiec ślepe klepanie przycisków nie zawsze się dobrze sprawdzi. Trzeba mieć dobry timing, zeby wszystkie ataki siadły elegancko i nabiły wskaźnik combo, który po napełnieniu pozwala na odpalenie potężnych specjalnych ataków. Do tego standardowo dochodzi używanie itemków, statusy, magia, duża ilość ekwipunku, uczenie się nowych skillów z ksiąg i dobieranie odpowiednich do walki (bo można przypiąć tylko kilka). Niektóre bronie mają określony % szans na to, żeby się bezpowrotnie zniszczyć jeśli przeciwnik przetrwa atak w danej turze, są to zazwyczaj bardzo silne bronie, niektóre też mają specjalne właściwości i działają lepiej na dany typ wrogów, więc tez dochodzi motyw dobierania odpowiedniego oręża do walki, a nie tylko podmianka na co nowego się pojawi w sklepie.

A jak już o sklepach mowa, to jest jeden, w menu głównym. Możemy w nim kupować rzeczy za punkty które dostajemy po skończeniu każdego rozdziału (jest ich 8), jeśli punkty nam się skończą, to możemy pozyskać je konwertując już posiadane itemki. Punktów nie można zdobyć w inny sposób, więc jeśli chcemy ich więcej, to musimy latać po dungeonach i szukać przedmiotów do konwersji, albo dropić je z potworków.

Fabularnie jest dobrze, ale historia opowiedziana jest w nietypowy sposób. Jako, że gra ma otwartą strukturę i trzy zakończenia, to zdobycie tego najlepszego i jedynego słusznego bez poradnika graniczy z cudem niestety. Trzeba wiedzieć gdzie być i co robić w danym momencie, bo bardzo łatwo zablokować sobie do niego drogę. Większość fabuły to tak naprawdę historie einherjarów i jakieś pojedyncze cutscenki w dungeonach. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to po prostu taki zbiór bardzo krótkich opowiadanek, bez konkretnej głównej fabuły, ale jak jest się na drodze do najlepszego zakończenia, to pewne rzeczy zaczynają się ze sobą łączyć i "prawdziwa" historia się krystalizuje. Ogólnie całość fabuły sprawia wrażenie, jakby gdzieś już istniał jej prequel i powinniśmy o nim wiedzieć, niektóre wątki po prostu są i nic z nich nie wynika, bo brakuje nam kontekstu tego co działo się przed nimi. Ale prequel wyszedł dopiero 8 lat póżniej...

Fajny patent jest też ze śledzeniem losów einherjarów w Valhalli, po każdym rozdziale można sprawdzić jak im idzie, jak przyczynili się do sukcesów w wojnie, można posłuchać ich dialogów z bogami, albo poczytać teksty o bitwach, które stoczyli. Taka zbyteczna pierdoła, ale fajna.

W każdym razie, dla fanów gatunku must play, dla reszty spoko gierka do sprawdzenia. Dla mnie 8/10, bo jednak schemat rekrutacja - dungeon - rekrutacja - dungeon trochę zmęczył. Na szczęście gierka zajęła mi tylko jakieś 25h, więc poszło dosyć sprawnie i koniec końców polecam. A teraz czas na dwójeczkę.

Edytowane przez Dahaka
  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Gears Tactics (PC) - poprawna gra i nic więcej. Wszystko wydaje się trochę niedopracowane. Oprawa z daleka prezentuje się bardzo dobrze ale w momencie przybliżenia kamery widać słabe tekstury otoczenia (czasem nawet nie doczytują się na czas jak w starych Gearsach) i strasznie to razi na tle nadal dobrze wyglądających postaci. Muzyka to są praktycznie tylko aranżacje już znanych kawałków, mi to pasuje do rozgrywki. Fajnie że postacie komentują swoje poczynania na polu walki, szkoda że nie zawsze trafnie i w 'ugrzecznionym' stylu, przykładowo jedna z postaci po headshocie gada "Shit yeah", 'Fuck yeah' aż samo ciśnie się na usta. Żadnych maderfakerów, bitch, faków itd. też nie pamiętam a największą obrazą jest teraz chyba faszysta, Trochę traci klimat przez to.

    Rozgrywka to jest praktycznie X-Com w Gearsowym sosie. Jest overwatch, są umiejętności (i drzewko upgrade'ów), do tego dodano egzekucje i walki z paroma bossami (to ostatnie fajnie wyszło). Razi słabe AI, tylko w dwóch misjach przeciwnicy rzucili minę, nawet nie starają się flankować, czasem strzelają w schody albo ścianę (bez szans na trafienie). Potyczki nie sprawiły mi żadnych problemów. Zarządzanie ekwipunkiem jest średnie, po paru misjach robi się śmietnik, powinna być jakaś opcja przerobienia niepotrzebnych przedmiotów na upgrade'y. No i to co mnie zawsze irytuje, w misjach zdobywa się ekwipunek (w skrzynkach na mapie albo za wykonane cele misji), po misji wyskakuje okienko jakie skrzynki zdobyłeś (epic, common itd.) i jeszcze trzeba wejść w kolejne podmenu żeby otworzyć te skrzynki i zobaczyć co jest w środku, mogli to sobie darować. Śmieszna sprawa jest z rekrutami, dostają losowy wygląd, co drugi miał u mnie opaskę na oku a co trzeci jakieś steampunkowe gogle, czasem ekipa na misji wyglądała jak banda piratów.

   Gra niestety trochę się dłuży. Lokacje zaczynają się powtarzać i potyczki wyglądają dość podobnie (mimo dużej różnorodności przeciwników). Zdobywanie expa też jest dziwne, postacie które są w każdej możliwej walce miały u mnie ten sam level co nowi rekruci (a że można zresetować rozdysponowane skille...). Jak ktoś lubi Gearsy to polecam, w innym wypadku są lepsze strategie turowe. 7/10

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...