Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

S.T.A.L.K.E.R: Cien Czarnobyla - dobrze, ze posluchalem Slima i nie patrzylem na te oblane subquesty. W sumie to na cala gre sfailowalem moze dwa, i oba wlasciwie nie z mojej winy. Ale o tym pozniej.

 

Napisze od razu bo nie ma co czekac - klimat w tej grze jest wyje.bany poza skale. Niektore miejscowki doslownie ury.waja jajca. Dodatkowo dana lokacje nalezy przemnozyc przez pory dnia i warunki pogodowe bo za kazdym razem wyglada ona inaczej. No mega. A czego tu nie mamy: laki, bagna, opuszczone farmy, gruzowisko, fabryki, laboratoria, bazy no i prypec a za nia slynna elektrownie (chociaz ta az takiego wrazenia nie robi bo malo sie po niej rozbijamy). I ta dbalosc o szczegoly i bogactwo detali. Ciezko to oddac wiec napisze, ze tu nie ma korytarzykow, jesli wchodzimy na teren fabryki to bedzie kilka sciezek. No nawet to nie sa sciezki, po prostu jest sobie wnetrze i tyle, sam musisz sobie ogarnac jak chcesz isc. I nikt nie bedzie zamykal pomieszczen zebys przypadkiem sie nie zgubil wiec trafisz na duzo pustych. Ale oddaje to swietnie klimat opuszczonych zabudowan ktore po prostu chce sie eksplorowac. A wracajac jeszcze do bardziej otwartych terenow to jest po prostu swojsko. Lazisz tam i wiesz, ze jestes w slowianskim kraju.

 

Bo Stalker to w sumie taki symulator wloczykija. Uproszczony ale jednak. Trzeba utrzymywac poziom udzwigu w okolicach 50kg wiec sa dywagacje czy dwie bronie i mniej amo, czy jedna, czy pozbyc sie granatow itd. Chociaz tutaj nadmienie, ze grajac na poziome stalker (2 z 4) zawsze duzo lootu jest z zabitych wrogow. No ale ja kisilem te 30 apteczek. Czasem trzeba cos zjesc ale to jedno klikniecie w kielbache z plecaka. Bierzemy subqesty ale nie musimy (nagroda to kasa i jakies ammo ale malo co za nia kupimy bo wszystko mozna zdobyc/znalesc). Mamy cos a'la system perkow, ktore podnosza nam statystyki (ale nie ma levelowana jak w rpg).

 

Osobna podsymulacja jest strzelanie. Na stojaka raczej nikogo nie trafimy, nie mowiac o bieganiu i strzelaniu. Zeby cos ugrac trzeba przykucnac, a najlepiej jeszcze raz przykcnac (sa jakby dwa tryby kucniecia). No i dobrze zeby przeciwnik sie nie ruszal bo tez bedziemy pudlowac. Generalnie w tej grze faktycznie gracz pociaga za spust a pan bog kule nosi. Ale satysfakcja z headshota jest niesamowita (insta kill, w korpus z 10 naboi, oczywiscie zalezne od wroga). AI takze sie nie pier.doli wiec nie liczcie ze bedziecie siedzieli w krzaku a typy beda wystawiac lby jak w CoD. Tutaj komputer bedzie probowal flanowac a jak juz sie wystawi to z ogniem zaporowym. Wiec wiekszosc starc to bedzie kitranie sie za winklem, powolne wychylanie i obserwacja otoczenia. Niestety koncowe etapy rzucaja mase wrogow i moze taka pozycja walki juz meczyc.

 

Istnieje tez cos takiego jak A-Life czyli symulacja zycia i zachowan fauny/przeciwnikow/npcow. I dziala to tak sobie. Ok, czasem widzisz jak wataha psow zagryza dzika albo jak ktos ze soba walczy ale dochodzi do sytuacji kuriozalnych. Raz cofnalem sie jednego obszaru i po loadzie nowego ukazala mi sie jakas batalia jak w Total War z roznymi mutantami i ludzmi. I nie wiedzialem czy to skrypt czy tak sie wylosowalo. Ale nalezy docenic to, ze tutaj nie gra sie jak w fpsy i to wlasnie czuc, bo nie wiesz czy nagle zaatakuje cie jakas sfora albo z krzakow nie wyleci dzik i te zdarzenia moga byc unikalne tylko dla ciebie.

 

No dobra. To teraz do rzeczy nieprzyjemnych. Gra jest zabugowana. Nie na tyle, ze ciezko ja ukonczyc ale na tyle, ze przeszkadza to w pelnym cieszeniu sie nia. Przede wszystkim najbardziej wku.rwiaja randomowe odpalenia sie subquestow. Dochodzisz do jakiegos miejsca i dostajesz info ze zniszcz siedlisko bandytow. Ok cos tam robisz i jak sie uda to musisz odebrac nagrode. Tyle, ze twoj zleceniodawca jest w pierwszym obszarze a ty w powiedzmy czwartym. No i jak chcesz dostac te nagrode to trzeba zapier.dalac bo szybkiej podrozy nie ma (symulator, pamietacie?). Czasem sie zdarzy, ze od razu dostaniesz faila bo tak, bo w sumie czemu nie. Misje lubia sie tez powtarzac. Chyba ze trzy razy bronilem tego samego magazynu i dam sobie reke odciac, ze po nagrode wracalem do roznych zleceniodawcow. Idac dalej, czesto odgrywaja sie te same skrypty. Przyklad, jak juz obronilem magazyn i zabilem grupe bandziorow, ktora blokowala mi przejscie do nastepnego regionu to patrze, ze nadciaga druga od tylu. Ich tez zabilem. Poszedlem tam gdzie chcialem, wracam i znow dokladnie ta sama grupa przede mna tyle, ze teraz walczaca z wojskiem. Tak miale pare razy. Kosisz posterunek ale nie przekraczasz granicy tylko sie wracasz (np. po nagrode z questa ktorego nie brales xD) i pozniej znow ta sama batalia do rozegrania. Poza tymi dwoma najwiekszymi mankamentami to chyba zgliczowane markery na mapie byly upierdliwe. Takze sam system mapy jest jakis zje.bany. Albo nie pokazuje gdzie jestes albo pokazuje inna lokalizacje. Ciezko sie tego uzywa ale swoja pierwotna role spelnia bo nie da sie zgubic w terenie.

 

Gra skaluje rowniez przeciwnikow i o ile ma to sens wsrod ludzi bo ci nosza lepsze pancerze to stado psow pod koniec gry to jest juz problem. Jesli nie poslemy headshota to kundel moze wylapac nawet 5-7 pociskow. A ze atakuje ich z 10 i laczac to ze specyficznym strzelaniem to wcale nie tak latwo zabic psa z 1m bo sie w niego nie trafia xD. Wiec omijalem takie paki, co tez pokazuje, ze nie zawsze trzeba strzelac. Jest tez stealth mode ale nie bawilem sie, podobno przestaje dzialac jak wyekwipujesz inna bron poza nozem na terenie bazy wiec iksde.

 

Fabularnie jest niezle. Nie jakies uber twisty ale ma to wszyskto jakis sens. Jest 7 zakonczen. Z czego 5 falszywych i dwa prawdziwe. Jesli zrobicie sejwa w dobrym miejscu to jestescie w stanie obejrzec 3 (2p i 1f). Koncowka samej rozgrywki jak juz pisalem to strzelanie na 100%, no wyglada to jak u wiekszosci gier, ktorym zaczyna konczyc sie budzet i czas. Wspomne jeszcze o swietnym dublazu bo we wszystkie role wciela sie jedna osoba i jest to lektor filmowy. Nie ma wiec teatralnych aktorow tylko koles tlumaczy nam rosyjski jakbysmy ogladali film. Swietne.

 

Nigdy mnie ta gra specjalnie nie krecila. Mialem z nia kontakt glownie u kumpla, ktory lubil klimaty ksiazki. Pamietam tylko niesamowity trailer ale boje sie go odpalac dzisiaj i pozwole trwac iluzji. Ale ciesze sie, ze nadrobilem bo jest wyjatkowa i chyba ciezko znalesc druga taka. Do tego broni sie nawet dzisiaj. Gdyby nie bugi to dalbym oczko wyzej a tak bedzie 8+/10.

  • Plusik 5
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

PRECIPICE  (Précipice)

PC - Steam, Gamejolt

 

Indyk od Francuskiego AkwaTeaks czerpie z pomysłu P.T dodając jednak całą resztę od siebie. 

Historia opowiada o mężczyźnie chorym psychicznie będącym w śpiączce. 

Budzimy się w pokoju i ruszamy po mieszkaniu w którym kręcimy się w kółko. Ale nie do końca jak w P.T

Piękna grafika, dźwięki i muzyka takie jakie być powinny. Gra na 30min, ale naprawdę posiadająca głębie która - zaczyna się tajemniczo i świetnie buduję napięcie, jest bardzo intensywna pod względem atmosfery z pięknie doprawionymi rzeczami które budzą niepokój, posiadająca wiele smaczków jak choćby P.T w wersji pudełkowej leżącej na półce. Kończy się tak, że przez chwilę zastanawiasz się - nie nad skomplikowanym końcem, a po prostu tym co się stało. Tą smutną chwilą. Gra mi podeszła bardzo mocno, jak dawno żaden horror. Dla fanów horrorów pozycja obowiązkowa która dodatkowo jest za darmo do pobrania. Polecam wszystkim. Po prostu trzeba zagrać.

 

9/10

 

Edytowane przez Jordanensis
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Jordanensis napisał:

PRECIPICE

PC - Steam

 

Indyk od Francuskiego AkwaTeaks czerpie z pomysłu P.T dodając jednak całą resztę od siebie. 

Historia opowiada o mężczyźnie chorym psychicznie będącym w śpiączce. 

Budzimy się w pokoju i ruszamy po mieszkaniu w którym kręcimy się w kółko. Ale nie do końca jak w P.T

Piękna grafika, dźwięki i muzyka takie jakie być powinny. Gra na 30min, ale naprawdę posiadająca głębie która - zaczyna się tajemniczo i świetnie buduję napięcie, jest bardzo intensywna pod względem atmosfery z pięknie doprawionymi rzeczami które budzą niepokój, posiadająca wiele smaczków jak choćby P.T w wersji pudełkowej leżącej na półce. Kończy się tak, że przez chwilę zastanawiasz się - nie nad skomplikowanym końcem, a po prostu tym co się stało. Tą smutną chwilą. Gra mi podeszła bardzo mocno, jak dawno żaden horror. Dla fanów horrorów pozycja obowiązkowa która dodatkowo jest za darmo do pobrania. Polecam wszystkim. Po prostu trzeba zagrać.

 

9/10

 

 

Jesteś pewny, że wpisałeś poprawny tytuł? 

 

image.thumb.png.fd9b81f2ff57fa05ad9e83aa326b3858.png

 

 

Odnośnik do komentarza

Mario Sunshine (3D All Stars [Switch])

 

120/120 Shines (gwiazdek) uzbierane. The cake is a lie - zero nagrody za zebranie wszystkich. 

 

Nie jestem fanem platformówek i jedyne dwie serie, które stanowią dla mnie w tej kwestii wyjątek to Mario i Sonic (chociaż ten drugi już od bardzo długiego czasu nie miał dobrej odsłony).

 

Mario Sunshine jest uznawana za najgorszą odsłonę z serii 3D i dzieli wielu fanów. Nie mniej jednak na Metacritic ma ocenę 92 i 8.4. To nie jest kiepska gra. Jak dla mnie jest to świetny platformer. Znacznie lepszy od Mario 64 którego skończyłem końcówką zeszłego roku również na 100%. Wiele aspektów poprawiono względem poprzedniej odsłony. Praca kamery, znacznie bardziej responsywne sterownie.

 

Podział wsród fanów zdaje się wynikać bardziej z faktu, że owszem jest to dobry platformer ale nie jest to dobry Mario. Platformowy charakter gry jest ograniczony przez brak czytelności na rzecz bardziej "naturalnych" krajobrazów co razi hardkorowych fanów. Wyraźnie to wychodzi w planszach "sekretnych" ktore są świetne i dopiero 3D Lands/World zdecydowało się pójść w układnie leveli w czyste bloki platform - a jak wszysycy wiedzą te odsłony są jednymi z lepszych. Inne elementy które zdają się wpływać na negatywne opinie to dubbingowani bohaterowie i uniwersum które zdaje się być oderwane od wszystkiego co wcześniej reprezentowały dwu wymiarowe odsłony.

 

Mnie to wszystko osobiście nie przeszkadzało i uważam, że po Mario 64 to progress w serii był odpowiednio zadawalający. Graficznie, choć wszystko na Switchu jest emulowane to i tak oprawa według mnie wygląda lepiej niż w takim remasterowanym Skyward Sword.

 

Na koniec wspomnę tylko, że żadne wyzwanie nie było szczególnie trudne. Najtrudniejsze z nich - rzeczka na liściu i tak nie dorasta do pięt zegarowi czy ostatniemu levelowi w M64. Ta odsłona jest znacznie łatwiejsza od poprzednika.

 

Jak dla mnie 8.5/10

 

2021090412282900-45998392CB216ABF034EB6F98E399A06.thumb.jpg.004000576f1f90ff81f3f9a41a3b53bd.jpg

Edytowane przez MierzejX
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dead Rising 4: Frank's Big Package

 

spacer.png

 

spacer.png

 

 

Gra wzięła mnie kompletnie z zaskoczenia, bo nie spodziewałem się po niej zbyt wiele, a bawiłem się naprawdę baaaardzo dobrze, do tego stopnia nawet, że ostatnie trzy dni łupałem niemalże non stop bez przerwy. Niesamowicie ostra i satysfakcjonująca rozpierducha, super zrobiony crafting, całkiem ładna graficzka i świetny klimacik (akcja gry osadzona jest w trakcie świąt bożego narodzenia, więc lokacje zawalone są kolorowymi ozdobami, a zombie można rozjeżdżać koparką w rytmie jingle bells :dynia: ). Z tego co widzę ta część jest mocno znienawidzona przez fanów przez zmianę niektórych mechanik i szczerze mówiąc jestem w stanie zrozumieć ten ból dupy. Dla przykładu - zupełnie wywalono licznik czasowy i teraz bez stresu można przechodzić gierkę, do tego ratowanie cywilów z opresji jest niesamowicie uproszczone i nie trzeba już biegać po lokacjach w poszukiwaniu Zombrexu, aby nie zamienić się w zombie - czyli można powiedzieć, że rozgrywka jest uproszczona i na pewno łatwiejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Z jednej strony też mnie to trochę bolało, bo walka z czasem to było coś co zawsze definiowało i wyróżniało tę serię (przy okazji pompując nam hektolitry adrenaliny), natomiast z drugiej... wreszcie można bez spiny rozwalać zombiacze ryje, eksperymentować z nowymi narzędziami destrukcji czy chociażby zwiedzać lokacje. Zawsze mi się to kłóciło w tej serii: morze zgniłków do eksterminacji i wymyślne bronie, które można na nich testować, a z drugiej tykający zegar, który nie za bardzo na to pozwalał. Widocznie twórcy postanowili tym razem graczom dać się zabawić na całego i jakoś nie potrafię mieć im tego za złe, tym bardziej że takiej ilości przeciwników na raz jeszcze w tej serii nie było, a rozwalanie ich głupich mord jeszcze nigdy nie dawało aż takiej frajdy :ohboy: wielki plus, że tym razem nie trzeba już szukać specjalnych stołów do craftingu, tylko wszystko można tworzyć na miejscu (wystarczy znaleźć schemat, a później mieć dwa konkretne materiały), jest też o wiele więcej slotów na przedmioty i można bardzo szybko między nimi wybierać (w takim DR2 to była katorga). Kolejna zmiana na plus: upgrade postaci i drzewka rozwoju. Bez bicia przyznam, że expiłem kiedy tylko się dało, bo a) w zasadzie wszystkie skille do odblokowania są cholernie przydatne oraz b) zdobywanie doświadczenia w tej grze po prostu sprawia dziką frajdę - nawet pod koniec zabawy, kiedy miałem już naprawdę mocno przykokszonego bohatera to i tak radośnie wlatywałem w tłum zombie z mieczem świetlnym (ewentualnie z przepychaczką do kibla) rozwalając co się tylko da :banderas: doceniam również bardziej otwartą niż w poprzednich odsłonach strukturę świata: DR4 jest wielkie, ale twórcy nie poszli w sandboxowy syf znany chociażby z gier Ubisoftu. To znaczy ok, jest masa ukrytych znajdziek i sporadycznie pojawiają się opcjonalne zadania, ale nie ma mowy o mapce zasranej kolorowymi znaczkami, od których szybko zaczyna boleć głowa. Questów jest minimum, zaliczenie ich na ogół nie zajmuje więcej jak kilka minut i przede wszystkim nie są natarczywe, na dobrą sprawę można je zupełnie zignorować i skupić się na levelowaniu bohatera poprzez zabijanie wrogów.

 

spacer.png

 

spacer.png

 

 

Z rzeczy mniej przyjemnych na pewno muszę wspomnieć o bugach. Już pal licho przeciwników blokujących się na obiektach czy wręcz w nich grzęznących (częsty widok), gorzej że czasem gra tak się zglitchuje, że trzeba ratować się opcją restartu od ostatniego checkpointa. Raz np. po wyjściu z menu craftingu przywitał mnie zupełny brak obrazu (akcja toczyła się dalej, po prostu nic nie było widać), innym razem mój hiroł trafił na niewidzialny obiekt, który nie pozwolił mu przejść dalej i po prostu zablokował mnie na amen. Niefajnie. Zupełnie do dupy jest też scenariusz (kolejna epidemia zombie z wojskowymi oraz psychopatami w tle), który stara się jak może ratować protagonista - Frank West to dla mnie drugi Ash Williams, momentami zastanawiałem się czy nie zacząć skipować cut-scenek, ale zabawne żarty i cięte riposty Franka zawsze mnie przed tym powstrzymywały :) Słabe jest również zakończenie, jakbym był jakimś wielkim fanem serii, to poczułbym się jakby mi Capcom napluł na ryj ostatnią scenką (fabularne DLC stanowiące kontynuację wydarzeń niespecjalnie ratuje sytuację). No i największy minus gry - schematyczność rozgrywki. Mnie akurat monotonia nie dopadła, bo zawsze motywowało mnie szukanie nowych schematów broni, a później testowanie ich na zgniłkach, niemniej jestem pewny, że zabawa polegająca w kółko na tym samym nie każdemu graczowi przypadnie do gustu.

 

W skrócie: bardzo fajna, świetnie wyglądająca i mega relaksująca giereczka, która stanowi idealną przerwę pomiędzy bardziej wymagającymi tytułami. No i chyba jedyna taka, w której w rytmie wesołych, świątecznych piosenek można wbić w tłum krwiożerczych truposzy i rozstawiać je po kątach elektrycznym młotem Thora albo przebrać się za Chun-Li ze Street Fightera i porozdawać im trochę kopniaków na ryje. Możliwości w tej grze są niemalże nieograniczone :notbad:8/10

 

 

 

 

Edytowane przez Josh
Odnośnik do komentarza

Heavenly Sword

 

Jakoś mnie nigdy do tej gierki nie ciągnęło, na początku przygody z PS3 ściągnąłem demo i pamiętam tyle, że wywaliłem je po paru minutach gry. Niedawno oglądałem jakiś materiał Rysława i ich topkę na PS3 i coś mnie tknęło "a chuj, sprawdzę", w końcu gra lata za grosze (premierówkę w ładnym stanie kupiłem za 19 zł lol). No i jak wypadł powrót do pierwszych miesięcy życia PS3?

 

No przede wszystkim boleśnie jeśli chodzi o technikalia. Gra notorycznie gubi klatki, właściwie przy większej zadymie działa w slow-mo, a nasze akcje mają sążnego laga, co w przypadku gry w stylu slashera jest zbrodnią. Jak mam wyczuć moment na idealne parry, kiedy gierka klatkuje? Inna sprawa, że pomysł na blok i parowanie to jakaś abominacja i gratuluję każdemu, kto opanował błyskawiczne zmiany "pozycji" w locie. Mój mózg po ponad ćwierć wieku grania jakoś miał problem z przestawieniem się na tryb "blok=puszczenie wszystkich przycisków", no kurwa to jest nienaturalne i nieintuicyjne. Poza tym system walki jest dosyć prosty, kombosów jest sporo, ale i tak skupiamy się na kilku efektywnych kombinacjach (no i może jestem już stary, ale zwyczajnie nie potrafię zapamiętać kilkunastu sekwencji opierających się na dwóch przyciskach). Szkoda też, że walce trochę brak mocy (może poza używaniem tytułowej broni, no ale ona zaś jest powolna i toporna), ot takie ciachanie sobie żyletką. Całość jest mocno drewniana, brak tu skoku, bohaterką steruje się niezbyt płynnie. No i niesamowicie drażnią wszelkie sekcje QTE zaprojektowane w ulubionym przez graczy stylu "nagle w ferworze walki i akcji wyskakuje ci z dupy ikonka klawisza i masz ułamek sekundy, żeby zareagować".

 

Gra króciutka i na normalu raczej łatwa, ale parę razy można dłużej utknąć i trochę powyklinać (końcowa walka to jakaś masakra, jedno z gorzej zaprojektowanych i bardziej frustrujących starć w gejmingu, gówno widać, bo kamera świruje, a efekty graficzne nie pomagają). Urok gry polega na fajnym designie świata i niezłej menażerii postaci (głównie po stronie złych, oczywiście z Bohanem odgrywanym przez Andy'iego Serkisa na czele). W 2007 był to, mimo framerate'u, zapewne piękny pokaz możliwości chlebaka. Teraz nadal czysto wizualnie wygląda to fajnie, ale jako gierka jest mocno archaiczne i ma sporo problemów. Mimo wszystko nie jest to crap i grało się znośnie.

 

Battlefield 1 (kampania)

 

Eh no zawód, szczególnie, że wstęp mocno mnie nakręcił i właśnie czegoś takiego oczekiwałem: epickich starć, emocji, klimatu IWŚ. To ostatnie z grubsza się udało, ale skakanie po mini epizodach i skupianie się w każdym z nich na trochę innym rodzaju gameplay'u trochę wszystko rozmyło. Już druga przygoda szybko zaczyna nudzić za sprawą przeciągnięcia zabawy czołgiem. Ogólnie grając często miałem wrażenie, że bawię się na mapach do multi, do których doszyto na siłę jakiś wątek i zadania singlowe. Kwintesencją są zadania typu CTF czy szukanie skrzynek z bronią. Otwarte mapy jakoś mi tu nie pasowały, choć ostatni epizod i zabawa w bieda-MGSV był nawet nawet. Swoją drogą trochę żenujące jest to ograniczanie wolności gracza i nakazywanie powrotu do głównego obszaru mapy, kiedy tylko wychylimy nos metr dalej, niż główna ścieżka.

 

Gra wygląda i rusza się ślicznie, a samo mięso, czyli strzelanie najróżniejszymi zabawkami, jest świetne i tym bardziej szkoda, że potencjał nie został w pełni wykorzystany w trybie dla jednego gracza. No ale wiedziałem, że nie ma się co nastawiać na wielką przygodę, gierkę kupiłem za grosze z założeniem, że postrzelam sobie parę godzin i w sumie tak się stało. A jak kiedyś kupię tego PS Plusa, to sobie sprawdzę multi.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Skończyłem sobie residenta 4 po miesiacu leniwego grania. Było to moje drugie przejście i o ile za pierwszym razem byłem zachwycony, tak za drugim razem dalej jestem c0rwa zachwycony bo to yebany majstersztyk.

Ale przy pierwszym podejściu byłem tak oczarowany wioską że byłem wtedy trochę wkurzony że tak szybko mi ja zabrali i dali jakieś zamki i inne gówna. Teraz trochę podrosłem i co prawda dalej uważam że najlepsza część gry to ta zanim trafiamy do zamku ale później jest równie dobrze.

 

Ta gra nie potrzebuje rimejku, chyba ich pojebało w tym capcomie ale mieli dobrą passę w poprzedniej generacji to dam ich trochę kredytu zaufania. Teraz przejdę sobie te etapy z Adą bo wcześniej jakoś ominąłem te dodatkowe tryby

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza
5 minut temu, maciucha napisał:

chłopaki powiem dla was szczerze, że nigdy nie grałem w żadnego residenta

Zacznij od rimejku dwójki ziomuś 

1 minutę temu, Ludwes napisał:

te residenty przed czwórka to te gry, w których jak głupi chodzisz od skrzyni do skrzyni, bo masz 6 okienek na ekwipunek i ciągle nie masz na nic miejsca?

 

no jednak wolę RE4

Najlepszy resident w starej formule? Dino crisis :nosacz3:

Odnośnik do komentarza

Na Gacku, dosłownie niedługo po premierze.

 

To był rozpierdol i doświadczenie definiujące mnie jako gracza - gra była złożona jak na prawdziwe AAA przystało, miała mnóstwo gamizmów (ulepszanie broniek, zbieranie świecidełek, strzelnice), wygląda fenomenalnie. WYJEBIŚCIE. To był next-gen przed nową generacją, po prostu tytuł który wyprzedził swoje czasy.

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
Ciekawe jakie to uczucie grać w takiego kozag (pipi)a residenta 4 w dzień premiery. Jest tu ktoś z takim doświadczeniem? Przecież ta gra musiała niszczyć mózg, jeszcze jak się było nastolatkiem albo dzieciakiem
Zgadza się. Większy damage mózgu miałem li tylko podczas pierwszego przechodzenia Ninja Gaiden, jednak RE4 to również sztos nad sztosy.
Odnośnik do komentarza

Ja na premiere na PS2 i podobne wrazenia, mimo ze graficznie ubozsza wersja. Pierwsza godzina chyba najlepsza, to ulozenie kamery niewdziane nigdy wczesniej, ten pierwszy domek i zetkniecie z przeciwnikami, klimat lal sie litrami, a potem akcja w wiosce, barykadowanie sie, wyskakiwanie przez okna, uciekanie przed typem z pila, wszystko bylo takie dopieszczone i filmowe, ze inne gierki to wygladaly przy tym jak jakas totalna amatorka. QTE zrywaly pape z dachu, walka na noze to byl jeden wielki banderas, zadna gra nie oferowala takiego doswiadczenia.

Niesamowite wspomnienie.

  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
36 minut temu, Pupcio napisał:

Ciekawe jakie to uczucie grać w takiego kozag kurwa residenta 4 w dzień premiery. Jest tu ktoś z takim doświadczeniem? Przecież ta gra musiała niszczyć mózg, jeszcze jak się było nastolatkiem albo dzieciakiem

Ta gra jest tak samo dobra teraz jak w 2005 roku. 

Wymieni ktoś taka druga nieśmiertelną grę? No nie, nie wymieni.

Odpisałem ci ale i tak cię nie lubię za tamtego posta, koleżko przejebales sobie 

  • Plusik 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
59 minut temu, Pupcio napisał:

Ciekawe jakie to uczucie grać w takiego kozag kurwa residenta 4 w dzień premiery. Jest tu ktoś z takim doświadczeniem? Przecież ta gra musiała niszczyć mózg, jeszcze jak się było nastolatkiem albo dzieciakiem

Pożyczony gacek. Miałem xboxa wtedy ale szczena na podlodze była jak łepek spadł w wiosce. Oczywiście była walka z padem przez pierwsze godziny i samym sterowaniem ale jak się przegryzłem to grałem prawie cały czas. 

Odnośnik do komentarza

a ta wersja HD to nie był port z PS2 właśnie?

 

Swojego czasu gacek był wyśmienitym miejscem dla fanów horrorów. W ogóle boli mnie, że komuś pożyczyłem/oddałem mojego starego Gacka, ale totalnie nie pamiętam komu. ;/

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...