Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Kroniki Myrtany: Archolos - mod który z powodzeniem może być uznawany za Gothic 0 (bo akcja dzieje się przed wydarzeniami z Gothica 1). Jest wszystko co było najlepsze w starych częściach czyli ciekawe postacie, świat, naturalne blokady progresu (nie ma żadnego skalowania leveli przeciwników), kombinowanie w zadaniach i świetne dialogi. Cała mapa jest ogromna ale nie przytłaczająca, po jakimś czasie naturalnie wbija się rozkład miejscówek jak i postaci. Oczywiście jak to w Gothicu nie ma żadnych znaczników i to co trzeba zrobić wynika z dialogów i dziennika, jedyne ułatwienie to szybka podróż.

   Pod względem rozwoju postaci jest idealnie, wszystkie umiejętności są przydatne, staty można rozwijać na parę sposobów a punktów nauki zawsze brakuje. Wszystko przebiega naturalnie i nie ma sytuacji w której przeciwnik rozwalający jednym hitem staje się popychadłem po 5h gry. Co do walki, tutaj to jest nadal stary Gothic czyli blokujący się na przeszkodach przeciwnicy, lekki chaos i koślawość ale też konieczność wyprowadzania uderzeń w rytmie przeciwnika i używanie odpowiedniej broni. Świat jest też usłany masą sekretów więc eksploracja jest premiowana, oczywiście tak jak w podstawce sterowanie postacią i skakanie wydaje się niedopracowane i niestety do nieumyślnych zgonów trzeba się przyzwyczaić.

   Fabularnie gra nie ma się czego wstydzić, niby nie jest jakoś bardzo skomplikowana ale jest parę plot twistów, przeciwnych frakcji i postaci z charakterem. W szczególności te ostatnie są bardzo dobrze napisane i mają świetne dialogi (ich 'polskość' wylewa się litrami, poniżej przykład). Grafika to taki dopakowany Gothic 2, z modem DX12 nie jest źle. Za to muzyka i dubbing są świetne. 

   Największym minusem są standardowo bugi, robienie zapisów na 2ch oddzielnych slotach to mus. Raz miałem sytuację gdzie podczas loadingu gra się wykrzaczyła i rozwaliła save'a, gdyby nie drugi zapis był bym 25h w plecy. No i po jakimś czasie robi się śmietnik w ekwipunku.

    W skrócie - brakowało mi gierki która nie prowadzi za rączkę, gdzie odkrywanie świata dostarcza wyzwań a napotkane postacie mają jakiś charakter. Jak ktoś ogrywał 20 lat temu Gothica i nie przeszkadza mu specyficzna toporność to ma tutaj pełnoprawny tytuł z serii. Z drugiej strony jak ktoś nigdy nie grał w Gothica to może się odbić, ale spróbować i pograć z 5h polecam. Dla fanów Gothica: 9/10     Dla nowych graczy: 7/10

image.jpeg.bf7ac81bcbd8f86426fb62714bd9a3fc.jpeg

Edit: jak ktoś się zastanawia jak grywalność to napiszę tylko tyle że pierwsze przejście zajęło mi ponad 75h a teraz robię kolejne z całkiem innym buildem, skillami i frakcją.

Edytowane przez łom
  • Plusik 3
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Wróciłem ostatnio, by przejść po raz drugi:

 

The Messenger

 

Zaczyna się mocno niepozornie. Inspiracje dość klarowne - 8 bitowy Ninja Gaiden i w zasadzie każda inna platformówka z elementami slaszerka pochodząca z tamtej generacji. Śmigamy w prawo, czasem do góry, czasem w dół, ale głównie dlatego, by znaleźć obejście przeszkody, która blokuje nam drogę w prawo. Więc w prawo. Skaczemy, ciachamy mieczykiem, a w raz z postępami zyskujemy inne możliwości ruchowe. Wspinanie się po ścianach, rzucanie gwiazdkami, szybowanie, nieodłączna linka z hakiem, nic szokującego. Przebijamy się przez kolejne ekrany, patroszymy kolejnych fazowców. Bawimy się kapitalnie, bo gra nie stara się być na siłę trudna ani zbyt labiryntowa, więc brniemy bez przestojów podziwiając coraz to nowe poziomy i arcy-kurwa-genialną muzykę im towarzyszącą. No i dialogi są w sumie napisane z dość sporym jajem, sprawnie operując żartem, niezręcznymi momentami i burząc od czasu do czasu czwartą ścianę. 

 

1042582786_TheMessenger_20220423193051.thumb.jpg.719706af2b7c4f99fd2a7216e840f861.jpg

 

A potem bum, koncepcja gry nagle się całkiem zmienia i witamy w nowej rzeczywistości. Być może ktoś jeszcze nie jest uświadomiony na czym polega twist, więc pohamuję się tutaj z jego opisem, ale wystarczy wiedzieć, że gra robi się znacznie bardziej skomplikowana i rozbudowana. Wkradają się elementy metroidvanii, a świat coraz szerzej otwiera swoje progi. Spotkałem się z rożnymi opiniami - niektórzy nie są zwolennikami tej zmiany, ale trzeba jej oddać, że jest ona niczym otwarcie okna w już zbyt dusznym pokoju. Natychmiast czuć świeży powiew. Niekoniecznie dla każdego przyjemny, bo niektórym spodobało się ten ciasny i przytulny kącik, ale zadanie spełnia w 100%. Ja byłem zachwycony za pierwszym razem (dałem się wtedy zaskoczyć) i teraz też w sumie przyjąłem tę odmianę z lekką ulgą.

 

 

Gra z automatu robi się bardziej wymagająca, trzeba zacząć myśleć w więcej, niż dwóch wymiarach i popisać czymś więcej, niż zręcznymi palcami. Dochodzi element eksploracji (a nie tylko huzia na józia w prawo) i planowania. Ale w swoim rdzeniu to wciąż kapitalna ninja-platformówka z responsywnym sterowaniem i przyjemną (choć często chaotyczną) mechaniką podwójnego skoku, jeśli w powietrzy ciachniemy wroga.

 

Nie wiem co mógłbym więcej dodać o tej grze. Fabuła jest pretekstowa (choć jak wspomniałem - bawi), techniczne wykonanie bez zarzutu, ale mówimy tutaj o grze na modłę 8 bitów, więc osiągnięciem technologicznym tego nie nazwę. Muzyka jest wybitna (polecam odsłuchać całe wałki, które podrzucam). Poziom trudności wyważony. Feeling kapitalny.

Zresztą wróciłem do niej po kilku latach, by przejść ponownie, więc niech to już będzie rekomendacją, bo nie robię tego zbyt często.

 

Aha, z rozpędu zrobiłem też (po raz pierwszy) darmowe DLC Picnic Panic i ogólnie określę to jako więcej tego samego, rewelacyjnego gameplayu. Poziomy są wyczuwalnie trudniejsze, ale generalnie kompletnie nie frustrują, może poza kilkoma wyzwaniami, jeśli postanowimy pójść w nieobowiązkowe 100%.

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza
W dniu 30.04.2022 o 11:14, łom napisał:

Kroniki Myrtany: Archolos - mod który z powodzeniem może być uznawany za Gothic 0 (bo akcja dzieje się przed wydarzeniami z Gothica 1). Jest wszystko co było najlepsze w starych częściach czyli ciekawe postacie, świat, naturalne blokady progresu (nie ma żadnego skalowania leveli przeciwników), kombinowanie w zadaniach i świetne dialogi. Cała mapa jest ogromna ale nie przytłaczająca, po jakimś czasie naturalnie wbija się rozkład miejscówek jak i postaci. Oczywiście jak to w Gothicu nie ma żadnych znaczników i to co trzeba zrobić wynika z dialogów i dziennika, jedyne ułatwienie to szybka podróż.

   Pod względem rozwoju postaci jest idealnie, wszystkie umiejętności są przydatne, staty można rozwijać na parę sposobów a punktów nauki zawsze brakuje. Wszystko przebiega naturalnie i nie ma sytuacji w której przeciwnik rozwalający jednym hitem staje się popychadłem po 5h gry. Co do walki, tutaj to jest nadal stary Gothic czyli blokujący się na przeszkodach przeciwnicy, lekki chaos i koślawość ale też konieczność wyprowadzania uderzeń w rytmie przeciwnika i używanie odpowiedniej broni. Świat jest też usłany masą sekretów więc eksploracja jest premiowana, oczywiście tak jak w podstawce sterowanie postacią i skakanie wydaje się niedopracowane i niestety do nieumyślnych zgonów trzeba się przyzwyczaić.

   Fabularnie gra nie ma się czego wstydzić, niby nie jest jakoś bardzo skomplikowana ale jest parę plot twistów, przeciwnych frakcji i postaci z charakterem. W szczególności te ostatnie są bardzo dobrze napisane i mają świetne dialogi (ich 'polskość' wylewa się litrami, poniżej przykład). Grafika to taki dopakowany Gothic 2, z modem DX12 nie jest źle. Za to muzyka i dubbing są świetne. 

   Największym minusem są standardowo bugi, robienie zapisów na 2ch oddzielnych slotach to mus. Raz miałem sytuację gdzie podczas loadingu gra się wykrzaczyła i rozwaliła save'a, gdyby nie drugi zapis był bym 25h w plecy. No i po jakimś czasie robi się śmietnik w ekwipunku.

    W skrócie - brakowało mi gierki która nie prowadzi za rączkę, gdzie odkrywanie świata dostarcza wyzwań a napotkane postacie mają jakiś charakter. Jak ktoś ogrywał 20 lat temu Gothica i nie przeszkadza mu specyficzna toporność to ma tutaj pełnoprawny tytuł z serii. Z drugiej strony jak ktoś nigdy nie grał w Gothica to może się odbić, ale spróbować i pograć z 5h polecam. Dla fanów Gothica: 9/10     Dla nowych graczy: 7/10

image.jpeg.bf7ac81bcbd8f86426fb62714bd9a3fc.jpeg

Edit: jak ktoś się zastanawia jak grywalność to napiszę tylko tyle że pierwsze przejście zajęło mi ponad 75h a teraz robię kolejne z całkiem innym buildem, skillami i frakcją.

Kurcze aż nabrałem ochotę żeby w końcu wziąć się na serio za G O T I C Z K A 

Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, Pupcio napisał:

Kurcze aż nabrałem ochotę żeby w końcu wziąć się na serio za G O T I C Z K A 

Jak nigdy nie grałeś to możesz się odbić bo walka jest specyficzna (ale nie polega tylko na mashowaniu jednego przycisku) i są błędy/dziwne zachowania które wynikają ze specyfikacji silnika gry. Jeśli przyzwyczaisz się do wszystkich bolączek i ogarniesz 'system' to można wsiąknąć na setki godzin, bo każdą starą część warto przejść przynajmniej dwa razy.

Odnośnik do komentarza

Może nie właśnie ukończone, ale ukończone niedawno. Nie chciało mi się wcześniej pisać, wolę grać.

 

Narita Boy

 

Co jakiś czas lubię sobie odpalić gierkę indie i po roku trzymania jej w kolejce przyszła pora na chłopaka z Narity. Gra to klasyczna metroidvania, chociaż miejscówki są niezbyt rozbudowywane i raczej nie sposób się zgubić. Poza siekaniem wrogów dość różnorodnym arsenałem ciosów szukamy kluczy i odkrywamy wspomnienia. Pixelart wygląda świetnie, a genialny soundtrack wpasowuje się w klimat techno. 

 

XVEMzCp.png

 

Guardians of Galaxy

 

Od razu przyznam, że nie jestem fanem Marvela oraz kina superbohaterskiego, nie oglądałem Avengersów, a ulubiony Spiderman to ten z Andym Garfieldem to Strażnicy Galaktyki całkiem mi się podobały ze względu na swój humor, klimat kosmicznych podróży i brak bohaterów w rajtuzach. Zachęcony dobrymi ocenami gry sprawdziłem ją i bawiłem się całkiem dobrze (przez jakiś czas). Strażnicy Galaktyki to klasyczny akcyjniak TPP z następującymi po sobie killroomami przerywanymi wstawkami filmowymi. Walki są fajne i wachlarz umiejętności całkiem pokaźny co w połączeniu z wykorzystaniem mocy swojej ekipy sprawia, że rozwalanie dziesiątek przeciwników jest przyjemne. Spokojniejsze momenty to eksploracja, szukanie znajdziek i rozwiązywanie prostych zagadek z udziałem mocy specjalnych naszych pistoletów. Grafika jest bardzo ładna, do wyboru mamy tryb Quality (4K i 30 klatek), Ray Tracing (4K, 30 klatek, odrobinę gorsze detale niż w trybie Quality + RT. Grałem właśnie w tym trybie) oraz tryb wydajności w 60 klatkach i 1080p co wygląda o wiele słabiej. Generalnie prezentuje się bardzo dobrze i jest to pierwszy tytuł, w którego grając usłyszałem wentylator konsoli.

Niestety gra strasznie się dłuży i staje się monotonna po pewnym czasie i musiałem sobie już ją dawkować by skończyć. Lepiej by było gdyby trwała połowę krócej.

 

QvHYA8r.jpg

 

Wolfenstein New Order

 

Zrobiłem sobie replay po 7 latach od ogrania jej na PS4 i chociaż oprawa się mocno zestarzała (w końcu był to crossgen) to strzelanie wciąż jest bardzo miodne. Nie mogę się doczekać nowej odsłony i mam nadzieję, że będzie jej bliżej do New Order niż porażki jaką była Youngblood.

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza

Metal Gear Solid 3 HD (PS3)

 

Gra, dla której odkurzyłem PS3. Co prawda postanowiłem wpierw się zmusić do MGS2, przez co trochę odwlokłem ukończenie trójeczki, ale przynajmniej mam teraz ciekawe porównanie obu tych tytułów. Pozornie oba z tej samej generacji, tej samej serii i o tych samych założeniach, a w rzeczywistości jeden nie zestarzał się najlepiej, podczas gdy drugi do dziś robi olbrzymie wrażenie, nawet po tylu latach. Chyba nie muszę mówić, który jest który?

 

Myślałem, że po Phantom Pain ciężko mi będzie "cofnąć się" do MGS3. Nic bardziej mylnego. Mechanika gry nadal jest zaskakująco dobra, grafika przyzwoita, zaś reżyseria cut-scenek, dialogi, oraz przede wszystkim zdrowy balans między nimi a właściwą rozgrywką sprawiają, że nie sposób się nudzić. MGS3 daleko do sandboxu, ale mimo tego sposobów na przejście gry jest mnóstwo, a w tym wszystkim znaleźć można nie tylko mnóstwo sekretów i smaczków, ale nawet pierdołowatych i subtelnych easter-eggów.

 

No i oczywiście jedna z lepszych historii w grach i zdecydowanie najlepszy Metal Gear.

 

Nie była to moja pierwsza styczność z MGS3 oczywiście, ale pierwsza z wersją Subsistence. Generalnie cała ta kamera na plus, ale pod koniec gry zdałem sobie sprawę, że są momenty, w którym ta swoboda trochę odbiera uroku i filmowości produkcji - szczególnie podczas końcowej ucieczki.

 

Także wersja HD jest mocno uszczuplona względem PS2. Nie ma sekwencji "snu" w celi, nie ma minigierek z małpami, ani Secret Theater (to ostatnie najbardziej mnie rozczarowało). Fajny bonus w postaci MG1 i MG2, ale nie wiem, czy będę je akurat przechodził. Może kiedyś na Vicie.

 

Zabawne też, jaka prosta w tej grze do zdobycia jest Platyna. Właściwie wystarczy jedno przejście. Tymczasem platyna w MGS2 wymaga kilkukrotnego i bardzo uważnego przejścia obu epizodów, wszystkich VR i misji dodatkowych. Zabawny kontrast i prawdę mówiąc nie wiem, co lepsze. Z MGS2 nie chce mi się już męczyć, prawdę mówiąc, zaś w MGS3 odblokowałem wszystko. Mogli chociaż dać jeszcze achievementy za przejście MG1 i MG2, dla motywacji. Ale to już szczegóły.

 

Ogólnie naprawdę niesamowita produkcja. Cieszę się, że jeszcze ją odświeżyłem po latach, zanim PS3 wyzionąłby ducha. ;)

 

Następny w kolejce Peace Walker HD. Ciekawe, jak to teraz odbiorę. Wersja PSP wciągnęła mnie lata temu jak mało która gra. Jedna z tych nielicznych pozycji, przez które zarywałem nocki na zasadzie "jeszcze jedna misja". Aż boję się sprawdzać, ile faktycznie godzin przy grze spędziłem na PSP. Mało jednak pamiętam, to chętnie sobie odświeżę wydanie HD.

  • Plusik 6
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Lords of the Fallen - to chyba najprostszy soulslike w jakiego grałem. W sporo oczywiście nie grałem, ale to naprawdę była dość prosta i mało irytująca przeprawa. To znaczy żeby nie było, bossowie z pierwszej połowy gry potrafili mi zajść za skórę i do dwóch podchodziłem gdzieś po 15 razy, ale pod koniec już szedłem jak przecinak (ostatni boss padł za 2 razem, a dwóch jego poprzedników za pierwszym). Druga sprawa, to to że przez 3/4 gry biegałem z toporkiem który zdobyłem w początkowej fazie więc obrażenia zadawałem znikome. Dopiero pod koniec przerzuciłem się na miecz który kosił ostro. Poza tym lokację są dość małe w tej grze, a do tego występuje backtracking. Do tego bugi typu znikający głos. Coś sobie w tym roku dobieram gry które po rozpoczęciu mnie zupełnie nie wciągają. Tak też było i tu, zacząłem ale nie grałem z jakąś radością czy dużą chęcią. Skończone i odhaczone z listy. Ale drugi raz na pewno nie zagram.

Edytowane przez Sep
Odnośnik do komentarza
18 godzin temu, Sep napisał:

Lords of the Fallen - to chyba najprostszy soulslike w jakiego grałem. W sporo oczywiście nie grałem, ale to naprawdę była dość prosta i mało irytująca przeprawa. To znaczy żeby nie było, bossowie z pierwszej połowy gry potrafili mi zajść za skórę i do dwóch podchodziłem gdzieś po 15 razy, ale pod koniec już szedłem jak przecinak (ostatni boss padł za 2 razem, a dwóch jego poprzedników za pierwszym). Druga sprawa, to to że przez 3/4 gry biegałem z toporkiem który zdobyłem w początkowej fazie więc obrażenia zadawałem znikome. Dopiero pod koniec przerzuciłem się na miecz który kosił ostro. Poza tym lokację są dość małe w tej grze, a do tego występuje backtracking. Do tego bugi typu znikający głos. Coś sobie w tym roku dobieram gry które po rozpoczęciu mnie zupełnie nie wciągają. Tak też było i tu, zacząłem ale nie grałem z jakąś radością czy dużą chęcią. Skończone i odhaczone z listy. Ale drugi raz na pewno nie zagram.

 

Dla mnie to był mocny potworek. Takie drewniane dark solsy (gdzie już same darki to mocny drewniak, ale widać komuś się udało dołączyć kolejne pniaki do sterowania). 

Odnośnik do komentarza

Unpacking

 

Jakoś mnie natchnęło czytając reckę i inne wzmianki o tym tytule w jednym z ostatnich numerów PE. Pomysł wyjściowy wydawał się zaskakująco prosty (wypakowujemy z pudeł przedmioty po przeprowadzce do nowego/starego lokum, i tak parę razy). No i faktycznie, nie ma tu jakiegoś drugiego dna, no może poza tym, że możemy sobie "dopowiedzieć" życiowe zmiany i perypetie, jakie przechodzi nasza niewidzialna bohaterka. Gra zajęła mi dwie niezbyt długie sesje (łącznie jakieś 3-4h) i nie ukrywam, że po koniec robi się już nudnawo, bo patent cały czas jest jeden i ten sam. Otwieramy pudła, wyciągamy graty i szukamy dla nich miejsca. Wbrew pozorom nasza swoboda jest dosyć ograniczona i jeśli nie wpasujemy się ze wszystkimi przedmiotami w pewne przewidziane przez twórców ramy, to nie zostaniemy "puszczeni" dalej. Ot chociażby papier toaletowy nie może leżeć na środku łazienki, a środki chemiczne powinny znajdować się pod zlewem, a nie na stole. Z grubsza rządzi tym wszystkim logika, ale czasami można na dłuższą chwilę utknąć, bo nie zawsze miejsce przewidziane przez twórców musi pokrywać się z naszym zdrowym rozsądkiem. No i pixelartowa oprawa powoduje, że czasami po prostu nie wiadomo, czym jest dany przedmiot xD. Tak czy siak, ciekawe, typowo relaksujące doświadczenie, które porównałbym do zabawy w meblowanie w The Sims. Przyjemna muzyczka sobie gra, nam nic nie przeszkadza i nie goni nas czas i sobie ustawiamy figurki na parapecie i gierki na półce.

Edytowane przez kotlet_schabowy
  • Plusik 1
  • Minusik 1
Odnośnik do komentarza

AC Revelations - od ostatniego assassyna, czyli Brotherhood, minely mi rowno 4 lata, tyle sie zbieralem zeby zaczac kolejnego bo srodkowa czesc trylogi jurnego Wlocha zmeczyla mnie totalnie. Zabieralem sie wiec za dokonczenie sagi jak pies do jeza i kiedy w koncu sie przemoglem mialem wrazenie, ze trafilem do tego samego piekla jak ostatnio. Poczatek jest klimatyczny bo wracamy na stare smieci czyli do zamku assassynow z czesci pierwszej. To niestety tylko krotki fragment bo za chwile gra na powrot wrzuca nas do olbrzymiego jak Rzym kolejnego miasta czyli Konstantynopola, gdzie spedzimy 90% gry.

 

Ubi nie bierze jencow. Od pierwszej minuty rzuca nam w morde aktywnosciami, znacznikami, trybami, misjami i czym jeszcze popadnie. Tyle, ze wiekszosc z nich jest skopiowana z poprzedniczki jak np. sklepy, misje dla naszych assassynow czy misje frakcji. Przeszla rowniez znaczna czesc uzbrojenia i mamy od razu na podoredziu pistolet, zatrute strzalki czy spadochron. Za chwile jednak dostaniemy nowosc bo drugie ostrze zostanie zagiete tworzac hak umozliwiajacy szybsze wspinanie po scianach, ratujace nam dope przed zle wymierzona odlegloscia i pozwalajace sunac po tyrolkach. Nowe tez sa bomby podzielone na trzy kategorie: zabojcze, taktyczne i dywrsyjne. Dodatkowo kazde wystepuje w 4 roznych formach (bomba od razu ekspodujaca albo z zapalnikiem czy cos w rodzaju miny). Nie wiedzac tylko czemu nie mozemy miesc ich wymieszanych. Wiec nie da sie miec jednoczesnie bomby z krwia albo ze skunksem, trzeba sie zdecydowac na jedno. Poje.bane.

 

I z takim inwentarzem przebijamy sie przez misje glowne, poboczne, szkolace assassynow i jakies tam opcjonalne. Aha, no jest jeszcze ten mechanizm tower defense, o ktorym czytalem, ze psuje odbior tej czesci. No tak nie jest. Wlasciwie zetknalem sie z nim tylko pare razy w tutorialu jak powtarzalem go dla trofa i raz specjalnie uruchomilem go w grze. Miasto podzielone jest na strefy wplywow templariuszy i taka strefe trzeba oswobodzic robiac jakies glupoty jak skanowanie kapitana, zaje.banie go i podpalenie wiezy (czemu wieza odstrasza reszte templariuszy? nie wiem). Ale taka odzyskana strefa moze byc odbita ponownie przez wroga jesli napelnimy pasek swiadomosci templariuszy. A napelnia sie on jesli np. kupujemy sklepy albo cos odrestaurowujemy. Tyle, ze mozna go bardzo latwo zbic zagaduja do heraldow. A nawet jak pasek jest prawie na maxa to gra podsyla nam jakiegos oficjela do ubicia i redukuje go o 50%. Takze z tym tower defence mozna sie w ogole nawet nie zetknac bo i po co, skoro raz ze trzeba wygrac oblezenie a dwa ze potem i tak odbic znowu strefe. Poje.bane ale do obejscia.

 

No dobra, ja tu o mechanikach ale pewnie chcecie wiedziec co mysle o tej czesci. No wiec juz teraz wiem, ze to bedzie moj drugi ulubiony assassyn po jedynce. Ok, mechanicznie mozna sie czasem wkur.wic jak postac sie zgliczuje, przeciwnik nam robi bukake zolnierzami albo tworcy wyznaczaja opcjonalne zadanie, w ktorym trzeba kapuscic. Ale to w sumie bylo w kazdym poprzednim assassynie (poza jedynka) chociaz przynam, ze tutaj mi sie najlepiej (w porownianiu z 2 i B) sterowalo postacia w miescie, chyba dzieki hakowi wszystko przyspieszylo. Natomiast jesli idzie o klimat i postacie to ta czesc wygrywa w tej trylogii. Czemu? Bo dzieje sie w arabskim miescie a ta kultura najbardziej spina sie z tytulem gry no i mozemy ponownie (acz krotko) pokierowac Altairem i poznac jego losy. Reszta plejady rowniez dowozi bo gra nie mnozy niepotrzenie nowych postaci i jestesmy z nimi praktycznie do konca gry. Rockstar moglby sie czegos od Ubi tutaj nauczyc. Na cale ku.rwa szczescie nie ma rowniez tej bandy scoobydoo z poprzedniej odslony i samym Desmondem tez nie musimy biegac w terazniejszosci. Sa jakies dodatkowe misje z nim gdzie mamy widok z pierwszej osoby i skaczemy po platformach ale jego opowiesc to kek.

 

Podobala mi sie tez historia. To podsumowanie zycia Altaira i przygody z braterstwem Ezio. Nie bylo specjalnych ciareczek na koncu ale nie bylo tez zazenowania. To wlasciwie koniec pewnego etapu dwoch spoko assassynow (chociaz Ezio najlepszy dopiero w Revelations). Jakos tak bardziej to do mnie trafilo bo ostatnio Rammstein wydal przeciez rowniez plyte o przemijaniu, czasie i pozegnaniach.

 

Od zawsze powtarzalem tutaj, ze dla mnie najlepszym assassynem byla jedynka, skupiona na assassynowaniu a nie na strzelaniu z pistoletow czy masie bezsensownych pier.dol. I tak, jak jest tylko jeden Ronadlo, miejsce dla jednego Bossa i jednego Snejka, tak jedynym Assassynem jest Altair Ibn-La'Ahad. Ale Ezio i scenarzysci w tej czesci byli naprawde niego blisko. 8/10.

  • Plusik 1
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Kena- krótko- mila odskocznia od wszędobylskich openworldów. Pół otwarty świat jak tutaj czy w Gow to dla mnie chyba najlepszy sposób przedstawiania świata w gierkach. A sam tytuł bardzo przyjemny. Żadne goty czy inne sroty ale bardzo przyjemna, staroszkolna przygodówko- platformówka. No ciężko się przyczepić do czegoś w tym tytule tak na poważnie. 8/10

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

Sekiro: Shadows Die Twice - strasznie się bałem tej gry, bałem się że wydam pieniądze i po godzinie będę miał dość. Widziałem filmiki na YouTube jak ludzie niemal beczeli gdy raz za razem ginęli. 

Z gier typu soulslike ukończyłem Bloodborne, Dark Souls3 i Nioh. Ale to tylko dlatego że był tam multiplayer i w krytycznym momencie możemy przyzwać pomoc. 

Ale zakupiłem i zacząłem grać. Od samego początku granie było hmm.. Przyjemne? 

Historia w grze jest prosta, nasz Shinobi ma zadanie ochraniać Boskiego Potomka, panicza Kuro. Jednak fabuła jest podana w bardziej przystępny sposób niż soulsach. Graficznie to poziom DS3, projekty poziomów są fajne, są skróty, opcjonalni bossowie i ładne widoczki. To tak w skrócie, bo nie o tym chciałem. 

 

Walka. Sekiro to walka. Taka która polega na atakowaniu i parowaniu ciosów przeciwnika, co pozwoli nabijać pasek jego postury by wkoncu ją przełamać. Można również próbować zdrapywać pasek zdrowia. 

Po tych kilkudziesięciu godzinach przychodzą mi do głowy dwie kapitalne rzeczy, które pozwoliły mi ten tytuł ukończyć. Pierwsza to brak staminy i mobilność postaci. Druga to uczciwość. Te dwie sprawy pozwalają totalnie zatracić się w atakowaniu i bronieniu. Praktycznie każdy cios przeciwnika można odbić, uniknąć bądź skontrować. Gra jest pod tym względem totalnie sprawiedliwa. Albo jesteś cierpliwy i nauczysz się grać, albo nie masz tu czego szukać. I tyle. 

Ale jeśli to opanujesz to satysfakcja jest przeogromna. Atak, blok, kontra. Radość z gry jest niesamowita. A już pojedynek z Genichiro to najlepszy pojedynek na miecze w grach ever! Dźwięki uderzeń, rytm i emocje to jest coś czego chyba nigdy nie doświadczyłem w grach. 

Każda walka z bossem jest tu wydarzeniem. System walki dla mnie to szczytowe osiągnięcie jeśli chodzi o pojedynki na miecze. A mikiri <3

 

Pewnie mógłbym rozpisać się więcej, ale lepiej żeby każdy zagrał sam. Nie patrzcie na youtubowych płaczków, skoro ja dałem radę to kazdy może dać. Dla mnie to jedna z najlepszych gier w jakie kiedykolwiek grałem i polecam ją każdemu 9+/10 

Edytowane przez drozdu7
  • Plusik 9
Odnośnik do komentarza

W sumie nie wiem, ja nie jestem soulsowym znawcą. Bloodborne jest wybitną grą i zawsze będę to podkreślał. Klimat, miejscówki, starcia z bossami. Do tego przyjemny gameplay. Nioh też mi siadł mocno, dynamiczny model walki i ciekawi bossowie. No i feudalna Japonia <3 Dark Souls 3 po Bloodborne już tak wielkiego wrażenia nie robi. Ale jest też bardzo dobry. 

Tylko tak jak pisałem, być może żadnej z tych gier bym nie ukończył gdyby nie przyzywani pomocnicy. W Sekiro wszystko zrobiłem sam i dlatego pewnie dałbym na pierwszym miejscu. 

 

A no i grałem na nowym xboxie i tu jest już chyba 60klatek, dodatkowo szybkie loadingi + Quick Resume. Zgony nie wkurwiaja tak bardzo, no i można szybko wskoczyć do gierki, dostać wpierdol i wyłączyć 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Ukończyłem grać, bo gry nie skończyłem, Horizon: Zero Dawn. Gra absolutnie piękna pod względem graficznym z fantastycznym designem i światem. Szkoda, że świat jest pusty i sztuczny, kompletnie nieinteraktywny. Woda, śnieg, ogólnie przyroda nie reaguje na gracza, nie da się wdrapać gdzie się chce, wejść gdzie się chce. To ma być open world? Fabuła

zapowiada się ciekawie, ale jest podana w tak nieinteresujacy sposób i sztucznie, że całkowicie odechciało mi się ja śledzić. Szkoda, bo cała seria dla mnie w ten sposób umiera :(

  • Plusik 3
  • Lubię! 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza

Skończyłem RESISTANCE 2. Gra pod każdym względem lepsza od pierwszej części którą też niedawno kończyłem. Jako że to strzelanka to najbardziej czuć że poprawiono strzelanko z broni i teraz jest to zayebiście zrobione i sprawia przyjemność zabijanie chimer kochanych.

 

Różnorodność leveli i oprawy to też c0rwa różnica generacji a gra wyszła chyba 2 lata po jedynce xD No dalej to ładnie wygląda i pozostaje mieć ból dupy że jakimś cudem taki odpad jak seria killzone jest tą bardziej znaną serią :pechowiec:

 

 Z minusów to strasznie nierówny poziom trudności, kurde czasem są takie momenty że nawet taki poczciwy zagrajmer jak ja zaczyna wyzywać chimery od kurwiszonów a tak nie wypada :( no i to ten etap w świecie gierek gdzie twórcy zabierali pasek życia i broni więc chodzimy jak jakiś daun z dwoma brońmi a reszta się marnuje, całe szczęście że się ogarnęli w trójce i powraca koło broni i pasek życia. 

W przeciwieństwie do jedynki polecam zagrać nawet dzisiaj bo grało się ekstra, szkoda że gra utknęła na ps3 więc oprócz mnie i mejma mało kto może spróbować :smutas:

 

  • Plusik 3
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...