Skocz do zawartości

Właśnie zacząłem...


Rekomendowane odpowiedzi

Chyba wiem co Ci zgliczowało. Trofik ze zdobyciem wszystkich daedrycznych broni, prawda?

Quest z wilkołakiem dla Hircyna był problematyczny bo przez określony wybór można tam było nie zdobyć odpowiedniego przedmiotu. Był też drugi daedryczny quest (Waking Nightmare), w którym jeśli w kilkanaście sekund nie podniosłeś przedmiotu - przepadała szansa zdobycia go. Z tego co pamiętam to były to dwa krytyczne zadania gdzie też martwiłem się aby nic się nie pochrzaniło.

Odnośnik do komentarza

@Wredny sorry za post pod postem. Już znalazłem rozwiązanie problemów z językiem w Skyrim na ps5. Zmieniłem język konsoli na english USA (miałem ustawiony eng UK), automatycznie dociągnęło się ok 2GB danych (voice actingi itp) i po załadowaniu sejwa jest prawilny angielski. Zatem spokojnie możesz młócić, wszystko gra i cyka.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Z przyczyn prywatno-życiowych wszystkie długaśne gierki chyba będą musiały pójść na jakiś czas w odstawkę, ale zacząłem kilka popierdółek na PC do odpalenia na krótkie, niezobowiązujące partyjki. Bo (nie)stety Vampire Survivors już scalakowane. ;)

 

Retrowave

Prosta gra indie w stylistyce retro/synthwave, w której jedziemy samochodem po najdłuższej prostej autostradzie na świecie, słuchając przy tym muzyki z gatunku synthwave.

 

To właściwie tyle...

 

Typowa gra do relaksu, ewentualnie do prostej zabawy z wymijaniem ruchu ulicznego na punkty. Kilka dostępnych trybów zabawy, kilkanaście samochodów oraz tras, z czego te ostatnie różnią się od siebie jedynie estetyką (w końcu linia prosta...). Można ustawić niski poziom trudności, skupiając się wyłącznie na spokojnej jeździe, zaś na wyższych w stylu Burnouta unikamy ruchu ulicznego zbierając punkty za niebezpieczną jazdę.

 

Gra banalna, bez konkretnego celu (poza ewentualnymi achievementami), ale przyjemna. Przede wszystkim o fajnej stylistyce, z niezłą muzyką. Tak, żeby odpalić na chwilę, ponabijać trochę punktów, przesłuchać parę kawałków i wyłączyć.

 

Kilka lat temu grałem w coś podobnego, bodajże Outdrive. Podobne założenia, ale tamta gra mi się nie podobała, bo nie pozwalała się "zrelaksować", tylko trzeba było pilnować prędkości, co zabijało jakąkolwiek frajdę. Retrowave zdecydowanie lepszy.

 

Command & Conquer Remastered Collection

Bardzo pozytywne wrażenie zrobił na mnie ten Remaster na początku, bo nie dość, że wygląda całkiem ładnie, to autentycznie widać, że był stworzony z pasją, a nie po linii najmniejszego oporu. Cały C&C oraz Red Alert z dodatkami, zremasterowany OST oraz mnóstwo materiałów dodatkowych oraz kulis tworzenia gry. Świetna sprawa.

 

Szkoda tylko, że sama rozgrywka już nie robi takiego wrażenia, co kiedyś. Tj. zupełnie inaczej zapamiętałem zabawę sprzed 20+ lat. Na początku w ogóle odpaliłem poziom trudności Hard i bardzo szybko zrozumiałem swój błąd. Gra już w oryginale do łatwych nie należała - szczególnie kampania NOD - a tutaj różnice polegają jedynie na zaniżeniu statystyk naszych jednostek i zwiększeniu siły wrogów. Chrzanić achievementy, ja tak grać nie będę, niepotrzebnie się frustrując. Już i tak w grze jest zdecydowanie zbyt dużo misji z ograniczoną ilością jednostek, co samo w sobie jest trudnością, szczególnie przy tak marnym pathfindingu.

 

Zainstalowałem do pogrania co jakiś czas po jednej misji. Trochę ich jest, więc będzie co robić. Sam jestem ciekaw, czy będę miał czas i cierpliwość na wszystkie.

 

Ale nie zapomniałem o jakże przegiętej strategii z przyblokowaniem jakichkolwiek ruchów wroga workami z piaskiem... ;) Zdaje się w Red Alert trochę to naprawili, ale w C&C można było dzięki temu nawet budowle stawiać z dala od głównej bazy, a AI w ogóle nie było w stanie sobie z takim murem poradzić.

 

Pictopix oraz Hatsune Miku: Logic Paint S

Jakiś czas temu wkręciłem się w Picrossa. Tak, jak kiedyś marnowało się czas przy Saperze, tak teraz takie łamigłówki lubię sobie odpalić co jakiś czas. Pictopix to zdecydowanie jedna z lepszych platform na PC w tej kwestii, jeśli nie najlepsza. Mnóstwo trybów, nie zliczę nawet ile plansz, plus dodatkowe wyzwania dzienne, leaderboardy itp. Nie wierzę, żebym kiedykolwiek przeszedł całość, ale dobrze jest czasem odpalić taką łamigłówkę.

 

Logic Paint S to praktycznie to samo, tylko z moją ulubienicą Miku. Bo jestem pojebany i gra rytmiczna to dla mnie widocznie za mało. Oryginalny Logic Paint na Androida jest naprawdę świetny i prawdę mówiąc poza obrazkami mało w nim materiałów dla mangozjebów. Za kilka złotych na telefon jak najbardziej polecam, bo gra jest zacna i dobrze zrobiona. Natomiast Logic Paint S to już mocno wystylizowany Picross na "większe" platformy. Kompetentny, przyjemny, z możliwością odsłuchania (średnich, niestety) utworków Vocaloidów. Pictopix lepszy, ale Miku to świętość, więc też się pogra.

 

Gal*Gun: Double Peace

Typowa gra dla mangozjebów, jak nie zboczeńców.

 

Toż kurde zacząłem zdanie, pogrążając się na wstępie na całego... :D

 

Gal Gun to "celowniczek" na szynach, w którym strzelamy feromonami(wat?) do licealistek, a fabuła i ogólny koncept są tak debilne, że nawet nie chce mi się próbować ich opisywać szerzej niż to jedno zdanie...

 

Sam nie wiem, co myśleć. Lubię gry świadome tego, czym są, oraz wszelkie parodie, dzięki czemu można się z nimi, lub z nich pośmiać podczas zabawy. Tu po trailerze spodziewałem się czegoś "z jajem", ale rozczarowałem się mocno, bo gra jednak traktuje siebie zbyt "poważnie" i serio czuję się nieswojo grając w coś takiego, szczególnie że jest to mocne ecchi. Szkoda, bo sam gameplay "celowniczkowy" jest stosunkowo fajny i urozmaicony, oraz w pewnym sensie pomysłowy. Chyba po cichu liczyłem bardziej na klimaty Huniepop, a tu typowa zboczona Japonia.

 

Jedno zakończenie zdobyłem, ale nie wiem, czy mam ochotę na kolejne. Nie mam już chyba za to jakichkolwiek resztek godności...

  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza

Zacząłem Plague Tale Innocence. Noo gra to takie bardzo biedne The Last of Us, co zresztą wszyscy wiedzą. Technicznie kaszanka: przenikające obiekty, drewniana animacja, ubogie w emocje twarze - no wszystko takie po prostu biedne :) Gra też się ubogo, gra dokładnie pokazuje Ci co masz robić i nawet nie ma co próbować czegoś innego bo i tak nie zadziała. Omijanie strażników to poziom pierwszego Tenchu i rzucanie ryżu. No a szczury... Nie wiem, jakoś tak średnio przerażające, bo i ich animacja nie powala, a same ich omijanie jest proste. No i tylko jeden sposób jest, trzeba robić tak jak sobie twórcy wymyślili i koniec. Przykład: jest sobie kałuża ze szczurami. A obok płonąca latarnia. Ale nie można sobie jej wziąć, bo akurat gra chce żebyś uderzył kamieniem w bariere i wysypią się martwe prosiaki i po nich sobie przejdziesz. Czemu? Nie zastanawiaj się. Podobnie jest z odkładaniem pochodni przy przechodzeniu przez barierkę. Amicia tłumaczy, że się nie da z pochodnią Czemu się nie da? Czemu nie można pomóc wspiąć się dzieciakowi i podać mu pochodni? Bo nie. Mówiłem, nie interesuj się! Nie wiem czy będzie mi się chciało to kończyć, gra mnie śmieszy, fabuła nie porywa. Zobaczymy

  • Haha 2
  • beka z typa 2
Odnośnik do komentarza

Ja miło wspominam Innocence, ale to pewnie dlatego, że było fajną odskocznią od tych wszystkich sandboxów na 100+h, w które sporo gram.
Jasne, pełno tam było uproszczeń i umowności, ale nadal nic, co by mnie jakoś specjalnie wybijało z immersji.
Mimo wszystko polecam się przemęczyć, żeby z pełnym bagażem doświadczeń przysiąść do Requiem, które pod każdym względem jest sporym krokiem naprzód.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Zacząłem Metal Gear Survive na PC, pomimo ocen, opinii i kontrowersji... Przymknąłem oko na "Metal Gear" w tytule, zignorowałem całą otoczkę pozbycia się Kojimy z Konami, jak i samo FucKonami, olałem fakt, że nie jest to prawdziwy MGS, ani żaden kanon i... może być nawet spoko średniak do pogrania.

 

Gameplay MGS5 bardzo mi się podobał, ale nie chciałem gry powtarzać, więc padło na ten zombie-survival. No i jest to dokładnie to, co widać na pierwszy rzut oka - survival z silnikiem i mechaniką MGS5, na plus i minus. Większy nacisk na walkę w zwarciu. Wbrew pozorom nie jest to wcale żaden potworek zrobiony kompletnie na odwal. Ogólnie jak wczoraj grę odpaliłem, to rutyna i powtarzalność zbieractwa, pozyskiwania nowych surowców i technologii, rozwoju postaci, customizacja, budowa bazy itp. wzięły górę i przegrałem ponad 3 godziny i pewnie gdybym miał czas, to pograłbym dłużej. Typowy, uzależniający schemat charakterystyczny dla tego gatunku.

 

Oczywiście zaraz może się okazać, że parę godzin więcej i się jednak znudzi, odrzuci, bądź zrobi monotonne. To trudno, pójdzie wtedy w odstawkę, tym bardziej, że fabuła i tak mnie kompletnie nie interesuje. Ale za te dwie dyszki strata niewielka.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

185e9f3dd0918-screenshotUrl.thumb.jpg.7a6102234db22bb346948eb881349ec5.jpg

 

Naruto Shinobi Striker. Jako że oglądam obecnie to anime to przypomniała mi się dość stara gra, jaką miałem w bibliotece gier plajstajszon. Nie odpalałem wcześniej ale widzę że serwery pamiętają czasy Everybody's Golf. I jeszcze nie są wyłączone! W Naruto nadal gra masa ludzi co widać choćby przy logowaniu do treningów VR i instancji.

No i podoba mi się bardzo!

Odnośnik do komentarza

Chorus - jak na rodzaj gier, ktore tykam od nigdy do rzadko zaintrygowala mnie od niemal samego poczatku. Ten zas byl ciezki bo nie mam zwyczaju dlubania w ustawienich, zeby wspomoc celnosc i „kleistosc” pestek. Po kilku probach ustawien zaskoczylo mnie jak fajnie jest poruszac sie w grze gdzie sie tylko lata. 
Misje sa powtarzalne, lec tam, rozwal to, przechwyc tamto, piu piu, itd. Oby tak do samego konca. 
 

Jak & Daxter - wlaczylem na chwilke i trzy krainy na 100% juz za mna. Ot, staroc trzymajacy fason, ale ta kamera…ić pan fhui.

Odnośnik do komentarza

Zacząłem grać w GoldenEye 007, przy którym lata temu spędziłem setki godzin w multi, a singla nie pamiętam ile razy skończyłem, ale wiem, że zrobiłem bez pomocy wszystkie czasówki. W Perfect Darku zrobiłem wszystko w 3 dni, bo miałem pożyczonego z wypożyczalni, wszystkie misje na hardzie, czasówki, challenge, strzelnicę. Kiedyś Rare to było Rare, znak jakości! No i cóż mogę powiedzieć o GoldenEye? Strzela się w to dalej dobrze, jest feeling, tylko trzeba najpierw poświęcić 2 minuty i zmapować joycony, zamienić analogi miejscami, a strzelanie dać na R2. Nie wiem, ma coś sobie ta gra, strzelanie daje satysfakcję, bo nie jest zbyt łatwo heada zasadzić, no i oponenci różnie reagują, w zależności w którą część ciała się trafi. Jakby tego było mało to w grze są zadania, więc gra nie polega tylko na parciu do przodu, a im trudniejszy poziom, tym więcej tych zadań trzeba wykonać. Jest wolnej, bardziej taktycznie, co akurat bardzo mi pasuje. W 97 gra wymiatała i nie miała na konsolach konkurencji. Zresztą do dziś nie zrobiono lepszej gry o Bondzie. Czy to sentyment? Myślę, że ta gra może również dać trochę przyjemności nowym w temacie, jeśli zmieni się wspomniane ustawienia i przymknie oko na grafikę, acz nie ma tragedii. Polecam.

Edytowane przez zdrowywariat
  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...