Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Ojciec Krzestny Don Edyszyn:

 

Co prawda nie takie właśnie, bo już dawno temu na PS2(jakoś nie miałem mega wspomnień - nawet jako wielki fan filmów - zaraz do tego dojdziemy), ale po stu latach postanowiłem sobie przypomnieć świeżo po filmowym maratonie z trylogią. No i na wstępie jest to na pewno najlepsza, definitywna wersja, bo nie dość, że jako nieliczna gra robi dobry użytek z sixaxisa, to jeszcze zawiera sporo fajnej, ekskluzywnej tylko dla tej wersji zawartości(najważniejsze, to zlecenie polucjanta i jakieś tam szantaże, ale jest tego więcej).

 

Nie jest to do końca odgrywanie samych scen z pierwszej części, ale bardziej wypełnianie luk i kombinowanie jak w te wydarzenie upchać gracza, i to się udało(wiecie, kto skitrał broń w kiblu, kto odwiózł go później do portu, żeby przeczekał gorący okres, kto zrobił kuku Panu koniowi itd.)

Do tego jest sporo rzeczy ekstra, zaskoczony jestem, że nawet poza fabułą zwykłe zlecenia, czy przysługi też mają solidną podbudowę i na pewno nie zajmował się tym generator gównoquestów.

Nawet ten zabijający w człowieku życie patent z przejmowaniem interesów(z którego niesłusznie czerpała mafia 3) nie jest aż tak inwazyjny jak go zapamiętałem. Coś tam trzeba przejąć co jakiś czas, ale jak ktoś nie będzie miał parcia, żeby zostać donem rodziny, czy jeszcze gorzej - donem całego Nowego Jorku, no to obejdzie się bez utraty zdrowia i duszy, bo wtedy to klasyczna zabawa w hybrydę assasyna z farkrajem i czyszczonko, ale nie ma platyny, więc nie czujcie w obowiązku nadgorliwcy.

 

Rdzeń całej gry, czyli rzeczy, które robi się tutaj nagminnie i które przesądzają o jej ocenie, czyli szczelanie i jazda są najwyżej poprawne, ale z dużą przewagę pif paf nad jazdą, bo ta jest, do bólu arkejdowa, nie czuć w ogóle wagi fur i jest najsłabszym elementem gameplayowym całej gry(sytuacji nie poprawia mała różnorodność w zapętlonej licencjonowanej muzyce, brak tutaj jakiejś stacji radiowej, albo OG OST-u, i po jakimś czasie zaczyna się robić nieznośnie). Do tego stopnia, że lepiej korzystać z szybkiej podróży.

No a strzelanie i pochodne ma swoje pewne myczki, które podkręcają temat np. pośmiertne wystrzeliwanie ostatnich pestek przez przeciwników z tommy guna po ścianach/podłodze/suficie. No jest w tym taki filmowy, podkręcony klimacik. Fajnie też reagują, można im strzelić w kolana i zrobić fatala, albo w ramie i wytrącić broń z ręki, więc, to są takie rzeczy, które ewidentnie robią robotę i w dużej mierze ratują sytuację.

Jest też walka bronią białą i na gołe łapy z możliwością wyciskania z ludzi, tego, co chcemy. Fajnie można wyjebać typa z pomocą sixaxisa(chyba obligatoryjny) przez okno, z dachu, czy użyć na nim pieca itp.

 

Klimat, odwzorowania miasta jest na medal, widać, że tutaj była grana ręczna robota :) , a nie kartonowe ściany z wstecznego A.I. Prawdziwe miasto, lata 40., prawdziwe miejscówki, dużo syfu(latających gazet), beczek do ogrzewania rączek(?), i sporo elementów otoczenia jest interaktywne. Dużo się tutaj rzeczy sypie, rozwala.

Fajny efekt strzelanie w szybę, no nie jest to makieta z dzisiejszych gier nieudacznie goniących za milion K i zasobożernych odbiciach w czasie rzeczywistym(chociaż tutaj jest taka iluzja np. na furach podczas jazdy i nie wygląda to źle). Największa wada w przeniesieniu pierwowzoru filmowego, bo chyba nie książkowego, to brak Pacino, bo wtedy mordę zarezerwował sobie growy Scarface, no i z tego, co wiem, to Marlon tutaj już był w złym stanie, i wzięli za niego jakiegoś imitatora, coś tam niby zostawili minimalnie jego próbki oryginalnie nagrane na potrzeby gry, ale nie brzmi, to dobrze. Widać, że to już ostatnie podrygi były.

 

Technicznie jest dobrze biorąc pod uwagę, że dużo się tutaj dzieje i jest sporo naprawdę soczystych, klimatogennych efektów, których nawet dzisiaj trochę brakuje.

Taki ogień podejrzewam, że wtedy nie miał sobie równych(2006 przypominam, na PS3 2007), bo nawet teraz robi ogromne wrażenie(gdzie w grze AAAAAAAAAA Calisto masz jakieś niedojebane płaskie tekstury podrygujące jakby chciały, a nie mogły), w liniowej grze, rynnie, gdzie tutaj masz otwarty świat.

No, ale to nie wszystko, bo dobrze wyglądają też wybuchy(ale szybko gasną, żeby konsola się nie zesrała), gęsty jak smoła dym, czy dym z fajek w okopconych melinach. Fajne są też efekty po kulach na furach w czasie rzeczywistym. Jarają mnie takie rzeczy.

 

Największą wadą gry, za którą z miejsca wypierdalam low kicka na łeb temu kto to zatwierdził(wróciły flashbacki za co nie lubiłem wersji z PS2), to system kosy z poszczególnymi rodzinami(rozumiem, że można to zbić łapówkami dla fbi, ale jest to tak tanie i irytujące, że się w palę nie mieści. Normalnie jesteś nękany gorzej niż nałukowcy na jutubku, tylko gorzej, bo to wszystko trwa real time blisko godzinę, i będę cię tak ścigać i napierdalać ze wszystkiego, co mają, mimo, że ich zgubiłeś, pokonałeś. Nie widzisz ich w lusterku? Nie szkodzi, zaraz zastosują manewr teleportacji i będą przy tobie, zamysł może był dobry, ale wykonanie fatalne i psuje wrażenia z całości. Żeby dać mu w łapę, to też trzeba najpierw tam dojechać, a jest jeden chłop na dzielnicę.

 

Także co, solidnie wykonana robota. Widać, że Visceral nie odjebało fuszery mimo licencyjniaka(ponoć z ringsami też im poszło dobrze, jeśli nie lepiej) i włożyło sporo serducha, ale czegoś tutaj zabrakło i kilka wad jest zbyt dużych, że je zignorować.

Nie jest to może poziom innego filmowego licencyjniaka tj. arcysztywniutkiego Scaraface'a z tego samego roku, ale wstydu nie ma.

Jak ktoś szuka czegoś podobnego, to w zasadzie nic innego nie znajdzie w temacie psuedoromantycznej kozy z nosa, czy innej cosa nostry. No może poza serią Mafia i drugą częścią Godfathera(ale to innym razem). Od mnie 6.5/10, ale takie z uczuciem, z miłością.

 

 

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

No też tak zawsze uważałem, osobiście ja nawet nie wiem o czym byłby Bloodborne bez tego DLC. Byłby kolejną mętną grą From. Jak myślę o skończeniu gry bez zobaczenia tego miejsca i tych obrazów i wątków, to jakby kompletnie bez kulminacji, zebrania myśli w jednym kierunku. Masa l o r e byłaby dla mnie bez znaczenia albo niemożliwa do dostrzeżenia bez tego dojścia do samego oridżinu całej opowieści. 

 

Finałowy boss jest kulminacją kulminacji, ależ pomysł, straszny jak chuj, najbardziej pamiętny boss z Soulsów, ponadto niesamowicie mocny i agresywny, ale co najgorsze, kurde skończyły mi się potiony, co w Bloodborne jest sporym problemem bo ci się nie odnawiają przy ognisku, a nie ma też gdzie iść zbierać, bo już wszystko inne w grze zrobiłem mdr.

Odnośnik do komentarza

Napalony na grudniową zapowiedzią gta VI skończyłem sobie gta vice city stories. Pierwszy i ostatni raz gdy miałem przyjemność grać w tę gre miałem 13 lat a widząc że mam prawdziwe duże gta na moim psp myślałem że złapałem pana Jezuska za nogi. Jak po tylu latach sprawdza się przenośne vice city? Troche fajnie a trochę średnio hehe :wujaszek:

 

Graficznie mój mózg dalej utknął w tamtej erze więc dalej na mnie robi wrażenie że takie psp uciągnęło tę grę przy tej oprawie. Tym razem grałem w wersje ps2 na emulatorze jak zwierze no ale co zrobić, kiedyś miałem wersje na sonke 2 ale grałem tylko chwile. No jest dobrze, poza okropnym pop-upem jest super chociaż oceniam to dalej przez pryzmat psp. Sam port na ps2 jest leniwy więc to był chyba problem rockstar od zawsze że mieli w chuyu portowanie gier.

Audio? Oj dobrze w uszy mi robiła ta gra, zresztą jak większość gier z tej serii. Za małolata jak chciałem przyhipsterzyć to mówiłem że vcs ma lepszy soundtrack od vc ale teraz to co prawda odszczekuje ale i tak jest fantastycznie. Mnóstwo świetnej muzyki która już chyba się nie zmieściła do vc. "it's like that" run dmc podczas ucieczki z Lance'm albo już słynna misja z koncertem Collinsa "in the air tonight" robią mega klimat.

No i przechodzimy do wujaszka :wujaszek: tej gry czyli gameplayu.

Nie żeby było jakioś tragicznie bo gra ma fundamenty trylogii 3d więc fajnych gierek ale misje są skrojone pod przenośne granie więc w większości są krótkie, niewybijające się ponad przeciętność, Strzelanie i sterowanie jest tragiczne i jedyną czynnością która sprawia frajde to jazda samochodami a że to najważniejsza rzecz w tej grze więc to ją ratuje. Najgorsze 2 rzeczy to ai wrogów i pomocników. Ci pierwsi nie stanowią wyzwania a taka policja w tej grze istnieje tylko w teorii bo są głupsi niż kiedykolwiek, z kolei pomocnicy utrudniają nam życie przez wieczne blokowanie się na ścianach czy wbieganie w wybuchające pojazdy, no krew mnie zalewała na kilku misjach no i martwe miasto podczas wykonywania zadań. Jeśli zniszczy wam się auto podczas misji to zapomnijcie że spotkacie jakieś na ulicy xD albo zapierdalacie z buta albo modlicie się że będzie gdzieś stało zaparkowane xD magia tamtych części.

 

Podsumowując wysrywy to bawiłem się dobrze dla fanów mogę polecić taką przypominajke ale reszta pewnie się odbije. Dla mnie ta gra to trochę zmarnowany potencjał bo gdyby R* robiło tę grę z myślą o ps2 to moglibyśmy dostać ostateczne gta tamtej ery z różnymi mechanikami i pomysłami przemyconymi z san andreas no ale moc psp nie pozwoliła rozwinąć skrzydeł.

 

 

 

 

Zrzut ekranu 2023-11-28 171140.jpg

  • Plusik 3
Odnośnik do komentarza
W dniu 25.11.2023 o 22:34, SlimShady napisał:

Taki ogień podejrzewam, że wtedy nie miał sobie równych(2006 przypominam, na PS3 2007), bo nawet teraz robi ogromne wrażenie(gdzie w grze AAAAAAAAAA Calisto masz jakieś niedojebane płaskie tekstury podrygujące jakby chciały, a nie mogły), w liniowej grze, rynnie, gdzie tutaj masz otwarty świat.

No, ale to nie wszystko, bo dobrze wyglądają też wybuchy(ale szybko gasną, żeby konsola się nie zesrała), gęsty jak smoła dym, czy dym z fajek w okopconych melinach. Fajne są też efekty po kulach na furach w czasie rzeczywistym. Jarają mnie takie rzeczy.

O to to. Na PS2 cholernie rajcował mnie efekt ognia w Godfather i nawet później już na ps3 i 4 miałem beke z tego jak niekiedy bidna była animacja płomieni w innych grach. 

System "ręki" choć prosty to też przyjemny: tu sprawdzimy głową interesanta jak solidny jest blat, tu pomożemy gościowi wyjrzeć przez zamknięte okno, itp. No fajnie się zbierało haracze.

Jako fan dzieła Coppoli bardzo miło wspominam podejście gierki do historii z jedynki z nieco innej perspektywy.

Odnośnik do komentarza

Skończyłem sobie Zelda wind waker wersja gejcubowa. Kupiłem kiedyś wiiu dla tej gry i po 2 dungeonach miałem dosyć. Przy tym podejściu poszło lepiej bo skończyłem i dobrze się bawiłem ale śmiało można powiedzieć to co wie każdy na tym forum oprócz zeldo fagów. Okemi>zelda

 

Plusy. Graficzka (wersja gc jakoś bardziej do mnie przemawia) pirackie klimaty i DUSZA przygody którą czujemy przez całą gre żeglując naszą łódeczką po bezkresnym oceanie. Muzyczka top każdy jeden kawałek świetny no i dungeony mocno oddają czyli to czego niestety nie można powiedzieć o gotg botw i totku.

 

Minusy. Przeciągnięte do granic możliwości kurestwo nie szanujące mojego czasu. Co chwila te durne animacje otwierania skrzyń, machanie tym yebanym patykiem żeby zmienić kierunek wiatru i robić inne rzeczy. sterowanie jest tragiczne, żeglowanie mimo że przyjemne to pod koniec już człowiek ma dosyć bo ile można c0rwa ale to są pierdoły na które przymykałem oko. Wszystko się zmieniło 2 tygodnie temu jak już uradodwany myślałem że zmierzam ku finałowi te nintendo c0rwy sobie wymyśliły że musze znaleźć kawałki triforca a żeby je znaleźć muszę najpierw znaleźć mape do każdego z nich a nawet nie wiecie jak to jest kurewsko męczące, prawie się poddałem i rzuciłem grę pod koniec w kąt no ale jestem true zagrajmerem to się uparłem i przeszedłem ten etap gry w sumie mi zniszczył jej pozytywny odbiór. Dobrze że nintendo ma już za sobą etap tych 3d ballasów i wpadli na pomysł botw. Jak ktoś chce spróbować starej zeldy to niech sobie odpali minish capa albo okemi

Odnośnik do komentarza
48 minut temu, Pupcio napisał:

Skończyłem sobie Zelda wind waker wersja gejcubowa. Kupiłem kiedyś wiiu dla tej gry i po 2 dungeonach miałem dosyć. Przy tym podejściu poszło lepiej bo skończyłem i dobrze się bawiłem ale śmiało można powiedzieć to co wie każdy na tym forum oprócz zeldo fagów. Okemi>zelda

 

Plusy. Graficzka (wersja gc jakoś bardziej do mnie przemawia) pirackie klimaty i DUSZA przygody którą czujemy przez całą gre żeglując naszą łódeczką po bezkresnym oceanie. Muzyczka top każdy jeden kawałek świetny no i dungeony mocno oddają czyli to czego niestety nie można powiedzieć o gotg botw i totku.

 

Minusy. Przeciągnięte do granic możliwości kurestwo nie szanujące mojego czasu. Co chwila te durne animacje otwierania skrzyń, machanie tym yebanym patykiem żeby zmienić kierunek wiatru i robić inne rzeczy. sterowanie jest tragiczne, żeglowanie mimo że przyjemne to pod koniec już człowiek ma dosyć bo ile można c0rwa ale to są pierdoły na które przymykałem oko. Wszystko się zmieniło 2 tygodnie temu jak już uradodwany myślałem że zmierzam ku finałowi te nintendo c0rwy sobie wymyśliły że musze znaleźć kawałki triforca a żeby je znaleźć muszę najpierw znaleźć mape do każdego z nich a nawet nie wiecie jak to jest kurewsko męczące, prawie się poddałem i rzuciłem grę pod koniec w kąt no ale jestem true zagrajmerem to się uparłem i przeszedłem ten etap gry w sumie mi zniszczył jej pozytywny odbiór. Dobrze że nintendo ma już za sobą etap tych 3d ballasów i wpadli na pomysł botw. Jak ktoś chce spróbować starej zeldy to niech sobie odpali minish capa albo okemi


Trzeba było grać w wersje HD, tam szukanie triforca jest znacznie ukrócone.

Odnośnik do komentarza

Tak słyszałem że to ogarnęli tak samo chyba jest żagiel dzięki któremu nie musimy co chwilę zmieniać kierunku wiatru. Powiem tak, gdybym miał te grę w dzieciństwie to bym się w niej zakochał teraz przez ogrom irytujących głupotek jest często zbyt męcząca. Co to godzin to nie mam pojęcia Ficuś ale myślę że z 40h pękło lekko bo jeszcze bawiłem się w poboczne questy często 

Odnośnik do komentarza

Ostatnio ukończyłem 3 gry, które zajęły mi jak dla mnie "złoty" przedział czasowy dla singlowej gry komputerowej "różnej" 25-30h, każda z innej genre'y:

 

STAR WARS Jedi: Survivor (PS5) - naprawione po nieudanej premierze, najlepsze Star Warsy od czasów Kotorów, lepsze od poprzednika, wiele momentów wyjętych z Uncharted, przede wszystkim wybitka końcówka naszpikowana akcją, fabułą, starymi kolegami z uniwersum 

Spoiler

oczywiście będzie część 3

9/10 

 

STAR OCEAN THE SECOND STORY R (Deck) - bardzo bardzo ciekawy, udany remake stareńkiego, nieco zapomnianego hitu przeciętnej serii jRPG Star Ocean. Brak losowych potyczek, nie-turowy system walki, szybkie potyczki w czasie rzeczywistym, ultrwawypasiona grafika HD-2D/3D, jak dla mnie obecny lider graficzny w jRPG (może poza Octopathami, ale to nieco inny styl), klasycznie zbudowany świat i mapa jak w Final Fantasy 1-6, sporo udźwiękowionych dialogów, różnorodne postacie, ciekawe systemy rozwoju skilli (crafting, combat, ale też skille oparte o współpracę drużyny itp.), czekam na Xenogearsy TAK zrobione.

9/10 (może trochę ze względu na różowe okulary, system walki wielu się nie spodoba, bo jest dosyć prostacki, nie przeszkodziło mi to jednak w odbiorze bardzo przyjemnej całości).

 

Jagged Alliance 3 (PC) - turówka w dosyć klasycznym wydaniu, dosłownie wyjęta z roku 2001, może poza niezłą nowoczesną graficzką (w tym czasie dzieje się akcja). Przejmujemy sektory, wypełniamy misje, rozwijamy oddział najemników, prosta ekonomia, dużo kombinowania z rozwojem i wyposażeniem oddziałów, dosyć trudna, nie prowadzi za rączkę, gorsza, mniej dopieszczona od Xcom, ale wciąż polecam dla fanów gier strategicznych.

8/10

 

 

 

Edytowane przez KrYcHu_89
  • Plusik 2
Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Pupcio napisał:

Skończyłem sobie Zelda wind waker wersja gejcubowa. Kupiłem kiedyś wiiu dla tej gry i po 2 dungeonach miałem dosyć. Przy tym podejściu poszło lepiej bo skończyłem i dobrze się bawiłem ale śmiało można powiedzieć to co wie każdy na tym forum oprócz zeldo fagów. Okemi>zelda

 

Plusy. Graficzka (wersja gc jakoś bardziej do mnie przemawia) pirackie klimaty i DUSZA przygody którą czujemy przez całą gre żeglując naszą łódeczką po bezkresnym oceanie. Muzyczka top każdy jeden kawałek świetny no i dungeony mocno oddają czyli to czego niestety nie można powiedzieć o gotg botw i totku.

 

Minusy. Przeciągnięte do granic możliwości kurestwo nie szanujące mojego czasu. Co chwila te durne animacje otwierania skrzyń, machanie tym yebanym patykiem żeby zmienić kierunek wiatru i robić inne rzeczy. sterowanie jest tragiczne, żeglowanie mimo że przyjemne to pod koniec już człowiek ma dosyć bo ile można c0rwa ale to są pierdoły na które przymykałem oko. Wszystko się zmieniło 2 tygodnie temu jak już uradodwany myślałem że zmierzam ku finałowi te nintendo c0rwy sobie wymyśliły że musze znaleźć kawałki triforca a żeby je znaleźć muszę najpierw znaleźć mape do każdego z nich a nawet nie wiecie jak to jest kurewsko męczące, prawie się poddałem i rzuciłem grę pod koniec w kąt no ale jestem true zagrajmerem to się uparłem i przeszedłem ten etap gry w sumie mi zniszczył jej pozytywny odbiór. Dobrze że nintendo ma już za sobą etap tych 3d ballasów i wpadli na pomysł botw. Jak ktoś chce spróbować starej zeldy to niech sobie odpali minish capa albo okemi


Też czytaliście to sobie głosem Klocucha? :philosoraptor:

Odnośnik do komentarza

The Pedestrian - kolejna łamigłówka po Humanity pokonana w tym roku. Gry logiczne mają to do siebie, że budzą we mnie obawę - czy podołam? Na szczęście gra bardzo fajnie uczy swoich zasad, zaskakuje pomysłami i daje sporą satysfakcję z pokonania często bardzo zawiłych zagadek.
Gra w głównej mierze polega na łączeniu plansz za pomocą linek i otwieraniu tym sposobem drzwi dla hipka. Nieraz idzie sobie zapalić zwoje w mózgu. Do zagadek można podejść metodą prób i błędów, a przydaje się też metoda eliminacji znana z rozwiązywania sudoku. Twórcy pomyśleli też nad dobrze zaplanowanym tempem gry, gdzie pomiędzy bardziej skomplikowanymi planszami mamy proste poziomy platformowe, dzięki którym można się rozluźnić przed kolejnym wyzwaniem. Już od pierwszego zwiastuna gra przyciągnęła moją uwagę i w praniu jej bardzo oryginalna prezentacja zdecydowanie pomaga w utrzymaniu relaksacyjnego nastroju. Dodatkowym plusem jest zakończenie i ostatnie etapy gry. Jak ktoś lubi taką zabawę to polecam. 
 

@Brolin - dzięki za polecenie FAR. Czaiłem się na to od jakiegoś czasu, ale teraz szybciej po to sięgnę. 

Edytowane przez Wojtq
Odnośnik do komentarza

Star Ocean 2 R

 

Bardzo mieszane uczucia mam. Ogółem to jestem zachwycony bo gralo się mega przyjemnie. Duch złotej ery jrpg PSX w tej oprawie aż wylewa się z ekranu. Dużo fajnych qol i samą długość gry nie męczy więc leci się przez przygodę z bananem na twarzy. Z drugiej strony system walki na Galaxy to prostacka masherka, za dużo starć na 5sekund gdzie wciska się jeden guzik. W odróżnieniu od Krycha mnie ostatni Boss jako jedyny w całej grze mocno pobił i to jedyna walka z jaką miałem problem. Universe dla mnie przegięty, nie kumam jak tam grać bez frustracji ale wierzę na słowo że wtedy system pokazuje że jest coś wart i cała ta rozbudowana otoczka craftingu będzie mieć kolosalny sens.

 

Fabuła? Do połowy świetna, potem wchodzi twist, który w drugiej połowie gry wg mnie nie jest wykorzystany z pełnym potencjałem. Główni źli są potraktowani w tej gierce bez odpowiedniego czasu antenowego, a szkoda bo można było rozegrać to lepiej. Sam ending też bardzo hmm szybki, prosty, kilka dialogów i wchodzą napisy końcowe. Może po prostu miałem nie za ciekawe endingi z tych 99, nie wiem

 

pobrane-2023-12-01T004032_140.thumb.jpeg.cc60950d009258f0acbb312039f70c6a.jpegpobrane-2023-12-01T004019_822.thumb.jpeg.7aa7c4e38f58d11dafc1d69c32604f31.jpegpobrane-2023-12-01T004008_408.thumb.jpeg.d89b178d46bfdb9824d0d7dafda4cb69.jpegpobrane-2023-12-01T003951_742.thumb.jpeg.ac7bd104a84d3b7dc8e232e84770c89e.jpeg

 

Ryse Son of Rome

 

Kiedyś zacząłem na xone ale nigdy nie skończyłem, teraz na decku skończyłem w 5h w trzy dni.

 

Kurcze podobało mi się. I to pomimo tego że to festiwal qte na trzy przyciski, rynnowe lokacje, czterech typów przeciwników i od pierwszej sekundy gry mamy dostępny cały wachlarz możliwości, który przez całą grę nie rozbudowuje się ani o milimetr. chyba faktycznie to miała być gra pod kinnecta.

 

Oprawa do dziś robi mega wrażenia, animacje są super, fabuła fajna choć zapatrzeni byli strasznie w pewien film Ridleya Scotta I po prostu uwielbiam wszystko co tyczy się Cesarstwa Rzymskiego. Ostatecznie spodziewałem się gniotu, a wpadł tytuł który może obiektywnie nie jest czym godnym do szczerego polecenia ale da się te kilkanaście chwil spędzić bez zgryzu

 

pobrane-2023-12-01T004131_312.thumb.jpeg.92539ed687b6c2e99fbf195361ae2c4b.jpegpobrane-2023-12-01T004118_376.thumb.jpeg.18b87719d97f6c4afe6981a87d047f92.jpegpobrane-2023-12-01T004056_103.thumb.jpeg.a9b12a59e5a2f5cd63cefa5006f8c761.jpegpobrane-2023-12-01T004108_110.thumb.jpeg.11ef30e5ad10e280a63376fa0844acce.jpeg

 

 

  • Plusik 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza

Ace Combat 5: The Unsung War (PS4)

 

Przeszedłem sobie w weekend do końca port mojego ulubionego Ace Combat. Na PS2 uwielbiałem ten tytuł i zawsze się śmiałem, że gdyby istniały w tamtych czasach osiągnięcia, to ja z pewnością miałbym platynę - tak dużo w piątkę grałem na czarnulce. I w sumie miałem rację, bo wersja PS4 (niestety dostępna swego czasu tylko dla nabywców AC7) ma właśnie achivy polegające na osiągnięciu rangi S we wszystkich misjach, na wszystkich poziomach trudności, odblokowaniu wszystkiego itp.

 

No i już na PS2 zrobiłem to lata temu z własnej, nieprzymuszonej woli. Gra sprawiała mi wtedy aż taką frajdę. A i dziś uważam, że tytuł nadal jest genialny i moim zdaniem to wciąż najlepsza odsłona serii. AC7 może i jest ładniejszy, bądź ma nieco lepszą "fizykę" czy mechanikę, ale jak dla mnie każdej odsłonie serii zarówno przed, jak i po AC5 brakowało tego charakterystycznego klimatu, intrygującej fabuły i przede wszystkim charyzmatycznych postaci, które prezentują się naturalnie, a nie jak patetyczni aktorzy teatralni. Żadnych księżniczek, żadnych antagonistycznych asów przestworzy z bronią laserową na pokładzie itp. Oczywiście to nie tak, że inne Ace Combat, to gry słabe - nic podobnego. Cała seria jest świetna i trochę niedoceniona. Ale z nich wszystkich piąteczkę darzę szczególnym sentymentem.

 

AC5 oczarował mnie przede wszystkim klimatem i świetnie budowaną historią okraszoną niesamowitą ścieżką dźwiękową. Duża zasługa w tym wszystkim wszelkich bohaterów oraz wzajemnych konwersacji między nimi. Komediowy Chopper, honorowa Nagase, pozorny żółtodziób Grimm, opiekuńczy Pops, heroiczny Bartlett i wielu innych. Jest co prawda parę oklepanych "karykatur", oczywiście, ale mimo tego do dziś, po tylu latach, całość gry nadal potrafi przyprawić o ciarki na plecach.

 

Również o ciarki przyprawia wiele misji i okoliczności, w jakie nas gra wrzuca. Szczególnie, jeśli towarzyszy temu, jak to się mówi potocznie, "epicka" muzyka, pełna zróżnicowania. Misji w grze jest ponad 30, ale mało która sprowadza się do tego samego. Oczywiście wiele celów można uprościć do "zniszcz wszystko", albo "zniszcz określony cel", ale to właśnie okoliczności danej misji sprawiają, że nie sposób się nudzić. Emocje szczególnie sięgają zenitu, gdy wszystko staje na głowie i cel misji zmienia się w jej trakcie. AC5 jest pełen takich sytuacji, a przykładów mógłbym podać niemal tyle, co samych misji.

 

Możliwe, że ględzę trochę przez pryzmat nostalgii, ale coś po prostu jest w tej odsłonie, czego nie udało się powtórzyć. Raz jeszcze, inne AC to również świetne gry, z "epickimi" momentami, ale żadna nie pochłonęła mnie do tego stopnia, jak AC5. I niewykluczone, że tym razem zrobię jeszcze tą "prawdziwą" platynę, bo nie sądzę, żeby to było moje ostatnie ukończenie gry. ;) Cieszę się niezmiernie, że udało mi się dorwać tę wersję do pogrania na współczesnych sprzętach.

 

Już samo intro/trailer idealnie obrazuje o czym mowa:

 

No i ten wyśmienity, melodyjny soundtrack. :banderas: Wszystko idealnie wpasowane do danej misji.

 

 

 

 

Wróciła mi faza na Ace Combat. Chcę sprawdzić AC3 z PSX, bo jak się nasłuchałem, to wersja japońska jest dużo bardziej rozbudowana, także fabularnie, od innych regionów. Wgrałem sobie też czwóreczkę na Steam Decka. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

  • Plusik 5
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
24 minuty temu, Dr.Czekolada napisał:

@SuavekZ ciekawości jak dostałeś tą wersje? Chyba na sklepie nie widziałem?

Swego czasu w wątku AC7 tę kwestię podejmowaliśmy. AC5 był dodatkiem do wersji Digital Deluxe i bodajże do pierwszych pudełkowych wydań gry na PS4. Miało to być limitowane czasowo, ale jak się okazało nawet długo po premierze wszyscy, którzy kupili europejską wersję Digital Deluxe dostali również AC5 w bonusie. Przyszedł moment, że cyfra tej edycji schodziła za 40-60zł, to wtedy kupiłem.

 

Nie wiem, jak jest teraz, bo chyba Digital Deluxe został zastąpiony wersją Top Gun Maverick. I tam piąteczki niestety już nie ma. :(

 

Znalazłem w temacie:

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Cocoon [PS5]

 

Cocoon_20231120184408.thumb.jpg.3b997ee88c04902263f306e749be880c.jpg

 

Tytuł idealny na przeGRAzkę (hehe, widzieliście to?). Krótki (4-5 godzin), ale każda chwila jest wypełniona świeżymi pomysłami, oraz nowymi umiejętnościami bohatera - żuczka, dźwigającego na swych barkach cały ciężar światów i to w zasadzie dosłownie.

 

To gra pełna zagadek logicznych, stopniowo coraz bardziej rozbudowanych, ale raczej nigdy na tyle, byśmy utknęli przy jakiejś na frustrująco dużo czasu. Aby zaliczyć progres będziemy musieli stale przełączać się między światami, które są osadzone jeden w drugim, a drugi w trzecim i tak dalej. Trochę jak te radzieckie matrioszki. Światy te reprezentowane są przez kolorowe kulki, które możemy i musimy transportować, bo tylko z nimi na plecach zyskujemy dodatkowe umiejętności (każdy świat inną). Na rozgrzewkę dostajemy dwa, potem dochodzą kolejne, więc poziom skomplikowania nieco rośnie, ale z minimum wyobraźni przestrzenno-wymiarowej każdy powinien sobie z grą poradzić. Zdaję sobie sprawę, że dla kogoś, kto w Cocoon nie grał ten opis tak zawieszony w próżni może się wydawać nieco niezrozumiały, ale jeśli zagrać samemu to wszystko łapie się w mig.

 

Tym bardziej, że twórcy idą graczom na rękę i nie komplikują im życia na siłę. Całość sterowania odbywa się za pomocą gałki i jednego, kontekstowo funkcjonującego guzika. Jestem też autorom bardzo wdzięczny za fakt, że umiejętnie odcinają nas od już zbędnych fragmentów poziomu. Możemy mieć pewność, że jeśli gra nie wymaga od nas powrotu do jakiejś lokacji, to się tam po prostu nie dostaniemy. Ograniczono w ten sposób efekt błądzenia tam, gdzie nie powinniśmy i znacznie upłynniono rozgrywkę. Zawsze operujemy na ograniczonej i aktualnie niezbędnej przestrzeni. Krok po kroku do finału, a za nami zwija się dywan.

 

Jedynym powodem, dla którego moglibyśmy chcieć się wracać do wcześniejszych fragmentów gry to próba odnalezienia opcjonalnych Przodków. I gra nam to w każdej chwili umożliwia, poprzez zgrabny system checkpointów (opcja Load). Nie wiem co daje komplet Przodków, pewnie soczyste nic, bo obejrzałem zakończenia przed odnalezieniem wszystkich, jak i po. Nie odnotowałem różnic. Więc to raczej tylko dodatkowa zabawa dla własnej satysfakcji/platyny/calaka. 

 

Cocoon_20231120184721.thumb.jpg.e8c6f79d6de9b342b87c47683440a989.jpg

 

Oprawa audiowizualna? Skromna. Minimalistyczna wręcz. Od jakości graficznej znacznie bardziej może się podobać kierunek artystyczny. Nie żeby wywoływał jakieś ogromne wrażenie, ale kolejne światy są wystarczająco odmienne i charakterystyczne, że łatwo jest je identyfikować i podświadomie wiedzieć, w którym aktualnie się znajdujemy. Najbardziej wyróżnia się chyba ten fioletowy, iście organiczny, niczym jakieś leże obcych form życia. Muzyka jest przez większość czasu… nieobecna. Pojawia się wyłącznie przy znaczących momentach progresu fabularnego, albo przez starciach z bossami. Subtelniejsze dżingielki przygrywają nam w chwilach gdy jesteśmy na dobrym tropie w rozwiązaniu aktualnej łamigłówki. Słyszysz Marcinie melodię, to znaczy, że robisz coś dobrze.

 

Że co? Wspomniałem coś o walkach z bossami? No są, a co, nie wiedzieliście? Całkiem fajne zresztą, bo każda opiera się na innym patencie i mechanice, a po pokonaniu każdego z przeciwników zyskujemy nowe umiejętności. Bardzo pobudzająca odmiana, gdybyśmy znużyli się ciągłymi zagadkami środowiskowymi.

 

Dobra, bo zaraz się okaże, że dłużej pisałem o tej grze, niż w nią grałem, więc kończę. 

Jedyny zarzut, jaki można do niej mieć to fakt, że na PS5 aktualnie kosztuje 110 zł, co w przeliczeniu na czas zabawy nie każdemu może się kalkulować. Natomiast posiadacze Gamepassa nie powinni już mieć takich wymówek i czym prędzej obdarować Cocoon atencją. 

 

Cocoon_20231121181520.thumb.jpg.d74c3691c56d09a4d07cd5c2e55d02e8.jpg

  • Plusik 4
Odnośnik do komentarza

@SuavekAC3 JAP bardzo się różni od wydania EUR/USA. Wyszło fanowskie tłumaczenie można łatwo znaleźć i sobie pobrać.  A co do różnic to jak pisał @Shenw temacie PSX not dead:

"Gdyby ktoś się zastanawiał po co angielski patch do gry która wyszła na zachodzie, to japońska wersja ma 52 misje, 4 zakonczenia, 4 frakcje do wyboru i cutscenki anime pomiedzy misjami.

Wersja która my dostalismy została mocno pocięta i ma tylko 36 misji i wszystko co wyzej wyjebane."

Odnośnik do komentarza
25 minut temu, k0ntra napisał:

@SuavekAC3 JAP bardzo się różni od wydania EUR/USA. Wyszło fanowskie tłumaczenie można łatwo znaleźć i sobie pobrać.  A co do różnic to jak pisał @Shenw temacie PSX not dead:

"Gdyby ktoś się zastanawiał po co angielski patch do gry która wyszła na zachodzie, to japońska wersja ma 52 misje, 4 zakonczenia, 4 frakcje do wyboru i cutscenki anime pomiedzy misjami.

Wersja która my dostalismy została mocno pocięta i ma tylko 36 misji i wszystko co wyzej wyjebane."

Tak, nie ma porównania. Kupiłem kilka dni temu japończyka od pinga i gram z angielskim patchem na Decku. :) Bardzo dobre wrażenie, jak na razie. Jedynie muzyka trochę nijaka, szczególnie na tle reszty serii. Na pewno opiszę resztę wrażeń, jak już grę ukończę.

Odnośnik do komentarza

Lost in Random (ps4) - o taką Alicję w Krainie Czarów nic nie robiłem. Oczywiście Alicja to nie jest, ale cała gra mocną ją przypomina. Budowa świata, zła królowa, pokręcone postacie. Świat Random oparty jest na 6-ściennej kostce do gry. Każde miasto które zwiedzimy odpowiada danej cyfrze. A jak pokręcone mogą panować zasady w każdej z tych miejscówek to już zostawię każdemu chętnemu do sprawdzenia. Fabularnie odbywamy podróż by odzyskać naszą siostrę z rąk złej królowej. Zwiedzamy więc każde miasto, rozwiązując przy okazji też zadania poboczne. Walka polega na zbieraniu wypadających z przeciwników kryształów w celu naładowania naszej talii kart. Kiedy już odpalimy talie, możemy wybrać (w zależności ile mamy punktów akcji) czy chcemy jakąś broń, leczenie lub inny efekt (spowolnienie czasu, bomby, obrażenia podczas robienia uniku itp.). Jest tego sporo i każdy może sobie dobrać karty do talii wedle uznania. Z początku walka bywa momentami trudna, ale gdy już dojdziemy do wprawy idzie znacznie przyjemniej. Choć po pewnym czasie robi się monotonnie bo rodzajów przeciwników jest mało, a dochodzą ich tylko mocniejsze wersje. Uwagę mam w sumie jedną, zły balans między walką a eksploracją. NPC potrafią nas zasypywać zbyt długimi dialogami co momentami nuży. A gdy już dochodzi do walki i cieszymy się że wreszcie jest jakaś akcja, bywa przeginanie w drugą stronę i momentami zbyt duża liczba przeciwników.

Bardzo fajna przygoda w mrocznym, dziwnym świecie. I chyba jedna z większych niespodzianek jakie udało mi się ograć w tym roku, bo nie miałem żadnych oczekiwań, a dostałem porządny tytuł.

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

System Shock (ten nowy) na Steam Decku

 

O mało co bym w ogóle nie doszedł do końca, bo jakieś dwa miesiące temu przy zabawach z systemem straciłem sejwa. Miałem przypadkiem kopię z kilku godzin wcześniej, ale i tak myślałem, że nie będzie mi się chciało tego wszystkiego jeszcze raz robić. Minęło trochę czasu i na szczęście wkurw mi przeszedł i dowiozłem.

 

Niestety na SD literki są malutkie, a niektóre w ogóle nieczytelne. Wszystko można ogarnąć, ale fajnie by było, jakby dodali większe rozmiary tekstu. Interfejs ma dużo błędów, są problemy z przewijaniem opcji, często przeskakuje w inne miejsce i trzeba ileś razy próbować zanim się uda dojść gdzie się chce. Przeglądanie logów nie działa na kontrolerze, musiałem sobie na touchpadach ustawić mysz (kursor i klik na prawym, kółko myszy na lewym).

 

A propos logów, gra nie trzyma za rękę, nie ma znaczników na kompasie, mapie ani ekranie, nie ma listy misji. Wszystko trzeba zapamiętać/zapisać, jak nie wiadomo co robić trzeba czytać po kolei wszystkie logi. Mnie to super odpowiada, na tym się wychowałem, ale ktoś, kto zaczynał grać już z nowoczesnymi systemami może się zniechęcić, bo to potrafi być żmudne.

 

Ze dwa razy się zdarzyło, że jakaś informacja się pojawiła na chwilę i nie można było do niej wrócić. Raz przez to nawet powtarzałem sekwencję w cyberprzestrzeni. Zdarzyło się też kilka razy, szczególnie pod koniec, że wszedłem gdzieś, gdzie wywołał się monolog NPCa i jednocześnie zaczęli mnie atakować przeciwnicy. Nie byłem w stanie oczywiście się skupić na tym, co było mówione i musiałem przeczytać to jeszcze raz w logach.

 

Cztery ulepszenia, które można włączać i wyłączać, szybko ustawiłem sobie na cztery tylne przyciski. Wszystkie żrą prąd, więc włączałem je i wyłączałem co chwila. Gdyby nie te przyciski pewnie użyłbym lewego touchpada zamiast kółka myszy.

 

Przeciwnicy są durni jak cepy, ale walą mocno i walka jest emocjonująca. Poziomy są świetne, nie pamiętam jak bardzo odpowiadają oryginałowi, ale jest masa dodatkowych przejść, zakamarków, ukrytych miejsc. Bardzo dużo się chodzi po tych samych miejscach, jak ktoś ma alergię na backtracking nie będzie zadowolony. Cyberprzestrzeń jest fajna, ale frustrująca, jak zabiją trzeba zaczynać od nowa. Na poziomie trudności 2 gra zasypuje amunicją i bronią, na końcu nie miałem już gdzie tego trzymać i wszystko zostawiałem.

 

Opcje graficzne ustawiłem wszystkie 1 poniżej maksa, większość gry chodziła płynnie w 40 fps. W niektórych miejscach było znacznie gorzej (Flight Deck i ogrody), ale gra nie jest wybitnie szybka, więc nie czułem potrzeby zmniejszania w tych miejscach opcji graf.

 

Ostatni poziom fantastyczny, ale

Spoiler

końcówka w cyberprzestrzeni dramatyczna. O wiele lepsze by było choćby proste walenie w wielką twarz Shodan, bo to co jest teraz to jakaś dziwna zagadka, którą trzeba rozwiązywać po omacku i w ogóle nie wiadomo, czy to co się robi odnosi jakiś skutek.

 

Ogólnie bardzo udany rimejk, podobno jest gotowy kolejny patch, którego wydawca z jakichś przyczyn nie opublikował, może naprawi któreś z problemów, które miałem. Na SD celowanie żyroskopem obowiązkowe.

 

Bardzo polecam.

Odnośnik do komentarza

Skończyłem sezon w WRC 2 w WRC Generations. 7 rajdów i 94 odcinki- 62 wygrane i 74 miejsca na podium. 

 

Bardziej to przystępne od dwóch poprzednich części i fani bezstresowego śmigania po oesach też znajdą tu coś dla siebie, bo model jazdy wiele wybacza i nad furą łatwo zapanować. Czasem jednak, na wąskiej drodze może nas obrócić- a jak mamy po jednej murek, po drugiej kamienną ścianę- zablokuje nas na amen, to zostaje reset i kara.

Problem jest z poziomem trudności- raz wygrałem oes z 20sek przewagą, innym razem straciłem do zwycięzcy niemal pół minuty. 

Podobnie jest z systemem resetu auta. Czasami za szybko działa i przywraca nas na trasę przez co dostajemy karę, choć zaraz byśmy na nią wrócili. 

Teraz zaczynam 2 sezon w klasie WRC za kółkiem Forda Pumy. 

 

 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...