Skocz do zawartości

własnie ukonczyłem...


Gość Orson

Rekomendowane odpowiedzi

Mirrors Edge Catalyst (PS4 Pro) - strasznie irytująca gra. Przez wrzucenie starego Mirrors Edge'a (bo poruszanie się i ogólny design są podobne) do open worldu gdzieś uleciał cały urok. Całe miasto jest zrobione na zasadzie kopiuj-wklej, nie ma wyróżniających się miejscówek. Mapa jest zawalona znacznikami i znajdźkami które nawet nie są ukryte. Dodatkowo przez to że grafika jest bardziej 'realistyczna' gra stała się mało czytelna, czasem wpadałem na idealnie wyczyszczoną szybę albo wskoczyłem prosto w przepaść myśląc że to jest kolejny czarny kawał metalu na podłodze. Fabuła na siłę stara się być poważna co bardzo słabo wychodzi. Za cenę małej pizzy można ograć ale jak ktoś ma oryginał to lepiej jeszcze raz go ukończyć.

6/10

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Nioh2 - trochę hardcorowa gra. Takie połączenie Dark Souls i Ninja Gaiden, ale trudniejsze od obu razem wziętych. 
Bardzo skomplikowane buildy. Mega trudna solo, ale w coop jest dość prosta. 
Mi się grało spoko, gorzej od jedynki, ale wciąż 300h z uśmiechem spędziłem z tą grą. 

Mają jeszcze wyjść DLC jakieś, więc będę do gry wracał. Na razie jest platyna + 100% achievmentów z DLC.

  • Lubię! 2
Odnośnik do komentarza
16 godzin temu, C1REX napisał:

Nioh2 - trochę hardcorowa gra. Takie połączenie Dark Souls i Ninja Gaiden, ale trudniejsze od obu razem wziętych. 
Bardzo skomplikowane buildy. Mega trudna solo, ale w coop jest dość prosta. 
Mi się grało spoko, gorzej od jedynki, ale wciąż 300h z uśmiechem spędziłem z tą grą. 

Mają jeszcze wyjść DLC jakieś, więc będę do gry wracał. Na razie jest platyna + 100% achievmentów z DLC.

 

szanuje podwójnie takie platynki + 100% :notbad:

Odnośnik do komentarza

God of War III

 

Kurde no, spoko gra. Nie jest to żaden mesjasz, ale skłamałbym, gdybym napisał, że mi się nie podobało. Gra ma, mam wrażenie, trochę inny feeling od poprzednich części - jest bardziej filmowa, a rozgrywka jest trochę bardziej w stylu Uncharted - łatwa i cały czas do przodu na złamanie karku. Walki jest tu tradycyjnie najwięcej, a ona przeszkadza mi już od jedynki - już wtedy wkur.wiało mnie, gdy próbowałem wrzucić przeciwnikowi combo, a ten w jego trakcie je po prostu przerywał, bo... tak, lol. Irytują niewidzialne ściany, które w tej grze są chyba najbardziej chamskimi, z jakimi się spotkałem w grach. Jeszcze gorzej, że gra bywa niekonsekwentna, bo są w grze momenty, kiedy gracz do nich przyzwyczajony nagle wpada w przepaść i ginie, bo tak. Mocno denerwują te wszystkie najazdy kamery w stylu 'tak, tę dźwignię masz pociągnąć, debilu'. Scenki przerywnikowe i cała postać Kratosa - no comment. Z fajnych rzeczy to na pewno walki z bossami, te wszystkie odjazdy kamery i grafika - widać, że to gra z PS3, ale gra wyglądająca bardzo dobrze. 

 

Ogólnie rzecz ujmując - to po prostu God of War, a God of Wary zawsze, mimo wszystko, były dla mnie przyjemnymi grami. Ze starej trylogii jedynka nadal na topie i to z dużą przewagą - była najbardziej wyważona gameplayowo, miała mało, ale naprawdę konkretnych bossów (Ares był przeyebany) i najfajniejszy 'level' w całej serii. W każdym razie - trójka też jest ok. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Ja na PS4 sporo nadrabiałem gierek z PS3, nigdy nie miałem żadnego playstation. GoW3 i nordyckiego GoWa ogrywałem w podobnym czasie. Wiem ,że to kompletnie nie jest popularna opinia ale bardziej podobała mi się trójka, ciągła akcja, fajny system walki. Ciągle coś się dzieje i do tego nie było elementów metroidvania. 

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

No Ascension niewypał, w ogóle dziwny czas gejmingu, sporo sequeli na siłę, generacja wydłużana trochę na siłę.

 

Dla mnie wybór najlepszej części jest łatwiutki: zdecydowanie dwójka. Kwintesencja idealnego sequela, poprawiono i rozbudowano dosłownie wszystko. Można mieć oczywiście różne gusta i jednemu będzie pasować "zwarta" i bardziej kameralna jedynka, niż skakanie po świecie. Dla mnie to była bomba. Trójka: jeden z zawodów generacji. Nie wybaczę im tych beznadziejnych, szaro-burych lokacji ciągnących się pół gry i dziwnie małej skali jak na epickie zakończenie trylogii.

Odnośnik do komentarza
27 minut temu, Mejm napisał:

Mi jakos ascension nie wadzilo. Skonczylem, bylo ok. A o co chodzi, ze CoO takie yebane? Gralem w wersje hd na ps3 to moze nie byla taki kasztan jak na psp?

Po prostu wsyzysko jest gorsze niż w innych częściach- gorsza fabuła,bossowie, lokacje, mniejsza epickosc itp. Za to GoS :banderas:

Odnośnik do komentarza

Shenmue - jakbym zagrał w dniu wydania pewnie bym siedział z wypiekami i otwarta gębą przed tv. Ale po kolei. Zawsze chciałem zagrać, sprawdzić na czym polegał fenomen tego tytułu. W końcu wyszedł remaster na aktualne sprzęty więc okazja idealna, choć też zwlekałem bo bałem się odbicia od archaizmów.

Próg wejścia okazał się jednak bardzo niski, pewnie dlatego że uwielbiam Yakuze która widać że w wielu elementach się na Shenmue wzorowała. Historia od razu mnie wciągnęła. Próbujemy odszukać morderce naszego ojca i w sumie przez większą część gry biegamy i rozmawiamy z ludźmi szukając kolejnych wskazówek. Jest kilka minigierek, trochę walki (w porównaniu do Yakuzy bardzo mało) i w sumie tyle. To co jednak zrobiło wrażenia, a pewnie 20 lat temu by zrobiło kolosalne wrażenie to to że ten świat żyje. Ludzie rano idą otwierać swoje dobytki, wieczorem je zamykają i idą np do baru czy salonu gier. Różne postacie możemy spotkać w zależności od pory dnia w różnych miejscach. Z każdą można zagadać na temat aktualnego celu w fabule i uzyskać odpowiedź, a czasem wskazówkę gdzie iść dalej. No nie przypominam sobie gry która 20 la temu by miała tak żyjący świat.

Gra ma dwa mankamenty. Raz że biegną tu normalne dni a co za tym idzie czas. I jak na nam ktoś powie o godzinie 11 że umówi nas z kimś na spotkanie o 14 następnego dnia to nie idzie tego przyspieszyć. Spać możemy iść dopiero jak się ściemni. Pozostają minigierki (których za dużo nie ma), trenowanie ciosów albo bieganie po dzielnicy i rozmawianie z ludźmi. Trzeba jakoś przetrwać ten czas. Druga sprawa, w pewnym momencie fabuły dojdziemy do sekcji gdzie będziemy musieli jeździć wózkiem widłowym, przez parę dni. Ten moment sprawił że tytuł zaczął mnie nużyć, bo fabuła została rozwleczona.

Ogólnie jednak tytuł mnie nie zawiódł i kolejne dwie części z chęcią zaliczę żeby poznać dalsze losy Ryo. Ma swoje lata i archaizmy ale idzie to przeżyć

  • Plusik 1
Odnośnik do komentarza

Poczytalem sobie Wasze recenzje i szczerze - kazda inna bedzie mdla po tej fiescie poprawnej gramatyki, interpunkcji, polskich znakow i ortografii. Kotlet ze swoim spojrzeniem na TLoU II trafil w zasadzie ze wszystkim jesli chodzi o moje postrzeganie questu Ellie i Abby. Plastyka i estetyka jego wypowiedzi powinna znalezc sie na lamach jakiegos szmatlawca, a nie na forum, ktore zostawia mu 7 (!!!!!!!!) plusow za taki esej. 
 

No nic. Ja skonczylem wczoraj...

 

Far Cry New Dawn - bylo fajnie, kolorowo, skocznie, latajaco, krwawo, dynamicznie, w ukryciu, na pelnej koorvie, z przyczajka, bez, raz ze snajpa, raz z dwururka, raz z ktoryms z pomocnikow, wiekszosc razy ze swiniakiem, za kolkiem, za sterem, wplaw, pieszo, geronimooooo!!!, łiiiiiiiii!!!, gesto od kul, tryskajac krwia z poderznietych gardel, no i ogolnie calkiem niezle jak na recykling w najczystszej postaci. 
+8/10

  • Plusik 2
  • Lubię! 1
Odnośnik do komentarza
9 minut temu, Yap napisał:

Poczytalem sobie Wasze recenzje i szczerze - kazda inna bedzie mdla po tej fiescie poprawnej gramatyki, interpunkcji, polskich znakow i ortografii. Kotlet ze swoim spojrzeniem na TLoU II trafil w zasadzie ze wszystkim jesli chodzi o moje postrzeganie questu Ellie i Abby. Plastyka i estetyka jego wypowiedzi powinna znalezc sie na lamach jakiegos szmatlawca, a nie na forum, ktore zostawia mu 7 (!!!!!!!!) plusow za taki esej. 
 

No nic. Ja skonczylem wczoraj...

 

Far Cry New Dawn - bylo fajnie, kolorowo, skocznie, latajaco, krwawo, dynamicznie, w ukryciu, na pelnej koorvie, z przyczajka, bez, raz ze snajpa, raz z dwururka, raz z ktoryms z pomocnikow, wiekszosc razy ze swiniakiem, za kolkiem, za sterem, wplaw, pieszo, geronimooooo!!!, łiiiiiiiii!!!, gesto od kul, tryskajac krwia z poderznietych gardel, no i ogolnie calkiem niezle jak na recykling w najczystszej postaci. 
+8/10

 

Za mało płacą by takie recki się tam pojawiały, a plusy forumkowe to waluta większa niż bitcoiny :lapka:

Edytowane przez oFi
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza

Im dłuższy wywód, tym mniej użytkowników go przeczyta, a potem zaplusuje, więc siedmiu (obecnie już aż dziesięciu) czytelników to i tak sukces.

Ogólnie @kotlet_schabowy wyłuszczył sporo trafnych spostrzeżeń, a opinię ma solidnie uargumentowaną i przy dłuższej dyskusji mógłby mnie nawet przekonać do zgody oraz zweryfikowania własnych odczuć w stosunku do TLoU2. Tylko czy istnieje taka potrzeba?

 

Już będąc w temacie, to ostatnio ukończyłem Devil May Cry 3 (ze składanki DMC HD Collection).

Jakoś na początku roku postanowiłem nadrobić serię DMC, ale ze styczności z "dwójką" nie wyszedłem bez szwanku, bo chyba nikt nie wyszedł. Zraniła mnie ta gra wtedy i do tej pory coś mnie kłuje w boku na jej wspomnienie. Okropne poziomy, tragiczni przeciwnicy, a bossowie? Czułem się, jakby ktoś mi nasrał na talerz.

Z powodu tej małej traumy długo zbierałem się z kontynuowaniem serii, bo rana się goiła, aż w końcu dojrzałem do tego, by wrócić. 

 

I och, zostałem ukojony w bólu, a niemiłe doświadczenia z "dwójką" są już daleko za mną i od tej chwili będą jedynie zabawną anegdotką.

Początek DMC3 nie zapowiadał jeszcze rychłego odkupienia, ale z każdym poziomem, każdym zaszlachtowanym przeciwnikiem, każdym bossem mój entuzjazm pęczniał. Miejscówki w większości przypadków (i poza paroma wyjątkami) bardzo mnie połechtały i klimatu nie potrafię im odmówić. Dużo gotyckich akcentów, przepastnych komnat i długaśnych korytarzy, to lubię w tej serii. Plus te wszystkie bzdurne artefakty, które musimy umieścić w przedziwnych mechanizmach, by odblokować przejście dalej. Jakieś medaliony, kamienie szlachetne, magiczne wihajstry, bo tak. Eksploracja jest wreszcie przyjemna, nawet pomimo często wyraźnie upośledzonej kamery, która rzadko kiedy ułatwia nam zadanie, a już elementy platformowe potrafiły solidnie przetestować moją cierpliwość. Ale pal licho, zazwyczaj to i tak zaledwie dodatek dla chętnych. Troszkę też za dużo backtrackingu i powrotów do tych samych lokacji (+ boss rush).

 

Ale mięso to warstwa szlaszerowa. Żaden ze mnie lew parkietu w tym gatunku, ale jeśli czuję soczyście siadające ciosy, to już zaczyna mi się podobać. System walki nie jest przesadnie skomplikowany, ale wystarczająco przyjemny w użyciu, by się nie nudził przez wiele godzin. No i udany patent z rożnymi stylami walki (Trickster i Swordmaster <3), szkoda jedynie, że nie ma możliwości zmieniać ich w locie, bo wtedy system walki rozwinąłby skrzydła parokrotnie. Gdzieś mi się obiło o uszy, że wersja na Switcha daje taką opcję, ale mniejsza z tym. Ogólnie w sferze walki DMC3 potrafi być bardzo satysfakcjonujący. No i bossowie. W przeważającej liczbie niezwykle udani, a walki z nimi to uczciwe, czytelne wymiany ciosów 1 vs 1. Jak sobie przypomnę żmudne krojenie przy pomocy jednego combosa/strzelania za długich pasków energii bossów z "dwójki" to aż mi się chce porzucić granie w gry. "Trójka" pod tym względem jest kilka klas wyżej, a przy odpowiednich umiejętnościach HP fazowców potrafi się kurczyć w ekspresowym tempie, więc o monotonii nie może być mowy. Szkoda jedynie, że ostatni boss (no dobra, prawie ostatni) to klasyczna klucha bez pomysłu. 

Nie do końca pasuje mi design Dante w tej części (wolałem wersje z DMC i DMC2 - tej abominacji), z kolei Vergil jest świetny i podoba mi się... jego głos :wub:

 

No i fabuła + wstawki "filmowe".

XDDDDD

Absurd goni absurd, a mnie przechodzą dreszcze zażenowania. To znaczy: wstawki są tak głupie, że aż pachną zajebistością. Te wszystkie przeciągające się strzelaniny, równie spektakularne co nieskuteczne, efektowne, ale nieefektywne. Jeżdżenie na rakiecie z bazooki jak na deskorolce, gitara jako broń, walka przy pomocy motocykla, cyrkowe pajace, no kreatywności twórcom nie brakowało. Prychałem co chwilę, ale ogólnie łykam tę formę i doceniam, że komuś się chciało to projektować.

 

DMC3 dało mi więcej przyjemności, niż mógłbym oczekiwać. Nie wiedzieć kiedy i po co zaliczyłem ją trzykrotnie. Dante x2 i raz Vergil, którego kampania jest niestety zrobiona po linii najmniejszego oporu. Liczyłem chociaż, że będziemy walczyć z Dante, a walczymy tylko ze sobą w czerwonej skórce. Trochę lipa. 

Ale pomijając to (i parę innych kwestii), było klawo jak cholera.

 

DMC3>DMC>>>>>>>>>>>>>>>oglądanie streama Frostiego>>>>>>>>>DMC2

  • Plusik 5
Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...